Sąsiedzki ferment wdziera się na stołeczne podwórka, ulice, osiedla, klatki kamienic i bloków. Ludzie jednoczą się we wspólnych działaniach i tworzą przestrzeń dla wielu ciekawych inicjatyw – zamalowują brudne ściany, organizują festyny, jarmarki, koncerty, kluby filmowe, warsztaty. Dzieje się!
Sąsiedzkie pospolite ruszenie wspiera edukacyjno-animacyjny Q Ruch Sąsiedzki, działający przy Stowarzyszeniu CAL i finansowany ze środków miasta st. Warszawy. Pierwszy raz o Q Ruchu można było usłyszeć w marcu 2010 r., ale sama idea rozwijała się już od dawna. Jej pomysłodawcą jest Paweł Jordan, prezes Biura Obsługi Ruchu Inicjatyw Społecznych BORIS, który sam od wielu lat na swoim osiedlu animuje różne sąsiedzkie akcje. Q Ruch miał promować je w skali całego miasta.
O co w tym chodzi?
Q Ruch Sąsiedzki ma mobilizować do oddolnych działań i integrować mieszkańców Warszawy w obrębie ich dzielnic i podwórek. Oparty jest na trzech filarach. Pierwszy to edukacja, czyli otwarte debaty z mieszkańcami stolicy oraz cykl szkoleń w ramach Akademii Inicjatyw Sąsiedzkich. Uczestnicy warsztatów zapoznają się ze specyfiką lokalnych działań animacyjnych i otrzymują praktyczne narzędzia do pracy we własnym otoczeniu. Drugi filar to działanie, czyli różnego rodzaju akcje przeprowadzane w całości przez samych mieszkańców, zgodnie z ich potrzebami oraz możliwymi do wykorzystania zasobami. Mieszkańcy uaktywniają się np. podczas Dnia Sąsiada w maju czy Podwórkowej Gwiazdki w grudniu.
– Wskutek wielu sąsiedzkich spotkań, debat i dzięki różnym akcjom Q Ruch Sąsiedzki miał możliwość budowania trzeciego filaru, czyli płaszczyzny porozumienia między organizatorami różnych imprez, instytucjami oraz inicjatorami wszelkich działań animacyjnych w Warszawie. Udało się nam pokazać, jak przedstawiciele różnych środowisk mogą ze sobą współpracować i tworzyć trwałe partnerstwa. Taka współpraca ma ogromne znaczenie dla przyszłości i tożsamości stolicy – mówi Karolina Kopińska, koordynatorka Akademii Inicjatyw Sąsiedzkich.
Przybywają nowi
Na początku Q Ruch Sąsiedzki objął swym działaniem Śródmieście, Mokotów i Ochotę. Od marca 2011 r. jego koordynatorki zaczęły współpracować z mieszkańcami Ursusa i obu Prag.
– Oczywiście nadal organizowałyśmy debaty i spotkania na Ochocie, Mokotowie i w Śródmieściu, ale tym razem mieszkańcy tych dzielnic byli swoistymi ekspertami i służyli radą tym, którzy dopiero zaczynali swoją „sąsiedzką przygodę” – opowiada Karolina Kopińska. – W Ursusie i na Pragach zaczęłyśmy od rozpoznania lokalnych zasobów, poznania się ze stowarzyszeniami i aktywnymi mieszkańcami, działającymi na terenie tych dzielnic oraz z ich władzami. Do maja udało się nam zebrać tylu aktywistów, że tegoroczna edycja Dnia Sąsiada objęła już ponad 40 sąsiedztw – dodaje.
