– Kiedyś wydawało mi się, że sukcesem były granty, które zdobyłam. Teraz myślę jednak, że jest nim mój zespół – mówi Ania Stokowska z Fundacji Katalyst Education.
Zapytana o to, jak trafiła do III sektora, Ania Stokowska mówi, że początkowo w ogóle o tym nie myślała. Planowała zostać kuratorem i pracować w galerii sztuki. Dość szybko jednak okazało się, że nie do końca pasuje do tego środowiska. A że uczyła się na studiach międzywydziałowych, to uczęszczała też na zajęcia dotyczące NGO w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego. Wspomina, że była zachwycona wykładowcami, którzy mocno wpłynęli na jej postrzeganie świata i wybór priorytetów zawodowych. Na studiach poznała męża, który – jak sama mówi – bardzo ją wspiera i motywuje do tego, by wciąż robić coś nowego, z uważnością na innych ludzi.
Poszerzony horyzont
Uznała, że w Instytucie SNS uczy się o rzeczach, które są bliżej ludzi niż obrazy (chociaż społeczne aspekty sztuki interesują ją do dziś). Któregoś razu po zajęciach podeszła więc do Marka Rymszy z pytaniem, czy byłaby szansa, aby odbyć wakacyjny staż w Instytucie Spraw Publicznych. W ten sposób dołączyła do zespołu nowo powstającego „Kwartalnika III sektor”. Jak przyznaje, obdarzono ją tam ogromnym zaufaniem oraz od razu wrzucono na głęboką wodę. Jeździła na badania, prowadziła focusy, wywiady, pisała raporty – wszystkiego musiała się nauczyć w trakcie wykonywania tych zadań.
– Robiąc to wszystko poznawałam organizacje pozarządowe. Poszerzył mi się horyzont. Jeżdżąc do mniejszych miejscowości i wiosek, poznałam ludzi i zobaczyłam, jak żyją, co myślą, kim są. To były osoby, których w innych okolicznościach nigdy w życiu bym nie spotkała. Zobaczyłam też mnóstwo NGO, które robiły dla nich takie rzeczy, że w ogóle nie mieściło mi się to w głowie. Zrozumiałam, jak niesamowicie ważną rolę odgrywają w życiu mieszkańców tych miejscowości i pomyślałam: „To jest rzeczywistość, w której chcę uczestniczyć” – wspomina Ania Stokowska.
Przekleństwo młodego wyglądu
Po doświadczeniach w Instytucie Spraw Publicznych, Ania kontynuowała swoją podróż po III sektorze. Odpowiedziała na ogłoszenie o pracę w Centrum Edukacji Obywatelskiej, na rozmowie kwalifikacyjnej obie strony poczuły ”chemię”. Do dziś Ania twierdzi, że wszystkiego o edukacji nauczyła się tam, m.in. od Alicji Pacewicz, ale też od całego zespołu: jak pracować z nauczycielami, jak poruszać się w tym środowisku, jak myśleć o edukacji. W CEO Ania – jako koordynatorka – robiła wszystko: od pisania wniosków o granty, po zamieszczanie postów na Facebooku. Prowadziła szkolenia, pisała materiały edukacyjne, była mentorką na szkoleniach online. Tym, co bardzo doceniała była duża swoboda w prowadzeniu projektów, którą zapewniało swoim pracownikom Centrum. W ten sposób poznała dużo świetnych nauczycieli, którzy wymyślali w szkołach fenomenalne rzeczy.
Nie zawsze było jednak łatwo. Kiedy zaczynała pracę w CEO miała lat dwadzieścia pięć, chociaż – jak sama przyznaje – wyglądała na osiemnaście (do dziś zresztą wygląda na znacznie młodszą). Jej pierwszy projekt dotyczył edukacji antykorupcyjnej i polegał na tym, że przez kilka miesięcy była w kontakcie online z nauczycielami, którzy na koniec przyjeżdżali na kilkudniowe szkolenie. Zanim do tego doszło, Ania wysyłała im propozycje zajęć, wspierała, była mentorką. Wreszcie nadszedł dzień, gdy trzeba było wspólnie pojechać nad Zegrze na szkolenie.
– Gdy wsiadłyśmy razem z koleżanką do autokaru, dosłownie słyszałam, jak wszyscy wstrzymali oddech. Zamarli, bo w jednej sekundzie zdali sobie sprawę, że przez pół roku, ktoś, kto wygląda prawie jak ich uczniowie, mówił im, co mają robić w szkole. Ja się kompletnie nie zorientowałam, że jest jakiś problem. Miałam poczucie, że mamy dobre relacje, w końcu przez tyle czasu ze sobą korespondowaliśmy – opowiada Ania Stokowska.
