– Transport publiczny musi być uprzywilejowany. Miasto traci duże pieniądze z powodu tego, że autobusy stoją w korkach. Mówimy o kwocie rzędu kilkunastu milionów złotych rocznie – mówi Patryk Bielecki ze Stowarzyszenia Zielone Mazowsze, członek Warszawskiej Rady Transportu Publicznego.
Jędrzej Dudkiewicz: – Warszawska Rada Transportu Publicznego działa już ponad rok. Jakby Pan podsumował, na razie ogólnie, ten okres? Czy to ciało dialogu spełnia swoją rolę i daje przestrzeń do dyskusji?
Patryk Bielecki: – Tak. Do Rady należą przedstawiciele różnych środowisk, więc wymieniamy się opiniami praktycznie na każdy temat. Wadą może jest to, że spotkania odbywają się raz w miesiącu, ale z drugiej strony wiadomo, że nie dałoby się tego robić częściej, bo każdy ma swoje obowiązki. Powoduje to jednak, że rekomendacji, które wypracowuje Rada nie jest aż tak dużo. Część już jest wdrożona, część wymaga czasu i zmian w innych jednostkach miejskich, nie tylko w Zarządzie Transportu Miejskiego.
Proszę w takim razie powiedzieć, co do tej pory udało się osiągnąć?
– Wszystko, co robimy wynika z tego, co zostało ustalone na pierwszym spotkaniu organizacyjnym. Każdy mógł wtedy przyjść i zgłosić problemy jego zdaniem ważne, a potem odbyło się głosowanie i wybraliśmy te najważniejsze, by zająć się nimi w pierwszej kolejności. Zaczęliśmy od dostępności dla osób z niepełnosprawnościami. Dotyczyło to zarówno taboru, jak i przystanków. Część rekomendacji udało się wdrożyć, jest coraz więcej pojazdów dostosowanych do potrzeb wszystkich pasażerów. Pojawiła się kwestia automatów biletowych i tego, że w niektórych tramwajach są one na monety, z kolei w autobusach bywają tylko na kartę. Zarząd Transportu Miejskiego podjął już decyzję, że zostanie to ujednolicone. Jeśli chodzi o przystanki, to wciąż są na przykład węzły przesiadkowe, do których dostęp jest dla niektórych mocno utrudniony. Tutaj jednak jest problem, bo nie leży to wyłącznie w gestii ZTM, którego Warszawska Rada Transportu Publicznego jest organem doradczym, ale też Zarządu Dróg Miejskich. Powoduje to, że pewne rzeczy dzieją się znacznie wolniej.
Czy można uznać to za problem ograniczający możliwości Rady?
– Myślę, że tak. Warszawa jest bardzo dużym miastem, więc ma też mocno skomplikowaną strukturę. Mniejsze miejscowości mają pod tym względem łatwiej, nie ma tam aż tylu jednostek, więc i decyzje są podejmowane szybciej. W stolicy mamy problem rozproszenia decyzyjności, ZTM nie na wszystko ma wpływ, bo dużo zależy też od ZDM czy Biura Mobilności m.st. Warszawy. Chciałbym podkreślić, że ZTM w zdecydowanej większości chce realizować nasze postulaty i chętnie słucha uwag. Nie mamy jednak pewności, czy rekomendacje, które zahaczają o kompetencje innych jednostek miejskich rzeczywiście będą realizowane. A jeśli tak, to kiedy. ZTM w wielu sprawach koresponduje z innymi instytucjami, wiadomo więc, że musi to wszystko trochę potrwać. Co oczywiście nie zmienia faktu, że część członków Rady bywa zirytowana i chciałaby, żeby dało się to wszystko trochę przyspieszyć. Jedna z naszych rekomendacji zresztą tego dotyczy: postulujemy, by ZTM w większym stopniu przejął rolę organizatora transportu w całej aglomeracji warszawskiej.
Jakie jeszcze postulaty przedstawiła Rada do tej pory?
