Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
Anna Samel, Centrum Wolontariatu Muzeum Powstania Warszawskiego
O tym, czy pracownicy korporacji mają czas na wolontariat i czy praca społeczna jest dobrze widziana podczas rekrutacji opowiada Grzegorz Skibiński, dyrektor departamentu operacji kadrowych w Citi Handlowy i wolontariusz w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Anna Samel: – Grzegorzu, jesteś człowiekiem już spełnionym w życiu zawodowym i prywatnym, a jednak decydujesz się poświęcać resztki wolnego czasu wolontariatowi. Jak rozpoczęła się ta przygoda z wolontariatem?
Grzegorz Skibiński: – Pierwsza moja styczność z Muzeum Powstania Warszawskiego wiązała się z Archiwum Historii Mówionej. Znalazłem się tam w dużej mierze przez wzgląd na mojego nieżyjącego już dziadka. Gdy byłem mały, to dziadek, który swego czasu służył u Piłsudskiego, opowiadał mi często historie wojenne. Byłem wtedy za mały, żeby zadawać mu jakieś dodatkowe pytania i zgłębiać ten temat. A gdy stałem się już dorosły i gotowy do tego rodzaju rozmowy, to okazało się, że już nie ma takiej możliwości, bo dziadek odszedł z tego świata. Dlatego w momencie, kiedy zobaczyłem ogłoszenie, że Muzeum poszukuje osób chętnych do prowadzenia wywiadów z Powstańcami, długo się nie zastanawiałem. To dawało mi możliwość dialogu z pokoleniem, którego w mojej rodzinie już nie ma.
Reklama
Wciągnęło mnie to. Rozmowa z osobami, które dotykały historii, to jest coś, czego nie znajdziemy w książkach. Podczas wywiadów świadkowie historii na nowo przeżywają tamte wydarzenia i ich emocje udzielają się także nam. Budzi się także poczucie, że robimy coś ważnego dla potomnych – te wywiady pozostaną na dłużej, mimo że ich bohaterowie odchodzą.
Dlaczego właśnie wolontariat stał się sposobem na spędzanie przez ciebie wolnego czasu?
G.S.: – Jestem osobą, która nieustannie poszukuje sposobów na rozwój samoświadomości, a wolontariat daje takie możliwości. Każda działalność wolontariacka wiąże się ze stycznością z innymi ludźmi. I jest to taki moment zatrzymania się, obserwacji tej drugiej osoby, ale też spojrzenie z dystansu na siebie, na swoje życie. Na co dzień pędzimy, jesteśmy dobrze zorganizowaną wewnętrznie organizacją i brakuje nam czasu na głębszą refleksję. Wolontariat to umożliwia – patrząc na innych zaczynamy bardziej doceniać to, co sami mamy. To szczególnie cenne, kiedy osiągamy pewną pozycję i jesteśmy spełnieni w różnych obszarach – wolontariat daje odskocznię od codziennego życia.
Czy wolontariat czegoś cię jeszcze uczy? Zdobywasz nowe kompetencje, rozwijasz jakieś umiejętności?
G.S.: – Wolontariat jest jak magnes – gdy raz się tego dotknie, to przyciąga na dłużej. Myślę, że każde doświadczenie czegoś uczy. Może to niekoniecznie są jakieś dodatkowe kompetencje. Ale ćwiczę choćby swoje umiejętności organizacyjne. Jednak dla mnie w wolontariacie jest najcenniejsze to spojrzenie na siebie i na inne osoby. I to cały czas w sobie rozwijam.
A jak twoje doświadczenie zawodowe przekłada się na wolontariat w Muzeum? Czy uważasz, że twoje kwalifikacje mają wpływ na to, jak jesteś postrzegany przez rozmówców podczas wywiadów lub przy innych aktywnościach?
G.S.: – Doświadczenie zawodowe na pewno się przydaje – w pracy, prowadząc debatę czy konferencję, nabywa się wielu kompetencji, obycia ze słuchaczami i widownią, co później ułatwia rozmowę i prowadzenie wywiadów. Jesteśmy swobodniejsi, więc i dyskusja staje się bardziej naturalna.
Powiedziałeś, że gdy zobaczyłeś ogłoszenie o rekrutacji wolontariuszy do Muzeum Powstania Warszawskiego, to był to dla ciebie taki impuls do działania. Jakie miałeś wtedy myśli?