Okazało się jednak, że pierwszy dzień szkolenia był prawdziwym koszmarem. Nauczyciele byli całkowicie zamknięci na wszelkie propozycje. Ania nie miała doświadczenia w takich sytuacjach, więc jedyne, co przyszło jej do głowy, to zaprosić wszystkich na piwo.
– Poszliśmy więc do hotelowego baru i zapytałam wprost, co się dzieje. Po chwili ciszy jeden z nauczycieli odważył się i w bardzo ostrożny sposób powiedział, że nie spodziewali się, że projekty w Centrum prowadzą tak młode osoby. Udało się to obrócić w żart, ze wszystkich zeszło powietrze. Wyjaśniłam, że tylko tak wyglądam, poza tym stoi za mną organizacja, która wie, co robi. Reszta wyjazdu była już fantastyczna, ale zapamiętałam to jako wielką lekcję pokory – mówi Ania.
Edukacyjna tęsknota
W pewnym momencie w życiu Ani przyszedł czas na macierzyństwo. Po trzech miesiącach „urlopu” zadzwonił do niej Grzegorz Makowski i zapytał, czy nie chciałaby mu pomóc przy projekcie w Fundacji im. Stefana Batorego. Był to swoisty powrót do ISP, jak przyznaje Ania. W Fundacji Batorego miała mniej kontaktu z żywymi ludźmi. Zajmowała się administracją publiczną, była w zespole monitorującym to, w jaki sposób przepisy prawa są przygotowywane i wprowadzane w życie. Chociaż wspomina tę przygodę dobrze – praca w jednym pokoju z Grażyną Kopińską i spotykanie na korytarzu ludzi, o których czyta się w gazetach było bardzo inspirujące – to brakowało jej edukacji. Między innymi dlatego, że jej zdaniem od edukacji wszystko się zaczyna. Pracując w tym obszarze, można przyczynić się do rozwiązania wielu wyzwań społecznych, nim eskalują i staną się problemem.
Dlatego zdecydowała się odejść z Fundacji Batorego i dołączyła do zespołu Centrum Cyfrowego. Prowadziła w nim projekt skupiony na lobbingu związanym z otwartymi zasobami edukacyjnymi. Chodziło o to, by zbadać sposoby korzystania z nich i przekonać legislatorów, że warto w takie rzeczy inwestować.
– W trakcie międzynarodowego projektu poznałam wiele osób z tego środowiska. Przekonałam się też, że NGO mogą mieć skalę. Centrum Cyfrowe jest częścią dużej, europejskiej sieci. Zobaczyłam jak ona działa, pojechaliśmy do Parlamentu Europejskiego, żeby uczestniczyć w spotkaniu lobbingowym. Zrozumiałam, że organizacje pozarządowe – poza tym, że pracują z ludźmi tu i teraz oraz dostarczają im narzędzi, by im się coś w życiu poprawiło – mogą mieć wpływ na rzeczywistość na zupełnie innym poziomie, kształtowania prawa – opowiada Ania Stokowska.
By wszystkim pracowało się lepiej
Po drugim urlopie macierzyńskim Ania odeszła z Centrum Cyfrowego i dołączyła do Fundacji Katalyst Education. To prywatna fundacja i jak mówi Ania, z jednej strony daje to sporo wolności, bo pozwala rozwijać produkty w kierunkach, które dyktują nam użytkownicy i odbiorcy, a nie dotacje. Z drugiej strony, struktura zespołu jest tu nieco inna niż w wielu NGO: bardziej przypomina tę w korporacji. Fundacja ma własnych grafików, programistów, osobę od PR-u oraz ludzi, którzy tworzą zasoby. I jest Ania Stokowska, która spina to wszystko jako team leaderka.
– Stwarzam ludziom atmosferę i warunki do tego, by dobrze im się pracowało. Do pewnego stopnia odpowiadam za projekty merytorycznie, mam znaczące zdanie w sprawie kierunku, w którym idą, ale staram się tego nie wykorzystywać – chcę żeby zespół miał poczucie, że te projekty należą do nich. Praca z ludźmi rozwija mnie w zupełnie inny sposób, bo po raz pierwszy w życiu nie zarządzam projektem, tylko ludźmi. Mimo, że prywatnie jestem osobą dość zamkniętą i nie przepadam za zarządzaniem emocjami, to jednak okazało się, że w tej pracy umiejętność wytworzenia w sobie pewnego dystansu do emocji się przydaje. Nie biorę wielu sytuacji do siebie i to pozwala mi lepiej skupić się na potrzebach zespołu – wyjaśnia Ania Stokowska.