– Nie będę wymieniać wszystkich, bo było ich około sześćdziesięciu. Zostańmy jednak na chwilę przy haśle aglomeracja warszawska, bo to też jest istotna kwestia. Stolica się rozrasta i powoli dogaduje się z ościennymi gminami, ale wciąż jest sporo do zrobienia. Urzędnicy muszą zdać sobie sprawę, że w różnych miejscach jest różny transport. Nie mówiąc o tym, że aby go sensownie zorganizować, potrzebne są spore pieniądze. Autobus jeżdżący co półtorej godziny do miejscowości, która jest oddalona o pięć kilometrów od granic miasta to nie jest komunikacja miejska. Aby taki transport był konkurencyjny standard takiej usługi musi być większy, częstotliwość również.
Dla mnie bardzo istotną kwestią są buspasy, a konkretnie to, by było ich w Warszawie znacznie więcej. Transport publiczny musi być uprzywilejowany. Ostatnio jednak – znów wracamy do tego, że to kompetencja innych jednostek – żadne nowe buspasy nie zostały wytyczone. A miasto traci duże pieniądze z powodu tego, że autobusy stoją w korkach. Mówimy o kwocie rzędu kilkunastu milionów złotych rocznie. Pojawiły się nawet pomysły, żeby więcej ulic uprzywilejować dla transportu miejskiego. Tak, jak jest to zrobione na Nowym Świecie i Krakowskim Przedmieściu. Czy to nastąpi, nie wiem, musimy poczekać.
A jak wygląda podejmowanie decyzji w Radzie? Czy organizacje pozarządowe zrzeszone w niej mówią jednym głosem, czy dochodzi między nimi do dyskusji i mają różne stanowiska?
– W Radzie jest bardzo dużo organizacji, które reprezentują najróżniejsze środowiska: ekologiczne, społeczne, seniorów, przedsiębiorców. Jest także przedstawiciel Branżowej Komisji Dialogu Społecznego ds. Transportu. Dodatkowo członkami Rady są przedstawiciele przewoźników, jednostek m.st. Warszawy i środowiska naukowego. Oczywistym jest, że różnice zdań zdarzają się dość często. I to nawet w gronie NGO o podobnym profilu. Dyskutujemy bowiem o bardzo konkretnych rozwiązaniach, każdy ma swoją wizję i pomysły na jej realizację. Wymieniamy się doświadczeniami i rozmawiamy. Każdy z nas ma dzięki temu okazję, by zobaczyć inny punkt widzenia, co jest bardzo korzystne. Niektóre problemy nie są przecież zauważane przez wszystkich. Bierzemy pod uwagę każdy głos, nikt nie powinien czuć się pominięty i ostatecznie, na zasadzie kompromisu, zawsze wypracowujemy wspólną rekomendację, która jest przyjmowana jednomyślnie.
Jakie priorytety Rada ma na najbliższy czas, co jest jeszcze do zrobienia?
– Obecnie zajmujemy się na przykład kwestią przewozu innych środków transportu osobistego w komunikacji miejskiej. Chodzi o rowery, hulajnogi, etc. Rozmawiamy też o rozkładach jazdy i marszrutyzacji, czyli wyznaczaniu optymalnych tras przewozowych w Warszawie. Później będziemy omawiać między innymi kwestie bezpieczeństwa. Wszystko to wydarzy się pewnie w maju i we wrześniu, bo w międzyczasie będzie przerwa wakacyjna. W czerwcu mamy natomiast zaplanowane specjalne spotkanie, na które mogą przyjść mieszkańcy, by porozmawiać o wszystkim, co dzieje się w obszarze transportu miejskiego w Warszawie.
Tak, jak mówiłem na początku: przydałaby się większa liczba spotkań. Na jednym posiedzeniu staramy się bowiem omówić dwa tematy, ale każdy z nich wymaga przynajmniej dwóch spotkań, bo nie są to proste sprawy. Wypracowanie rekomendacji zajmuje więc sporo czasu. Podsumowując, wiele rzeczy idzie do przodu, ale dobrze by było, gdyby działo się to chociaż trochę szybciej ze strony jednostek samorządu.
Patryk Bielecki – jego pasją jest transport zbiorowy oraz kolejowy, którym zajmuje się kilkanaście lat. W stowarzyszeniu Zielone Mazowsze działa od 10 lat. Miłośnik urbanistyki i varsavianista. Absolwent Wydziału Zarządzania UW.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23