Będzie można powierzyć organizacji pozarządowej prowadzenie teatru miejskiego, filharmonii czy domu kultury. Są tylko dwie kwestie: NGO-sy muszą przekonać samorządy, że są w stanie to zrobić, a samorządy – dać szansę NGO-som, aby mogły udowodnić swoje kompetencje w tym zakresie.
W 2007 udział fundacji i stowarzyszeń w ogólnych Programach Ministra stanowił tylko ok. 13%. Zaś rok 2012 to już dla NGO-sów 33,8%, czyli ich udział w programach Ministra wzrósł prawie 3-krotnie w ciągu ostatnich 5 lat. Porównując zaś tylko ostatni rok – 2011 z rokiem 2012: w naborze na 2012 na 2290 dofinansowań 774 stanowią umowy z organizacjami pozarządowymi; sam wzrost w kwotach to – z 49 do ponad 65 milionów złotych, które trafiły do NGO-sów.
B.Z.: – Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. I nie mówię tego przeciwko organizacjom pozarządowym, ale z myślą o odpowiedzialności za instytucje publiczne. Bo co by to oznaczało? Jeśli organizacje pozarządowe wygrałby ze swoją ofertą w 100% z instytucjami publicznymi, to oznaczałoby konieczność zamknięcia tych publicznych instytucji. Wyobrażam sobie jednak sytuację, w której NGO-sy nie mają tylko 33%, ale ponad 50% udziału w Programach Ministra. Dodam, że na NGO-sy w wielu programach już nie konkurują z instytucjami narodowymi. W zdecydowanej większość z programów wyłączyłem instytucje narodowe z prawa ubiegania się o te środku. Bo była to rywalizacja nierówna.
B.Z.: – Ta konkurencja – szczególnie pomiędzy instytucjami szczebla samorządowego a organizacjami pozarządowymi – przynosi moim zdaniem dobry efekt zarówno dla instytucji publicznych, jak i NGO-sów.
B.Z.: – Są sprawniejsze, skuteczniejsze, lepiej odbierane przez tych, do których adresują swoją ofertę, są lżejsze, potrafią też łatwiej dostosowywać swoją ofertę do zmieniającej się sytuacji, zapotrzebowania i są przede wszystkim tańsze.
B.Z.: – Przede wszystkim NGO-sy mają już swoich reprezentantów w grupach recenzujących poszczególne programy. Wśród recenzentów mamy bowiem reprezentantów instytucji artystycznych, reprezentantów Ministerstwa i właśnie NGO-sów. Nikt więc nikomu nie może zarzucić, że nie ponosi odpowiedzialności, a podejmuje decyzje, albo ponosi odpowiedzialność, a nie partycypuje. Istnieje też Komitet Społeczny ds. Paktu dla kultury przy Ministerstwie, a także stałe zespoły eksperckie i organy pomocnicze, w których skład wchodzą przedstawiciele NGO-sów: Komisja Prawa Autorskiego, Krajowa Rada Biblioteczna, Rada Ochrony Zabytków i Rada Organizacji Pozarządowych przy Ministrze. One wypełniają lukę, która istniała.
B.Z.: – To, co jest, jest niewystarczające, ma pani rację. Ale trzeba pamiętać, że nasze Ministerstwo jest maleńkie. Nie możemy na siebie wziąć więcej pracy. Mówię o tym celowo, bo powierzyłem zadania komunikacji z organizacjami pozarządowymi wielu podległym instytucjom, wyposażyłem je w odrębne środki i myślę, że taki system zdecentralizowany będzie lepszy, skuteczniejszy. Mamy przecież nowo powołany Instytut Muzyki i Tańca do tego, aby kontaktował się ze wszystkimi środowiskamiNGO-sowymi funkcjonującymi w tym obszarze. Jest Instytut Teatralny, który jest odpowiedzialny za koordynacje wszystkich projektów w zakresie szeroko rozumianego teatru czy Instytut Książki i wiele innych. Zbudowanie takich adresów przy Ministrze Kultury ma doprowadzić do lepszego i bardziej profesjonalnego komunikowania w dziedzinach, które są przedmiotem szczególnych zainteresowań. Natomiast muszę bronić Ministerstwa – nie możemy wziąć na siebie więcej zadań.
