W KPRM przedstawiono plany reformy III sektora
Powstaje Narodowy Program Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Projekt ma powstać do czerwca, pilotaże planowane są na 2017 r., a realizacja całego Programu w 2018. Planowane zmiany są bardzo szerokie, mają dotyczyć w zasadzie całego pozarządowego życia, w tym finansów, prawa, wolontariatu, reprezentacji III sektora i dotychczas funkcjonujących podmiotów takich jak RDPP. Już pierwsze wystąpienia podczas paneli pokazały, że rodzi się dużo pytań.
Kiedy mają przyjść zmiany? Całkiem niedługo. Na konferencji zarysowano ambitny harmonogram – już w kwietniu mają zacząć działać zespoły eksperckie. Pierwsze wyniki ich prac planowane są na czerwiec. Potem ogłoszone zostaną konsultacje. Być może we wrześniu zostanie zorganizowana konferencja konsultacyjna. Program ma powstać (czyli trafić na Radę Ministrów) do końca roku. Wkrótce ma zacząć działać Narodowe Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Docelowo proponuje się, żeby Centrum było m.in. głównym dysponentem środków finansowych, kierowanych do organizacji ze szczebla centralnego.
Organizacje w programie rządu
Konferencję otworzyła premier Beata Szydło, która wyraziła nadzieję, że tworzeniu Programu będzie towarzyszyć „dialog, rozmowa i współdziałanie”. Podkreśliła, że stworzenie funkcji Pełnomocnika przy premierze to dowód na to, jak bardzo obecnej ekipie zależy na organizacjach pozarządowych. Zdaniem Premier, która nawiązała do ataku terrorystycznego w Brukseli, w obecnych czasach potrzebna jest „solidarność w innym wymiarze”.
Ogólny zarys projektu Narodowego Programu zaprezentował wicepremier Piotr Gliński, profesor socjologii, specjalizujący się w tematyce III sektora. Wicepremier odniósł się do diagnozy o słabości kapitału społecznego w Polsce i słabości aktywności obywatelskiej. – Potrzebujemy Europy przebudzonej, silnej społeczeństwami – wspólnotami obywatelskimi – podkreślał. Zarysował funkcje organizacji: na jednym z pierwszych miejsc wymieniając rzecznictwo, kontrolę władzy i obronę różnych grup społecznych. – Mamy ciągle wiele do zrobienia, mimo 25 lat rozwoju. Sektor ma problemy: jest rozwarstwiony, skomercjalizowany, uzależniony od instytucji publicznych, gnębi go biurokracja – to rzeczy do zmiany. Sektor wymaga też nakładów finansowych traktowanych jako inwestycje. Należy stworzyć mądre procedury dostępu do środków. Państwo musi być aktywne w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, ale nie może być dominujące i nie może się narzucać – deklarował wicepremier Gliński.
Główne założenia reformy
Zapowiadana przez rząd reforma ma być kompleksowa. Będzie dotyczyła całego sektora począwszy od jego (obecnie) kluczowych instytucji, jak Rada Działalności Pożytku Publicznego i Fundusz Inicjatyw Obywatelskich, a kończąc na organizacjach, które, zdaniem Pełnomocnika, mają dziś trudności choćby w dostępie do środków z powodów politycznych czy światopoglądowych (wskazano tu np. na organizacje zajmujące się takimi tematami, jak edukacja historyczna czy edukacja patriotyczna).
Plan ma zbudować podstawy ekonomiczne sektora. Mówi się w nim o zwiększeniu środków, choć nie pada wyraźna deklaracja o ile (bo też nie do końca wiadomo, o jakiej puli możemy mówić dziś).
Pojawiły się też takie propozycje, jak uruchomienie (powrót?) do trudnej debaty nad wykorzystaniem środków z jednego procenta, zwiększenie udziału sektora pozarządowego w wykorzystaniu środków międzynarodowych, uproszczenie procedur konkursowych czy ogólnodostępne granty instytucjonalne.
