Gdy w marcu szkoły i organizacje pracujące z dziećmi i młodzieżą przeszły na zdalny tryb funkcjonowania, nie tylko lekcje trzeba było przenieść do świata wirtualnego, co już wywołało niemały chaos i udało się z różnym skutkiem. Z dnia na dzień zagrożona została też pomoc psychologiczna dla dzieci i prowadzone dotychczas terapie. Pojawiły się też nowe problemy, lęki i zagrożenia, z którymi dzieci same sobie nie radzą.
Poczucie bezradności i obciążenia
W świetlicy środowiskowej „Grodzisko” w Gdańsku, wspieranej przez Fundację Pomocy Dzieciom „Pociecha”, zazwyczaj dzieci mogą spokojnie odrobić lekcje, przygotować wspólnie posiłek, ale też uczą się funkcjonowania w grupie czy radzenia sobie z konfliktami pojawiającymi się wśród rówieśników. Oprócz zajęć artystycznych i edukacyjnych odbywają się tam spotkania psychoedukacyjne, profilaktyczne i socjoterapeutyczne.
– Pandemia zafundowała nam zupełnie nowe funkcjonowanie w codziennym życiu. Zajęcia lekcyjne, spotkania ze znajomymi przeniosły się do świata wirtualnego. Wydaje się, że dzieci dobrze znały ten świat wcześniej, jednak wtedy same decydowały o tym, kiedy i z kim będą się kontaktowały. Nagle wszystko zostało przeniesione do strefy online i zarówno dzieci jak i rodzice stanęli przed nowymi wyzwaniami, co u niektórych wywołało stres i frustrację – mówi psycholożka Justyna Dziewit z Fundacji Pomocy Dzieciom „Pociecha”.
Z jednej strony dzieci cieszyły się z tego, że nie muszą chodzić do szkoły, z drugiej szybko zaczęły tęsknić za rówieśnikami i wspólnie spędzanym czasem. Skargi dotyczące, między innymi ilości zadawanych materiałów i zauważalne poczucie bezradności, zdaniem Justyny Dziewit mogą świadczyć o tym, że nowa rzeczywistość dla wielu dzieci stała się ciężarem.
Pedagodzy z „Pociechy” odnotowali też spadek aktywności dzieci w zajęciach online organizowanych przez świetlicę. Gdańska świetlica dosyć sprawnie przeszła na kontakt zdalny, wykorzystując media społecznościowe i zwykły telefon. W aplikacji Messenger powstały grupy wsparcia – osobna dla starszych wychowanków, osobna dla rodziców mniejszych dzieci, które jeszcze nie korzystają z telefonu.
Na pracę psychologów, pedagogów i socjoterapeutów w okresie pandemii Fundacja Pomocy Dzieciom „Pociecha” otrzymała grant od Fundacji ING Dzieciom. Specjaliści codziennie kontaktują się z dziećmi, monitorują ich nastroje i zapraszają do wspólnych zajęć.
Justyna Dziewit: – Proponujemy dzieciom gry i zabawy, które rozwijają ich wyobraźnię i inspirują do realizacji własnych pomysłów. Podpowiadamy, co mogą robić w wolnym czasie, na przykład wykonać największą wieżę z tego, co mają w pokoju albo ułożyć obrazek, wykorzystując przykładowe tangramy. Zachęcamy, aby dzieliły się z nami zdjęciami i filmami z tych zajęć. Pedagodzy uczą także dzieci, czym jest mindfulness i podają przykłady ćwiczeń w ramach treningu uważności, które mają im pomóc w radzeniu sobie ze stresem. W pracy z dziećmi „Pociecha” duży nacisk kładzie na wzmacnianie więzi rodzinnych, dlatego w zajęciach dzieciom często towarzyszą ich rodzice czy opiekunowie.
Każda rozmowa z dzieckiem jest sukcesem
O sprawnym przejściu na zdalny tryb pracy i pomocy mówi też Paula Włodarczyk – koordynatorka Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111, prowadzonego przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę:
„Kiedy okazało się, że musimy przejść na pracę zdalną, zastanawiałam się, czy damy sobie radę. Dla wszystkich była to nowa i trudna sytuacja, ale dzięki wysiłkowi całego zespołu nie zostawiliśmy dzieci bez pomocy nawet na jeden dzień. Mało tego, z początkiem marca przeszliśmy na 24-godzinny tryb pracy przez 7 dni w tygodniu”.
O tym, jak bardzo dzieciom i młodzieży potrzebny jest telefon zaufania, świadczy liczba połączeń i wiadomości. W kwietniu pedagodzy i psychologowie przeprowadzili 3748 rozmów, odebrali 1477 wiadomości wysłanych przez formularz na stronie oraz podjęli 50 interwencji ratujących życie.
W większości z prośbą o pomoc zwracają się dzieci w wieku 13-15 lat, młodzież w wieku 16-18 lat oraz dzieci w wieku 10-12 lat. Liczba odebranych telefonów zmniejszyła się na rzecz blisko dwukrotnego wzrostu liczby wiadomości, które dzieci wysyłają poprzez formularz. Tę zmianę Paula Włodarczyk tłumaczy faktem, że dzieci więcej czasu spędzają teraz z rodzicami czy rodzeństwem i coraz trudniej znaleźć im czas i miejsce na swobodną rozmowę. Zmieniła się jednak nie tylko forma kontaktu, ale też poruszane tematy.
Paula Włodarczyk: „Nadal najczęściej poruszanym tematem w rozmowach z dziećmi jest kwestia zdrowia psychicznego, ale zmiany odnotowaliśmy na kolejnych pozycjach. Przed pandemią na drugim miejscu znajdowały się relacje z rówieśnikami, dziś to miejsce zajęły relacje z rodziną. Tu mówimy o kłótniach z rodzicami, uzależnieniach rodziców i opiekunów, przemocy, która nagle pojawiła się w domu, na przykład w związku ze stresem i napięciem w wyniku utraty pracy bądź zdalnego trybu pracy”.
