Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Warszawscy licealiści pracują jako wolontariusze w Muzeum Powstania Warszawskiego. To pasjonaci historii miasta, którzy m.in. robią wywiady ze świadkami wydarzeń z 1944 roku. O swojej pracy wolontariackiej opowiadają 17-letni Łukasz Bielski z XVI LO im. Stefanii Sempołowskiej i 18-letni Bartosz Mazurek z VIII LO im. Władysława IV.
Magda Micuła: Skąd u Was pomysł na działanie w wolontariacie?
Łukasz: – W moim przypadku to wynik połącznia historii, której jestem pasjonatem i idei, bo powstanie warszawskie jest dla mnie bardzo ważnym wydarzeniem. Każda godzina spędzona w muzeum, jest dla mnie bardzo istotna, bo wiem, że nie jest to zmarnowany czas. I że to inwestycja w przyszłość. Zresztą, są widoczne efekty mojej pracy, na przykład do dziś w Alei 3 maja można oglądać mozaikę, którą układaliśmy na rocznicę Powstania.
Bartek: – U mnie w rodzinie są tradycje społecznikowskie. Moja mama była zaangażowana w pomoc osobom niepełnosprawnym, więc od małego miałem styczność z ideą robienia czegoś dla innych ludzi, pracy za darmo. Do Muzeum Powstania Warszawskiego przyszedłem, bo chciałem znaleźć się w ciekawym miejscu, pomagać innym, a jednocześnie rozwijać samego siebie. Lubiłem tu przychodzić od momentu, kiedy muzeum zostało otwarte. Miałem wtedy 10 lat. Patrzyłem na pracujących tu przewodników i z niecierpliwością czekałem na moment, kiedy też będę mógł zdawać egazamin na przewodnika.
Muzeum Powstania Warszawskiego to szczególne miejsce. Ci, którzy szli do Powstania, byli w Waszym wieku. Czy ta postawa jest Wam bliska?
Ł.: – Kiedy pomyślę sobię o chłopakach w moim wieku, walczących o wolność swojej ojczyzny z bronią w ręku, ogarnia mnie podziw dla ich męstwa. Oczywiście teraz, w czasie pokoju mogę powiedzieć, że postąpiłbym tak samo, jednak zawsze zadaję sobię pytanie, czy gdyby zdarzyła się taka sytuacja, to dałbym radę i tak podobnie jak oni stanął do walki.
B.: – Myślę, że bardzo trudno byłoby określić, czy ja dziś byłbym gotów pójść na wojnę, sytuacja okupacji jest dla mnie właściwie abstrakcją. Wiersze Baczyńskiego pokazują, że i 70 lat temu, wybory i sytuacja były trudne.
Jak wyglądały wasze pierwsze dni w Muzeum?
Ł.: – Usłyszałem w radio, że jest nabór wolontariuszy do Muzeum Powstania do pracy przy okazji Euro 2012. Przeszedłem szkolenia i tak zaczęła się moja współpraca z MPW. Euro się skończyło, a ja zostałem tu do dziś.
B.: – Przez całą pierwszą klasę liceum nosiłem się z zamiarem, żeby zgłosić się do Muzeum do wolontariatu. Kiedy kończył się rok szkolny i okazało się, że nie mam planów na wakacje, napisałem zgłoszenie do Centrum Wolontariatu. Miałem pecha, bo o dwa dni spóźniłem się na pierwsza turę programu „Wakacje z wolontariatem”. Ale i tak udało się zorganizować wszystko w ten sposób, że nie musiałem czekać cały miesiąc na to, żeby oficjalnie zacząć pracę.
Widzicie już efekty swojej pracy?
Ł.: – Jasne. Powiększyłem swoją wiedzę o historii powstania warszawskiego. Poza tym wiele się we mnie zmieniło. Widzę, że w tym co robię tutaj, jest coś głębszego, ważniejszego niż w zwykłym codziennym życiu.
B.: – Przez rok pracowałem na ekspozycji muzealnej. Bardzo chciałem zostać przewodnikiem, niestety nie zdałem egzaminu. Ale wciąż wszystkim mówię, że wreszcie go zdam. Wierzę, że mi się to uda. Ten rok pełen był rozmów z przewodnikami, ze zwiedzającymi. Nauczyłem się patrzeć na historię z różnych punktów widzenia. Powstanie jest oceniane bardzo niejednoznacznie, inaczej przez cywilów, żołnierzy, inaczej przez warszawiaków i przez ludzi z innych części Polski. Inaczej przez starszych, przez młodszych, poglądy polityczne też nie pozostają bez znaczenia. Te rozmowy otwierają na myślenie, pozawalają spojrzeć na aspekty, których wcześniej się nie dostrzegało. Muzeum nauczyło mnie postrzegać otoczenie obiektywnie. Szukać, pytać, dochodzić do prawdy, próbować zrozumieć. W muzeum spędzam 10 godzin w miesiącu, a w czasie obchodów rocznicowych, jestem tu całym sobą, niemal przez całą dobę.
Mówicie o ideach, a może po prostu dziewczynom podobają się chłopcy, który angażują się w wolontariat, robią coś więcej, niż inni?
Ł.: – Przepracowałem w muzeum ponad 120 godzin, a dla większości moich znajomych z liceum to jest niewyobrażalne, że poświęcam tyle czasu czemuś, za co nie otrzymuję nic materialnego. Dziwią się, że można angażować swój czas i energię bez żadnej nagrody w zamian. To chyba kwestia mojego pokolenia nastawionego do świata konsumpcyjnie. Oni chcą szybkiego efektu, chcą otrzymać coś za coś. Jedynym momentem, w którym moi znajomi chcieli się angażować jako wolontariusze, było Euro 2012. A przecież rocznica powstania warszawskiego czy wybuchu powstania w getcie warszawskim są dużo ważniejsze niż mistrzostwa Europy w piłce nożnej. A mimo to nie interesują ludzi w moim wieku.
