III Sektor dla Polski. Nie postawiliśmy „kropki nad i”
Organizacje dostają do rąk Strategiczną Mapę Drogową Rozwoju Sektora Obywatelskiego. - Określone w niej priorytety są dość oczywiste, nie odkrywamy Ameryki. Wiele organizacji często mimowolnie je realizuje. Ale chcielibyśmy, aby robiły to z większym przekonaniem, miały świadomość odpowiedzialności, że powinniśmy wspólnie razem tę strategię tworzyć - mówi Arkadiusz Jachimowicz, członek zespołu redakcyjnego.
Magda Dobranowska-Wittels: – W kwietniu odbyły się konsultacje Założeń do Strategii Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Potem bardzo szybko poddaliście pod konsultacje metodę wdrażania tej Strategii. Dlaczego ten proces został w ten sposób zaplanowany? Nie było wiadomo jeszcze, co wynikło z konsultacji Założeń, a już trzeba było się zastanawiać, jak to będzie realizowane.
W kwietniu konsultowaliśmy Założenia do Strategii Rozwoju Sektora Obywatelskiego. Teraz mówimy o Strategicznej Mapie Drogowej Rozwoju Sektora Obywatelskiego. Czy zmiana nazwy wynika właśnie z konsultacji? Co za nią idzie? Czy to wpłynęło na zawartość tego dokumentu?
Dobrym przykładem tutaj jest np. propozycja Regionalnego Panelu Ekspertów z Wielkopolski, aby zlikwidować odpłatną działalność pożytku publicznego. Ich zdaniem wystarczy tylko działalność gospodarcza. Nie byliśmy gotowi, aby przeprowadzić duży proces konsultacyjny z całym sektorem na ten temat. Bo zdania są podzielone. Stwierdziliśmy więc, że zatrzymujemy się w połowie drogi, określamy pewien cel, do którego na pewno chcemy się udać, ale nie określamy, w jaki sposób ma być zrealizowany. Chcemy, aby ten temat podjęło któreś z partnerstw tematycznych, posiłkując się dotychczasowym dorobkiem. Aby przeprowadziło konsultacje, przegadało sprawę w sektorze i ostatecznie stwierdziło, czy rzeczywiście należy działać w kierunku likwidacji działalności odpłatnej. I rozpoczęło to działanie. Albo uznało, że obecna sytuacja jest dobra, akceptowalna i w związku z tym nie ma co wprowadzać zmian.
Biorąc pod uwagę ten przykład, ale też inne tematy, uznaliśmy, że jednak nazwanie tego dokumentu Mapą będzie bardziej właściwe.
A jaki był odzew na ogłoszone przez was konsultacje? Ile uwag spłynęło?
Trochę uogólniam, bo na szczęście było sporo organizacji, liderów, liderek, którzy ten wysiłek podjęli. Ale trzeba było do nich dotrzeć. Powiedzieć: „Słuchajcie, to jest ważne, musimy mieć swoją wizję rozwoju. Nie może tak być, że ktoś, rząd, Unia Europejska, Bóg wie kto narzuca nam, w którą stronę idziemy. Musimy to zrobić”. Wtedy im się oczy otwierały.
W jednym z dokumentów roboczych opisujących powstawanie Mapy, znalazłam informację, że najwyższy poziom braku akceptacji dotyczył wizji oraz misji, a także wyzwań określonych jako „silny trzeci sektor” i „kontrola społeczna”. Na czym polegały te zastrzeżenia?
Kontrola społeczna rzeczywiście budziła pewne zastrzeżenia: że to jest zbyt mocne, zbyt twarde, że tak być nie powinno. Uważam, że to jest bardzo ważna funkcja sektora pozarządowego. Niestety, nierealizowana. W związku z tym wiele rzeczy się dzieje źle, bo organizacje nie wchodzą w pewne obszary, które powinny być transparentne. Dla mnie, Arkadiusza Jachimowicza, było to ważne. Ale rzeczywiście budziło kontrowersje. Myślę, że organizacje chyba nie zdają sobie sprawy, że to jest ich powinność. Są bardzo uzależnione od administracji publicznej. Nie dysponują źródłami własnego dochodu, żeby być samodzielnymi, mocnymi wewnętrznie i odważnymi w takich sprawach. Stąd być może taki dystans do kontroli. Niektóre pewnie też uważają, że nie są od tego, że mają po prostu świadczyć usługi i współpracować z administracją.