Dzieci mówią też o strachu przed samym wirusem. Dzwonią dzieci samotnych rodziców – pracowników służby zdrowia, które boją się, że zostaną same, kiedy rodzic zostanie poddany kwarantannie.
Dzieci sygnalizują nowe problemy. Jednym z najistotniejszych, które wymienia Paula Włodarczyk jest nagła utrata możliwości terapii psychologicznej, z której korzystały do tej pory czy dostępu do leków. Nie wszyscy specjaliści przeszli na tryb pracy zdalnej.
Podstawą pomocy w takich przypadkach jest stworzenie dziecku bezpiecznej przestrzeni do opowiedzenia o swoich trudnościach. Telefon Zaufania jest miejscem, w którym dziecko może czuć się wysłuchane, usłyszane i zrozumiane, czego często nie ma w domu.
Każda rozmowa z dzieckiem jest sukcesem, bo to oznacza, że nam zaufało i zdecydowało się zadzwonić w trudnej dla niego sytuacji. Przełamało swój lęk, bariery – bardzo często spotykamy się z długą ciszą po drugiej stronie i dopiero po pewnym czasie dziecko się odzywa – dodaje Włodarczyk.
W sytuacji, kiedy dziecko doznaje krzywdy lub zagrożone jest jego zdrowie lub życie, psychologowie i pedagodzy pracujący w telefonie mogą interweniować. Mogą nawiązać kontakt z otoczeniem dziecka, jeśli poda ono dane szkolnego psychologa, nauczyciela czy wychowawcy w domu dziecka. Na mocy porozumienia z Komendą Główną Policji pracownik telefonu zaufania może wezwać do dziecka funkcjonariuszy lub pogotowie, jeśli życie bądź zdrowie dzwoniącej osoby jest zagrożone.
Utrudniony dostęp do edukacji zdalnej
Fundacja Polskie Forum Migracyjne udziela pomocy psychologicznej dzieciom uchodźczym, które mieszkają w ośrodkach dla cudzoziemców na Mazowszu. W jednym z tych ośrodków w maju pojawiło się ognisko koronawirusa. Na 111 mieszkańców, u 63 osób testy potwierdziły wynik dodatni. Okazało się, że w okresie pandemii dzieci potrzebują częstszego kontaktu z psychologiem, a same spotkania są teraz trudniejsze niż wcześniej. Treści, które dziecko kiedyś mogło przekazać na jednym spotkaniu twarzą w twarz, teraz wymagają kilku spotkań online.
„Większość dzieci, z którymi pracujemy, ma za sobą szereg traumatycznych doświadczeń: przemoc, prześladowanie, porwania, zagrożenie życia i zdrowia, przymusowa migracja, czasem deportacja, a nawet przymusowe umieszczenie w strzeżonych ośrodkach zamkniętych. W czasie pandemii nasiliły się u dzieci lęki o życie i zdrowie ich rodziców. Widać to zwłaszcza u dzieci samotnych matek, które boją się, że jeśli mama zachoruje, będą deportowane do krajów pochodzenia, czyli do miejsc, w których niejednokrotnie mieszkały ze sprawcami przemocy” – twierdzi Marta Piegat-Kaczmarczyk, psycholożka pracująca z dziećmi uchodźców od dwudziestu lat.
Dzieci uchodźcze doświadczają obecnie także ogromnej trudności w dostępie do edukacji. W ośrodkach brakuje komputerów, a bariera językowa i brak znajomości programów typu Librus są dodatkowymi przeszkodami.
Epidemia i wywołane przez nią uczucie niepewności jutra, samotności, odizolowania oraz brak kontaktu z polskimi rówieśnikami i nauczycielami spotęgowały lęki, nad niwelowaniem których psychologowie do tej pory pracowali. Dzięki środkom pozyskanym z grantu od Fundacji ING Dzieciom możliwa jest bardziej intensywna praca psychologiczna, dzięki której dzieci nie tracą pozytywnych rezultatów dotychczasowej terapii.
Karolina Czerwińska, koordynatorka projektów w Fundacji PFM, jako główny rezultat terapii wskazuje umiejętność rozpoznawania przez dzieci narastającego w nich zdenerwowania, które mogłoby łatwo zamienić się w złość i agresję. Poznanie konkretnych sposobów reagowania na ataki złości, paniki czy lęku pomaga im w wyciszaniu nerwowych zachowań. Dzięki temu rodzicom łatwiej zrozumieć, co się dzieje z ich dziećmi.
Sytuacja pandemii pokazała, jak istotne jest psychologiczne wsparcie dzieci na co dzień i sprawne reagowanie w nowych warunkach. Niepewność jutra, strach o zdrowie najbliższych i odizolowanie od rówieśników to dla wielu dzieci zupełnie nowe doświadczenie. Nie wszystkie mają w sobie na tyle odwagi, by poprosić o pomoc specjalistę. Nie wszystkie też wiedzą, gdzie tę pomoc znaleźć. Dlatego tak istotna jest przede wszystkim uważność dorosłych i reagowanie na niepokojące sytuacje.
Jak mówi Paula Włodarczyk:
nie trzeba być psychologiem, by zauważyć, że coś złego dzieje się z drugim człowiekiem. Czasami wystarczy okazanie zainteresowania, by dziecko czy dorosły się otworzyli, a wtedy zdecydowanie łatwiej znaleźć rozwiązanie, odpowiednią pomoc.
Źródło: Fundacja ING Dzieciom