W Fundacji wiele się dzieje, a nad wszystkim czuwa właśnie Ania. W dodatku, po raz drugi już w jej życiu dostała duży kredyt zaufania – nie miała doświadczenia w zarządzaniu tak dużymi zespołami, ale przekonała swojego szefa, że chce się uczyć i że ma do tego intuicję.
– Kiedyś wydawało mi się, że sukcesem były granty, które zdobyłam. Teraz myślę jednak, że jest nim mój zespół. Po raz pierwszy widzę, jak rzeczy, które robię, pomagają ludziom w pracy, a im lepiej im się pracuje, tym lepsze powstają produkty edukacyjne i działania wokół nich. Mogę im ukształtować przestrzeń i czymś zainspirować, a później przychodzą i mówią „Hej, super, że to zrobiłaś, to mnie rozwinęło” – to ogromny sukces. Porażką są zaś momenty, gdy ktoś się nie dogaduje, chociaż bardzo się starasz, żeby było inaczej. Wolę jednak problemy rozwiązywać niż się nad nimi długo zastanawiać. Przynajmniej w pracy, bo w domu podobno nie – śmieje się Ania Stokowska.
Szefowa z entuzjazmem
Wygląda na to, że takich trudnych sytuacji jest jednak stosunkowo mało, czego dowodem mogą być liczne pochwały, które za swoje działania zbiera Ania.
– Anię znam i pracuję z nią w różnych miejscach od dziesięciu lat. To osoba niesamowicie inteligentna, refleksyjna i potrafi swoimi pytaniami trafić w sedno. Uważam, że jest świetnym szefem, dba o ludzi i o to, by mogli się rozwijać, a do tego zaraża wszystkich swoim entuzjazmem – mówi Agata Łuczyńska, która współpracowała z Anią między innymi w Centrum Edukacji Obywatelskiej.
– Najbardziej cenię Anię za to, że – jak mało kto – bardzo krytycznie obserwuje i słucha oraz potrafi udzielić znacznie bardziej precyzyjnych rad niż człowiek mógłby się spodziewać – dodaje z kolei Kamil Śliwowski, dzięki któremu trafiła do Katalyst Education.
Według Ani w NGO trochę brakuje osób takich, jak ona, które dbałyby o zespół i których jedynym celem byłoby to, by wszystkim się dobrze pracowało. Dużo narzędzi do nowoczesnego prowadzenia zespołów jest dostępnych dla sektora prywatnego, często za duże pieniądze. Dlatego warto tę wiedzę upowszechniać i przenosić na grunt III sektora, który bardzo by na tym zyskał. Kto wie, może z czasem więcej organizacji pozarządowych postanowi, że dobrze jest w to inwestować.
– Praca w III sektorze jest potwornie trudna. Organizacje mają mało narzędzi do tego, by motywować ludzi. Zazwyczaj nie dysponują dużymi środkami, więc odpadają premie i podwyżki. Struktura jest zwykle płaska, nie ma wyraźnej ścieżki awansu, a jeśli jest, to rozciągnięta na lata. Mimo to, udało mi się w tym roku ściągnąć do zespołu dwie osoby z korporacji. To jest sukces! Dlatego też tak bardzo cieszę się, że jestem w zespole, który może sobie pozwolić na to, by raz na jakiś czas spotkać się i skupić tylko na sobie. Co nie znaczy, że to jest łatwe. Sama wciąż się tego uczę, ale sprawia mi to mnóstwo przyjemności – kończy Ania Stokowska.
Anna Stokowska – absolwentka socjologii i historii sztuki w ramach MISH UW, a także Centre for Social Studies i Szkoły Nauk Społecznych PAN. Stypendystka Central European University w Budapeszcie. Koordynowała projekty edukacyjne w Centrum Edukacji Obywatelskiej i Centrum Cyfrowym Projekt: Polska, była ekspertką przy badaniach społecznych realizowanych przez Instytut Spraw Publicznych, a w Fundacji Batorego zajmowała się konfliktem interesów w administracji publicznej. Była mentorką w kursach e-learningowych dla nauczycieli i autorką materiałów edukacyjnych na temat nowych technologii oraz roli gier w edukacji. W Katalyst Education wciela zasadę, że ludziom pracuje się najlepiej wtedy, kiedy robią to, co kochają. Jest Team Leaderką Katalysta i Scrum Masterem zespołu developerskiego Fundacji. Od 18 lat ćwiczy jogę. Wierząca i praktykująca wegetarianka.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.