– Naszym programem jest tworzenie więzi, a nie ich zrywanie. Budowanie mostów, a nie murów – mówi Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”.
„Niech zstąpi Duch Twój”
Jego droga do świadomego katolicyzmu zaczęła się we wczesnej młodości, kiedy zaczął działać w oazowym ruchu Światło-Życie, ale momentem zwrotnym był wybór Karola Wojtyły na papieża.
– Pamiętam dobrze 3 czerwca 1979 roku, dzień po słynnej homilii na pl. Zwycięstwa, ze słowami „Niech stąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi” – wspomina Nosowski. – Następnego dnia rano, pod kościołem akademickim św. Anny odbyło się spotkanie Jana Pawła II z młodzieżą i wtedy padło pytanie do zgromadzonych tłumów, wśród których byłem i ja: „Jaką miarą mierzyć człowieka?”. Kiedy ma się 18 lat, jak ja wtedy, takie właśnie pytania człowiek sobie zadaje. I odpowiedź, jaką dał papież, że „człowieka trzeba mierzyć miarą serca”, została ze mną i za tym poszły moje rozmaite zaangażowania – dodaje.
Kto spotyka Jezusa, spotyka judaizm
Jednym z obszarów aktywności Zbigniewa Nosowskiego od lat jest dialog chrześcijańsko-żydowski. Tu znów trzeba wrócić do Jana Pawła II. – Kiedy zaangażowałem się w oazowy Ruch Światło-Życie i zacząłem być świadomym chrześcijaninem, usłyszałem słowa Jana Pawła II wypowiedziane w Moguncji w 1980 r.: „Kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm” – opowiada Nosowski. – I wtedy uświadomiłem sobie, że ja, jako chrześcijanin, nie spotkałem judaizmu, nigdy nie widziałem żadnego Żyda na oczy. Zacząłem zadawać sobie pytanie o judaizm i okazało się, że otworzyłem worek bez dna – dodaje.
Jako 20-latek dowiedział się, że mieszka w miejscowości, która przed wojną w 60 procentach było żydowska. Odkrył to m.in. dzięki swojej późniejszej żonie, której rodzina od dwóch czy trzech pokoleń mieszkała w Otwocku. W jej przypadku pamięć żydowskich sąsiadów przechodziła z pokolenia na pokolenie.
Rodzice Zbigniewa Nosowskiego przybyli do Otwocka kilkanaście lat po wojnie, nie interesowali się zbytnio historią, a w szkole o żydowskiej przeszłości w ogóle się nie mówiło, to był temat tabu. – PRL-owska propaganda wychowywała nas w duchu: jeden naród w jednym państwie – mówi Nosowski. – Moja żona pokazała mi cmentarz żydowski, o którego istnieniu nie miałem pojęcia – dodaje.
Cmentarz zlokalizowany był w Anielinie pod Otwockiem, chowano tu Żydów, którzy zmarli w okolicznych szpitalach na gruźlicę. Przed wojną Otwock był drugim w Polsce – po Zakopanem – miejscem leczenia gruźlicy.
Poszukiwania doprowadziły do jego zaangażowania w sprawy chrześcijańsko-żydowskie. Najpierw na płaszczyźnie intelektualnej, w pracy dziennikarskiej, publicystycznej, a później w wymiarze praktycznym i lokalnym, w jego rodzinnym Otwocku. Stąd wziął się współtworzony przez niego Społeczny Komitet Pamięci Żydów Otwockich i Karczewskich.
Tożsamości dialog nie zagraża
– Studiowałem w Warszawie, więc moje poszukiwania religijne siłą rzeczy prowadziły do Klubu Inteligencji Katolickiej i redakcji „Więzi”, które wtedy zajmowały jeden wspólny lokal przy ul. Kopernika – opowiada Nosowski. – Jednym z redaktorów pisma był Paweł Śpiewak, dzisiaj dyrektor ŻIH-u, a wówczas mój nauczyciel akademicki na socjologii. Zaproponował do druku w „Więzi” moją pracę zaliczeniową, która dotyczyła analizy dzienników Jerzego Zawieyskiego. To był mój debiut na łamach pisma, z którym jestem związany do dziś – wspomina.
– Dla mnie czymś wspaniałym jest, że można być absolutnie świadomym swojej tożsamości katolikiem, a jednocześnie człowiekiem gotowym na spotkanie z innym, wyznającym inny światopogląd – opowiada Nosowski. – Mówimy w „Więzi” o otwartej ortodoksji. Podkreślamy w ten sposób, że otwartość to obowiązek, że należy do tożsamości katolika – dodaje.
– Taki sposób wyrażania swojej tożsamości jest niesłychanie istotny, właśnie teraz, w świecie, w którym ludzie coraz częściej umocnienie własnej tożsamości postrzegają jako bycie przeciwko komuś – wyjaśnia Nosowski. – Dzieje się tak na skutek rozmaitych lęków przed zmieniającym się światem, przed procesami, których ludzie nie rozumieją. My chcemy powiedzieć, że mając własną tożsamość, religijną, narodową, można spokojnie przyjaźnić się, dialogować, a także spierać z innymi. Dialog tożsamości w niczym nie zagraża – zaznacza.