G.S.: – Ogłoszenie zobaczyłem w pracy – moja firma bardzo promuje wolontariat i sama prowadzi różnego rodzaju działania prospołeczne. I to moi koledzy z pracy wysłali wiadomość, że poszukiwani są chętni do prowadzenia wywiadów. Od razu poczułem, że to coś dla mnie.
Czyli zobaczyłeś ogłoszenie w pracy i pomyślałeś: „To jeszcze popracuję sobie po godzinach”?
G.S.: – [śmiech] Dokładnie tak.
Wspomniałeś, że to nie jest twoje pierwsze doświadczenie w wolontariacie i już się udzielałeś w tym wymiarze, lecz w innej roli, jak rozumiem?
G.S.: – Bank, w którym pracuję, robi dużo projektów wolontariackich, głównie związanych z pracą z dziećmi. To inny rodzaj wolontariatu, z inną grupą wiekową, ale także dający dużo satysfakcji i wywołujący radość.
W Muzeum także nie zajmujesz się tylko prowadzeniem wywiadów…?
G.S.: – Muzeum proponuje możliwość włączenia się w wiele wspaniałych projektów i nie sposób przejść wobec nich obojętnie. Bardzo lubię angażować się w prowadzone przez Muzeum gry miejskie, które promują rodzinne spędzanie czasu wśród warszawiaków. To działanie jest mi bardzo bliskie, bo sam mam rodzinę i staram się poświęcać jej jak najwięcej czasu. W ten sposób łączę przyjemne z pożytecznym. Dlatego zachęcam też do udziału w grach miejskich swoich współpracowników i znajomych.
Te pojawiające się muzealne projekty muszą zagrać z tym, co każdy ma w sobie. Jednemu bardziej będzie odpowiadało oprowadzenie jakiejś grupy po muzeum, ktoś inny będzie wolał działać bardziej na zapleczu i coś organizować. Każdy musi znaleźć coś dla siebie. A u mnie to wygląda tak, że jeśli coś się pojawia i odpowiada mi wewnętrznie – mam czas, mam możliwości, to angażuję się w to. Lubię działać.
A które z zajęć w Muzeum sprawia ci najwięcej przyjemności?
G.S.: – Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo każda z tych aktywności wywołuje inne emocje. Wywiady z Powstańcami są niezwykłym doświadczeniem – przeżywanie na nowo historii przez rozmówców udziela się też prowadzącym wywiady. Z kolei gra miejska jest kompletnie innym, dynamicznym doświadczeniem, które dodatkowo jednoczy rodzinę.
Wspomniałeś, że do gry miejskiej wciągasz nie tylko swoich współpracowników, ale angażujesz też w to swoją rodzinę. Czy poprzez działalność wolontariacką uczysz czegoś też swoje dzieci?
G.S.: – Gdyby nie udział w grze miejskiej, to pewnie niektórych punktów na mapie Warszawy nigdy bym z rodziną nie odwiedził, a o niektórych nawet bym nigdy nie usłyszał. A dzięki tej grze odwiedzamy nowe miejsca, nie tylko spędzamy z dziećmi czas, ale też czegoś się dowiadujemy, robimy coś wspólnie. Mój sześcioletni syn głównie wszystkiemu się przypatruje z ciekawością i liczy punkty, ale dziesięcioletnia córka wypełnia już kartę odpowiedzi, zdobywa wiedzę. Córkę włączam też w inne działania wolontariackie – zabieram ją na przykład na wizyty do różnych ośrodków socjoterapeutycznych, w różnych miejscach w kraju, bo to jej pokazuje inny punkt widzenia. Spojrzenie na inne środowisko i wspólnie niesiona innym dzieciom pomoc kształtuje również moją córkę.
Pracujesz w korporacji, o których zwykło się mówić, że pracują w nich bardzo zajęci ludzie, którzy ciągle gdzieś pędzą, siedzą w pracy po godzinach. Ty jesteś trochę wyjątkową osobą na tym tle – masz czas i na rodzinę, i na wolontariat. Czyli da się?