Prace nad programem właśnie się zaczynają, więc efekt ostateczny nie jest oczywisty. Wojciech Kaczmarczyk zastanawiał się kończąc prezentację, czy nie okaże się potrzebne uchwalenie nowej ustawy o wspieraniu społeczeństwa obywatelskiego.
5 obszarów – 5 paneli
Warto podkreślić, że konferencja miała, według zapowiedzi, dopiero otworzyć dyskusję. Jej elementy pojawiły się już w drugiej części konferencji, kiedy na panelach tematycznych zaproszeni eksperci, a także uczestnicy przedstawiali swoje opinie. Na konferencji skupiono się na tematach:
- Dialog obywatelski: w tym ewolucja roli i formuły Rady Działalności Pożytku Publicznego
- Likwidacja barier legislacyjnych ograniczających aktywność obywatelską
- Nowy system finansowania działań organizacji – zawierający reformę FIO
- Wsparcie wolontariatu i budowa Polskiego Korpusu Solidarności
- Rozwój edukacji obywatelskiej w szkołach i mediach publicznych
(Krótkie relacje z ich przebiegu przedstawiamy niżej).
Prezydent też docenia sektor
Ogólną część spotkania zakończyło wystąpienie Podsekretarza Stanu w Kancelarii Prezydenta, Wojciecha Kolarskiego. Mówił on m.in. o otwarciu Prezydenta na głos organizacji, jego wagę i znaczenie na ostatnim etapie procesu legislacyjnego, przed podpisaniem ustaw. Jako przykład takich konsultacji minister Wojciech Kolarski podał dyskusje dotyczącą tzw. ustawy smogowej oraz nowelizacji ustawy o zawodzie fizjoterapeuty. Inną aktywnością Andrzeja Dudy jest wsparcie patronackie dla działań organizacji – np. udział w świątecznej zbiórce żywności prowadzonej przez Banki Żywności.
Podsekretarz Stanu tłumaczył poruszył też temat docenienia roli organizacji, które dotychczas nie znajdowały się w centrum sektora. Tymczasem to one mają być przykładem przebudzenia obywatelskiego, które nastąpiło w ostatnich latach. Wymienione zostały tu m.in. Kluby Gazety Polskiej oraz Rodzina Radia Maryja, ruchy miejskie, ruchy spółdzielcze.
Panel I. Ewolucja formuły, pozycji i kompetencji Rady Działalności Pożytku Publicznego – reprezentacja sektora, forum dialogu obywatelskiego – kierunki reformy
Według założeń do Narodowego Programu Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego nowa Rada miałaby być organem doradczym premiera oraz ciałem, które reprezentuje organizacje pozarządowe (organem przedstawicielskim). W jej gestii leżeć będzie m.in. wspieranie współpracy NGO z ministerstwami, certyfikowanie organizacji OPP, mocniejsza rola w procesie legislacyjnym. Zadaniem do wypracowania jest procedura wyborów pośrednich do ciała, które miałoby liczyć 100-150 osób.
Tyle mówi projekt. Jak skomentowali to uczestnicy? Tu panowała raczej zgoda co do oceny kwestii związanej z certyfikacją OPP – wszyscy wypowiadający się na ten temat jednoznacznie odrzucali ten pomysł. Nie było jednomyślności co do propozycji wielkości i funkcji Rady – część osób uważała, że należy wejść na drogę budowania „polskiego EKES-u” (EKES to organ konsultacyjny Unii Europejskiej, zapewniający fachowe doradztwo na rzecz głównych instytucji UE. W jego skład wchodzą trzy grupy: pracodawców, pracowników i innych podmiotów np. organizacji pozarządowych, rolników, konsumentów, ekologów – przyp. red.), jednak inna część uczestników była sceptyczna co do tego, czy w polskich warunkach się to uda.
Przypominano pomysły na Radę Dialogu Obywatelskiego; proponowano tworzenie osobnych ciał: doradczych (tu premier mógłby powołać na doradcę kogo chce), komunikacyjnych i przedstawicielskich. Podkreślano, że kwestia wyborów do organu, który byłby przedstawicielski, jest kluczowa, ale i niezwykle trudna. Większość uczestników zgodziła się co do tego, że nowa Rada Działalności Pożytku Publicznego powinna mieć szersze kompetencje Rady.
