– Kluczowa dla zmiany społecznej jest praca na poziomie walki społecznej, artykułowania postulatów, stawiania oporu. Spotkanie w takiej formule, jaką zaproponowaliśmy na Forum jest dobre ze względu na tego typu działania – o Polskim Forum Społecznym oraz o tym, czym instytucja kultury może być dla aktywistów i aktywistek społecznych rozmawiamy z Piotrem Grzymisławskim i Janem Sową z Biennale Warszawa.
Misją Biennale Warszawa jest wspieranie kulturalnej aktywności mieszkańców i mieszkanek stolicy, koncentracja na poszukiwaniu nowych grup odbiorców i odbiorczyń, zachęcanie do uczestnictwa, planowanie aktywnych emancypacyjnych postaw obywatelskich. Podjęliście się organizacji Polskiego Forum Społecznego. Czy to w ramach pozyskiwania nowych odbiorców sztuki?
Piotr Grzymisławski, kurator ds. projektów badawczych i wydawniczych: – Polskie Forum Społeczne ma charakter ekspercki. Było kierowane do aktywistów i aktywistek, czyli osób, które aktywnie działają społecznie, podejmują inicjatywy społeczne, więc z pewnością mówimy tu o szerszej grupie odbiorczej względem tej, która zazwyczaj korzysta z oferty kulturalnej naszej instytucji. Chociażby dlatego, że Polskie Forum Społeczne, jak sama nazwa wskazuje, ma charakter ogólnopolski, w związku z tym – i na tym nam zależało – większość uczestników pochodziła nie tylko z Warszawy. Chcieliśmy uniknąć warszawskocentryczności, wystarczająco silne są tu środowiska aktywistyczne, progresywne, które nie potrzebują osobnej platformy pomagającej im podjąć współpracę w ramach własnego ośrodka. Zapraszaliśmy oczywiście działaczki i działaczy z Warszawy, ale udało nam się doprowadzić do tego, aby uczestnicy i uczestniczki reprezentowały różne regiony Polski, różne ośrodki.
Powiedzmy trochę o naborze. Zapraszaliście konkretne organizacje, ale nabór był także otwarty?
Jan Sowa, kurator programu dyskursywnego: – Nabór był kombinowany. Najpierw zaczęliśmy badać, co właściwie na takim Forum powinno się wydarzyć, przeprowadziliśmy więc rodzaj konsultacji społecznych. Wyszliśmy z założenia, że to muszą być rzeczy interesujące dla środowiska i które wychodzą od środowiska. To nie był dla nas zwyczajowy tryb działania typowy dla pracy kuratorskiej, kiedy my przede wszystkim programujemy, a publiczność przede wszystkim przychodzi i bierze udział w czymś, co jest zaplanowane i ma swój scenariusz. W tym przypadku impuls musiał wyjść od tej drugiej strony.
Wspólnie z Julią Strzemińską z kolektywu Syrena, który współorganizował Forum, jeździliśmy po Polsce, spotykaliśmy się z różnymi organizacjami – sformalizowanymi i nie – prowadzonymi przez ludzi, których znamy albo takich, którzy byli polecani. Poszukiwaliśmy także przez internet osób, które w różnych miejscach w Polsce działają. Staraliśmy się, aby zaproszone grono było w miarę zdywersyfikowane, więc byliśmy też w mniejszych ośrodkach miejskich, jak np. Bydgoszcz.
P.G.: – Dzięki temu docieraliśmy do liderów, liderek środowisk w danych sektorach czy obszarach, w których działają. Jako Biennale Warszawa jesteśmy młodą instytucją. W dodatku sami nie jesteśmy aktywistami. Musieliśmy jednak się od czegoś odbić. Niestety nie udało nam się dotrzeć w trakcie tych konsultacji do osób działających w mniejszych ośrodkach miejskich i w środowiskach wiejskich. Chcielibyśmy to zmienić w przyszłości, poszerzać tę sieć.
