Warszawska Praga, zarówno współczesna jak i historyczna, związana jest z różnorodnością kulturową. Na jej terenie żyje dziś wiele mniejszości etnicznych oraz grup imigrantów. Młodzi obcokrajowcy napotykają na swojej drodze wiele problemów, takich jak: niedostosowany system edukacyjny, czy stereotypizacja. Wielokulturowość to jednak nie tylko problem, ale także interesujący sposób na integrację i rozwój trudnej młodzieży praskiej.
Rozpoczęcie szkoły oraz odnalezienie się w klasie to dla osób o odmiennej kulturze często duże wyzwanie. Są osamotnieni, czują się wyobcowani. Zdaniem Ilony Gołębiewskiej ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, polski system edukacji nie sprzyja obcokrajowcom. – Brakuje przystosowanych podręczników, a treści przekazywane są w oparciu o polską kulturę. Nie chodzi jednak o to, aby mniejszości narodowe asymilować, ale by je akceptować i wzajemnie uczyć się swojej odmienności.
Wielokulturowe klasy to wyzwanie także dla nauczycieli, na których ciąży wielka odpowiedzialność. – Nie mogą wymagać od uczniów innego pochodzenia, aby ci upodabniali się do swoich kolegów. Nie ma lepszych i gorszych kultur. Obcokrajowcy mają prawo do odmiennego wyglądu, zachowania oraz do odmiennej oceny rzeczywistości.
Romowie
Romowie to poważny problem praskich szkół. Znaczna część z nich ma spore kłopoty z nauką. Wynika to przede wszystkim z odrębności kulturowej Romów oraz z odmiennego stosunku do edukacji. Zgodnie z Narodowym Spisem Powszechnym z 2002 roku, w Polsce żyje około 13 tysięcy Romów. Ich liczba jest jednak znacznie większa, a według szacunków wynosi około 30 tysięcy. W Polsce mieszkają od ponad 500 lat i wciąż zachowują swoją odrębność kulturową, która uwidacznia się w charakterystycznych strojach, muzyce oraz tańcu. Są kulturą zamkniętą, niechętnie integrują się z innymi. Asymilacja to wciąż rzadkość, wiąże się bowiem z wykluczeniem przez swoje społeczności, co stanowiłoby dla nich wielką krzywdę. Nie są silnie przywiązani do terytorium, jednak charakteryzują się bardzo mocnymi więziami rodowymi.
Dorośli Romowie nie przywiązują do edukacji dużej wagi, a ich dzieci w szkołach pojawiają się rzadko. Mają z reguły poważne problemy z frekwencją, przez co zostają w jednej klasie przez kilka lat. Są starsi od swoich kolegów, wyglądają i ubierają się inaczej, z reguły nie mówią dobrze w języku polskim. Polskie dzieci często odwracają się od swoich odmiennych kolegów. Młodzi Romowie także pozostają nieufni w stosunku do gadziów, a więc obcych. Z czasem stają się wykluczeni. Ostatecznie trafiają do szkół specjalnych, co paradoksalnie cieszy ich rodziców. Szkoły te gwarantują im posiłki, podręczniki, a co najważniejsze, mogą przebywać wśród innych młodych Romów. W ten sposób wiele zdolnych i utalentowanych dzieci trafia do szkół specjalnych, co zamyka im możliwość rozwoju.
Problemy, które pojawiają się wokół Romów, wynikają z ich głębokiej odrębności kulturowej – wyjaśnia prof. Ewa Nowicka z Uniwersytetu Warszawskiego. – Ich wartości pozostają w konflikcie z naszymi wartościami. Romowie przywidują swoim dzieciom zupełnie inne role społeczne. Rodzice trzynasto-, czternastoletnich dziewcząt myślą już o ich zamążpójściu, to bowiem stanowi ich przyszłość. Młodym Romom również nie stawia się wygórowanych oczekiwań. Wymaga się od nich przede wszystkim, by byli lojalnymi mężami swoich żon. Wykształcenie, czy kariera zawodowa są znacznie mniej ważne.
Wietnamczycy
Wietnamczycy w Warszawie postrzegani są przede wszystkim poprzez wietnamskie bary szybkiej obsługi oraz Stadion Dziesięciolecia, który obok czynników ekonomicznych, był bezpośrednią przyczyną osiedlenia się wielu grup imigranckich właśnie na Pradze. Wietnamczycy stanowią tu jedną z najliczniejszych grup imigrantów. Są bardzo dobrze zorganizowani. Mają własne organizacje polityczne, stowarzyszenia, wydają również swoją prasę. Pierwsi Wietnamczycy zaczęli przybywać do Polski po zakończeniu II wojny światowej. Duża fala z zachodu napłynęła po roku 1989, co związane było z otwarciem granic Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Trudno jest określić, ilu Wietnamczyków mieszka dziś na terenie Polski. Urząd do spraw Repatriacji i Cudzoziemców zasygnalizował w roku 2001, że ich liczba może przekraczać 40 tysięcy.
– Sytuacja dzieci wietnamskich w polskich szkołach, mając na uwadze sytuację innych mniejszości, jest dość dobra – przyznaje dr Wojciech Połeć, socjolog z SGGW. – Edukacja szkolna jest dla nich bardzo ważna, stanowi przepustkę do kariery zawodowej. Nawet jeżeli polski system oświaty nie zachęca obcokrajowców do nauki, w przypadku Wietnamczyków, motywację tę można znaleźć po stronie uczniów.
Capoeira – egzotyka, która integruje
„Capoeira nauczyła mnie, że ludzie są dobrzy, że nie dadzą mi w pysk, kiedy podejdę, że się uśmiechną.”
Capoeira wywodzi się z brazylijskiej kultury ludowej. To połączenie walki, tańca, gry, akrobatyki i rytuału. Jej praktykowanie odbywa się w kole, przy dźwiękach instrumentów muzycznych, klaskaniu i śpiewie. Sztuka ta znalazła wyjątkowo podatny grunt w Polsce, a jeden z jej najciekawszych projektów został przeprowadzony na Pradze.
W Polsce capoeira zaczęła pojawiać się w połowie lat dziewięćdziesiątych. Pierwsza warszawska grupa zawiązała się w roku 1999. Od tego czasu zainteresowanie brazylijską sztuką rosło. Zainteresowała się nią także praska młodzież. Dominika Rembelska, animatorka oraz instruktorka capoeiry, kilka lat temu zorganizowała warsztaty dla trudnej młodzieży praskiej. – Okazało się, że sztuka ta, poza dostarczaniem rozrywki, spełnia rolę socjalizującą – opowiada Katarzyna Kolbowska, autorka książki „Capoeira w Polsce”. – Uczy porządku, dyscypliny, hierarchii w grupie, także szacunku do słabości innych.
Kolejnym etapem projektu było połączenie praskiej grupy z młodzieżą z centrum Warszawy. Nastolatkowie z Targowej przenieśli się do sali gimnastycznej w jednym z mokotowskich liceów. Tam poznali rówieśników z innych środowisk. Razem ćwiczyli, ale także występowali publicznie. – Zobaczyli, że mogą robić coś, co budzi społeczną aprobatę, poczuli się dowartościowani, podziwiani, a to wywarło na nich bardzo pozytywny wpływ – wspomina Katarzyna Kolbowska.
Źródło: inf. własna ngo.pl