W wypowiedziach panelistów słychać było wyraźnie różne podejścia do Narodowego Programu: od entuzjazmu, wyrażanego przez Jerzego Boczonia, który wspomniał o tym, że od 89 roku nie jechał do Warszawy z tak wielką nadzieją i że liczy się „nowe otwarcie”, poprzez głosy merytoryczne dotykające konkretnych zapisów, ale nie odnoszące się do całości i kontekstu powstawania Programu, po wypowiedzi zdystansowane, jak Kuby Wygnańskiego, który klarownie wskazał, że trudno obecny projekt nazwać całkiem nowym początkiem i wypunktował wykorzystanie w programie pomysłów, które od dawana krążą w sektorze. Wszyscy zgodzili się jednak z tym, że absolutnie kluczowy będzie sposób wdrażania tych założeń.
Panel II. Ustawowe bariery rozwoju społeczeństwa obywatelskiego
Podczas panelu poświęconego ustawowym barierom rozwoju społeczeństwa obywatelskiego padło naprawdę wiele pomysłów na usprawnienie NGO. Szczególną uwagę zwróciła Irena Gadaj, szefowa Funduszu Lokalnego Ziemi Biłogorajskiej. Odnosząc się do wizji reformy sektora obywatelskiego, którą przedstawił na początku konferencji wicepremier Gliński, zaproponowała: – Skoro mamy budować nowy ustrój, to wprowadźmy element nakazu robienia odpisów na rzecz NGO zarówno w stosunku do biznesu, jak i obywateli. Zdaniem I. Gadaj oprócz nakazów można by było stosować także zachęty, np. w kontekście nieopodatkowywania spadków, których część jest przeznaczana na cele społeczne.
Marek Rymsza z UW wśród barier hamujących rozwój NGO wskazał m.in. brak dywersyfikacji źródeł finansowania, niewłaściwie i niewystarczająco stosowany regranting, brak programów naprawdę wieloletnich (np. 10-letnich), które przyczyniałyby się do stabilności NGO, brak możliwości wzmacniana potencjału organizacji poprzez realizację projektów ze środków publicznych (żadna złotówka nie może zostać w organizacji), zagadnienie społecznej odpowiedzialności biznesu, w tym działania niektórych fundacji korporacyjnych. Jednym z rozwiązań, które zmniejszyłyby biurokrację mogłoby być „rozliczanie ryczałtowe". M. Rymsza pozytywnie ocenił pomysł stosowania polityki horyzontalnej, ponadresortowej wobec III sektora, podkreślając jednak, że aktywność obywatelska musi się wyzwalać na dole, „endogennie”.
Z kolei Rafał Górski upomniał się o aktywnych obywateli, którzy niekończnie są członkami stowarzyszeń lub działaczami fundacji. Ich działania hamują: niedobra ustawa o inicjatywie ustawodawczej ("projekt je nowelizacji leży na stole", ograniczenia w stosowaniu referendów krajowych i lokalnych, złe rozwiązania dotyczące rad pracowniczych, niemożność wniesienia projektu zmian konstytucji przez obywateli. Rafał Górski zauważył też, że w prezydenckiej Narodowej Radzie Rozwoju nie ma sekcji poświęconej społeczeństwu obywatelskiemu.
Zapał do zmian ustawodawstwa studził za to Grzegorz Wiaderek z INPRiS. – Ustawa o pożytku, o stowarzyszeniach zostały niedawno zmienione. Poczekajmy, by zobaczyć, jak funkcjonują. Nieustające zmiany są złe dla organizacji, zwłaszcza małych, które ciągle muszą się ich na nowo uczyć. To im nie pomaga. Do pomysłów na dobre zmiany G. Wiaderek dorzucił „fundusz gwarancyjny”, który mógłby poratować organizację niedającą sobie rady z ukończeniem projektu.
