W naszej części Europy wolontariat nie wszystkim się dobrze kojarzy, co ma związek z przymusowymi pracami społecznymi czasów realnego socjalizmu. Mimo to, aktywiści z tych krajów zdają sobie sprawę, że bez większego zaangażowania obywateli działań społecznych nie da się skutecznie prowadzić na dłuższą metę.
Nad tym, jak wolontariat jest postrzegany i co należałoby zrobić, by skutecznie zwiększyć zaangażowanie, debatowano podczas konsultacji regionalnych zorganizowanych przez United Nations Volunteers (UNV).
Po co konsultować?
Konsultacje poprzedzają powstanie Raportu o światowym stanie wolontariatu, nad którym UNV (organizacja wspierana przez UNDP) pracować będzie w 2011 r. Rok to nieprzypadkowy, bo dokładnie 10 lat wcześniej Organizacja Narodów Zjednoczonych obchodziła Międzynarodowy Rok Wolontariusza. Jest nadzieja, że przygotowanie raportu pozwoli oszacować jakim zasobem jest wolontariackie zaangażowanie obywateli w skali globu. W październiku w Turcji spotkali się przedstawiciele regionów: Zachodnioeuropejskiego, Wschodnioeuropejskiego (z uwzględnieniem Wspólnoty Niepodległych Państw i Bałkanów Zachodnich) oraz Bliskiego Wschodu (z uwzględnieniem Krajów Afryki Północnej). Podobne spotkania odbędą się na wszystkich zamieszkanych przez ludzi kontynentach!
Regionalnie czyli podobnie?
Dzielenie uczestników według regionów ma swoje wady i zalety. Z jednej strony, chociażby biorąc pod uwagę historyczne i ekonomiczne różnice między zachodem i wschodem Europy, sens ma utworzenie osobnych grup dyskutujących nad percepcjami, motywacjami i mechanizmami ruchu wolontariackiego. Z drugiej strony, trudno zbadać zniuansowanie pewnych kwestii w poszczególnych krajach, gdy nie ma czasu na sprawdzenie, czy wszyscy uczestnicy rozumieją poszczególne hasła tak samo. Z tak przeprowadzonego podziału wyłania się jednak pewien wniosek - niezależnie od tego, jak bardzo lubimy myśleć, że blisko nam do zachodniej Europy, jeżeli chodzi o wolontariat, Polska leży po wschodniej stronie kontynentu.
Postrzeganie, motywacje, problemy
We wszystkich reprezentowanych krajach regionu, postrzeganie wolontariatu przez „szeregowych obywateli” nie do końca odpowiada temu, co rozumieją pod tym pojęciem organizacje. W Macedonii na przykład, administracja publiczna, która - podobnie jak w Polsce - może korzystać ze wsparcia wolontariuszy, nadużywa tego narzędzia, uzupełniając nimi braki kadrowe. Społeczeństwo, w którym 35% ludzi nie może znaleźć pracy (a problem ten dotyczy 70% młodych osób), widzi w wolontariacie głównie pierwszy krok do możliwego zatrudnienia. W Kosowie, „duch wolontariatu” został niejako złamany, a proces ten rozpoczął się w 1999 r., po zakończeniu wojny. Przed 1999 r. ludzie chętnie angażowali się w społeczne inicjatywy, potem zaangażowanie zaczęło być kojarzone z manipulacją, głównie skierowaną do ludzi młodych. We wszystkich krajach powodem nikłego zaangażowania wydaje się być niski poziom zaufania społecznego do instytucji.
Regionalnie różnimy się także pod względem motywacji, które nam przyświecają przy włączaniu się w działania społeczne. Na Litwie obywatele aktywizują się dlatego, że wolontariat stanowi wyzwanie, daje możliwość nabycia umiejętności i nawiązania nowych kontaktów. Tego rodzaju osobista motywacja jest również na pierwszym miejscu w Czechach. W Polsce wolontariusze podkreślają moralne znaczenie wolontariatu - zaangażowanie społeczne jest jakby wkładem do „moralnego funduszu”, z którego kiedyś, w innych okolicznościach „wypłacona” zostanie dywidenda w postaci pomocy bliźniego. W Kosowie ludzi aktywizuje słabość instytucji i infrastruktury. W Rosji zaś, ważnym czynnikiem motywującym jest chęć znalezienia życiowego partnera w grupie wolontariuszy.
