Sygnaliści to bohaterowie. To nie donosiciele i kapusie. To też z pewnością nie osoby, które dopiero wobec zagrożenia więzieniem za popełnione przestępstwa, licząc na mniejszy wymiar kary starają się pogrążyć swoich wspólników. To nie jest tylko kwestia tego czy innego określenia. Nazywanie zjawisk ma znaczenie. Czy chcemy o sygnalistach myśleć jako skruszonych przestępcach lub osobach podejrzewanych o ich popełnienie czy jednak o ludziach, którzy ryzykując kariery i pieniądze ujawniają przestępstwa i nieprawidłowości.
W portalu organizacji pozarządowych ngo.pl regularnie czytać można blog Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, aktywisty, eksperta Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. W PrAwokacjach Izdebskiego autor komentuje bieżące wydarzenia, ważne dla organizacji społecznych i praw człowieka.
Już 25 września wchodzi w życie ustawa o sygnalistach. To m.in. dzięki pracy organizacji społecznych, które od lat starają się budować pozytywny wizerunek sygnalistów przekonując, że – w imię interesu publicznego – należy ich chronić. Tymczasem, po raz kolejny poseł i mecenas w jednej osobie, czyli Roman Giertych postanowił sygnalistów dezawuować, nazywając tak swoich klientów, którzy wobec działań prokuratury starają się o złagodzenie wymiaru kary za własne bezprawne działania.
Ośmieszanie interesu publicznego
W obliczu rosnącej dyskusji na temat sygnalistów w Polsce, warto zwrócić uwagę na kwestie, które mogą wpływać na postrzeganie tej grupy społecznej. Ostatnie wydarzenia związane z osobami, które Roman Giertych uporczywie nazywa sygnalistami (a za nim niestety część mediów), stawiają pod znakiem zapytania, kim tak naprawdę są sygnaliści i jakie mają znaczenie w kontekście walki o praworządność i przeciwdziałanie nieprawidłowościom w instytucjach o publicznym zasięgu.
Niestety, taktyka polegająca na nazywaniu skruszonych osób podejrzewanych o popełnienie przestępstw sygnalistami jest jednocześnie wypaczeniem rozumienia pojęcia interes publiczny. W przypadku Tomasza Mraza i Arkadiusza Cichockiego, ich działania nie mają związku z klasycznym pojęciem sygnalisty, co może wprowadzać w błąd i podważać zaufanie do osób informujących o nieprawidłowościach z uwagi na troskę o dobro wspólne, a nie partykularny interes ochrony własnej skóry.
W przypadku sędziego Cichockiego dochodzi do podwójnej aberracji. Bulwersująca afera z grupą hejtującą sędziów walczących o praworządność została ujawniona przed kilkoma laty przez inną uczestniczkę, a sam Cichocki już po tym występował wielokrotnie publicznie, informując o sposobach działania tego środowiska.
Trudno więc już z tego powodu nazywać go sygnalistą – tak jak obejrzenie tego samego filmu sprzed 20 lat nie nazywamy uczestnictwem w premierze.
A jeśli dorzucimy do tego fakt, że prokuratura niedawno złożyła wniosek o uchylenie jego immunitetu, budowanie jego cieplejszego wizerunku poddaje w wątpliwość chęć faktycznego rozliczenia winnych. Z kolei, Tomasz Mraz brał aktywny udział w nadużyciach przy wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości. Najpierw zainteresowała się nim prokuratura i wszczęła w stosunku do niego postępowanie, a dopiero potem Roman Giertych w ramach taktyki obrończej, tak usilnie co niezgodnie z prawdą, zaczął ubierać go w szaty sygnalisty.
Elementarna uczciwość
Gdy wizerunek sygnalistów zostaje zniekształcony przez osoby, które nie mają związku z ideą sygnalizowania nadużyć, tracimy na tym jako społeczeństwo i jako obywatele demokratycznego państwo prawa. Może to też prowadzić do zniechęcenia innych potencjalnych sygnalistów do ujawniania nieprawidłowości. W obliczu tych wyzwań, niezwykle istotne jest, abyśmy jasno definiowali, kim są sygnaliści i jakie mają prawa.
W przeciwnym razie, ryzykujemy, że prawdziwi sygnaliści zostaną zepchnięci na margines, a ich walka o przejrzystość i praworządność zostanie zniweczona przez nieodpowiednie skojarzenia i błędne interpretacje.
Krzysztof Izdebski – ekspert Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Stypendysta Marshall Memorial, Marcin Król i Recharge Advocacy Rights in Europe. Jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej, ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz wpływie technologii na demokrację. Posiada szerokie doświadczenie w budowaniu relacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami. Jest autorem publikacji z zakresu przejrzystości, technologii, administracji publicznej, korupcji oraz partycypacji społecznej.
Źródło: informacja własna ngo.pl