Ulica Brzeska na Pradze się zazieleni i wcale nie chodzi o pleśń na starych kamienicach. Stołeczne stowarzyszenie „Mierz Wysoko” planuje zrobić tam zielone zakątki, w których posadzi rośliny. Pieniądze na zazielenioną Brzeską udało się zdobyć w drugiej edycji konkursu grantowego Henkel i Fundacji Nasza Ziemia – zielone granty.
W tegorocznym konkursie Henkel i Fundacji Nasza Ziemia wyłoniono dwudziestu zwycięzców. Są to stowarzyszenia i organizacje, które na co dzień zajmują się podnoszeniem ekologicznej świadomości oraz propagowaniem zwłaszcza wśród dzieci działań związanych z ochroną środowiska.
– Dostaliśmy 262 wnioski – mówi Mira Stanisławska-Meysztowicz, prezeska Fundacji Nasza Ziemia. – One mówią i o klimacie, i o oszczędzaniu wody czy energii, i o wielu innych ważnych kwestiach, związanych z ochroną środowiska. Nasze granty sprawią, że na realizację tych projektów zostanie przeznaczonych o wiele więcej pieniędzy. Bo grant to jest taki impuls; potem organizacje, stowarzyszenia, szkoły czy przedszkola zdobywają więcej pieniędzy i coś się fajnego dzieje.
Pula, jaką podzielono między organizacje to 100 tysięcy złotych. W tym roku, dzięki grantom, zrealizowane zostaną między innymi projekty służące ochronie nietoperzy, traszek i sów. Wsparcie uzyskają także lokalne projekty mające na celu poprawę czystości lasów i rzek. – Bardzo się cieszę z rosnącego zainteresowania naszym konkursem. Otrzymaliśmy prawie 50 wniosków więcej niż w ubiegłym roku – mówi Dorota Strosznajder, koordynatorka projektu w Henkel Polska. – Zwycięzcy wykazali się ogromną pomysłowością i zaangażowaniem. Jestem przekonana, że realizacja ich projektów przyczyni się do zainicjowania wielu ciekawych działań służących ochronie środowiska oraz podnoszeniu świadomości ekologicznej mieszkańców wielu polskich miast.
Jednym z dwudziestu laureatów konkursu zostało warszawskie stowarzyszenie Mierz Wysoko, a ich zwycięski projekt nosi nazwę „Zazieleńmy Brzeską!”. Wiosną zielono zrobi się więc nie tylko na łąkach i w parkach, ale także na jednej z najstarszych praskich ulic.
– Realizację projektu planujemy rozpocząć od kwietnia. Chcemy, żeby było to działanie także społeczności lokalnej, chcemy wspólnie z mieszkańcami ustalić co sadzić, w jakich miejscach i jak to ma wyglądać – tłumaczy Magdalena Szeniawska z Mierz Wysoko.
Na razie nieznane są jeszcze szczegóły, ale wiadomo już natomiast, jakie są zakusy. Autorzy projektu chcieliby, żeby na Brzeskiej pojawiły się rośliny największe z możliwych.
– Marzą nam się drzewa, ale to są długoterminowe zobowiązania – przyznaje Szeniawska. – No i w przypadku drzew trzeba też sprawdzić, jakie są ustalenia odnośnie zagospodarowania terenu. To, co ostatecznie zostanie na Brzeskiej zasadzone, w dużym stopniu będzie zależało od ustaleń z mieszkańcami. Mogą to być donice na kilku podwórkach albo kilka grządek na placyku przy Brzeskiej zwanym „Piaskami”. Mnie marzyłyby się na tych grządkach warzywa. Pytanie jednak, czy to będzie możliwe i czy mieszkańcy się na to zgodzą.
Stowarzyszenie Mierz Wysoko chce w sadzenie roślin na Brzeskiej zaangażować przede wszystkim dzieci z warszawskiej Pragi. To właśnie one najbardziej potrzebują inspiracji, pokazania im czegoś ciekawego i odwrócenia ich chociaż na chwilę od nieraz szarej praskiej rzeczywistości. Czy to przedsięwzięcie się uda? Pracownicy i wolontariusze stowarzyszenia mają już doświadczenie w pracy z praską młodzieżą i są dobrej myśli:
– Dzieciaki z Pragi coraz częściej porywa bardzo wiele zaskakujących działań – mówi Magdalena Szeniawska. – My mamy dobre doświadczenia: w zeszłym roku zorganizowaliśmy dla nich zimową wycieczkę wokół Wisły. Chodzili przez trzy godziny w roztapiającym się śniegu, mieli buty i spodnie mokre do kolan, a mimo to z zapartym tchem oglądali różne pozostałości i różne ślady przyrody, która w lutym na pierwszy rzut oka może nie jest najbardziej porywająca.
Zdaniem Agaty Włodarczyk ze stowarzyszenia Mierz Wysoko, dzieciom z warszawskiej Pragi wystarczy poświęcić trochę uwagi i zrobić coś, żeby ich pokłady energii znalazły upust:
– Mieszkam w Warszawie od pół roku. Przeprowadziłam się z Poznania po to, żeby pracować właśnie z dzieciakami z Pragi. To są fajne dzieciaki, które mają mnóstwo twórczej energii – mówi Agata Włodarczyk. – Jak dwa i pół roku temu weszliśmy na Brzeską, to dzieciaki stały przed galerią i waliły w drzwi, a jak tylko drzwi się otworzyły, ukradły ze środka wszystkie cukierki. W zeszłym roku natomiast ci sami chłopcy brali udział w rozlepianiu plakatów na temat tego, że jest „Noc Pragi”, czyli że praskie galerie otwarte są do późna. To pokazuje, jakie postępy robią. Teraz swoją energię będą mogli spożytkować na sadzenie zielonych i pięknie wyglądających roślin – dodaje.
Źródło: inf. własna ngo.pl