Wspieranie NGO się opłaca. Dobrze, by władze rozumiały specyfikę ich działania
DUDKIEWICZ: Działania na rzecz nawet bardzo małych grup są korzystne dla całego społeczeństwa, bo odciążają państwo i jego agendy. Warto, by władze to rozumiały.
W konkursie Ministerstwa Sprawiedliwości przepadł wniosek Fundacji Centrum Praw Kobiet, wspierającej kobiety w sytuacjach kryzysowych, przede wszystkim doświadczające przemocy. Nie znam treści jej wniosku, nie wiem, czy dotąd swoją działalność prowadziła dobrze czy źle, nie wiem zatem i nie mam zamiaru się domyślać, jakie były intencje i powody takiej decyzji. Mój zdecydowany sprzeciw budzi jej oficjalne uzasadnienie.
NGO pomaga, komu chce
W oficjalnym piśmie Ministerstwa Sprawiedliwości, uzasadniającym nieprzyznanie Centrum Praw Kobiet dotacji, czytamy: „skierowanie oferty pomocy tylko dla kobiet pokrzywdzonych przestępstwem powoduje zawężenie pomocy tylko do określonej grupy pokrzywdzonych”. Takie stwierdzenie świadczy niestety o tym, że Minister Sprawiedliwości i jego urzędnicy nie rozumieją specyfiki działania organizacji pozarządowych i ich roli w demokratycznym państwie.
NGO nie są instytucjami publicznymi. W tym sensie działają bardziej jak firmy – tak jak firma szuka niszy na rynku, tak organizacja pozarządowa diagnozuje problem społeczny, często niedostrzegany lub niewystarczająco zagospodarowany przez państwo. A potem działa na rzecz jego rozwiązania w takiej skali, w jakiej jest w stanie i w jakiej prowadzące ją osoby mają na to pomysł. Ludzie działający w organizacjach nie są urzędnikami państwowymi, ale robią to, co robią, ponieważ dostrzegają taką potrzebę, uważają to za słuszne i potrzebne. I mają prawo kierować swoje działania do wybranej grupy, która – wedle ich diagnozy – najbardziej tego potrzebuje, albo na rzecz której po prostu chcą działać. Na tym polega swoboda III sektora, którego działania uzupełniają tym samym aktywność instytucji publicznych – pomocy społecznej, policji, służby zdrowia czy dowolnego innego systemu, bo państwo, niejako z definicji, swoje działania musi adresować do ogółu obywateli. Organizacja pomaga tym, którym chce, nawet jeśli nie brzmi to dobrze. Warto to rozumieć, bo ograniczanie tej swobody nikomu się nie opłaci.
Wspierając człowieka, wspierasz społeczeństwo
Swoboda organizacji nie oznacza, że ich działania nie mogą lub nie powinny być wspierane ze środków publicznych. Wręcz przeciwnie. Nakierowanie na konkretną grupę odbiorców często daje organizacji możliwość naprawdę skutecznego działania, a tym samym wspierania funkcji państwa, które – przez konieczność adresowania oferty do wszystkich – ma zwykle kłopot z jej profilowaniem dla poszczególnych, specyficznych grup, zwłaszcza niszowych lub mających niestandardowe problemy i potrzeby. Fakt, że organizacja, a więc grupa zaangażowanych obywateli, pomaga nawet bardzo wąskiej, specyficznie wyselekcjonowanej grupie odbiorców, jest więc dla publicznego sytemu wsparcia istotnym uzupełnieniem. Nie chodzi tylko o pomoc osobom dotkniętym jakimś problemem, podobnie wygląda to w odniesieniu do tych, którzy mają pewien „nadmiar” – jak na przykład dzieci wyjątkowo utalentowanych w danym kierunku. Wspomaganie ich jest również wspomaganiem systemu oświaty, który – z racji swojej powszechności – działa dla wszystkich, ale często nie radzi sobie z diagnozowaniem i wspieraniem szczególnych jednostek lub grup o nietypowych potrzebach.
Działania na ich rzecz są więc działaniami na rzecz całego społeczeństwa. Szczególnie dotyczy to osób pokrzywdzonych. Fakt, że ktoś im pomaga, nawet jeżeli czyni to wybiórczo, kierując wsparcie do bardzo konkretnych odbiorców, zawsze powoduje odciążenie państwa jako takiego. To, że kobieta będąca ofiarą przemocy otrzymuje pomoc prawną i ma gdzie się schronić razem ze swoim dzieckiem, sprawia, że może wyjść na prostą, wrócić do pracy, jej dziecko zaczyna się wychowywać w lepszych warunkach… Korzyści społeczne, ale także zwyczajnie finansowe, takiej pomocy są gigantyczne. Odmawiając wsparcia, warto więc rozważyć tzw. koszty zaniechania: terapii, policyjnych interwencji, wsparcia dla bezrobotnych, nie mówiąc już o społecznych kosztach nieprawidłowo funkcjonującej rodziny.
Zdumiewający brak reakcji
Inwestowanie w tego typu działania jest tym bardziej pożądane, że organizacje pozarządowe w zdecydowanej większości mnożą kapitał, który dostają od państwa. Mnożą przez wolontariat, przez zaangażowanie ludzi, przez uzyskiwanie bezpłatnego wsparcie różnego rodzaju instytucji i firm. To się po prostu opłaca. W latach 90., kiedy pracowałam w Banku Żywności, obliczyłam, jaka jest skuteczność wydawania pieniędzy przekazywanych przez instytucje publiczne na działania Banku. Okazało się, że jedna złotówka przekazana organizacji skutkowała pozyskaniem – i przekazaniem potrzebującym, także pozostającym pod opieką państwa (np. w noclegowniach lub placówkach opiekuńczych) – żywności wartej 8 złotych. Nie chodzi więc jedynie o zyski społeczne, ale także ekonomiczne. Pomaganie ludziom w sytuacjach kryzysowych jest opłacalne dla całego społeczeństwa, a nie tylko dla konkretnych odbiorców wsparcia. Jeśli nawet jest to widzimisię działaczy organizacji, to jest to widzimisię bardzo użyteczne społecznie.
Dobrze byłoby, gdyby Ministerstwo Sprawiedliwości to rozumiało. Jednak moje szczególne zdumienie budzi fakt, że na treść tego uzasadnienia nie zareagował minister, który jest do tego powołany, a więc Pełnomocnik Rządu ds. Społeczeństwa Obywatelskiego. I nie chodzi wcale o obronę tej konkretnej organizacji, warto, by taka osoba reagowała na ogromne niezrozumienie tematu, jakie pojawiło się w oficjalnym piśmie resortu sprawiedliwości.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Organizacja pomaga tym, którym chce, nawet jeśli nie brzmi to dobrze. Ograniczanie tej swobody nikomu się nie opłaci.