Silny trzeci sektor. To może jest moje skrzywienie zawodowe, ale uważam, że trzeci sektor musi być silny jako narzędzie rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Proszę zauważyć, że ten priorytet nie jest spośród tych pięciu umieszczony jako pierwszy. Jest piąty, ostatni. Traktujemy go jako narzędzie, które musi być dobre, sprawne, wyostrzone, żeby dobrze realizować funkcje niezbywalne, najważniejsze, które powinny być realizowane przez sektor pozarządowy.
A zastrzeżenia dotyczyły czego?
Nasza filozofia w tej strategii jest taka, że najpierw działamy na rzecz mieszkańców, nie organizacji. Mieszkańców, obywateli i obywatelek, którzy powinni zapoznać się czy uświadomić sobie, czym jest sektor pozarządowy, społeczny, obywatelski oraz że ich rola w tym sektorze może być różnorodna. Mogą być członkami organizacji, wolontariuszami, mogą być niezależnymi działaczami, czy zwykłymi obywatelami, którzy jednak uczestniczą w życiu publicznym.
To jest cały pierwszy priorytet. Chcemy najpierw mówić ludziom, do czego jest ten sektor, namawiać ich do obecności w nim. Kolejne priorytety to już funkcje, które sektor powinien pełnić. No i ostatni: silne narzędzie, organizacje pozarządowe, profesjonalne, mądre. Profesjonalne to nie oznacza, że rozbuchane administracyjnie. To znaczy dobrze działające, z niedużą administracją, skuteczne itd.
A co to znaczy, że kierunek działania Mapy został zdefiniowany od sektora pozarządowego do świata zewnętrznego?
Wspomniałeś o organizacjach, które mogą lokalnie realizować strategię. W tych dokumentach znalazłam też takie stwierdzenie, że jeżeli działania organizacji mieszczą się w określonych w Mapie kierunkach, ich efekty przyczyniają się do osiągnięcia celów strategicznych, nie służą osiąganiu zysków i są zgodne z opisanymi w Mapie zasadami, to znaczy, że organizacja tę Mapę stosuje. Ale musi ją chyba najpierw znać? Czy to dotyczy każdej organizacji, nawet jeśli mimochodem, nie znając tego dokumentu, realizuje działania z tego zestawu?
Po to powstały Regionalne Panele Ekspertów, żeby mieć w regionach osoby, które w tej chwili rozumieją, czym jest Mapa, utożsamiają się z nią i są ambasadorami jej wdrażania. Tak samo regionalne fora inicjatyw pozarządowych – to też są miejsca, gdzie ludzie zapoznali się z ideą strategii. W tej chwili mogą powiedzieć: uczestniczyłem w tym, więc dla mnie nie jest to obce, rozumiem i chcę przyczynić się do wdrożenia.
Sam proces tworzenia strategii miał również rolę edukacyjną. Chodziło m.in. o zmianę myślenia organizacji pozarządowych o naszych powinnościach. Nie pracujemy dla siebie, a już na pewno nie dla samej organizacji, nawet nie tylko dla naszych odbiorców, ale dla całej społeczności, dla małej ojczyzny, dla dużej ojczyzny. Mam nadzieję, że taka zmiana myślenia nastąpi.
Porozmawiajmy teraz o rzeczach może bardziej technicznych, ale pewnie też interesujących dla organizacji. Wprowadzanie Mapy ma się opierać przede wszystkim na partnerstwach tematycznych. Co to jest, kto może do nich wejść, jak mają działać?
Partnerstwo musi się składać z co najmniej trzech organizacji i każda organizacja może być jego członkiem. Każda organizacja składa pisemną deklarację, że zrealizuje konkretne działanie, konkretną inicjatywę w ramach tego partnerstwa. Wdrażanie strategii to jest odpowiedzialna sprawa.
Chcemy, żeby organizacje, które wejdą do partnerstw rzeczywiście świadczyły swoją pracę. To jest trudne. Mamy tego świadomość, bo to jest kwestia poświęcenia swojego czasu, zasobów na rzecz dobra wspólnego sektora pozarządowego i Polski. Trzeba więc apelować o obywatelski sposób realizacji. Nie administracyjny, z pieniędzmi, ludźmi, wskaźnikami itd. Nie, to jest projekt obywatelski, oparty na dobrowolności, odpowiedzialności, kreatywności, solidarności sektora pozarządowego. Z tym, że musi być to koordynowane. Nie może być tak, że każdy sobie rzepkę skrobie.
