W Senacie o Instytucie Wolności na gorąco. Wzruszenia i obawy
BATKO-TOŁUĆ: Debata – choć długa i miejscami wzruszająca – nie wpłynęła na treść ustawy. Pozostaje wierzyć, że jej funkcjonowanie będzie solidnie monitorowane, nie będzie wykluczania i nie będzie kolejnych kroków zmierzających do ograniczania wolności w imię wolności.
Około 8 godzin trwała debata senacka na temat ustawy o Narodowym Instytucie Wolności. Senatorowie przedstawili, co wydarzyło się w Komisjach, następnie zadawano pytania zarówno sprawozdawcom, jak i przedstawicielowi rządu. Posiedzenie zakończyła seria gorących przemówień.
Dla kogo wstęp na posiedzenie?
Większości zainteresowanych organizacji udało się wejść na posiedzenie, by móc przysłuchiwać się obradom. Ta obecność, choć symboliczna, ma znaczenie. Udzielają się emocje, widzimy, co dzieje się poza kamerą, jesteśmy niemymi, ale widocznymi, członkami debaty.
Kolejny raz odbyło się zamieszanie z wpuszczaniem przedstawicieli Obywateli RP. Marszałek Sejmu zabronił konkretnym osobom wstępu na teren Sejmu. Ta sprawa była znana już wcześniej (pytanie, czy taki zakaz nie łamie przepisów Konstytucji). Natomiast tym razem senatorowie zadali pytanie, czy zakaz wydany przez Marszałka Sejmu obowiązuje też na terenie Senatu. Pani Marszałek Maria Koc wyraziła zgodę na obecność dwóch osób z Obywateli RP. To miało świetny wpływ na atmosferę. Niestety, o 20:30 ogłoszono przerwę w obradach. Wznowiono ją następnego dnia o 9.
Preambuła – pytania bez odpowiedzi
Jednym z ważniejszych tematów do dyskusji była preambuła. Została ona dosyć nieoczekiwanie dodana już po czasie, w którym obywatele i organizacje mogli zgłaszać uwagi. Mówi ona, że „Państwo polskie wspiera wolnościowe i chrześcijańskie ideały obywateli i społeczności lokalnych, obejmujące tradycję polskiej inteligencji, tradycje niepodległościową, narodową, religijną, socjalistyczną oraz tradycję ruchu ludowego”.
Kontrowersje budził sposób wprowadzenia preambuły i fakt, że dodano ją do ustawy, którą nazywa się „techniczną” (choć nie zawsze – czasem „ustrojową”). Wreszcie – sama jej zawartość. Jeśli bowiem państwo polskie wspiera takie ideały, to znaczy, że nie wspiera innych. Rząd bronił projektu, podkreślając, że są to wszystkie możliwe ideały. Senator Borowski podkreślił, że w Konstytucji zapisano „chrześcijańskie dziedzictwo Narodu i ogólnoludzkie wartości”, zaś ideały zapisane w preambule do ustawy o Narodowym Instytucie Wolności dotyczą tego, co historyczne. Nie dotyczą zaś wielu kwestii rozpoznanych współcześnie. Wymienienie konkretnych tradycji to wskazówka dla całego aparatu państwowego, co się wspiera, a czego nie. I choć wielu przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości podkreślało, że ta różnica nie istnieje, pojawiły się też wyraźne wskazania na to, co jest zgodne z preambułą, a co nie. Senator Bobko podkreślił, że rząd nie może wspierać pieniędzmi publicznymi „ruchów głoszących, że ziemia jest płaska”. A zatem nie będzie też wspierał grup promujących „dziwne zwyczaje seksualne, przeciw nauce”. Wcześniej senatorowie pytali, kto będzie dokonywał oceny tego, co jest zgodne, a co nie jest z preambułą, ale to pytanie nie doczekało się odpowiedzi.
Dowolne tryby przyznawania pieniędzy
Pojawiły się też obawy co do procedur przyznawania pieniędzy. Wynikały one z obecności w artykule 30, ustępie 1, przepisu mówiącego, iż „Narodowy Instytut realizuje programy (…) samodzielnie lub w drodze otwartego konkursu ofert”. Dyskusja toczyła się wokół tego, po co wprowadza się dwa tryby i co oznacza „samodzielne” organizowanie konkursów. Zwłaszcza że w kolejnym ustępie ustawy mowa o tym, że regulaminy konkursowe tworzy Dyrektor NIW. Wprawdzie podlegają one zatwierdzeniu Rady, w której są obecne organizacje, ale ich przedstawiciele i przedstawicielki stanowią mniejszość. Nie wiadomo też, co miałoby się stać, jeśli Rada czegoś nie zatwierdzi. Zaproszony do głosu Wojciech Kaczmarczyk podkreślił, że nie można mówić o tym, że te samodzielne działania będą zupełnie dowolne i zależne od dyrektora, gdyż muszą to być programy rządu, a te podlegają konsultacjom społecznym zgodnie z Regulaminem Rady Ministrów.