B.Z.: – Zgadzam się z tym poglądem. I potwierdzam: podstawowa wada sprowadzała się do niereprezentatywności czy niewystarczającej reprezentatywności, jeżeli chodzi o udział organizacji pozarządowych. Zmieniłem więc zasady tworzenia Rady. Wcześniej, przypomnijmy, było tak, że tak, że w jej skład wchodziło 10 osób z wolnego naboru, a 10 wskazywanych przez Ministra ze wskazań, najczęściej, organizacji związkowych i stowarzyszeniowych. Od tego roku przedstawiciele NGO w Radzie zostaną wyłonieni tylko i wyłącznie na podstawie wolnego naboru. Skład Rady będzie liczył nadal 20 osób – będzie to 6 reprezentantów stowarzyszeń twórczych, 6 reprezentantów organizacji ogólnopolskich lub zrzeszających, 6 organizacji lokalnych, 1 przedstawiciel Rady Działalności Pożytku Publicznego, działającej przy Ministrze Pracy Polityki Społecznej, i 1 przedstawiciel MKiDN. Do Rady zgłosiło się prawie 60 organizacji (na 18 miejsc — nie wliczam bowiem przedstawiciela RDPP i MKiDN). Jej skład zostanie ogłoszony nie później niż 14 stycznia 2013 roku.
B.Z.: – Poza swa podstawową funkcja doradczą, będzie miała dwa nowe zadania do wypełnienia. Musimy pamiętać o szerszym kontekście jej funkcjonowania: kończymy ostatni etap bieżącej perspektywy finansowej Unii Europejskiej. W tym czasie nastąpi finalizacja większości inwestycji, także z funduszy norweskich. Tym samym będziemy mieli czas na analizę efektów. Mam nadzieję, że członkowie Rady podejdą do tego zadania bardzo poważnie. To zaś będzie miało ogromne znaczenie dla perspektywy finansowej na lata 2014-2020 - jeżeli chodzi o konstrukcję systemu dystrybucji środków finansowych. Rok 2014 będzie bowiem przełomowy, wówczas oddamy wiele obiektów do użytku, a środki finansowe, które na nie do tej pory były przeznaczane, mogą być – przynajmniej w części – przeznaczane na aktywność w tych instytucjach oraz na sfinansowanie projektów kulturalnych proponowanych przez NGO-sy.
W tym kontekście wielkim wyzwaniem, dla samorządowych instytucji kultury oraz współpracujących z nimi organizacji pozarządowych, jest zawarcie porozumienia z władzami samorządowymi, tak aby inwestowały od tego momentu w zdecydowanie większym stopniu nie w mury, ale w artystów i w naszą wrażliwość. Wola współdziałania w tym zakresie niewątpliwie wyznaczy trend w nadchodzącej dekadzie. Dlatego też bardzo liczę na NGO-sy. Będzie to też kadencja Rady, w której po raz pierwszy będzie można powierzyć organizacjom pozarządowym prowadzenie teatru miejskiego, filharmonii czy domu kultury. Są tylko dwie kwestie: NGO-sy muszą przekonać samorządy, że są w stanie to zrobić, a samorządy – dać szansę NGO-som, aby mogły udowodnić swoje kompetencje w tym zakresie. Mam nadzieję, że Rada organizacji przy MKiDN będzie wspierać ten proces i bacznie obserwować jego przebieg, analizować atuty, ograniczenia i bariery zarówno z perspektywy NGO, jak i z perspektywy dobrze wypełnianej roli dostawcy usług publicznych w kulturze.
Mam jednocześnie wrażenie, że – mając na uwadze dobre doświadczenia współpracy MKiDN z organizacjami pozarządowymi, o których mówiłem na początku naszej rozmowy – zbliżamy się do sytuacji, w której podział odpowiedzialności i prawidłowe zdefiniowanie oczekiwań będzie miało swój punkt kulminacyjny. Mam zatem dobrą wiadomość: już od najbliższej edycji (tej na rok 2013) proponuję NGO-som znacznie szersze niż to tej pory wieloletnie ramy współpracy. Zrezygnowałem z obowiązku realizacji szeregu dodatkowych wymogów dla tych wnioskodawców, którzy chcą pozyskać środki na okres dłuższy niż jeden rok. Niektóre z nich (minimalny wkład własny na poziomie 50% czy wysoki budżet całego projektu) były trudne do spełniania przez organizacje pozarządowe. Od 2013 roku te wymogi zostały zlikwidowane. Natomiast jednej rzeczy nie zmienię – otóż Ministerstwo nie przejmie na siebie odpowiedzialności za koszty stałe organizacji pozarządowych. To zadanie należy do organizacji, sponsorów, darczyńców oraz jednostek samorządu terytorialnego w zakresie, w jakim mogą wspierać rozwój NGO. I będę starał się samorządy do tego namawiać.
Fot. Adam Iwański
Źródło: inf. własna (ngo.pl)