O 1%, Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, przyszłości Rady Działalności Pożytku Publicznego i wyzwaniach dla organizacji pozarządowych w 2016 r. – rozmawiamy z Krzysztofem Michałkiewiczem, wiceministrem rodziny, pracy i polityki społecznej, który odpowiada m.in. za Departament Pożytku Publicznego.
Magda Dobranowska-Wittels: – Z dokumentów programowych Prawa i Sprawiedliwości i z różnych wypowiedzi, między innymi ministra Piotra Glińskiego można się domyślać, że kwestie dotyczące społeczeństwa obywatelskiego i organizacji pozarządowych znajdą się w gestii co najmniej dwóch resortów: Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Czy to jest dobra intuicja?
Chodzi nam jednak o to, aby współpraca z organizacjami pozarządowymi toczyła się we wszystkich sektorach. Sfer działalności pożytku publicznego jest wiele i w każdym resorcie partnerem w realizowaniu szeregu zadań powinien być sektor pozarządowy. Zależy nam, aby we wszystkich ministerstwach powstawały programy współpracy z organizacjami pozarządowymi.
Znowelizowana niedawno ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie nałożyła na ministerstwa obowiązek uchwalania tych programów do 30 listopada 2015 r. Był to dość karkołomny termin, narzucony przez ustawodawcę być może nie do końca świadomie. Fakt jest jednak taki, że większość resortów dotąd nie ma tych programów…
Organizacjom zależy na tym, aby działo się to we współpracy z nimi. Aby programy nie były dokumentami, powstającymi za biurkiem, w zaciszu gabinetu. Dobrym przykładem jest tutaj sposób, w jaki pracowano nad Programem Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Czy inne resorty też będą na tyle otwarte?
Wspomnieliśmy już o ostatniej nowelizacji ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, która wprowadziła szereg ważnych, chociaż może nie zasadniczych, zmian w przepisach dotyczących organizacji pozarządowych. W tym także takie, które mają wpłynąć na relacje między organizacjami a administracją. Pojawiła się na przykład możliwość poszerzenia Rady Działalności Pożytku Publicznego, a w przyszłości być może przekształcenia jej w radę dialogu obywatelskiego. Jak pan ocenia ten pomysł? Czy można spodziewać się powołania nowych członków RDPP?
Ważnym tematem jest przyszłość Rady. Wraz z rozwojem i zmianami w sektorze organizacji pozarządowych, powinny się zmieniać także sformalizowane instytucje współpracy, w tym Rada Działalności Pożytku Publicznego. Mamy w tej chwili instytucje dialogu, takie jak Rada Dialogu Społecznego, w którą się przekształciła Komisja Trójstronna ds. Społeczno-Gospodarczych, czy Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego. Wydaje się, że w tym samym kierunku powinna pójść także RDPP. A z czasem te różnego rodzaju podmioty powinny wspólnie stworzyć pole do dialogu obywatelskiego. Oprócz dialogu społecznego i dialogu między samorządami a rządem brakuje na pewno miejsca dla dialogu obywatelskiego. To jest przyszłość i uważam, że w tym kierunku powinniśmy zmierzać.
W zapisach programowych Prawa i Sprawiedliwości pojawia się postulat konstytucyjnego umocowania Rady Działalności Pożytku Publicznego. Czy to może oznaczać, że RDPP zostanie wpisana do konstytucji właśnie jako rada dialogu obywatelskiego?
Raz jeszcze wrócę do listopadowej nowelizacji ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Znalazły się tam bowiem także zmiany dotyczące 1%, chociaż nie są one systemowe, jednak próbowano w ten sposób uregulować pewne patologie, które się pojawiają w kontekście 1%. W programie PiS-u także pojawiły się hasła o konieczności poprawy działania mechanizmu 1%. Czy to oznacza powrót do rozmowy na temat tzw. subkont? Czy może są jakieś inne plany wobec tego mechanizmu?
Subkonta są tematem wzbudzającym bardzo wiele emocji, głównie – chociaż nie tylko – wśród osób, które dzięki temu pozyskują środki na leczenie swoje lub swoich bliskich. Jakakolwiek reforma tego rozwiązania wymaga współpracy nie tylko między Ministerstwem Rodziny a organizacjami, ale też włączenia w to na przykład Ministerstwa Zdrowia, nie mówiąc już o Ministerstwie Finansów. Czy sądzi pan, że takie szerokie porozumienie jest możliwe?
Na pewno potrzebna jest większa transparentność. Organizacje korzystają z pieniędzy przekazanych im przez obywateli, więc dostęp do informacji, co z tymi pieniędzmi się dzieje, jak są one wykorzystywane, co się udało dzięki nim zrealizować, powinien być zapewniony w pełnym zakresie.
Swego czasu były pomysły, aby przekonać Ministerstwo Finansów do tego, żeby część 1%, której podatnicy nie przekazują organizacjom, wykorzystać i zasilić tymi pieniędzmi np. budżet Funduszu Inicjatyw Obywatelskich (FIO). W propozycjach PiS-u pojawia się rozwój i wzmocnienie FIO. Czy pana zdaniem możliwy byłby powrót do rozmowy na temat udziału 1% w FIO? Co właściwie ma oznaczać rozwój i wzmocnienie tego funduszu?
