Dlaczego prowadzenie spółdzielni socjalnej potraktował jak wyzwanie? O tym, czym jest dla niego przedsiębiorczość społeczna i jaki mit chce w tym obszarze przełamać, opowiada Piotr Szynczewski, nowy prezes KOTWICY DOMINICE. Stanął na czele spółdzielni pół roku temu i razem z zespołem zmodyfikował model jej funkcjonowania. A przy tym wsiąkł w tę pracę całkowicie. Skąd u niego tyle zaangażowania w prowadzenie tego nietypowego przedsiębiorstwa?
Dla jednych to po prostu lokal gastronomiczny w Dominicach, inni mówią, że to restauracja nad jeziorem, kolejni kojarzą przedsiębiorstwo z usługami cateringowymi albo obiadami dostarczanymi do szkolnych stołówek. Wielu klientów odwiedzających ten urokliwie położony lokal nie wie, że to nie jest zwykła firma.
KOTWICA DOMINICE to spółdzielnia socjalna. Powstała w 2016 roku z inicjatywy Gminy Włoszakowice i Stowarzyszenia Pro-Active w Rydzynie z myślą o aktywizacji osób zagrożonych wykluczeniem społecznym i zawodowym. Rzeczywiście, od początku zatrudnia osoby z niepełnosprawnościami i osoby bezrobotne. Choć może raczej należałoby powiedzieć, że spółdzielnię tworzą osoby z niepełnosprawnościami i innymi deficytami, bo nowy prezes podkreśla, iż KOTWICA to wspólnie prowadzone przedsiębiorstwo.
Ostatnie pół roku to czas zmian w spółdzielni. Piotr Szynczewski wraz z zespołem wdrożył nieco inny model funkcjonowania tego miejsca, cały czas mając na uwadze ogromną pracę wykonaną przez poprzednika oraz załogę. Nie jest to rewolucja, bo taka nie była potrzeba, a intensywna ewolucja. Wcześniej KOTWICA była barem nad jeziorem, gdzie można było zjeść praktycznie wyłącznie w sezonie letnim. Dzisiaj obiady wydawane są tu przez 7 dni w tygodniu, a w niedzielę obłożenie jest tak duże, że trzeba zrobić rezerwację stolika, jeśli się chce zjeść na miejscu. Dzięki temu zmienił się (a raczej rozszerzył) profil klientów indywidualnych. Wcześniej byli to właściwie wyłącznie turyści. Dzisiaj KOTWICA jest miejscem, w którym jadają okoliczny mieszkańcy. To postrzegają jako ich największy sukces.
Tak nam we wrześniu żal było zamknąć, pomyśleliśmy, że pociągniemy jeszcze tylko kolejny weekend, potem jeszcze jeden i jeszcze, i… tak już zostało. Uaktywniliśmy do tego profil na Facebooku, wcześniej nieco uśpiony i pilnowaliśmy, żeby codziennie wrzucić post. I ruszyło. W ten sposób nieco na nowo „przedstawiliśmy się” klientom. Wcześniej byłem zdziwiony kiedy klienci mówili, że nie wiedzieli o tym miejscu
Pomysł na inne życie
– opowiada Piotr Szynczewski.
Nowy prezes ma za sobą wieloletnie doświadczenie w administracji publicznej, prowadził własną działalność gospodarczą, pracował w firmach prywatnych. Dzisiaj tak różnorodne doświadczenie niezwykle mu się przydaje, bo prowadzenie przedsiębiorstwa w formie spółdzielni to praca w wielu obszarach jednocześnie. Ale tak naprawdę to nigdy nie przypuszczał, że zostanie prezesem spółdzielni socjalnej. Nawet nie myślał o pracy w KOTWICY, chociaż zna to miejsce od momentu jego powstania. Jego była sąsiadka jest tu szefową kuchni. On sam był nawet na otwarciu tego lokalu, jako wolontariusz zaangażowany w jego urządzanie. – Sadziłem ten krzew który rośnie pod oknem – wspomina. – Ale tak naprawdę nie zajmowały mnie tematy ekonomii społecznej.
Wkręciła go przyjaciółka. Osoba, która współtworzyła KOTWICĘ z ramienia jednego z członków założycieli. Kiedy pojawiło się ogłoszenie o tej pracy, zażartowała, a może wcale nie, że to praca dla niego. I choć nie potraktował tego poważnie, zdanie, które wtedy usłyszał: „Pieniędzy z tego nie ma, ale wyzwanie jest wielkie” – poruszyło jakąś czułą strunę. I, jak przyznaje, chyba to wyzwanie właśnie go tak nakręciło, że ten pomysł zaczął kiełkować w jego głowie.