Prowadziliśmy także otwarty nabór uczestników Forum, dla delegatów i delegatek organizacji aktywistycznych, ale trzymaliśmy się pewnych określonych zasad. Istotne było dla nas, aby zachować parytet i – jak wcześniej już zostało to powiedziane – możliwie zdywersyfikować miejsca, z których przyjadą do nas uczestnicy i uczestniczki. Priorytetowo traktowaliśmy osoby zgłaszające się z mniejszych ośrodków. To był jeden z ważniejszych elementów, na który zwracali nam uwagę uczestnicy w trakcie konsultacji
Tematy dobieraliście tak, aby były ciekawe dla uczestników. Sami je proponowaliście czy uczestnicy? Skoro staraliście się zachować zróżnicowanie odbiorców, to czy te same tematy są aktualne i interesujące dla osób z dużych ośrodków miejskich i tych mniejszych?
J.S.: – Tematy odpowiadały problemom sygnalizowanym przez ludzi i organizacje, z którymi spotykaliśmy się na etapie rozmów przeprowadzonych w ośmiu ośrodkach w Polsce. Wspólnie z Magdą Chustecką z grupy facylitującej obrady Forum zebraliśmy to w czternaście punktów, a później, podczas pierwszego dnia Forum, pozwoliliśmy ludziom wybrać to, co będzie dyskutowane w czasie dwóch dni obrad. Te tematy były takie, że dotyczyły każdego i każdej, np. BHP aktywistki, czyli jak o siebie dbać albo jak wciągać nowe osoby do ruchu, jak i czy współpracować z instytucjami publicznymi, z organizacjami samorządowymi. Był także temat dotyczący antykapitalizmu. Czy ktoś mieszka w mieście, czy na wsi, tak samo jego i jej to dotyczy.
P.G.: – Konkretnie z tych czternastu wybrano sześć tematów. Każdy z nich wydaje się istotny (ich listę można sprawdzić na stronie biennalewarszawa.pl w zakładce poświęconej PFS), to pokazuje też potrzebę poruszenia wielu aspektów działań społecznych. Nam chociażby wydawała się paląca kwestia dotycząca włączania migrantów i migrantki w ruchy społeczne. Jednak ten temat, choć pojawił się podczas konsultacji, nie został ostatecznie wybrany na Forum do dalszych prac. Być może osób, które były na Forum jeszcze to nie dotyczyło w ich codziennej praktyce aktywistycznej i ten obszar wydaje się bardziej odległy od innych. Ale cieszyliśmy się z tego, że byli z nami delegaci i delegatki organizacji zajmującymi się sytuacją migrantów i migrantek w Polsce. Był z nami między innymi delegat z Fundacji Ocalenie.
J.S.: – Było także Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek z Gdańska. Ogólnie wydaje mi się, że skoro byłyto tematy wyłonione przez większość, to musiały być dla większości interesujące. Bardzo nie chcieliśmy stawiać się w pozycji, w której mówilibyśmy animatorkom i animatorom ruchów społecznych, czym powinni się zajmować.
P.G.: – Jeden z tematów Forum „Antykapitalizm w ruchach społecznych” będzie kontynuowany. Grupa uczestniczek i uczestników Forum chce ten temat jesienią eksplorować. Myślimy przy tym oczywiście o współpracy z kolektywem Syrena, który jest partnerem Forum.
Naszym zadaniem było wykorzystać możliwości organizacyjne Biennale Warszawa i dać tym samym impuls forumowiczom i forumowiczkom do dalszego wspólnego działania. Zbudować zaufanie i podkreślić, że nadal jesteśmy partnerami, jesteśmy tu po to, aby zapewniać w miarę naszych możliwości to, co do tej pory, czyli zaplecze organizacyjne, infrastrukturalne, ale dużo zależy od nich samych. Zresztą uczestnicy i uczestniczki Forum wyrazili podobny pogląd na zakończenie wydarzenia: teraz jeszcze Forum potrzebuje tej pomocy, aby mogło się ukonstytuować jako trwalsza forma pracy kolektywnej.
Natomiast padły też zdecydowane głosy, w sprawie przyszłości Forum, które powinno zyskać charakter nomadycznym. Ze względu na jego formułę ideową nie może być ono przywiązane do jednej instytucji, podległe nadrzędnemu organizatorowi. Musi ono zachować formę samorządną tzn. niepodlegającą żadnym zewnętrznym uwarunkowaniom, i z tym w pełni się zgadzamy.
