BATKO-TOŁUĆ: Ostatnia zmiana Pełnomocnika Rządu do Spraw Społeczeństwa Obywatelskiego i Równego Traktowania rozwiewa złudzenia co do zapowiadanych epokowych zmian w rozwoju otoczenia prawnego i finansowego dla organizacji społecznych. Natomiast nazwisko następcy Wojciecha Kaczmarczyka na tym stanowisku, powoduje osłupienie. I niepokój.
Pojawienie się funkcji specjalnego Pełnomocnika zajmującego się społeczeństwem obywatelskim wiele organizacji odebrało jako sygnał, iż rząd postawił wysoko priorytet wspierania rozwoju organizacji pozarządowych. Wielu podkreślało, że to pierwszy rząd, który zdobył się na to, by Pełnomocnika tak wysoko umieścić w strukturze. Zadbano też o to, by stworzyć wrażenie, że sprawa jest na serio. Konferencję otwierającą nowy dialog władzy z obywatelami zaszczyciła na moment swoją obecnością sama Premier Beata Szydło. Co więcej, osoba zatrudniona na to stanowisko – Wojciech Kaczmarczyk – pochodziła ze środowiska organizacji pozarządowych i rozpoczęła urzędowanie od szeregu spotkań ze środowiskami pozarządowymi.
Pełnomocnik to fasada
Obok tego jednak trudno było nie zauważyć, że pozycja polityczna Pełnomocnika była słaba i rzutowała na potencjał – nie miał ani ludzi, ani możliwości wywiązania się z ambitnych planów, jakie sobie założył. Natomiast zdawał się mieć nadzieję na połączenie oczekiwań formacji politycznej, która go mianowała, i wykorzystanie swojej wiedzy na temat tego, co się dzieje w sektorze. W efekcie zmarnował czas i swój, i nasz – organizacji pozarządowych.
Moim zdaniem to specjalne nowe stanowisko jest bez znaczenia i stanowi fasadę. To zdanie nie opiera się na uprzedzeniach, tylko na wnioskach w tego, co już się wydarzyło. Rządowi nie zależy na osobie z realnymi możliwościami budowania sprzyjających warunków prawnych dla rozwoju sektora. Przyjaznych, czyli zmniejszających bariery prawne, rozsądnie wspierających organizacje finansowo, budujących dobry wizerunek aktywności społecznej i zaangażowania w dobro wspólne. W sumie wszystko, co ewentualnie się zmieniło, to stałe powtarzanie, że do głosu zostały dopuszczone nowe organizacje, które nie brały udziału w debacie o sektorze. Nie widzę sprzeczności pomiędzy dobrym działaniem na rzecz rozwoju sektora a tym właśnie postulatem. Może dlatego nie doceniam tego epokowego osiągnięcia. Innych osiągnięć nie znam.
Kandydat przywieziony w teczce
Czy zmiana Pełnomocnika coś zatem oznacza? Czy danie na to stanowiska polityka z zapleczem to wzmocnienie wagi sprawy? Czy przyspieszą procesy budowania przyjaznego środowiska dla aktywności obywatelskiej? Kandydatura, którą przedstawiła Pani Premier, raczej wróży sprawie jak najgorzej. Obecnie na stanowisku mamy osobę (Adama Lipińskiego) niemającą doświadczenia w temacie działań społecznych i nieposiadającą kontaktów i rozeznania w środowisku pozarządowym. Jednym słowem, mamy kogoś „przywiezionego w teczce”, albo – i to jest wersja gorsza – kogoś, kto ma przeprowadzić jednak jakiś plan. A takiego planu można się tylko obawiać. Bo polityk partyjny będzie robił politykę partyjną. Na tym się zna najlepiej.
Jednocześnie jednak nie zgadzam się ze stwierdzeniem dostrzeżonym na jednym z profili społecznościowych: „Szanuj pełnomocnika swego, możesz mieć gorszego”. Do tej pory miałam poczucie, że ktoś marnuje mój czas, liczy na to, że mnie zaangażuje w nic nie znaczące spotkania, dyskusje o tym, czy współpracować, czy nie, w podziały związane z tymi dyskusjami. Dziś już takie dylematy stają się bezcelowe. Nie ma wątpliwości, że nie możemy spodziewać się zmian na miarę epokowych ułatwień w zbiórkach publicznych, regulowania sposobu zawierania umów z członkami zarządu stowarzyszeń, wprowadzenia Funduszu Inicjatyw Obywatelskich czy mechanizmu 1%. Zmiana Pełnomocnika wskazuje, że w ogóle nie będziemy się tym zajmować.
A zatem, jakich zmian można się spodziewać? Mam nadzieję, że po prostu żadnych. Ale sama sobie nie wierzę.
Dowiedz się, co ciekawego wydarzyło się w III sektorze. Śledź wydarzenia ważne dla NGO, przeczytaj wiadomości dla organizacji pozarządowych. Odwiedź serwis wiadomosci.ngo.pl.
Jakich zmian można się spodziewać? Mam nadzieję, że po prostu żadnych. Ale sama sobie nie wierzę.