Czyje to będzie zadanie?
Krajowy Panel Ekspertów będzie czymś w rodzaju komitetu sterującego?
Czy wdrażanie Mapy wiąże się z jakimiś kosztami? Jeśli tak, to kto je będzie ponosił i skąd będzie miał na to środki? Pojawiają się głosy, że Mapa powstaje po to, żeby SPLOT i OFOP miały pieniądze na swoje działania.
W nowym okresie programowym 2014-2023 pojawiają się nowe środki unijne i SPLOT – jako biuro i Ośrodki – będą z nich korzystać, jak to robią od wielu lat, nie potrzebujemy wymyślać jakichś konstrukcji, aby pozyskać dodatkowe.
Niemniej, razem z OFOP-em, jako organizacje, które są najbardziej odpowiedzialne za ten dokument, złożyliśmy partnerski projekt do Funduszu Inicjatyw Obywatelskich w komponencie systemowym, na trzy lata. Aby utrzymać Punkt Koordynacyjny, żeby były zatrudnione osoby, które będą pracowały z partnerstwami, żeby działała strona internetowa, ale też, aby można było pokryć wspomniane koszty dojazdu, ekspertyz, koszty organizacyjne.
Na pewno będziemy szukali dodatkowych pieniędzy, ponieważ partnerstwa powinny realizować zadania z własnych zasobów. Wiemy, że te zasoby są ograniczone, że ogromna większość organizacji ma trudności finansowe i walczy o życie. Niemniej uważam, że wdrażanie Mapy jest na tyle istotne, że powinniśmy poświęcić część naszego czasu, wiedzy, emocji na to, aby budować pozycję sektora pozarządowego w Polsce.
Co się teraz ma wydarzyć z Mapą? Co się będzie działo podczas konferencji Rok po OFIP-ie?
Natomiast pierwszego dnia chcemy spytać i prezydenta, i partie polityczne, w jaki sposób widzą rozwój sektora obywatelskiego w Polsce. Chcemy też im przedstawić, jak my widzimy ten rozwój opisany w Mapie. Chcemy skonfrontować te wizje. A także przekazać informację, że wypracowaliśmy ten dokument wspólnie i będziemy go konsekwentnie wdrażać oraz spytać, w jaki sposób chcą z nami współpracować w tym dziele.
Nie obawiacie się, że czas przedwyborczy nie będzie sprzyjał merytorycznej, odpowiedzialnej dyskusji?
Organizacje, które nie wezmą udziału w konferencji, a chciałyby włączyć się w prace partnerstw tematycznych, będą miały taką okazję? Czy to będzie otwarta formuła?
Partnerstwa cały czas są otwarte. Dla mnie niezwykle ważne jest, aby pierwsze skrzypce w nich grały federacje, które mają określoną misję. Czy to będzie edukacja obywatelska, czy włączenie społeczne, czy jeszcze inny temat. One mają większe zasoby, możliwości kontaktowania się ze swoimi organizacjami członkowskimi, mają moc i mogą prowadzić te partnerstwa. Ale też nie może być tak, że ktoś załatwia tam swoje interesy. Wszystko musi być transparentne, musi być konsultowane.
Osobiście, jako człowiek z regionu, jako przedstawiciel ośrodka Sieci SPLOT z województwa warmińsko-mazurskiego nie chciałbym, żeby wszystkie decyzje zapadały w środowisku warszawskim. Mam wrażenie, że w tej chwili tak często niestety jest, z różnych powodów. Również dlatego, że organizacje z regionów nie bardzo mają czas ani ochotę bywać w miejscach, gdzie pojawić się powinny. Dlatego, według mnie, ciągle ważna pozostaje funkcja Regionalnych Paneli Ekspertów jako głos regionów. Istotna też jest rola federacji regionalnych, być może części pozarządowych wojewódzkich rad działalności pożytku publicznego, sieci czy innych większych porozumień w województwach. Bardzo chciałbym, żeby właśnie te podmioty, te organizacje przyłączyły się do współtworzenia i stosowania Mapy. Aby rzeczywiście cała Polska brała w tym udział, a nie tylko Warszawa.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)