Rutyna? Brak wakacyjnych perspektyw? Jest na to lekarstwo – oto coś dla wszystkich, którzy szukają pomysłu na twórcze wykorzystanie czasu i lubią przygodę. Nie znasz jeszcze „geocachingu”? Czas najwyższy, by to zmienić.
Pod tym anglojęzycznym terminem kryje się nazwa gry terenowej użytkowników GPS, polegająca – w wielkim skrócie i uproszczeniu – na poszukiwaniu "skarbów" ukrytych przez jej innych uczestników. Ale uczestniczyć mogą nie tylko szczęśliwi posiadacze GPS-ów – każdy z nas może dać się wciągnąć w turystyczną przygodę.
Ogólne założenia zabawy
O co chodzi? Poszukiwane skarby, tzw. skrzynki to odpowiednio zabezpieczone, wodoszczelne pojemniki zawierające drobne upominki oraz dziennik, w którym kolejni znalazcy odnotowują swoje odkrycia. Współrzędne i opisy miejsc, w których ukryte są skrzynki znajdują się w najpopularniejszej internetowej bazie skrzynek: opencaching.pl. Jest tu wszystko, co dotyczy geocachingu w Polsce – począwszy od ABC geocachingu do forum, gdzie można prowadzić dyskusje z innymi geocacherami.
Skrzynkowy slang
Aby nie pogubić się w terminologii, używanej w niniejszym tekście, dla mniej wtajemniczonych wyjaśniam różnice w używanym nazewnictwie. Opencaching.pl to nazwa lokalnego, zawierającego ponad 7000 skrzynek i 6000 użytkowników serwisu internetowego. Nazwa pochodzi od słów „caching” i „open-source”, czyli oprogramowania otwartego, gdzie każdy użytkownik posiadający wiedzę informatyczną może mieć wpływ na modyfikację kodu źródłowego. Natomiast geocaching.com jest ogólnoświatowym serwisem, skupiającym ponad milion skrzynek i setki tysięcy użytkowników. Istnieją różne serwisy, w których można zarejestrować skrzynkę, zawsze jednak chodzi o to samo: szukanie pojemnika z ukrytym w środku dziennikiem (logbookiem) – czyli o geocaching. Mniej znane serwisy to np. gpsgames.org, navicache, terracaching. Z każdym dniem graczy przybywa – powstają całe drużyny szukające skarbów i odkrywające tajemnicze zakątki w całej Polsce. Skrzynki wśród zarejestrowanych graczy funkcjonują często pod anglojęzycznymi nazwami „cache” – z angielskiego skrytka, kryjówka, bądź „geocache”, lub w wersji spolszczonej – po prostu „kesz”, „geokesz”. Podobnie nazywa się poszukiwaczy – „geocacherzy”.
Kawałek historii, czyli jak to się zaczęło
Pierwszą skrzynkę – „geocache” ukrył 3 maja 2000 roku Amerykanin Dave Ulmer. Stało się to w dwa dni po odblokowaniu przez prezydenta Billa Clintona systemu GPS dla użytkowników prywatnych. Natomiast pierwsza skrzynka w Polsce pojawiła się w 2002 roku, zaś cztery lata później ruszył serwis opencaching.pl.
Kto się bawi? Dla kogo ta gra?
Wszyscy. Studenci, emeryci, lekarze, geodeci, nauczyciele, policjanci, dzieci, rodziny, stowarzyszenia, miłośnicy turystyki, podróży i przygód… – zwolenników nie brakuje, wciąż przybywa nowych. Piękna jest idea przedsięwzięcia – nikt tu nie zyskuje żadnych wymiernych korzyści materialnych, zaś wspaniałe warte odwiedzenia miejsca i zabytki pozostają na zawsze we wspomnieniach.
Co zrobić aby wejść do gry? Wystarczy wejść na stronę opencaching.pl, zarejestrować się, otworzyć mapę skrzynek, znaleźć swoją okolicę, przeczytać opis skrzynki… i w teren! Rejestrując się w serwisie, uzyskać można dostęp do takich funkcji, jak wyszukiwanie skrzynek czy wyświetlanie mapy ze skrzynkami. GPS oczywiście znacznie ułatwia poszukiwania, ale są skrzynki, które można odnaleźć bez pomocy nawigacji. Oczywiście po trudach poszukiwań uczestnika czeka nagroda – można założyć swoją własną skrzynkę w dowolnym, wymarzonym miejscu. Jednak jest pewne utrudnienie – zanim tego dokonamy, na koncie musimy mieć dziesięć odnalezionych keszy.
