Nowe miejsca pracy nie powstaną, jeśli nadal utrzymywać będziemy obecne i tworzyć kolejne przywileje socjalne. To teza serii artykułów Bartosza Marczuka, publicysty Gazety Prawnej zajmującego się problematyką socjalną.
Rosnące koszty pracy generują bezrobocie. Niepewność na rynku pracy rodzi presję na zwiększanie
zabezpieczeń i gwarancji socjalnych. Większe gwarancje, to droższy pracownik, a więc mniej miejsc
pracy - w ten sposób "pętla się zamyka". Młodzi ludzie bez pracy nie decydują się na
zakładanie rodzin i wychowywanie dzieci. Zmniejszać się będzie liczba osób zatrudnionych, w
niedalekiej przyszłości pojawi się więc problem z finansowaniem rozdawanych dziś prezentów. Tym
bardziej, że kolejka do kasy będzie rosła, bo społeczeństwo się starzej. "Skoro diagnoza jest
postawiona, a w dodatku zgadza się z nią większość, to dlaczego podejmowane na bieżąco decyzje nie
biorą jej pod uwagę?" - zastanawia się Marczuk.
Mnożenie wydatków, za które podatnicy będą musieli zapłacić, to przekleństwo kilku ostatnich
posiedzeń Sejmu IV kadencji. Symbolem tego trendu stały się decyzje dotyczące emerytur górniczych
(a szerzej, niedomknięcie reformy emerytalnej z 1999 r. czyli niewprowadzenie systemu emerytur
pomostowych). Ponieważ - jak twierdzi Gertruda Uścińska z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych - nie
ma całościowej koncepcji polityki społecznej, wciąż istnieje problem z wyborem priorytetu. Czy za
priorytet można uznać walkę z bezrobociem, skoro duża część świadczeń społecznych działa jak
zachęty do niepracowania, a środki kieruje się na poprawianie sytuacji materialnej emerytów, którzy
jeśli chodzi o zamożność, na tle innych grup społecznych wcale nie wypadają źle?
"Bomba z opóźnionym zapłonem"
"Mantra ekonomisty"
"Dzieci mniej, biedy więcej"
Bartosz Marczuk, Gazeta Prawna, 4 sierpnia 2005 r.