Na razie podejmujemy prace nad „Antykapitalizmem w ruchach społecznych”. Będzie to swoista szkoła weekendowa, składająca się z warsztatów i spotkań z aktywistkami i aktywistami, koordynowana przez uczestników i uczestniczki Forum. Zobaczymy, może zgłoszą się następne osoby. Jest nadzieja. Tego obawialiśmy się najbardziej: czy to zaskoczy? Jeszcze cały czas nie wiemy, ale to jest dobry sygnał.
J.S.: – Nasza pozycja, jeżeli chodzi o Polskie Forum Społeczne jest dość szczególna, ponieważ jesteśmy instytucją publiczną, samorządową, a do tego instytucją kultury, artystyczną. Mamy jednak ambicje działać szerzej i w mniej standardowe sposoby. W przypadku Forum uznaliśmy, że oferujemy przede wszystkim pewną platformę – nasz czas pracy, bo mamy szczęście pracować na etacie i nasza praca jest opłacana oraz zasoby materialne instytucji: przestrzeń do obrad, budżet itp.
Ten kierunek działań dobrze wpisuje się w to, czym jest dzisiaj sztuka aktualna, co robi, czym się zajmuje. To się bardzo zmienia. Pod różnymi względami sztuka coraz bardziej przypomina aktywizm: są konkretne projekty skierowane do konkretnych społeczności. Z drugiej strony sztuka generuje także coraz więcej badań i refleksji. Oddaliła się od funkcjonowania w wymiarze wyłącznie estetycznym. Dlatego nowoczesna instytucja kultury nie może być już miejsce, gdzie wyłącznie wiesza się obrazy na ścianie.
To rodzi, oczywiście wyzwania i wymaga ostrożnego działania, zwłaszcza gdy instytucje kultury wchodzą na pole aktywizmu społecznego. Możemy być partnerem w działaniach długookresowych lub doraźnych interwencjach, natomiast nie chcielibyśmy być organizatorem ruchu społecznego. To jest bez sensu.
Nigdy tym nie będziemy, a nawet gdybyśmy chcieli coś w ten sposób skonstruować, to nigdy nie będzie to ruch społeczny, nigdy nie będzie miało pewnej performatywnej sprawczości, które mają ruchy społeczne. To pierwsze Forum traktujemy jako rodzaj rozpoznania działaniem siebie nawzajem i rodzaj deklaracji ze strony instytucji, że chcemy się takimi rzeczami zajmować. Jeżeli ta dynamika się dobrze rozłoży i będzie ze strony środowiska takie oczekiwanie, to będziemy kontynuować prace.
A jeśli tego nie da się zgrać?
J.S.: – To jest projekt inny niż pozostałe nasze działania. Zazwyczaj, gdy wymyślamy program dla publiczności, to tylko i wyłącznie od nas zależy, jak długo będziemy to prowadzić. Forum natomiast jest działalnością eksploatacyjną. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Różne rzeczy. Może za 10 lat okaże się, że to był początek super inicjatywy, a może będzie to jednorazowe wydarzenie. To zależy nie tylko od nas, ale również od tego, czy i na ile ta formuła działania będzie atrakcyjna dla ludzi z ruchów społecznych. To nie jest tylko kwestia naszych pomysłów czy naszej inicjatywy.
Skąd w ogóle pomysł na Forum Społeczne? Tematy, które wymieniliście często są poruszane na różnych innych forach czy spotkaniach organizowanych przez NGO-sy, jak choćby Ogólnopolskie Fora Inicjatyw Pozarządowych, czy przez różne instytucje publiczne, np. Kongres Obywatelski. Dlaczego doszliście do wniosku, że jeszcze jedna taka forma jest potrzebna? Czym ona się różni od innych?
P.G.: – Podczas konsultacji te pytania także padały. Pomysł pojawił się jeszcze podczas pracy w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Ówczesny dyrektor Teatru podjął tę ideę i zaprosił do jej realizacji m.in. Janka i mnie. Miało to być wydarzenie towarzyszące premierze spektaklu „Solidarność. Nowy projekt” w reżyserii Pawła Wodzińskiego, obecnego dyrektora Biennale Warszawa. Forum ostatecznie nie zostało wtedy zorganizowane, ale mogliśmy powrócić do tego zamiaru w Biennale Warszawa.