Ta myśl towarzyszy „Więzi” od samego początku, od kiedy w 1958 r. założył ją Tadeusz Mazowiecki. – Przypomina mi się pierwszy jego esej napisany w „Więzi” na tematy żydowskie, z roku 1960, który nosił tytuł „Antysemityzm ludzi łagodnych i dobrych”. Tadeusz Mazowiecki stawiał tezę, że największym polskim problemem nie jest ten antysemityzm nazistowski, dążący do zagłady, ale taki, który potrafi wsączyć się w umysły i sumienia ludzi, którzy na co dzień są łagodni i dobrzy – zauważa Nosowski.
– Podobnie jest dziś w odniesieniu nie tylko do Żydów, ale muzułmanów, uchodźców, homoseksualistów. Niewytłumaczalna konstatacja, że ludzie łagodni i dobrzy mogą nienawidzić, jest trafnym opisem wielu współczesnych problemów. W dzisiejszych burzliwych czasach świat coraz bardziej potrzebuje więzi, a nie walki – podkreśla.
Wyższy iloraz serca
– Kiedy w Polsce ruch „Wiara i Światło” zaczynał działalność, na przełomie lat 70. i 80., może z wyłączeniem największych miast, nie było żadnych działań społecznych, które obejmowałyby takie osoby – tłumaczy Nosowski. – One pozostawały zamknięte w swoich domach albo ośrodkach opieki. Kiedy jako studenci mieliśmy po 23 lata, razem z moją żoną zaczęliśmy tworzyć wspólnotę ruchu „Wiara i Światło” w naszym mieście, dosłownie wyciągaliśmy tych ludzi z domów, dziwiąc się niekiedy zaufaniu, jakim obdarzały nas ich rodziny. Wyraźnie tęsknili do takiego zainteresowania, wsparcia, życzliwości – wspomina.
W jego opinii ogromnym sukcesem jest to, że przez ponad 30 lat ruch pomocy osobom niepełnosprawnym intelektualnie bardzo rozkwitł. – W naszej wspólnocie poznawali się ludzie, którzy później sami zakładali stowarzyszenia, organizowali warsztaty terapii zajęciowej – mówi Nosowski. – Ta wspólnota, którą założyliśmy ponad 30 lat temu, trwa do dziś z udziałem naszym, naszych dzieci i wnuka, choć on bierze w niej udział jeszcze nieświadomie, bo ma dopiero pół roku – dodaje.
Spotkania odbywają się w ciągu roku, a latem organizowane są wspólne wyjazdy wakacyjne. – Można powiedzieć, że mam takie hobby, że co roku jeżdżę na wakacje z niepełnosprawnymi – śmieje się Nosowski.
Z drugiej strony wiąże się z tym również jego największy niepokój i w tej dziedzinie widzi jeszcze wiele do zrobienia. – Dla mnie pytanie o możliwość usunięcia ciąży z powodu ciężkiego uszkodzenia płodu ma konkretne twarze: twarze wieloletnich przyjaciół – mówi Nosowski. – Kiedy czytam statystyki, że w niektórych krajach nawet 95 proc. osób z zespołem Downa się nie rodzi, jestem przerażony, bo znam wiele takich osób i wiem doskonale, że w pewnym wymiarze są one bardziej ludźmi niż ja. W naszych wspólnotach popularne jest takie powiedzenie, że my mamy wyższy iloraz inteligencji, ale oni mają wyższy iloraz serca. Tu widzę problem, nie tyle prawny, ile duchowy, by nie odbierać takim ludziom człowieczeństwa – podkreśla.
Cecha ta ma też drugą, mniej w jego przekonaniu korzystną stronę. – Zbyt wiele rzeczy mnie interesuje, zbyt wieloma zagadnieniami się zajmuję, w związku z tym większością nie jestem w stanie zajmować się tak głęboko i intensywnie, jakbym chciał – podsumowuje.
Słowa, które uważa za swoje życiowe motto znów należą do Jana Pawła II: „Wymagajcie od siebie, choćby inni od was niczego nie wymagali”. Dla Zbigniewa Nosowskiego, który jako młody człowiek usłyszał je na Jasnej Górze w 1983 r. w czasie „ciemnej nocy” stanu wojennego, były niezwykle ważne i pozostały takie do dziś.
W latach 2001 i 2005 był świeckim audytorem Synodu Biskupów w Watykanie. W latach 2002-2008 konsultor Papieskiej Rady ds. Świeckich. W latach 2007-2009 współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, obecnie członek Zarządu. Dyrektor programowy Laboratorium „Więzi”, na którego stronach prowadzi blog „Lepiej krótko niż wcale”.
Przewodniczący Społecznego Komitetu Pamięci Żydów Otwockich i Karczewskich. Mieszka w Otwocku.
Poznaj ludzi sektora pozarządowego, dowiedz się, kto jest kim w NGO. Odwiedź serwis ludziesektora.ngo.pl.
Mając własną tożsamość, religijną, narodową, można spokojnie przyjaźnić się, dialogować, a także spierać z innymi. Dialog tożsamości w niczym nie zagraża
Źródło: Inf. własna [warszawa.ngo.pl]
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23