Wielu reprezentantów krajów regionu wskazało na niskie umiejętności promowania możliwości zaangażowania, a następnie zarządzania wolontariuszami wśród samych organizacji. Jest to jedna z głównych barier, podobnie jak nieumiejętność mówienia do potencjalnych wolontariuszy językiem, który przezwyciężyłby stereotypy i uświadomił korzyści płynące z zaangażowania dla samych aktywistów.
Statystyki, w których nas nie ma
Okazuje się, że w regionie wschodnioeuropejskim trudno mówić o wpływie wolontariatu na poszczególne sfery życia publicznego. W krajach regionu nie ma statystyk ani badań mówiących o tym, jak praca wolontariuszy wpływa na poprawę jakości życia ludzi, spójność społeczną czy integrację grup marginalizowanych. Nie oznacza to oczywiście, że organizacje nie działają w tych dziedzinach. Same jednak chyba nie zastanawiają się nad tym, czy i jak mierzyć swój wpływ, zwłaszcza w makroskali.
Pewne zagrożenie w tym obszarze wychwycili przedstawiciele Kosowa - czy nie jest przypadkiem tak, że wolontariat i aktywizm staje się sferą samą w sobie, rozpatrywaną i wspieraną oddzielnie od innych mechanizmów poprawiających jakość życia ludzi? Czy nie powinno być zatem odwrotnie i czy to organizacje nie powinny zadbać o to, by funkcja społeczna ich oraz działających w nich aktywistów była lepiej zauważana?
Aktywiści i polityka
Istotne pytanie dotyczyło przestrzeni politycznej w jakiej działają aktywiści i wolontariusze. Wywołało ono pewną konsternację, gdyż - jak się okazuje - w wielu krajach regionu, przymiotnik „polityczny” oznacza tyle co „partyjny”. Zaangażowanie polityczne rozumiane jest w Europie Wschodniej często jako działalność w lub na rzecz określonego ugrupowania politycznego. Organizacje, które nie chcą być postrzegane jako satelity partii politycznych, bardzo się tego wystrzegają. Jeśli jednak zaangażowanie polityczne rozumieć jako zaangażowanie w sferę publiczną, organizacje pełnią istotną rolę w tej dziedzinie we wszystkich krajach regionu.
Przedstawiciele wielu krajów zwracali uwagę , że wraz z demokracją do krajów tych wkroczyła zasada pomocniczości, która wymusza dyskusję nad tym, jakiego państwa chcą aktywiści. Zdarza się bowiem, że inicjatywa obywateli jest mile widziana w tych obszarach, gdzie struktury państwa nie są wydolne, a marginalizowana w tych, gdzie państwu może przeszkadzać - jak np. udział w debacie publicznej. Określenie zatem, jaką rolę w państwie chcą pełnić zorganizowani obywatele jest wyzwaniem na skalę kraju, ale i regionu.
Czego potrzeba, by było lepiej?
Zdaniem przedstawicieli Europy Wschodniej, wyzwania leżą po stronie systemu, ale i samych organizacji. Jednym z zadań tych ostatnich jest przywrócenie tradycjom zaangażowania i aktywizmu należnego im miejsca i zdjęcie z nich odium przymusu. Pomoże to lepiej zakorzenić wolontariat. Aktywizm powinien także wyjść z niszy działań hobbystycznych, a sami aktywiści powinni dołożyć starań, by był on postrzegany jak istotne narzędzie prawdziwej i trwałej społecznej zmiany.
Z drugiej strony, aktywizmowi obywatelskiemu nie sprzyja fakt, że media nie rozumieją kategorii „obywatela” i w wielu sytuacjach nie stoją po stronie obywateli, ale politycznego establishmentu. Dodatkowo, istotną barierą jest rozrastająca się biurokracja i procedury, które czynią zaangażowanie trudnym i kosztochłonnym. Organizacje muszą zatem umieścić zmniejszanie obciążeń biurokratycznych na początku swych list planowanych działań rzeczniczych.
Inną niepokojącą tendencją jest próba zabezpieczania przyjaznego otoczenia dla aktywizmu poprzez twarde regulacje, kosztem dobrych praktyk. Tymczasem to te ostatnie są niezbędne, by obywatele mogli się swobodnie angażować. Nadregulacja usztywnia system i zwalnia stosujących przepisy urzędników od myślenia. Zwiększa też poczucie wzajemnej nieufności. Organizacje powinny zatem dbać o warunki dobrego stosowania prawa tak samo, jak dbają o to, by prawo było dobrej jakości.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)