WUJEC: Te elementy – pomoc prześladowanym, samoorganizacja, działania jawne i pokojowe, zajmowanie się istotnymi sprawami społecznymi – wspólnie sprawiły, że nasza idea zwyciężyła. To wzorzec, który należy realizować także dzisiaj, bo przynosi wielkie plony.
Istotne jest to, od czego KOR się zaczął. KOR jeszcze nie istniał, a jego późniejsi założyciele od połowy lipca ’76 zaczęli organizować akcję pomocy prześladowanym robotnikom z Ursusa, a potem z Radomia. Osoby, które uczestniczyły w strajkach, które wybuchły w czerwcu 1976 roku w odpowiedzi na dużą podwyżkę cen żywności (około 60%), były wyrzucane z pracy, bite na ścieżkach zdrowia i aresztowane. Trzeba było im pomóc.
KOR – różne motywy, jeden ideał
Grupa młodej inteligencji, związanej między innymi z „Czarną Jedynką” i niezależnym harcerstwem, z Klubem Inteligencji Katolickiej, oraz z „komandosami”, czyli uczestnikami wydarzeń z Marca 1968 roku, zaczęła po prostu to robić. Zaczęliśmy jeździć na procesy, udzielać pomocy prawnej, spotykać się z poszkodowanymi, załatwiać adwokatów, lekarzy, odszukiwać ich rodziny i wspierać je na wszelkie sposoby. Po dwóch miesiącach intensywnego działania, które rozszerzyło się na przyjaciół i kolegów, 23 września powstał Komitet Obrony Robotników – jawna instytucja, której członkowie podali do publicznej wiadomości imiona, nazwiska, adresy i telefony, zapowiadając, że będą działać aż do uwolnienia robotników i ponownego przyjęcia ich do pracy.
Powody, dla których ludzie angażowali się w KOR, były na pewno różne. Ale jako jeden z ważniejszych podałbym motyw ewangeliczny: prześladowanemu należy pomóc na wzór miłosiernego Samarytanina, który podniósł i opatrzył leżącego przy drodze, pobitego człowieka. Właśnie w ten sposób tłumaczyłem powody swojego działania funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa, gdy sugerowali, że działamy z inspiracji CIA albo innych obcych wywiadów.
KOR-owski wzór a uchodźcy
Ideał wsparcia udzielanego prześladowanym, zwłaszcza tym, którzy wobec prześladowania są bezradni, jest zawsze aktualny. Zawsze są ludzie prześladowani i zawsze należy wykazać gotowość niesienia im pomocy i wrażliwość – również wobec tych, których uznajemy za „obcych”. Leżącej ofierze rabunku nie pomógł kapłan ani lewita, ale Samarytanin, czyli ktoś od niego kulturowo odmienny.
Ten sam imperatyw odnosi się dziś do pomocy tym, którzy uciekają ze swojego kraju, bo trwa w nim wojna albo są narażeni na tortury i prześladowania. W kontekście kryzysu uchodźczego postawa KOR-owska z pewnością warta jest przypominania. Zwłaszcza że także dziś aktualna władza uważa, że nie należy pomagać prześladowanym. To naganna postawa. Ale ci, którzy myślą inaczej, powinni nie tylko o tym mówić, ale także organizować się i samodzielnie udzielać pomocy uchodźcom.
Instytucje nie wystarczą!
To właśnie przy okazji udzielania pomocy nastąpiła niezwykła samoorganizacja osób związanych z KOR-em. Trzeba było zbierać pieniądze, dowiedzieć się, komu potrzebny jest lekarz, a komu prawnik, kto jakiej pomocy wymaga. To także ideał aktualny zawsze – w każdym momencie.
Podczas 27 lat wolności w mniejszym stopniu zwracano uwagę na tę potrzebę – powstały instytucje państwowe i samorządowe. Ale one nie wystarczą, nie można wszystkiego na nie zrzucać. Trzeba samemu myśleć o tym, w jaki sposób w swoim środowisku można działać obywatelsko. Wzorzec KOR-owski jest do wzięcia – wydawaliśmy pisma, organizowaliśmy Latający Uniwersytet, prowadziliśmy edukację… To wszystko rzeczy, których potrzeba także dziś, bo ponownie prawda, zwłaszcza historyczna, jest fałszowana.
Przemoc jest groźna dla społeczeństwa
Kolejną zasadą działania KOR-u było to, że prowadzimy działalność pokojową. Nasza historia pełna jest przegranych powstań i rozlewu krwi. Dlatego postanowiliśmy pójść inną drogą, nie działać zbrojnie i konspiracyjnie, ale wręcz przeciwnie – odsłonić się. Podać imię, nazwisko, telefon – a niech władza zrobi z tym, co chce. „Mamy prawo do działań humanitarnych, do wolności i prawdy”. Będziemy ludziom pomagać niezależnie od tego, co władza o tym myśli, nawet jeśli naraża nas to na więzienie, areszt czy utratę pracy.
To również istotny współcześnie wzór. Obserwujemy w Polsce tendencje, w ramach których niektóre środowiska – zwłaszcza narodowe – chcą wykorzystywać, a nawet już wykorzystują przemoc. To działania absolutnie sprzeczne z tym, co myśmy robili i jak myśmy myśleli. I o ile nasze działania przyniosły pozytywne skutki, o tyle te oparte na przemocy są groźne dla społeczeństwa.
W NGO podobne ideały?
Te wszystkie elementy – pomoc prześladowanym, samoorganizacja, działania jawne i pokojowe, zajmowanie się istotnymi sprawami społecznymi – wspólnie sprawiły, że nasza idea zwyciężyła. Był to wielki sukces opozycji demokratycznej – obecnie niekiedy niedoceniany. To wzorzec, który należy realizować w życiu, bo przynosi wielkie plony. Dotyczy to również dnia dzisiejszego, chociaż nie jest łatwo działać w ten sposób. W 1976 roku było nas bardzo niewielu, ale zawsze zaczyna się od wspólnego działania niedużej grupy ludzi. Nasze działania nabrały wielkiej prędkości, dzięki czemu powstała „Solidarność”, w której działały już miliony osób.
Także dziś wielu ludzi – zwłaszcza w organizacjach pozarządowych – działa na podobnych zasadach. I podobnie jak kiedyś, jest to praca trudna i niewdzięczna. Działalność obywatelska bywa niedoceniana, odsuwana i utrudniana. Ale trudno! Taki już los ludzi podejmujących aktywność obywatelską, że na ogół nie mogą liczyć na nagrody. Ale to oni na końcu wygrywają.
Wracać do postaw KOR
Obecnie i tak jest łatwiej niż w czasach KOR-u. Jeszcze niedawno był taki czas, kiedy wydawało się, że tego typu działalność nie jest już potrzebna, że wszystko, co ważne, będzie się samo działo. To nieprawda. Tym bardziej trzeba pokazywać dobre wzorce i wracać do postaw i działań takich jakie prezentowali działacze i działaczki Komitetu Obrony Robotników. Te ideały i wartości są wciąż aktualne.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.