A wróciliśmy do niego, ponieważ mamy przeczucie, że nie ma dostatecznej współpracy między różnymi obszarami działania aktywistów i aktywistek.
Może lepiej powiedzieć, że w zaangażowaniu w bieżące sprawy i działania, które trzeba podjąć tu i teraz, przy jednoczesnym stałym niedoborze czegokolwiek, przez środki do pracy po czas jaki możemy temu poświęcić, brakuje możliwości zyskania perspektywy, która zebrałaby te działania w kontekście szerszej świadomości na rzecz lepszego społeczeństwa, zorganizowanego wokół wspólnego dobra. Brakuje mechanizmów solidarnościowych albo zbyt mało poświęca się miejsca próbom takiego działania. Chodziło nam o osiągnięcie pewnej masy krytycznej, wspólnej świadomości na rzecz progresji.
A uzyskanie takiej wspólnej perspektywy jest niezwykle trudne. Przykład praw pracowniczych i kwestii ekologicznych: pojawiają się tam pewne cele, które mogą stać w sprzeczności, chociażby kwestia smogu i energetycznego ubóstwa. Jak połączyć transformację energetyczną z utrzymaniem miejsc pracy etc.? Polskie Forum Społeczne jest właśnie po to, żeby takie problemy móc ze sobą spotykać na innym gruncie, zobaczyć się nie tylko w pełnej zgodzie w ramach jednego obszaru działań, ale też z szerszej perspektywy całego samoorganizującego się społeczeństwa, z całym spectrum oddolnych inicjatyw. Chcemy zobaczyć, gdzie można współpracować, a gdzie nie przeszkadzać sobie nawzajem. Czy to jest w ogóle możliwe?
J.S.: – Formatu Forum nie wymyśliliśmy sami. To są wydarzenia, które się odbywają w różnych skalach globalnych i regionalnych: Światowe Forum Społeczne w Porto Alegre czy Europejskie Fora Społeczne odbywające się co jakiś czas w różnych miastach. W Polsce też coś takiego już miało miejsce, ale bez kontynuacji. Próbowaliśmy dotrzeć do osób, które to robiły i je zaprosić, ale nie było odzewu z ich strony.
W ogóle samo zgromadzenie jako wydarzenie angażujące wielość podmiotów jest dla nas interesujące i staraliśmy się na różny sposób pracować z tym formatem. Dla mnie jest ono ważne politycznie jako pewna forma zbiorowej suwerenności. W zeszłym roku przez sześć miesięcy prowadziłem cykl wykładów i dyskusji z zaproszonymi gośćmi na temat samoorganizacji i demokracji radykalnej. W czerwcu tego roku nakładem Biennale Warszawa ukazała się książka podsumowująca tamten cykl: Solidarność 2.0, czyli demokracja jako forma życia.
Praca w formacie zgromadzeń jest dzisiaj nieodzowna dla wprowadzenia postępowej zmiany społecznej. Osobiście uważam, że sprawczość w takiej zmianie jest raczej po stronie społecznej niż politycznej.
Polityków bardziej widzę jako ludzi, którzy wyczuwają pewne prądy w społeczeństwie i w odpowiednim czasie wskakują, mówiąc: „Teraz ja będę reprezentował tę sprawę, teraz ja załatwię tamtą sprawę”. Ale to się pojawia dopiero wtedy, kiedy sprawa nabiera pewnego impetu, więc wydaje mi się, że kluczowa dla zmiany społecznej jest praca na poziomie walki społecznej, artykułowania postulatów, stawiania oporu. Spotkanie w takiej formule, jaką zaproponowaliśmy na Forum jest dobre ze względu na tego typu działania.
Mam poczucie, że zdecydowanie za dużo czasu, energii inwestujemy w tworzenie wirtualnych bytów w internecie, które są dobre dla kliktywizmu, ale często do niczego więcej nie prowadzą. Nie jestem anarchoprymitywistą, doceniam wartość nowych technologii komunikacyjnych, ale statystyki pokazują, że przeciętny człowiek cztery godziny dziennie spędza w mediach społecznościowych. Wcześniej cztery godziny dziennie spędzał przed telewizorem. Gdyby część tego czasu, który inwestujemy w budowanie wirtualnej wspólnoty, poświęcić na spotkania z ludźmi w realu, twarzą w twarz, to że polityczno-społeczny efekt byłby o wiele lepszy.
