W maju obchodziliśmy 20-lecie Banku Żywności - SOS w Warszawie. 17 czerwca minęła 10. rocznica śmierci Jacka Kuronia – współzałożyciela pierwszego w Polsce Banku Żywności. Chcielibyśmy przypomnieć sympatykom misji Banków Żywności, jak duże znaczenie miała działalność Jacka Kuronia dla całej Federacji Polskich Banków Żywności. Swoimi wspomnieniami współpracy z inicjatorem idei Banków Żywności dzieli się dr Joanna Staręga-Piasek.
Jakub Dżegniuk: – 20 lat temu pomysł Banku Żywności został przywieziony z Francji do Polski…
Joanna Staręga-Piasek: – Tak, i ta idea była bardzo zbieżna z temperamentem Jacka Kuronia, z jego sposobem postrzegania aktywności społecznej. Jacek szukał takich idei, które będą skupiać ludzi zaangażowanych społecznie i tą ideą był właśnie problem marnowania żywności i generalnie hasło „żywność”. Jacek bardzo lubił Wielkopolan, poznaniaków za to, że u nich nic się nie marnuje. Pamiętajmy jednak, że 20 lat temu zarówno w szkołach, jak rodzinach tego jedzenia nie było wcale tak wiele. To był raczej problem niedoboru jedzenia niż marnowania go. Wtedy były małe sklepiki z niepełnymi półkami.
Znak naszych czasów?
J. S-P.: – Znak naszych czasów. Pokazuje to, że w interesie dużych przedsiębiorstw musi zawierać się też pewna działalność społeczna..
Czyli współpraca z Federacją Europejskich Banków Żywności stanowiła tylko pewną inspirację? Wiadomo, że funkcjonowanie Banków we Francji i Polsce 20 lat temu musiało się różnić.
J. S-P.: – Pod wpływem Jacka szybko udało się zaszczepić tę ideę na warunki polskie. Nie było to zwykłe naśladownictwo, po którym mogłoby okazać się, że koncept nie przyjmuje się w polskich warunkach, więc trzeba z niego zrezygnować. Od razu był pomysł, aby zrobić to po swojemu. Bardzo ważne było, aby Bank Żywności był niezależny. Aby uniemożliwić uzależnienie się od pomocy społecznej czy instytucji państwowych, miał tworzyć własną strukturę, sieć.
Czy misja społeczna była ważna w pracach Banków od początku?
J. S-P.: – Z całą mocą chcę to powiedzieć, jedzenie było elementem stymulującym różne inne, ważne działania. Jacek Kuroń chciał, żeby Bank Żywności był zbiorem różnych aktywności. To była taka swoista wymiana dóbr, co się w socjologii nazywa „stycznością społeczną”. Ja tobie daję, ty mnie dajesz. To tworzy więź miedzy nami i tworzy poczucie satysfakcji, dodatkową wartość. Trwałość Banków Żywności wynika z trwałości więzi społecznych. Łączenie ludzi dla Jacka było bardzo ważne.
Banki są świadkami 20 lat zmieniającej się Polski i Polaków. Czy Jacek Kuroń byłby zadowolony z tego, co zobaczyłby dzisiaj?
J. S-P.: – Może chciałby zrobić więcej. Na pewno szybciej, bo był bardzo niecierpliwy. Myślę jednak, że z Banków byłby zadowolony. Natomiast cierpiałby z powodu niechęci, nienawiści i nieżyczliwości, jaka panuje dzisiaj między ludźmi. Byłoby to bardzo dla niego bolesne. Weszliśmy teraz w fazę, w której z jakichś powodów nie lubimy się nawzajem. W każdym jest tyle samo dobrego, jak i złego. Ważne, kto z nas wydobywa to co dobre, a taki właśnie talent miał Jacek Kuroń. Przy nim ludzie najczęściej sięgali do tej kieszeni, w której mieli dobroć. Szybko się orientował, jaka jest atmosfera, jakie sprawy są ważne. Nie był oczywiście bezkrytyczny, umiał sprawnie spacyfikować złą atmosferę. Bazował na prostych potrzebach ludzkich. Każdy potrzebuje wsparcia, przyjaźni, każdy potrzebuje, żeby go wysłuchać. I każdy potrzebuje zjeść. Powtarzał, że między pierwszą a czwartą nie ma bogatych czy biednych dzieci – są tylko głodne.
Ja miałam taką przygodę pod ministerstwem: szłam z Jackiem, gdy zaczepił nas bezdomny i poprosił o 10 złotych. Jacek gorączkowo przeszukał swoja słynną dżinsową marynarkę i odparł, że nie ma. Po czym bezdomny odpowiedział – nic nie szkodzi, wierzę, że pan nie ma. Następnym razem mi pan da. Ten przykład pokazuje, jak Jacek wzbudzał zaufanie i jak zmieniły się relacje społeczne. Byłoby mu bardzo smutno teraz, kiedy patrzyłby na pełniejsze sklepy i portfele, i wzajemną niechęć ludzi.
Warto uwypuklić to, czego na pierwszy rzut oka nie widać, ale jest bardzo ważne. W konstrukcji Banku Żywności nie chodzi tylko o to, żeby włożyć ryż, mąkę do kosza, wsadzić do samochodu i przewieźć gdzie indziej, ale o to wszystko, co się z tym wiąże. W jakim stopniu trzeba to zaplanować, ile pracy będzie wykonanej wokół tego. Ogromną wartością Jacka było to, że za jego słowami szło działanie.
Rozmawiał Jakub Dżegniuk, wolontariusz Federacji Polskich Banków Żywności.