Grill pod Ratuszem. Kocyk i karty w środku betonowego miasta. Tak młodzi warszawiacy protestowali przeciwko próbom zabudowy części Pola Mokotowskiego. Udało się.
Zielony plan zagospodarowania wczoraj jednogłośnie przegłosowała Rada Warszawy. Protestujący triumfowali. Firma developerska Global Partners, która zaplanowała ogromną inwestycję na terenie Skry ostrzega: - Będziemy żądali odszkodowania!
Organizatorzy happeningu to grupa znajomych, którzy wobec ostatnich doniesień prasy i braku oficjalnego stanowiska ze strony warszawiaków postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Mówią o sobie: czysta oddolna inicjatywa, wynikająca z przekonania, że władza musi wysłuchać stanowiska obywateli. Młodzi są zdeterminowani bronić swoich racji, uważają, że, tak jak Nowy Jork ma Central Park, tak my Pola Mokotowskie. Park nazywają "płucami Warszawy" i dlatego dla zgromadzonych przygotowali ochronne maski. Kuba Derulski ściągnął do udziału w akcji masę swoich znajomych, dzwonił, gadał, wklejał posty na portalach społecznościowych - zachęcał: - Brońmy naszego Pola! Stefan Sejdak, który jest jednym z motorów akcji wyjaśnia: - Chcemy pokazać miejskim radnym, że Warszawa potrafi się ruszyć, że obywatele nie są bierni. Jeśli pozwolimy raz zabudować park, to damy ciche przyzwolenie na utrwalenie złej praktyki. Nie chcemy tego! Wychowywałem się niedaleko Pola, to jest oaza w środku miasta, miejsce gdzie można uciec od wielkomiejskiego jazgotu.
- To nie jest tylko problem Warszawy, w naszym kraju nie szanuje i nie docenia się zieleni. Uważam, że trzeba zmienić obecny stan, kiedy miasto latami, bez żadnych konsekwencji nie uchwala planu zagospodarowania tak ważnego dla wszystkich miejsca - przedstawiała oficjalne stanowisko partii Zielonych 2004 Magda Mosiewicz i dodała prywatnie: - Uwielbiam Pole, nie wolno nam go niszczyć. Ten gigantyczny zielony teren jest naszym wspólnym, społecznym dobrem. Lubię go, bo w środku miasta mogę iść z kocem, posiedzieć na trawie, pojeździć na rolkach. Ten park jest wyjątkowy, to nie to, co nobliwe Łazienki, w których można przechadzać się w eleganckim kapeluszu. Potrzebujemy dużo różnej zieleni. Nie oddamy jej! Marcin Fre, szef grupy happeningowej Do It For Fun przyszedł na pikietę bo: - Warszawa jest już i tak bardzo zabudowana. Nigdzie w Europie nie ma tylu zamkniętych osiedli, co u nas. Publiczna, otwarta przestrzeń, w tak dobrym stanie jak Pole to prawdziwy skarb. Pole jest mi bliskie, bo często tam ćwiczę i robię ze znajomymi swoje flashmobowe akcje - deklarował.
W pewnym momencie ktoś rzucił hasło: - Idziemy na sesję Rady! Powiemy im, jakie jest nasze stanowisko. Kolorowy korowód protestujących ruszył z Placu Bankowego w stronę Pałacu Kultury i Nauki. Tadek Markowski krzyczał do przechodniów: - Chodźcie z nami idziemy upomnieć się o nasze Pole! Radny czeka 200 metrów stąd! Możesz z nim osobiście porozmawiać!
Reakcje były różne. Do pochodu przyłączyło się kilku rowerzystów. Ktoś krzyknął: - Muszę iść do pracy, ale sercem jestem z wami! Waldemar Fydrych "Major" z Pomarańczowej Alternatywy krzyczał: - Nie chcemy wieży Eiffla w środku Warszawy!
Kilkadziesiąt osób wkroczyło na salę. Machając transparentem i plażowym krokodylem lobbowali przeciwko deweloperowi. Na sali byli obecni także sportowcy związani ze Skrą i kibice Polonii. Doszło do ostrej wymiany zdań. - Prezydent Warszawy to grabarz Polonii. Zaniedbania spowodują, że niedługo będziemy musieli zapomnieć o jakichkolwiek meczach! - skandowali kibice "Czarnych Koszul". Obie protestujące grupy doszły ostatecznie do porozumienia.
Do końca nie było wiadomo, jak potoczą się losy planu zagospodarowania. Komisja ładu przestrzennego we wtorek uznała, że projekt nie powinien zostać przegłosowany w tym tygodniu, tylko pójść do kolejnej poprawki. Obywatelska postawa warszawiaków przyniosła pożądane skutki. Miasto wygrało. - Gdyby nie zainteresowanie mediów i zaangażowanie mieszkańców mogłoby być różnie - tłumaczył autor planu dr Krzysztof Domaradzki. Teraz stadion Skry będzie można zburzyć, a w jego miejsce postawić nowoczesny obiekt sportowy. Może następnym razem nie trzeba będzie protestować, bo radni skorzystają z możliwości przeprowadzenia innowacyjnych, wychodzących do ludzi konsultacji społecznych. Tak dużo ostatnio się o tym mówi, powstają przecież już mechanizmy ich wspierania…
Źródło: inf. własna