– Tak naprawdę to był też ten moment, kiedy szukałem zmiany w życiu zawodowym. Skończyłem czterdziestkę i pomyślałem sobie, że albo pójdę dalej teraz, albo utknę w tym samym miejscu na zawsze – dodaje. Prawdą jest też to, że jakiegoś czasu szukałem pracy z misją. W pracy w czysto komercyjnych przedsiębiorstwach czegoś mi już brakowało. Zawsze byłem nastawiony na relacje z ludźmi – współpracownikami i klientami. A w wielu przedsiębiorstwach dobra relacja z podwładnymi nie jest niestety wskazana i patrzy się na nią sceptycznie. Ponadto nastawienie wyłącznie na zysk zaczęło mnie mierzić.
Nieraz w ciągu dnia robi wiele kompletnie różnych rzeczy. Wystawia faktury, reguluje opłaty i zobowiązania wobec kontrahentów, tworzy oferty, wystawia posty na FB, negocjuje kontrakty z partnerami biznesowymi, stoi za barem, a czasami jako kierowca, rozwozi catering. I zdaje sobie sprawę, że to dość szeroki wachlarz obowiązków jak na prezesa, ale lubi to robić i robi to z zaangażowaniem.
Dzisiaj, na ten moment, nie wyobrażam sobie innego zajęcia. Wsiąkłem – przyznaje – Bo to nie jest tylko praca. To jest sposób na życie.
Marka przede wszystkim
Nie wszystko tak od raz potoczyło się jak z płatka. Na przełomie roku spółdzielnia przegrała przetarg na świadczenie usług cateringowych w gminnych przedszkolach. Taki kontrakt zapewniał im wcześniej stały przychód w dłuższej perspektywie, więc przez moment wcale nie było takie oczywiste, że sobie poradzą. Dzisiaj jednak Piotr Szynczewski mówi z pełnym przekonaniem, że ta sytuacja okazała się dla spółdzielni… zbawienna. Trochę pod przymusem chwili, ale jednak szybko dostrzegli nową przestrzeń do działania. Otworzyli lokal dla gości na stałe, pozyskali nowych kontrahentów. Teraz dumni są z tego, że mają nie dwie, ale cztery solidne filary biznesowe: klientów indywidualnych, obiady abonamentowe, wpływy z usług dla jednostek samorządowych oraz kontrakty z firmami. Dla nowego prezesa sprawa jest jasna – przedsiębiorstwo jest społeczne, ale budżet musi się spinać, tym bardziej, że właśnie formuła przedsiębiorstwa społecznego to ogromne zobowiązanie.
Jego zdaniem, szansą jest działalność gospodarcza, w której markę buduje się przez jakość produktów i usług na najwyższym możliwymi poziomie, ludzi traktuje się z szacunkiem – zarówno współpracowników, jak i klientów czy partnerów biznesowych, a swoje zobowiązania reguluje. Mamy świetne relacje biznesowe z naszymi partnerami – dostawcami produktów czy usług oraz odbiorcami naszych usług. To ogromna zasługa mojego poprzednika i załogi- jesteśmy wiarygodnym partnerem - jako klienci i jako usługodawcy. Ale przyznaje też, że status przedsiębiorstwa społecznego w końcowej fazie negocjacji z klientami może być kartą przetargową i przeważyć szalę na korzyść spółdzielni. Jednakże tylko pod warunkiem, że wszystkie powyższe warunki zostaną spełnione w pierwszej kolejności.
Prawdziwa zmiana zachodzi w ludziach
Piotr Szynczewski lubi podkreślać, że autem spółdzielni socjalnej jest między innymi samodzielność podejmowania decyzji i swoboda działania. Nie czekają na wytyczne ani akceptację własnych pomysłów, jednocześnie też wiedzą, że żaden tajemniczy udziałowiec nie kupi sobie jachtu za wypracowany przez nich zysk, tylko sami podejmą decyzję o podziale tych środków.
