Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– Część kobiet przyznała, że w trosce o własne bezpieczeństwo zdarza im się zmieniać drogę do domu. Inne mówiły, że na wszelki wypadek rezygnują z wieczornych spacerów albo rowerowych wycieczek. Niektóre zaczęły unikać spotkań ze znajomymi – opowiada Zuzanna Warso z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która razem z Joanną Smętek opracowała raport o cyberprzemocy wobec kobiet.
Rafał Gębura: – W spocie promującym projekt „Cyberprzemoc wobec kobiet” występuje Maria Skłodowska-Curie. Kiedy publikuje w mediach społecznościowych selfie z laboratorium, zalewa ją fala hejtu. Myślicie, że gdyby żyła we współczesnym świecie trudniej byłoby jej odkryć rad i polon?
Zuzanna Warso: – W czasach, w których żyła Maria Skłodowska-Curie podważano jej umiejętności i intelekt dlatego, że była kobietą. Dzisiaj te ataki przybrałyby inną formą – atakowano by ją za pośrednictwem Facebooka i Twittera. Czytałaby tam, że nauka nie jest dla kobiet; że lepiej dla wszystkich byłoby, gdyby wróciła do kuchni; albo że jest dowodem na to, że edukacja szpeci kobiety.
Reklama
Joanna Smętek: – Byłaby atakowana non stop, a krytyka nie odnosiłaby się do kwestii merytorycznych. Przeczytałaby dużo rzeczy o swoim wyglądzie, życiu prywatnym, dowiedziałaby się też wiele rzeczy o swoim życiu seksualnym. Cały czas podważano by jej kompetencje oraz intelekt. Zmarnowałaby wiele czasu. Gdyby prowadziła swój fanpage, zapewne poświęcałaby sporo czasu na przeglądanie komentarzy, usuwanie mowy nienawiści, blokowanie hejterów i zgłaszania gróźb organom ścigania.
Nie zostałaby laureatką Nagrody Nobla?
Z.W.: – Cyberprzemoc nie jest na szczęście barierą w osiąganiu sukcesów czy samorealizacji. Przynajmniej nie zawsze. Jest jednak kolejnym potężnym utrudnieniem, z którym kobiety muszą się mierzyć.
Częściej od mężczyzn?
Z.W.: – Do takich wniosków prowadzą dane zbierane przez amerykańską organizację Working to Halt Online Abuse. Wynika z nich, że ponad 70 proc. rejestrowanych ataków jest wymierzonych właśnie w kobiety. Są jednak inne badania, które wskazują, że liczba ataków rozkłada się raczej równomiernie. Z naszego badania nie wynika, kto jest atakowany częściej, bo nie to było naszym celem. Wynika natomiast, że ataki wymierzone w kobiety są inne niż te kierowane pod adresem mężczyzn.
Czym się różnią?
J.S.: – Te kierowane wobec mężczyzn są prześmiewcze, raczej nie mają charakteru seksualnego i znacznie rzadziej występują w nich groźby. Nie oznacza to oczywiście, że są mniej złe i można je ignorować. Należy jednak stwierdzić, że groźby gwałtu, które dotyczą niemal wyłącznie kobiet, w znacznie większym stopniu naruszają poczucie bezpieczeństwa.
W przypadku hejtu kierowanego w stronę kobiet charakterystyczne jest również mieszanie sfery publicznej z prywatną. W taki sposób podważa się prawo kobiet do bycia aktywnymi w sferze publicznej. Spycha się je do sfery prywatnej; wskazuje, gdzie jest ich miejsce.
Wszystko to opiera się na założeniu, że kobieta jest gorszą i niepełnoprawną uczestniczką życia publicznego.
Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której występującemu w roli eksperta mężczyźnie ktoś poleciłby, aby wrócił do domu i zajął się dziećmi albo gotowaniem.
W jaki sposób cyberprzemoc zmienia ludzi?
J.S.: – Skutki, jakie odczuwają ofiary cyberprzemocy, można podzielić na dwie grupy: te odczuwane w życiu prywatnym oraz te w życiu zawodowym. Uczestniczki badania, a były nimi znane dziennikarki, polityczki, blogerki, aktywistki oraz artystki, mówiły, że odczuwały smutek i bezradność. Mówiły o ściśniętym gardle i żołądku, braku apetytu, wymiotach ze stresu oraz nieustannym płaczu. Przyznawały, że hejt, którego doświadczają, ma wpływ na ich życie rodzinne. Stałe podenerwowanie i frustracja przekładała się na ich relacje z partnerami, dziećmi, rodzicami. Część kobiet przyznała, że w trosce o własne bezpieczeństwo zdarza im się zmieniać drogę do domu. Inne mówiły, że na wszelki wypadek rezygnują z wieczornych spacerów albo rowerowych wycieczek. Niektóre zaczęły unikać spotkań ze znajomymi.
A konsekwencje w życiu zawodowym?
Z.W.: – Dla mnie najbardziej uderzające było to, że ofiary hejtu przyznawały, że stosują autocenzurę: wycofują się z niektórych kanałów komunikacji, rezygnują z wypowiadania się na określone tematy, ograniczają liczbę tych wypowiedzi albo celowo formułują je w taki sposób, aby były możliwie jak najbardziej neutralne.
Przykładowo: ktoś rezygnuje z pisania o tym, że powinniśmy przyjmować uchodźców, bo wie, że za każdym razem, kiedy poruszy ten temat, spotka się z falą hejtu. W przypadku osób, dla których jednym z elementów życia zawodowego jest zabieranie głosu w sprawach publicznych, to naprawdę daleko idące ograniczenie.
J.S.: – Niektóre rozmówczynie mówiły, że utraciły przyjemność z wykonywanej pracy albo że muszą się zmuszać do publikowania treści w Internecie, a to stanowi przecież integralny element ich aktywności zawodowej. Część badanych przez nas kobiet zmieniła ścieżkę zawodową. Doszły do wniosku, że skala nienawiści, przemocy i hejtu jest tak duża, że nie rekompensuje przyjemności, która z tej pracy płynie.
Czy istnieją skuteczne sposoby, aby się przeciwstawić cyberprzemocy?
J.S.: – Na pewno nie ma jednego magicznego przycisku, po wciśnięciu którego problem znika. Wiele osób cały czas stara się jakoś z tym walczyć: usuwają komentarze, blokują hejterów, zgłaszają adresowane pod ich adresem groźby na policję. Z drugiej strony, są osoby, które zdołały pogodzić się z tym, że Internet taki po prostu jest. Jedna z rozmówczyń powiedziała wręcz, że hejt jest jak zła pogoda – nic z nią nie można zrobić.
Z.W.: – Rozumiemy, że to mechanizm obronny, który pozwala funkcjonować w Internecie, ale naszym zdaniem, to bardzo niepokojący syndrom. Sprawia, że człowiek nie podejmuje żadnych działań, których celem miałaby być eliminacja cyberprzemocy. Godzenie się na hejt wpisuje się w tak zwany technologiczny determinizm, a więc myślenie, że to technologia określa, w jaki sposób się zachowujemy i na co sobie pozwalamy; że nasze normy społeczne i normy funkcjonowania w grupie muszą dostosować się do technologii, a nie odwrotnie.
Jeszcze bardziej niepokojącym myśleniem jest to, w którym hejt urasta do bycia elementem „kultury internetu”, co w zasadzie oznaczałoby, że bez niego Internet nie byłby już tym samym.
Raport „Cyberprzemoc wobec kobiet” jest dostępny TUTAJ.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.