P.G.: – Myślę, że ostatecznie udało nam się wspólnie z uczestnikami i uczestniczkami, dojść do pewnego konsensusu. Po początkowych wątpliwościach, czemu ma służyć Forum, udało nam się spotkać we wspólnej wizji.
Forum odbywało się w ramach Biennale Warszawa, które zakłada dwuletni cykl wydarzeń. Czy to znaczy, że będzie powtórzone za dwa lata?
J.S.: – Może w przyszłym roku zrobimy coś mniejszego, jeżeli będzie taka wola i potrzeba po stronie środowiska. Za dwa lata na pewno większe wydarzenie, jeżeli znowu będzie jakiś odzew.
Trzeba też podkreślić, że jako instytucja kultury nie jesteśmy typowym Biennale. Typowe biennale raz na dwa lata robi coś dużego i spektakularnego. My stawiamy na systematyczną pracę przez dwa lata i w ostatnim cyklu Forum było podsumowaniem jednego z wątków owej pracy.
Mówiąc o uczestnikach Forum operujemy określeniem „organizacje” ,ale uczestnicy i uczestnicy nie wywodzili się tylko ze sformalizowanych organizacji – stowarzyszeń, fundacji. Jeszcze kilka lat temu sfera aktywizmu nieformalnego nie była dostrzegana przez organizacje formalne. Teraz to się zmienia. Czy zaobserwowaliście, że tu jest wspólny język czy wspólne cele?
P.G.: – Wśród uczestników i uczestniczek byli przedstawiciele i przedstawicielki grup sformalizowanych i niesformalizowanych. Były pojedyncze przypadki osób, które działają indywidualnie, mają potrzebę zrobienia czegoś, czego lokalna władza nie zapewnia ich społeczności. Więc była to grupa zróżnicowana, jednak nie widziałem, aby generowało to jakiekolwiek nieporozumienia.
Przyjęliśmy zasadę, że w Forum może wziąć udział tylko jedna delegatka lub jeden delegat z danej organizacji. Chyba, że to był klaster, jak związki zawodowe z jakiegoś regionu, wtedy był to delegat i delegatka z jednej organizacji. Dzięki temu nie było poczucia, że ktoś przytłacza. Przykładowo w obszarze praw pracowniczych są organizacje dominujące, ponieważ mają dobrze zorganizowane, wieloletnie struktury. Dzięki równemu dostępowi do Forum udało się uniknąć dominacji którejkolwiek z agend. Forum miało zupełnie inny charakter. To było spotkanie wokół tematów, które były wypracowane na konsultacjach, omówione z wszystkimi uczestnikami i uczestniczkami. Udało się uwolnić od skupienia na partykularnych interesach i dążeniach. Nie było to też spotkanie o charakterze prezentystycznym, nikt tutaj nie przedstawiał tego, co i jak robi. Stwierdziliśmy, że nie będzie na to czasu, więc od razu przeszliśmy do tematów, problemów. A te były sformułowane w taki sposób, że nie miała znaczenia forma działalności, istotne natomiast było sformułowanie wizji dalszej współpracy aktywistycznej.
Piotr Grzymisławski - jest dramaturgiem, kuratorem oraz teatrologiem. Absolwent Wiedzy o Teatrze Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Kurator projektów badawczych i wydawniczych w Biennale Warszawa. Wiceprezes Poznańskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Teatralnych. Członek Zarządu HOBO Art Foundation. Pełnił funkcję Dramaturga oraz redaktora publikacji w Teatrze Polskim im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy (2015–2017).
Jan Sowa - materialistyczno-dialektyczny teoretyk i badacz społecznym. Doktor socjologii, habilitował się z kulturoznawstwa, koncentruje się na badaniach nad nowoczesnością. Autor i redaktor kilkunastu książek, m.in. „Fantomowe ciało króla. Peryferyjne zmagania z nowoczesną formą” oraz „Sport nie istnieje. Igrzyska w społeczeństwie spektaklu” (wspólnie z Krzysztofem Wolańskim). Jan Sowa jest kuratorem programu dyskursywnego i badań Biennale Warszawa oraz profesorem w Katedrze Teorii Kultury Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23