G.S.: – To jest tylko stereotyp pracy w korporacji. Może kiedyś był bardziej prawdziwy, ale dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Młode pokolenie ma inne spojrzenie na pracę. Jest ona ważna, ale coraz częściej jest jedynie źródłem finansowania pasji życiowych, czy codziennych sposobów spędzania wolnego czasu. Widzimy to podczas akcji wolontariatu pracowniczego – ludzie chętnie się w to włączają, zespół się integruje. Wbrew pozorom, pracownicy korporacji szukają odskoczni od tego, co robią na co dzień w pracy. Po godzinach chcą robić coś ciekawego, nie tylko dla siebie, ale też dla innych. A wolontariat jak najbardziej się w to wpisuje. I nie ma problemu z pozyskiwaniem chętnych do wolontariatu.
Ale ty nie tylko angażujesz się w wolontariat pracowniczy, ale robisz coś więcej, udzielając się po godzinach w Muzeum Powstania Warszawskiego. Jak przekonywać ludzi do poświęcania czasu na wolontariat?
G.S.: – Na ten temat można wręcz napisać odrębny artykuł. Ogólnie można powiedzieć, że wolontariat daje nam bardzo dużo –pomaga kształtować naszą postawę, naszą osobę, a jednocześnie tworzy wymierne korzyści dla odbiorców projektów wolontariatu. Kiedy ktoś już tego raz dotknie, to od razu poczuje, że robienie czegoś dla innych bezinteresownie jest czymś wspaniałym. Ten uśmiech, podziękowanie albo sama świadomość, że kreujemy coś nowego, innego daje niesamowitą satysfakcję. Czyż nie szukamy tego właśnie w życiu?
A spotykasz się ze stwierdzeniami, że robienie czegoś za darmo jest bez sensu?
G.S.: – Absolutnie się z tym nie spotkałem, ale słyszę głosy zdziwione i pytania, jak znajduję na to czas? Moi znajomi są moim wolontariatem raczej zafascynowani – to można coś takiego robić? Co z kolei pokazuje, że w Polsce za mało się mówi o wolontariacie.
Sam zachęcasz swoich znajomych do wolontariatu?
G.S.: – Staram się wszędzie, gdzie mogę promować wolontariat. Do udziału w różnych akcjach namawiam i znajomych i współpracowników i niejednokrotnie to się udaje. Ludzie z mojego zespołu wspierają mnie przy niejednym projekcie, zawsze jest długa lista chętnych i czasami musimy ją zamykać, bo wyjeżdżając gdzieś w Polskę nie da się wszystkich zabrać ze sobą. Myślę, że ten pierwszy moment przekonania i zachęcenia do takiego udziału jest bardzo ważny. A jak ktoś w tym weźmie udział raz, to i przy kolejnej okazji chętnie to powtórzy.
Powiedziałeś, że w Polsce za mało mówi się o wolontariacie. A może nie bardzo wiadomo, jak o tym mówić? Czego brakuje w tym komunikacie?
G.S.: – W moim środowisku akurat mówi się bardzo dużo o wolontariacie i dużo osób w nim uczestniczy. Trzeba to jednak nagłaśniać i powinien to być przekaz pozytywny. W telewizji czy prasie jest bardzo dużo negatywnych wiadomości i na pewno dobrze by było takie pozytywne akcje, współpracę ludzi, pomaganie siebie nawzajem częściej pokazywać. O ile świat byłby lepszy.
Czy z punktu widzenia pracodawcy zwróciłbyś uwagę na wpis w CV, że ktoś się trudnił w wolontariacie? Czy to miałoby dla ciebie jakieś znaczenie w przypadku wyboru jednej z dwóch osób o bardzo podobnych kwalifikacjach? Mogłoby to przeważyć szalę?
G.S.: – Przy rekrutacji bardzo wiele czynników wchodzi w grę, więc trudno teoretyzować, natomiast na pewno działanie w ramach wolontariatu pokazuje, że ktoś (być może nawet nieświadomie) ma w sobie wartości. I zwraca się uwagę na osoby, które cenią idee oraz reprezentują interesujące nas wzorce zachowań.
Jakbyś przekonał innych, żeby zaangażowali się w wolontariat?
G.S.: – Warto uczestniczyć w czymś, co robimy nie tylko dla siebie. To buduje naszą wartość. Niezależnie od okoliczności, zawsze warto spróbować i przekonać się, jakie jest to moje wewnętrzne „ja”. Wolontariat to świetnie pokazuje.
***
Anna Samel - od wielu lat związana z III sektorem, współpracuje z Centrum Wolontariatu Muzeum Powstania Warszawskiego prowadząc wywiady z wolontariuszami.
Ten tekst został nadesłany do portalu. Redakcja ngo.pl nie jest jego autorem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.