Obietnice czy obiecanki?
Senatorowie dopytywali też, czym jest wsparcie instytucjonalne, o którym wspomina artykuł 31 ustawy. Senator Majer, sprawozdawca z Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej, podkreślił, że dyskusja o tym pojawiła się podczas jej obrad. Wsparcie instytucjonalne według niego to zapewnienie organizacji pieniędzy pomiędzy dotacjami na projekty oraz środki na to, czego nie przewidziano w projektach.
W inny sposób o obietnicach wypowiedział się z kolei senator Libicki. Mówiąc o niskim poziomie zaufania do propozycji rządu, przywołał przykład Polskiej Fundacji Narodowej, która miała stanowić sposób na promocję Polski za granicą, a okazała się narzędziem do realizacji polityki rządu lub partii. Drugim przykładem była ustawa medialna, która miała przywrócić równowagę obecności różnych głosów w mediach. Zakończył pytaniem: „czy przywróciła?”.
Z kolei senator Augustyn podkreślił, że zgadza się z diagnozą problemów rozwojowych napotykanych przez organizacje, ale nie ma w ustawie rozwiązań stanowiących na nie odpowiedź.
Jakie społeczeństwo obywatelskie w Polsce?
Niestety, w pierwszym dniu na posiedzeniu nie pojawił się ani minister Gliński, ani minister Lipiński. Ustawy musiał bronić wiceminister Paweł Szrot. Wydaje się, że nie znał jej najlepiej. Wspierał go dyrektor Wojciech Kaczmarczyk. Można było jednak mieć poczucie pewnego rozczarowania tym, jak potraktowano tę debatę w kręgach rządowych.
Drugiego dnia nastąpiła jednak mobilizacja. Na obradach pojawił się minister Gliński, który bronił projektu. Powiedział to, o czym wiemy już z Ogólnopolskiego Forum Inicjatyw Pozarządowych. Że organizacje w Polsce są słabe, że zależne, że zostaną wsparte małe organizacje i że rząd ma pomysł na rozwiązanie tych problemów. Powiedział też o tym, że powstaje Program Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Za pół roku powinniśmy go poznać.
Przemawiał też minister Lipiński, który podkreślał z jednej strony, że pieniędzy będzie więcej, a z drugiej, że nie rozumie oburzenia i emocji, skoro chodzi tylko o 1% publicznych środków dla organizacji. Podkreślił też, że wszystkie organizacje działające zgodnie z prawem będą miały szansę otrzymać pieniądze z Narodowego Instytutu Wolności.
Zmobilizowali się też senatorowie Prawa i Sprawiedliwości, drugiego dnia zaczęli brać udział w debacie. Wskazywali głównie na potrzebę wspierania tych, którzy dotąd wsparcia nie otrzymywali, uniwersalizm wartości chrześcijańskich, współzależność narodu i społeczeństwa obywatelskiego oraz specyfikę polskiego społeczeństwa obywatelskiego, które nie jest lewicowe – jak na zachodzie Europy – a polskie, tutejsze, bardziej konserwatywne.
Orwell czy nie Orwell?
Wybrzmiewały też nawiązania do słynnego „Roku 1984” George’a Orwella. Głównie chodziło o słowa, które mają odwrotne znaczenia. Nazwa Narodowego Instytutu Wolności obudziła wiele skojarzeń z Ministerstwem Miłości czy z centralnym planowaniem społeczeństwa obywatelskiego.
Czy zatem Instytut Wolności oferuje nam wolność, czy jest zapowiedzią ograniczeń wolności? Senator Libicki, powołując się na rozmowy z organizacjami z jego okręgu, podkreślał, że wiele z nich obawia się, iż to dopiero pierwszy krok do zmian, które mogą zagrażać ich pracy. Innymi słowy – ci, którzy się zorganizowali i chcą działać, boją się, że ich działania zostaną skorygowane. Drugiego dnia przedsmak tego, co może nastąpić, wyzierał z przemówienia senatora Jackowskiego, który uderzył w tony dotyczące wpływów zagranicy na polskie społeczeństwo obywatelskie.
Czy ta debata była potrzebna?
MASZ ZDANIE? CZEKAMY NA WASZE GŁOSY (MAKS. 4500 ZNAKÓW) PLUS ZDJĘCIE NA ADRES: REDAKCJA@PORTAL.NGO.PL
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Przedsmak tego, co może nastąpić, wyzierał ze słów senatora Jackowskiego, który mówił o wpływach zagranicy na polskie społeczeństwo obywatelskie.