B.: – Moi znajomi ciągle tylko pytają, kiedy będą mogli przyjść do muzeum, żebym ich oprowadził. Dzisiejsza młodzież jest bardzo konsumpcyjnie nastawiona do życia. Nie jest gotowa, by poświęcić swój czas dla idei. Nie dostrzegają, że praca społeczna, za darmo, może dać efekty w przyszłości. Jestem pod wrażeniem tego, jak ten system działa i jakie przynosi efekty w Ameryce. Tam zaangażowanie w idee, zgodne z czyimiś zainteresowaniami jest powszechne. Nigdy nie wiadomo, na kogo się trafi podczas pracy w wolontariacie i jak to zaważy na przyszłej karierze.
Czego się nauczyliście w MPW?
Ł.: – Bardzo istotne są szkolenia. Staram się przychodzić na wszystkie możliwe. Poza tym muzeum nauczyło mnie cierpliwości. Podczas obchodów rocznicy powstania miałem kontakt z wieloma powstańcami, chcieli opowiedzieć swoją historię, trzeba było ich cierpliwie wysłuchać. Nie było to do końca łatwe, bo są w zaawansowanym wieku. Ale kiedy poświęciłem im czas i uwagę, bardzo dużo się od nich nauczyłem.
B.: – Zaangażowanie podczas dwóch rocznic Powstania nauczyło mnie organizacji czasu i dyscypliny. Teraz uczę się tu współczucia i pokory, bo pracuję w Archiwum Historii Mówionej, gdzie robię wywiady ze świadkami powstania, głównie z cywilami. Uczy mnie to kontaktu z osobami starszymi. Nauczyłem się słuchać innych z uwagą, pokazywać, że interesuje mnie ich historia. Także na ekspozycję przychodzą ludzie, których opowieści z czasu wojny nigdy nie zostały przez nikogo wysłuchane. Chcą podzielić się swoją historią, czy historią swoich krewnych.
Jakie było największe wyzwanie, któremu musieliście sprostać w Muzeum?
Ł.: – Kiedyś na ekspozycji miałałem dyskusję ze starszym panem na temat sensu powstania. Trudno przekonać osobę już przekonaną, więc nie była to łatwa rozmowa. A chciałem obronić idei powstania, a jednocześnie nie wdać się w nieprzyjemną dyskusję, bo występowałem jako wolontariusz, przedstawieciel Muzeum.
B.: – Największe wyzwanie? Prowadzenie tramwaju promocyjnego, w którym przez megafon musiałem nawoływać warszawiaków, żeby wsiedli i przejechali się razem z nami. To wymagało ode mnie odwagi i samozaparcia, bo ja lubię mówić szybko i niewyraźnie, a trzeba było mówić powoli i zrozumiale. Innym trudnym zadaniem była opieka nad kombatantem w czasie obchodów rocznicowych. Wtedy towarzyszyliśmy mu razem z Łukaszem przez cały dzień, zajmowaliśmy się nim, rozmawialiśmy.
Przed nami Akcja Żonkil. Będziecie koordynatorami, którzy kierują grupą wolontariuszy. Dlaczego bierzecie w niej udział?
Ł.: – Jak dotąd byłem w kilku działach. Najbardziej podobała mi się współpraca z Pokojem Kombatanta, choć mogłem to robić tylko w wakacje. Pracowałem na ekspozycji, chciałem zostać przewodnikiem. A teraz pomagam przy różnych wydarzeniach, jak choćby Akcja Żonkil. Miałem małą wiedzę na temat historii Żydów w Polsce i Warszawie, a ta akcja zmobilizowała mnie do tego, by ten temat zgłębić. Poza tym rola koordynatora to dla mnie kolejne, nowe doświadczenie.
B.: – Udział w Akcji Żonkil to naturalny wynik mojego zainteresowania kulturą żydowską, wychowania w atmosferze tolerancji, wielkiego uznania dla tego narodu. W gimnazjum robiłem projekty związane z tą tematyką – opiekowałem się cmentarzem żydowskim, robiłem grę miejską związaną ze śladami dawnych mieszkańców. Akcja Żonkil pozwala mi jeszcze bardziej zagłębić się w temat. I przekonać innych, że nie warto być antysemitą.
Jak rodzina i przyjaciele reagują na Wasze zaangażowanie w wolontariat w Muzeum?
Ł.: – Rodzice są ze mnie dumni. Mówią mi to wprost, zwłaszcza, gdy spojrzą na to, co z wolnym czasem robią moi rówieśnicy. Mam ich wielkie wsparcie, rozmawiamy często o moim zaangażownaiu w Muzeum. I są pod wrażeniem zadań, jakich się tu podejmuję.
B.: – Rodzice są ze mnie dumni. A znajomi? Mówią: „Wow, będziesz przewodnikiem! To kiedy nas oprowadzisz?”. Kiedyś w końcu zdam ten egzamin!
Wywiad przeprowadziła: Magdalena Micuła
Magdalena Micuła jest dziennikarką portalu NaTemat.pl i stałym współpracownikiem wielu magazynów. Była zarówno reporterem, jak i redaktor naczelną. Jest współautorką przewodnika po Cyprze. Działa w zarządzie Stowarzyszenia Dziennikarzy Podróżników "Globtroter", prowadzi kobiece biuro przewodniczek warszawskich „Syrenki”. Jest również wolontariuszem-dziennikarzem przeprowadzającym wywiady dla Archiwum Historii Mówionej MPW: http://ahm.1944.pl/
Źródło: Muzeum Powstania Warszawskiego
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.