Jadwiga Markowska z Falsztyna (woj. małopolskie) od 10 lat prowadzi gospodarstwo agroturystyczne. Dobrze wie, że jeśli weźmie się sprawy w swoje ręce, można zrobić wiele dobrego dla siebie i innych. Ci inni, to turyści, którzy przyjeżdżają w Pieniny. Wielu z nich wraca od lat do jej gościnnego domu.
Falsztyn to malownicza miejscowość położona na południowych stokach Pienin Spiskich, otoczona wzniesieniami pokrytymi bujną roślinnością, które na północ od wsi tworzą rezerwat „Zielone Skałki”. Falsztyn słynie z pięknych widoków na Pieniny, Tatry i gorczańskie pasmo Lubania. Leży zaledwie 4 km od Niedzicy, miejscowości słynnej z zamku wznoszącego się majestatycznie nad Jeziorem Czorsztyńskim. To tutaj kręcony był popularny serial „Wakacje z duchami”. Na drugim brzegu znajduje się inna średniowieczna warownia – zamek w Czorsztynie, do której można dostać się statkami lub gondolami kursującymi przez jezioro. Niedaleko jest też do Pienińskiego Parku Narodowego, w którym znajduje się wiele szlaków turystycznych prowadzących między innymi na słynne szczyty: Trzy Korony i Sokolicę. A spływ na tratwach Dunajcem, rozpoczynającym się w Sromowcach Wyżnych to bez wątpienia jedna z największych atrakcji regionu. Z Falsztyna niedaleko jest też na Słowację, gdzie można podziwiać np. piękny Czerwony Klasztor. O ile w Niedzicy bez przerwy jest gwar i tłumy turystów szczelnie wypełniają chodniki, zaporę elektrowni wodnej, przystań statków i plażę nad jeziorem, w Falszytnie panuje sielski spokój, przerywany od czasu do czasu muczeniem pasących się na łąkach krów. Ów spokój i bliskość do innych atrakcji regionu to idealne warunki, aby mieszkańcy wioski wykorzystali je dla wspólnego dobra zwłaszcza, że razem mogliby stworzyć miejsce, które byłoby idealną bazą dla turystów, którzy przyjeżdżają w tę część Pienin.
Kurs i tabliczka
Był rok 1998. Jadwiga Markowska miała w swoim domu trzy wolne pokoje. Kiedy coraz więcej turystów zaczęło przyjeżdżać w Pieniny postanowiła, że będzie im je wynajmować.
– Podczas wakacji poznałam panią Kasię z Warszawy, która pracowała w urzędzie skarbowym i mieszkała na letnisku, które kiedyś prowadził jeden pan w wiosce. Często ze sobą rozmawiałyśmy. Pewnego dnia zaprosiłam ją do siebie na kawę, a ona powiedziała mi, że śmiało mogłabym przyjmować turystów. Wypisała mi wszystkie paragrafy, powiedziała jak rozpocząć działalność i przekonywała, żebym zaczęła działać. Ale ja się trochę bałam, bo nie wiedziałam jak to wszystko zacząć – opowiada Markowska.
Coraz więcej mówiło się wtedy o agroturystyce. W Urzędzie Gminy Łapsze Niżne, na której terenie znajduje się Falsztyn, zorganizowano kurs agroturystyczny.
– Agronomka z urzędu chciała, żeby przyszło na niego jak najwięcej osób. Przekonywała, że to szansa dla ludzi z wiosek, bo turystów w Pieninach jest coraz więcej. Z Falsztyna na kursie byłam jednak tylko ja – wspomina Jadwiga Markowska. – Po kursie poczułam się pewniej. Zrozumiałam, że nie ma się czego obawiać. Z początku mąż nie był zbytnio zadowolony, że będę przyjmowała gości, ale przekonywałam go, że wszystko będzie dobrze. Zrobiłam taką małą tabliczkę informującą, że prowadzę gospodarstwo agroturystyczne. Pamiętam, że człowiek, który mi ją przygotowywał zapytał, a co to takiego ta agroturystyka? I czy ludzie będą wiedzieć, co to oznacza. Odpowiedziałam, że będą wiedzieć. Kiedy powiesiłam ją na domu, niektórzy mieszkańcy Falsztyna dziwili się, że jakąś agroturystykę sobie wymyśliłam, ale nie przejmowałam się tym. Wiedziałam, że dobrze robię – dodaje.
Po kilku latach małą tabliczkę na domu zastąpiła większa, ustawiona już przy drodze i lepiej widoczna. Wciąż przy niej zatrzymują się samochodami turyści i pytają, czy są wolne pokoje. A mąż już nie narzeka, co też ta jego żona wyprawia, bo widzi, że są dobre efekty jej działania.
Turyści i przystanek
Turyści zaczęli przyjeżdżać do pani Jadzi – tak się do niej zwracali. Zdarzało się, że wszystkie pokoje były zajęte. Jadwiga Markowska uwijała się w kuchni, żeby wyrobić się z przygotowaniem posiłków dla wszystkich. Sama robiła sery i masło z mleka od krów hodowanych w swoim gospodarstwie, piekła chleb i ciasta. Gotowała jak dla domowników, więc goście byli zachwyceni. Kiedy w jednym z organizowanych konkursów na tradycyjny produkt wiejski jej bundz zdobył wyróżnienie, każdy kto wracał do domu, chciał zabrać ze sobą smaczny ser pani Jadzi.
