W obronie NGO ludzie na ulicę nie wyjdą. To także nasza wina?
DUDKIEWICZ: Sektor czeka ciężka praca w zakresie budowy poparcia społecznego. Ale doświadczenie związane z Trybunałem Konstytucyjnym pokazuje, że w trudnych czasach można wiele osiągnąć. Chociaż NGO będą miały dużo trudniej…
Zakusy władzy, polegające na próbie odgórnego tworzenia społeczeństwa obywatelskiego – do tego za pomocą Narodowego Centrum – to dla organizacji pozarządowych czas poważnej próby. Podstawą dla podejmowania takich działań przez polityków – dodajmy, że czasem nieujawnianą, a czasem ujawnianą z całą mocą, jak w słynnych już „grafikach strzałkowych” w telewizji publicznej – jest przekonanie władz, że obecny stan jest niewłaściwy i wymaga naprawy. Rzecz w tym, że – jak to często bywa – diagnoza wcale nie jest taka głupia: faktycznie, działania sektora nie są idealne . Kłopoty zaczynają się wtedy, gdy diagności wyznaczają sposoby naprawy – niewątpliwie w tym przypadku całkowicie nietrafione. Gdy pod pretekstem odpolitycznienia organizacji chce się je skrajnie upolitycznić, to taka recepta przypomina leczenie cholerą dżumy, a może nawet tylko grypy.
NGO nadmiernie uzależnione?
W tym trudnym momencie warto jednak zwrócić uwagę na grzechy sektora, które w obecnej sytuacji niestety znacznie utrudnią obronę jego niezależności. To trzy poważne zaniedbania, które nie stanowią całkiem odrębnych zagadnień, lecz znacząco się ze sobą wiążą.
Pierwsze dotyczy zdecydowanie nadmiernego uzależnienia od sektora publicznego i jego pieniędzy. Najistotniejsze (w każdej sytuacji) konsekwencje to zgoda na rezygnację z niezależności i na to, by dać się sprowadzić do roli podwykonawcy zadań publicznych. Wobec zagrożenia dla funkcjonującego od lat systemu publicznego finansowania, brak dywersyfikacji w tym zakresie może się okazać szczególnie brzemienny w skutkach.
Nie zbudowaliśmy poparcia społecznego
Drugie zaniedbanie to brak wystarczającej sektorowej reakcji na ujawniane w ostatnich latach patologie. Z jednej strony często brakowało jednoznacznych reakcji nawet w jednoznacznych sytuacjach (takich jak po doniesieniach medialnych o działaniach Jakuba Śpiewaka czy fundacji Maciuś). Z drugiej – nie zadbano o to, by te słuszne negatywne przekazy zrównoważyć i zdyskontować przekazami pozytywnymi, pokazaniem zasług sektora, co byłoby możliwe tylko wówczas, gdyby prowadzona była systematyczna współpraca z mediami.
I wreszcie trzecia sprawa, która pod pewnymi względami łączy się z obiema poprzednimi. Uzależnienie od pieniędzy publicznych powoduje, że najważniejsze jest to, jak oceniają nas władze, a nie to, co o nas wie i myśli społeczeństwo. Brak świadomości społecznej w tym zakresie oczywiście pogłębia zaniedbanie systematycznej pracy z mediami. Jedno i drugie stanowi zarówno przyczynę, jak i skutek zaniedbania przez sektor pozarządowy budowy poparcia społecznego. Bardzo silnie pokutuje przekonanie, że to, co słuszne i wartościowe, „samo się sprzeda”. Pewnie tak, tylko „kupujący” nie będą identyfikować „sprzedawcy” – wiele badań pokazuje, że ludzie niewiele wiedzą o organizacjach, często nawet nie identyfikują ich jako dostarczycieli usług, z których korzystają.
Czas próby – czas nadziei?
Sektor czeka ciężka praca w tym zakresie. Doświadczenie związane z Trybunałem Konstytucyjnym pokazuje, że w trudnych czasach można wiele osiągnąć, świadomość o znaczeniu tego podmiotu w życiu każdego obywatela przez ostatni rok znacząco wzrosła. Z drugiej strony sektor będzie miał dużo trudniej – to znacznie mniej wyrazisty i spektakularny, znacznie bardziej złożony i zróżnicowany bohater przekazu. I dlatego na społeczny opór w sprawie organizacji pozarządowych jeszcze długo nie będzie można liczyć.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Gdy pod pretekstem odpolitycznienia NGO chce się je upolitycznić, to przypomina to leczenie cholerą dżumy, a może nawet tylko grypy.