– Zakres zadań mamy jasno określony. Moją rolą jest zapewnienie kontraktów, przychodów i zbytu. Reprezentowanie przedsiębiorstwa. Oraz to co związane jest z prawno-administracyjno-finansową obsługą przedsiębiorstwa. Pozostali pracownicy – każdy ma wyznaczoną rolę, każdy ma swoje zadania, których wykonanie jest niezbędne dla wspólnego sukcesu. Cała nasza ekipa poprzez swoją codzienną pracę i zaangażowanie gwarantuje, że powierzone nam zadania zostaną wykonane najlepiej jak można. Razem decydujemy o tym, jak można usprawnić pracę, jakie zmiany wprowadzić. To realny wpływ na rozwój przedsiębiorstwa. To buduje poczucie własnej wartości i jest motorem do działania – podkreśla.
Zdaniem prezesa specyfika przedsiębiorstwa społecznego przejawia się w każdym miejscu tego biznesu. – Taki też jest nasz lokal – totalnie bezpretensjonalny. Np. klienci mogą sobie dowolnie łączyć stoliki, ubierać na luzie, przyjść prosto z plaży i to z psem. Na ścianach w łazience nie ma co prawda marmurów, ale można pożartować przy barze. To jest tak bardzo inne miejsce, że brakuje mi dla niego dobrej nazwy. To nie karczma, nie bar, nie restauracja. To takie bardzo domowe miejsce. Stali klienci są traktowani jak dobrzy znajomi, widujemy się przecież codziennie. To buduje specyficzną atmosferę.
Satysfakcja z możliwości budowania tego miejsca jest ogromna, cieszy płynność finansowa i rozwój, ale serce bije najmocniej z zupełnie innego powodu. – To miejsce, ta atmosfera jest tego właśnie odzwierciedleniem. Zmiana, jaka zachodzi w ludziach. Zaczynali jako pracownicy z grup tzw. defaworyzowanych – bezrobotnych, niepełnosprawnych, 50+. Dzisiaj prowadzą dobrze prosperujące przedsiębiorstwo, w sprawach którego wspólnie decydują. Są szanowani i bardzo się cieszą, kiedy słyszą od klientów gratulacje i pochwały. Zmiana w ludziach zachodzi spektakularna – podkreśla prezes i podaje konkretny przykład pracownika, który zaczynał pracę jako uczestnik ŚDS a dzisiaj jest głową rodziny i szanowanym pracownikiem, bez którego byłoby trudno dać sobie radę. Przekonuje:
Gdyby nie spółdzielnia socjalna nie byliby w życiu w tym samym miejscu dzisiaj
Jest przekonany, że nie brakuje osób, które mogłyby podjąć się prowadzenia spółdzielni socjalnej, ale przyznaje, że to nie jest biznes dla każdego. – Kierownik tu nie wystarczy – mówi. To musi być ktoś, kto nie boi się ryzyka i wyzwań, z jednej strony, ciężkiej pracy – na wielu płaszczyznach, ale ma też focus i wrażliwość na drugiego człowieka.
Komu polecałby więc takie wyzwanie? Tym, którzy znają reguły biznesu, ale nie potrafią odnaleźć się sztywnych strukturach korporacji. Przedsiębiorcom, z fokusem na człowieka. I tym wszystkim, którzy poszukują sensu w tym co robią na co dzień.
Lokal gastronomiczny prowadzony przez Spółdzielnię KOTWICA* znajdziecie w Dominicach (64-140 Dominice), przy ul. Letniskowej 1.
KOTWICA serwuje tradycyjne, domowe obiady sprzedawane na wagę. Spółdzielnia oferuje również: obiady abonamentowe z dowozem, usługi żywienia zbiorowego w placówkach oświatowych i przedsiębiorstwach oraz usługi cateringowe. Organizuje również różnego rodzaju imprezy dla firm i klientów indywidualnych.
Kontakt: 572 284 396
Więcej na temat ekonomii społecznej możesz dowiedzieć się w LOWES – Leszczyńskim Ośrodku Wspierania Ekonomii Społecznej, prowadzonym przez Stowarzyszenie Centrum PISOP w Lesznie. LOWES ofertuje też dotacje unijne na utworzenie i utrzymanie miejsca pracy w przedsiębiorstwie społecznym oraz profesjonalne doradztwo w zakresie prowadzenia przedsiębiorstw społecznych.
Kontakt: Leszno, ul. Słowiańska 59
Tel. 48 534 202 744, mail: [email protected]
www.pisop.org.pl
Źródło: Centrum Promocji i Rozwoju Inicjatyw Obywatelskich "PISOP"