– Jak gości jest dużo, to czasem w ogóle nie śpię w nocy, żeby się ze wszystkim wyrobić, bo najważniejsze, żeby byli zadowoleni – tłumaczy.
Sąsiedzi patrzyli z niedowierzaniem, jak z roku na rok przybywało u Markowskich letników. W końcu najlepszą reklamą dla gospodarstwa agroturystycznego jest zadowolony gość. A tych z Falsztyna wyjeżdżało bardzo wielu po wakacjach u pani Jadzi. Falsztynianie, mimo iż Markowska przekonywała ich, że wspólnie można by zrobić wiele więcej dobrych rzeczy dla całej wioski, nie chcieli jakoś pójść w jej ślady.
– Jak pytałam jedną, drugą, trzecią koleżankę, zagadywałam sąsiadki, że może one też by zajęły się agroturystyką, to zawsze mówiły, że nie chcą. W końcu przestałam namawiać, sama miałam dużo pracy. Jednak po latach coś się ruszyło. Teraz w wiosce jeszcze trzy osoby oprócz mnie wynajmują pokoje, ale śmiało mogłoby być nas więcej – wyjaśnia Jadwiga Markowska, która wystarała się także, żeby zrobić przystanek autobusowy w środku wioski. Wiatę postawiono przy jej posesji. Choć trzeba go sprzątać i doglądać, Markowska nie żałuje swojej decyzji. – Przynajmniej turyści tylko wychodzą za bramę i już mają busiki do Nowego Targu czy do Niedzicy, a i dzieci z wioski mają przystanek bliżej i nie muszą już na samą górę chodzić, gdzie znajduje się stara wiata – mówi.
W młodych nadzieja
Region się rozwija. Powstaje coraz więcej atrakcji: nowe kąpieliska przy Jeziorze Czorsztyńskim, wyciągi narciarskie w okolicznych miejscowościach czynne przez cały rok. Także zimą coraz więcej narciarzy odkrywa uroki Pienin. Dobra baza noclegowa jest więc jak najbardziej potrzebna. Można też zdobyć na inwestycje pieniądze w różnych programach organizowanych przez urzędy czy organizacje pozarządowe. Zresztą, w przyjętym w Urzędzie Gminy Łapsze Niżne „Planie Odnowy Miejscowości Falsztyn” wyraźnie mówi się o tym, że „Falsztyn może stać się najbardziej atrakcyjną krajobrazowo-widokową miejscowością będącą ośrodkiem całorocznego wypoczynku na łonie natury o czystym i spokojnym środowisku”, że warto rozwijać w nim agroturystykę, wytyczyć ścieżki rowerowe, zbudować domy wypoczynkowe.
– Na terenie gminy działa aktywnie gminne Stowarzyszenie w sieci Leader+, czyli grupa osób nastawiona na rzecz rozwoju agroturystyki i pomagania mieszkańcom z obszarów wiejskich. Stowarzyszenie to prowadziło wiele szkoleń, także agroturystycznych, i dość prężnie działa na rzecz wszystkich miejscowości. Zresztą, popieramy każdą formę działalności obywatelskiej, które aktywizują lokalne społeczności, promujące rozwój gminy, agroturystykę. Ale na pewno to nie urzędnicy będą organizowali spotkania mieszkańców, bo to oni powinni działać, jeśli mają taką potrzebę i chcą np. założyć jakąś swoją organizację. My na pewno będziemy ich wspierać, bo zależy nam, aby gmina się rozwijała – zapewnia Robert Wodziak, sekretarz Urzędu Gminy Łapsze Niżne.
– Starszych pewnie nie przekona się do zmian, ale młodzi już inaczej zaczynają myśleć. Ostatnio przyszła do mnie dziewczyna, która wspólnie z mężem budowała dom. Zapytała, co ma zrobić, żeby przyjmować gości, bo chce przeznaczyć dla nich kilka pokoi. Powiedziałam jej wszystko i zachęciłam, że to dobry pomysł. Może jak więcej młodych, którzy zostają w wiosce, skrzyknie się do jakiegoś wspólnego działania, to w Falsztynie zacznie się coś dziać? – przekonuje Jadwiga Markowska. – Ja na pewno chętnie pomogę, doradzę, bo sama wiem, że jak się ma przekonanie do tego, co chce się robić, to jest z tego efekt.
Być może za parę lat malowniczy Falsztyn stanie się jednym z wielu ośrodków turystycznych w regionie, zwłaszcza że ma duży ku temu potencjał. Jednak mieszkańcy wioski muszą wspólnie o tym pomyśleć. W innych miejscowościach powstaje coraz więcej gospodarstw agroturystycznych, ludzie realizują wspólne projekty, razem zdobywają turystów. Dlatego warto nie przegapić szansy, tylko wziąć sprawy w swoje ręce. Tak właśnie, jak zrobiła to kilka lat temu Jadwiga Markowska. I jak robi wielu innych ludzi w regionie. Na pewno można liczyć na ich pomoc i zaangażowanie. Przecież letników z roku na rok będzie przybywać. A widoki, jakie rozciągają się z okien domów i dróg biegnących przez pola Falsztyna ponoć należą do jednych z najpiękniejszych w Pieninach.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)