Piotr Frączak z FRSO przypomniał natomista podstawową zasadę, którą powinno się kierować państwo, dokonujące zmian: nie szkodzić. Zdarza się, że ingerencje prowadzą nie do rozwiązań, ale do wiekszych problemów. Dlatego P. Frączak opowiada się za deregulacją. Prawo jest dobre wtedy, gdy jest przestrzegane, i dotyczy to obu stron: i organizacji, i władzy – podkreślił P. Frączak, nawiązując do sprawy wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Z pomysłów na usprawnienie wskazał m.in. oddzielenie realizacji zadań publicznych od wspierania działań organizacji. Zadania publiczne powinny być w całości powierzane. Żądanie wkładu własnego jest w takiej sytuacji bardzo niedobre. Jednak nie wszystkie organizacje świadczą usługi publiczne. Ich działania powinny być dofinansowywane, bo też są ważne. P. Frączak odniósł się też planów przedstawionych przez Pełnomocnika W. Kaczmarczyka dotyczących dialogu społecznego i 1%. Jego zdaniem powinno się przejść z konsultacji do negocjacji – na wzór związków zawodowych czy spółdzielców, którzy mają swoje samorządy. Poza tym, zanim rozmontuje się system 1%, który obecnie umożliwia zbieranie pieniędzy osobom indywidualnym, zazwyczaj na leczenie, powinno się naprawić służbę zdrowia. 1% nie był pomyślany jako łatanie dziury w opiece medycznej, jednak dziś zabieranie takiej możliwości osobom, które dotknął los, byłoby barbarzyńskie.
Zupełnie inne problemy przedstawił Bartosz Pilitowski z Courtwatch Polska. Wskazał, że hamulcem dla organizacje strażniczych jest to, że nie mogą zapewnić swoim wolontariuszom – informatorom śledzącym pracę sędziów ochrony prawnej, takiej jaką mogą zapewnić swoim źródłom np. dziennikarze śledczy. Wskazał też na ograniczenie związane z przepisem o ochronie dóbr osobistych, nadużywanym przez sądy. Przypomniał przykład z ostatniej chwili: skazanie Fundacji Instytut Reportażu za publiczne wylewanie piwa Ciechan w proteście przeciwko wypowiedziom właściciela browaru. To hamuje prawo obywateli do krytycznej oceny innych podmiotów.
Ciekawą obserwacją podzieliła się Teresa Kapela ze Związku Dużych Rodzin, która ma żal do władz, że nie wynagradzają wkładu intelektualnego NGO, np. współorganizujących jakieś wydarzenia z władzami. Zdarza się też przejęcie przez władze pomysłu organizacji i zapomnienie o autorze.
Łukasz Waszak z OPUS podsunął z kolei pomysł na podzielenie organizacji na małe, duże i średnie. To rozwiązałoby wiele problemów we współpracy z władzami. Ci mali nie musieliby spełnić tych samych warunków formalnych jak ci duzi. To funkcjonuje w śród przedsiębiorców i się sprawdza.
W wypowiedziach pozostałych uczestników dominowały dwa tematy: konsultacje, które nadal są zbyt powierzchowne i zbyt krótkie(przykład z ostatniej chwili to 7 dni na konsultacje rozporządzenia ws. ewidencji stowarzyszeń zwykłych) oraz pozycja organizacji pozarządowych. Chcemy być partnerem, nie petentem czy wykonawcą zadań – podkreślali wielokrotnie uczestnicy.
Panel III – reforma FIO i propozycje utworzenia nowych programów wsparcia – Fundusz Grantów Instytucjonalnych i Fundusz Inicjatyw Edukacyjnych
Uczestnicy tego panelu odnosili się do propozycji dotyczących gruntownej reformy Funduszu Inicjatyw Obywatelskich oraz propozycji stworzenia nowych Funduszy. W zamierzeniu rozmowa miała dotyczyć możliwie najszerszego zagadnienia: jak finansować działania organizacji.