Chcielibyśmy bardzo, żeby środki z FIO trafiały w większym zakresie do najsłabszych, najmniejszych, najbardziej oddalonych od centrum organizacji. Jest to ważna sprawa. Chcemy dać szansę także tym, którzy niekoniecznie mają dostęp do ekspertów czy do podmiotów przekazujących dotacje dla organizacji pozarządowych, a chcieliby realizować lokalne programy.
Wyrazem tego są na przykład przepisy o inicjatywie lokalnej. Swego czasu, jako poseł, pierwszy zgłaszałem propozycję wprowadzenia tych zapisów do ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Sądzę, że także zmiany w ustawie Prawo o stowarzyszeniach, które dają stowarzyszeniom zwykłym podmiotowość prawną, ułatwią finansowanie działalności organizacji pozarządowych.
To, o co pani pyta, jest innym zagadnieniem, wymagającym jeszcze dalszej dyskusji. Jakieś „drugie” FIO może by się przydało, ale rozmowy na ten temat nie będą łatwe. Ministerstwo Finansów lubi mieć budżet scalony, więc wszystkie dodatkowe fundusze są im nie na rękę. Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych w ostatnich ośmiu latach, pod rządami koalicji PO-PSL, miał być dwukrotnie likwidowany albo przekształcany. Mieliśmy też kiedyś niezależny podmiot Fundusz Pracy. Teraz jest on tylko rachunkiem w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Jest to więc temat, o którym można rozmawiać. Dobrze, że się dyskutuje. Warto myśleć o nowych funduszach, ale nie jest to łatwe.
W propozycjach programowych PiS pojawiły się również zapowiedzi otwarcia ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie na organizacje słabsze i mniejsze, ale też wzmocnienia ich przejrzystości finansowej. Równocześnie mówi się o wprowadzeniu ułatwień w prowadzeniu rachunkowości organizacji pozarządowych. Czy to się da pana zdaniem połączyć?
System sprawozdawczy organizacji jest dość skomplikowany, rozbudowany i też mało przyjazny dla odbiorców działań nie związanych z administracją. Czy sądzi pan, że można to uprościć w taki sposób, aby te informacje były bardziej czytelne dla bezpośrednich odbiorców czy nawet uczestników działań organizacji?
Możemy więc mówić o upraszczaniu, tylko musimy pamiętać też o konsekwencjach. Jeżeli podejmuję się dużych zadań, a przecież przy projektach europejskich organizacje przyzwyczaiły się do korzystania z dużych pieniędzy, to muszę się liczyć także z tym, że wiąże się to z koniecznością przejrzystego rozliczenia, gromadzenia dokumentów finansowych. W Wiedniu kiedyś prezentowano mi program małych grantów dla organizacji pozarządowych. Elementem tego programu było kompleksowe wsparcie dla organizacji, która otrzymywała pomoc w przygotowaniu wniosku od strony formalnej, a po jego zatwierdzeniu także w realizacji i rozliczaniu. Tego w Polsce brakuje. Urzędnik rozlicza, kontroluje i tyle.
W niektórych urzędach takie rozwiązania też są wprowadzane.
Obecna perspektywa finansowa Unii Europejskiej to prawdopodobnie ostatnie tak duże pieniądze, z których będziemy mogli korzystać. Organizacje, w mniejszym lub większym stopniu, zdają sobie z tego sprawę. Co by pan im zalecał w tej sytuacji?
Powiedział pan, że organizacje powinny się przygotować do konkurowania. Tymczasem jedną z odpowiedzi na problem ograniczonych środków finansowych może być ukształtowanie w Polsce takiego rynku usług społecznych, na którym organizacje będą odgrywały istotną rolę. Pytanie, czy ma to być rynek konkurencyjny, w sensie komercyjny, czy możliwe byłoby wprowadzenie systemu bardziej negocjacyjnego, czyli – w uproszczeniu mówiąc – wspólnego ustalania przez samorząd, organizacje i partnerów biznesowych, jakie usługi są potrzebne, komu i kto co będzie robił. Podział zadań. Czy widzi pan szansę na wprowadzenie takich rozwiązań?
Mam też nadzieję, że w coraz szerszym zakresie będą stosowane klauzule społeczne, czyli ułatwienia w dostępie do zleceń i umów na świadczenie usług przez podmioty, tworzone przez osoby, które z różnych powodów mają problemy z odnalezieniem się na otwartym rynku pracy. Wierzę, że dzięki podmiotom ekonomii społecznej będą mogły wrócić na ten rynek i podjąć wysiłek reintegracji ze społeczeństwem.
Jesteśmy w okresie noworocznym. Jakie wyzwania widzi pan przed organizacjami pozarządowymi w 2016 roku?
Druga rzecz, która wydaje mi się ważna, a której mi brakuje w Polsce, to wychowanie do aktywności obywatelskiej, do działalności wolontariackiej. Czymś oczywistym w programach wychowawczych realizowanych w szkołach powinno być włączanie młodzieży w różnego rodzaju działania wolontariackie. Uważam, że szkoły przykładają do tego zbyt małą wagę.
A z okazji Nowego Roku życzę wszystkim, którzy angażują się w działalność organizacji pozarządowych, aby mieli z tego jak najwięcej satysfakcji i poczucia, że jest to ważna część naszej codziennej aktywności.