W Ursusie na osiedlu Skorosze powstał np. Bezdyskusyjny Klub Filmowy „Poznaj swojego sąsiada”. To inicjatywa grupy mieszkańców, którzy zamiast wyprawy do bezosobowych multipleksów woleli sąsiedzkie spotkanie z ambitnym kinem, a przy okazji chcieli zaktywizować i zintegrować mieszkańców dzielnicy. Pomysł powołania klubu pojawił się podczas konsultacji społecznych „Włącz się w kulturę w Ursusie”, realizowanych przez Centrum Komunikacji Społecznej oraz Urząd Dzielnicy. Projekt wsparła Biblioteka Skorosze oraz Urząd Dzielnicy Ursus. W bibliotece od grudnia 2010 r. odbywają się filmowe pokazy i spotkania, urząd fundował druk plakatów i ulotek informacyjnych. W maju inicjatorzy BKF-u zorganizowali też Dzień Sąsiada – była wycieczka rowerowa, kiermasz sąsiedzki, warsztaty dla dzieci.
– Okazało się też, że Klub jest magnesem dla aktywnych ludzi, którzy chcą coś zrobić. Ursus jest bardzo młodą dzielnicą. Mieszkają tu osoby, które przyjechały z różnych miejsc. A my chcemy ich zintegrować. Na naszych spotkaniach dowiedzieliśmy się też, że wielu z nich w swoich rodzinnych miasteczkach organizowało różne przedsięwzięcia, ale w stolicy ich zapał i chęci rozpuściły się w skali wielkiego miasta i nowego środowiska. Dlatego chcemy dać im pole do popisu i przestrzeń do realizacji pomysłów. Myślę, że dzięki ich zapałowi wiele się w Ursusie wydarzy – mówi Łukasz Prokop, jeden z animatorów ruchu sąsiedzkiego w dzielnicy.
Zaczyna się od podwórka
Na Pradze Północ od kilku lat o sąsiedzkie więzi dba Maria Dąbrowska. Zaczęła od uporządkowania podwórka w kamienicy przy ul Targowej 62, które widziała ze swojego okna.
– Rozmawialiśmy w windzie z sąsiadami i okazało się, że jest więcej ludzi, którzy chcieliby coś zrobić. Potrzebna była tylko osoba, która zostanie koordynatorem działań. I tak to się zaczęło. Sąsiedzi wkręcili się w robienie różnych rzeczy i otworzyło im się myślenie, że coś od nich zależy, że mają wpływ na to, jak wygląda ich dom i co się między nimi dzieje. Dzięki temu zmieniliśmy wygląd podwórka, a ludzie się zaprzyjaźnili i zaczęli ze sobą współpracować – opowiada Maria Dąbrowska.
Potem było kolejne podwórko, na którym młodzież z zawiązanego w ramach Fundacji Zmiana kolektywu „Zwierz się”, przy pomocy pani Marii, zrobiła koncert na rzecz pomocy schronisku dla zwierząt pod Wieluniem. Zaprosili zespoły, wynajęli salę, nagłośnili imprezę. Kolejnym działaniem kolektywu „Zwierz się” i Fundacji Zmiana był Dzień Sąsiada. Na podwórku w kamienicy przy ul. Targowej 49/51 rozkręciła się naprawdę huczna impreza, trwająca od godz. 5 po południu do 4. rano. Dziewczyny upiekły tort, można było zagrać w gry planszowe, były rozmowy, muzyka, zabawa. A co najważniejsze – zintegrowali się młodzi i starsi.
– Słyszałam opinię, że była to najfajniejsza impreza na Pradze, jaka kiedykolwiek się odbyła. Może dlatego, że nie miała gotowego scenariusza, a wpływ na nią miał każdy sąsiad. Pojawiły się też pomysły na kolejne wspólne działania, np. na wymianę książek, kwiatków, przepisów – wyjaśnia Maria Dąbrowska. – Ruch sąsiedzki ma ogromną przyszłość. Gdyby było jeszcze tak, że ludzie, którzy zaczynają coś robić otrzymują jakieś finansowe wsparcie np. od urzędników, to ruch rozwijałby się dużo szybciej. I wyszłoby wiele niewiarygodnych rzeczy – dodaje.
Co dalej?
Koordynatorki Q Ruchu nie mają wątpliwości, że nie da się już wyhamować sąsiedzkiego fermentu. Coraz więcej podwórek, ulic, kamienic, wspólnot zaczyna oddolnie zmieniać otaczającą je rzeczywistość i siebie samych.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)