Gmina Radków leży w Górach Stołowych. W okolicy, otoczonej dziką przyrodą, powstało i działa wiele gospodarstw agroturystycznych. Ale o letników trzeba walczyć.
Zaczęło się od lawendy. Elżbieta Ulatowska, sekretarz
Stowarzyszenia Agroturystycznego „Góry Stołowe”, odwiedziła kiedyś
gospodarstwo pod Świdnicą, którego właścicielka uprawiała to
pachnące zioło.
– Otworzyła też sklep i sprzedawała turystom swoją lawendę w
woreczkach zapachowych, ale też jako przyprawę. Tak mi się to
spodobało, że postanowiłam przenieść ten pomysł do Radkowa –
opowiada pani Elżbieta.
Okazało się, że na lawendę jest duży popyt. Potrzebują jej zakłady
kosmetyczne, zielarnie, firmy produkujące dodatki do dekoracji
wnętrz. Elżbieta Ulatowska postanowiła działać. Napisała projekt i
zgłosiła go do programu „Działaj Lokalnie”. Spodobał się.
Stowarzyszenie otrzymało dotację. W grudniu 2005 roku ruszyła
„Lawendowa Kotlina”. Mieszkańcy gminy zainteresowali się projektem
i tłumnie przychodzili na spotkania.
– Zorganizowaliśmy warsztaty, szkolenia, prelekcje, wyjazd do
lawendowego gospodarstwa pod Świdnicą – wylicza Elżbieta Ulatowska.
– Ale przecież przez pół roku nie mogliśmy mówić tylko o lawendzie,
dlatego uczyliśmy się też o innych ziołach. Rośnie ich u nas w
okolicy bardzo dużo. Górzysty teren w Kotlinie Kłodzkiej to
prawdziwy raj dla zielarzy. Musieliśmy to wykorzystać.
„U Zosi” i „U Stasi”
W projekcie wzięły udział przede wszystkim kobiety. To głównie na
nich spoczywa prowadzenie gospodarstw agroturystycznych, które
noszą takie nazwy jak „U Zosi”, „U Stasi”, czy „U Kasi”. Panie
uczyły się jak uprawiać zioła, kiedy i jak je zbierać, jak
wykorzystywać. Chodziły po łąkach i lasach rozpoznając
najróżniejsze rośliny, o których była mowa na zajęciach.
– Zorganizowałyśmy też lekcje w szkole, na których opowiadałyśmy
dzieciom o ziołach – mówi pani Elżbieta. – To się bardzo podobało.
Dzieciaki zapaliły się do zbierania roślin.
Przez kilka miesięcy w stowarzyszeniu nie mówiło się o niczym
innym, tylko o lawendzie i o ziołach. Zastanawiano się, jak
praktycznie spożytkować nową wiedzę. Kobiety sypały pomysłami jak z
rękawa. Wymyśliły, żeby robić pachnące stroiki. To był hit
Wielkanocy. Panie, po zakończeniu projektu, nie porzuciły ziołowego
bukieciarstwa. Ze swoimi wyrobami jeżdżą na różne targi i
festyny.
– Stroiki to tylko jeden z wielu efektów, jaki pozostał u nas po
„Lawendowej Kotlinie” – zapewnia Elżbieta Ulatowska. – Jedno
gospodarstwo weszło w uprawę lawendy. W innym organizowana jest
„Ziołowa szkoła” i z roku na rok ma coraz więcej chętnych. Przy
domach powstają ziołowe ogródki. Gospodynie chodzą z turystami i
zbierają rośliny, które później wczasowicze suszą i zabierają do
domu.
Strzał w dziesiątkę
„Lawendowa Kotlina” ożywiła lokalną społeczność. Od zakończenia
projektu minęło już wiele miesięcy, ale członkowie Stowarzyszenia i
Kół Gospodyń Wiejskich wciąż poszerzają swoją ziołową ofertę.
Wymyślają nowe potrawy z wyhodowanymi przez siebie roślinami.
Mieszają ziołowe herbaty. Produkują miody i nalewki z ziołowymi
naparami. Jedna z pań zamierza suszyć zioła i w lnianych woreczkach
kłaść gościom na poduszkach, w szafach albo w łazience.
Jedno jest pewne: projekt był strzałem w dziesiątkę. Co do tego
nikt w Radkowie nie ma wątpliwości.
– Wciąż organizujemy nowe szkolenia, żeby ludzie poszerzali swoją
wiedzę. Chętnych mamy niemało. Niedaleko znajduje się też Górska
Stacja Ośrodka Doradztwa Rolniczego prowadząca zielarską kolekcję
doświadczalną. Tam, w razie wątpliwości, zawsze można dowiedzieć
się wielu ciekawych rzeczy o roślinach – Elżbieta Ulatowska nie
kryje zadowolenia.
Moda na naturalne produkty trwa. Ludzie, zwłaszcza z wielkich
miast, chcą nauczyć swoje dzieci jak wygląda krwawnik, dziurawiec,
nostrzyk, podbiał, rdest, serdecznik, szałwia czy wężownik. Pragną
wypoczywać w ciszy i jeść zdrowe potrawy. Do tego okolice Radkowa
są naprawdę przepiękne, a jego mieszkańcy zielnik mają w jednym
palcu. Nie narzekają więc na brak turystów zwłaszcza, że potrafią
im zaoferować wyjątkowy wypoczynek – pachnący ziołami.