Skrzynkomania w dolnośląskim
Obecnie na terenie województwa dolnośląskiego aktywnych jest 840 skrzynek. Największe zagęszczenie występuje we Wrocławiu i jego najbliższych okolicach, jako że stamtąd pochodzi najwięcej aktywnych geocacherów. Sporo skrzynek znajduje się w Sudetach w okolicy Jeleniej Góry, Świdnicy. Każda skrzynka oznaczona jest specjalnym typem, rodzajem czy rozmiarem. Może to być m. in. skrzynka „tradycyjna”, „multicache”, „mobilna”, „mikro”, „bez pojemnika”… itd. Może być ukryta w dowolnym miejscu – w lasach, jeziorach, w zabytkach, kościołach… pole do popisu jest niewyczerpane. Poziomy trudności różne – czasami zdobycie skrzynki wymaga sprzętu alpinistycznego, czasami wystarczy się schylić i po prostu ją wygrzebać.
Analiza dolnośląskiego rynku skrzynkowego
Wspomniane tajemnicze miejsca czekają na swoich geocacherów. Według zasad jednak, najpierw trzeba „ustrzelić” skrzynkową dziesiątkę, aby założyć własny kesz. Najłatwiej dokonać tego we Wrocławiu ze względu na ilość i dostępność skrzynek. Bardziej ambitnych zapraszamy na tereny mniej miejskie, mianowicie:
To propozycja dla Ciebie – łączy zabawę z pożyteczną ideą
Dolny Śląsk to piękne tereny. Powyżej opisana gra terenowa to nie tylko zabawa, ale przede wszystkim sposób na poznanie naszych rodzimych zakątków. Nie tylko w opisanych miejscach, ale w całej Polsce. Wystarczy zrejestrować się na opencaching.pl i zwiedzić internetową mapę swoich skrzynek w okolicy.
Dla wielu stanowi to ciekawy dodatek do górskiej turystyki pieszej czy każdej innej, a także formę relaksu czy powrót do zabaw z dzieciństwa… Jest to też wyśmienita propozycja dla rodzin z dziećmi – można w ten sposób wprowadzić młodsze pokolenia w bajkowy świat skarbów łącząc jednocześnie elementy edukacyjno-poznawcze. Ale uwaga – to naprawdę wciąga. Gdy znajdzie się pierwszą skrzynkę, ogarnia nas nieprzeparta chęć odnalezienia następnej. Towarzyszą przy tym emocje i chęć odkrywania, bo w większości przypadków za miejscami ukrycia keszy kryją się niesamowite historie. Zaskakujące jest też to, co kryje się w każdej skrzynce, bowiem każdy, kto ją odnajdzie i wpisze się do specjalnej książeczki, zostawia po sobie jakąś pamiątkę oraz wyjmuje coś dla siebie (o ile pozwala na to rozmiar skrzynki). Tym sposobem w wodoszczelnych pudełkach bądź innych formach skrzynkowych znajdujemy breloczki, drobną biżuterię (bransoletki, klipsy, pierścionki, spinki, broszki), zabawki dla dzieci, figurki, zawieszki, monety, naklejki, kulki, plecionki, czasem małe latarki …może to być cokolwiek, co akurat dany geocacher miał pod ręką bądź coś co umyślnie przygotował na tę okazję.
Zasada jest taka, żeby wkładać coś trwałego, co samemu chciałoby się po tygodniu, miesiącu, roku wyjąć, przewidując, że do pojemnika może dostać się wilgoć. Należy pamiętać, aby nie wkładać „fantów”, którą mogą szybko się zepsuć, jak jedzenie czy przedmioty, które brudzą oraz rzeczy, które mogą przyciągnąć zwierzęta, gdyż te zwabione zapachem mogą zepsuć pojemnik. Pewien aktywny skrzynkomaniak z dolnośląskiego zdradził mi najdziwniejsze przedmioty, które utkwiły mu w pamięci podczas otwierania keszów, a które jednak niestety są bezwartościowe dla geocacherów i znajdują się na „czarnej liście” niewskazanych fantów: skarpetka, łyżeczka, gwizdek, papieros, zasuszona 4-listna koniczyna. Jak widać niektórzy bardzo się wczuwają i zostawiają dosłownie bardzo osobiste rzeczy… pamiętajmy jednak, że nikomu, kto znajdzie po nas kesza nie przyda się stara skarpetka czy mokry, zapleśniały papieros – planujmy swoje fanty z głową!
Ludzie wkładają tam różne przedmioty, w zależności od wielkości skrzynki, czasami są to tzw. mini-kesze, które mieszczą tylko ołówek i kartkę… niemniej jednak każda skrzynka jest wyjątkowa i niepowtarzalna, nosi ślad tych, którzy ją znaleźli… bo każdy zostawia w niej cząstkę samego siebie.
A czy Ty już wiesz, co zostawisz…?