Najpoważniejszym pytaniem, które pojawiło się podczas dyskusji (choć nie na jej początku), i na które nie padła odpowiedź, była niewiadoma, czy FIO ma być podzielone – tzn. czy z jego środków finansowane będą nowe programy, czy też na Fundusz Grantów Instytucjonalnych i Fundusz Inicjatyw Edukacyjnych pojawią się zupełnie nowe środki.
Pierwsza opcja to katastrofa. Dziś pieniądze z FIO trafiają do jednej dziesiątej aplikujących i zwiększenie tej puli postuluje się przy każdej okazji. Zabranie z Funduszu dwóch trzecich zasobu oznaczać może w praktyce koniec tego programu – w najlepszym razie jego marginalizację. Kolidowałoby to z rolą, jaką organizatorzy konferencji przypisują w swoich planach temu Funduszowi.
Większość panelistów i uczestników nie w pełni podziela krytyczne oceny Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, leżące u podstaw planów jego reformy. Broniono zarówno priorytetów, którymi rządzi się FIO, jak i jakości pracy ekspertów. Chociaż i wśród panelistów pojawił się głos, że są organizacje, które z powodów niemerytorycznych, a także nieprzejrzystości procedur, nie mają szans na wsparcie Funduszu, dominuje raczej przekonanie, że FIO to jeden z lepszych mechanizmów grantodawczych, jeśli chodzi o środki publiczne. Karol Gutsze stwierdził wręcz, że FIO jest jedynym chyba programem, w ramach którego można dostać pieniądze praktycznie na każdy pomysł.
Część panelistów w ogóle nie potrafi zrozumieć, dlaczego FIO planuje się tak głęboko zreformować. Ewa Kulik-Bielińska z Fundacji Batorego wskazała na brak diagnozy uzasadniającej potrzebę rewolucyjnej zmiany. Wszystkim doskwiera skomplikowanie i nadmiar procedur – błędem i przesadą jest jednak utożsamianie tego z brakiem przejrzystości. Nie jest to też ten poziom dysfunkcji, żeby Fundusz budować od nowa. Lepszym działaniem byłoby wykorzystanie – na co zwracał uwagę Piotr Choroś z Unii Metropolii Polskich – analiz i opracowań już istniejących, które podpowiadały, jak poprawić FIO. Przykładem może być dorobek Zespołu ds. Rozwiązań Finansowych i Prawnych, działającego przez ostatnich kilka lat przy Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Podpowiadając dobre praktyki wiele razy odwoływano się również do procedur wypracowanych przez Fundację Batorego, dotyczących tzw. Funduszy Norweskich.
Jako wartość FIO, którą koniecznie warto pielęgnować, wskazywano mechanizm regrantingu na poziomie regionalnym. Postulowano przemyślenie zasad dotyczących wkładów własnych. Paneliści pozytywnie ocenili postulat powrotu do poważnej dyskusji o roli jednego procenta – wszyscy zdają sobie jednak sprawę, jak trudno byłoby wrócić do pierwotnych założeń tego mechanizmu. Jednak finansowanie to nie tylko konkursy i 1%, warto więc też pracować nad nowymi rozwiązaniami w zakresie odpisów podatkowych i promocją dobroczynności indywidualnej (która po wprowadzeniu 1% gwałtownie przyhamowała).
W kontekście finansowania NGO recenzowano również pomysł utworzenia Narodowego Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i uczynienia go główną instytucją zarządzającą funduszami z poziomu rządowego. Jak można stworzyć tak ważne ciało, z tak ważnymi kompetencjami w dwa – trzy miesiące, zastanawiała się Katarzyna Sadło z Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Czy nowa kadra udźwignie powierzone jej zadania? Jak będzie rekrutowana? Padł postulat, żeby zrobić to zdecydowanie wolniej. Nawet przyjmując najbardziej krytyczne analizy FIO, na pewno nie jest z nim aż tak źle, żeby praktycznie już dziś przenosić Fundusz do zupełnie nowej jednostki.
Panel IV: Promocja dla wolontariatu długofalowego i solidarności międzypokoleniowej
W swoim projekcie rząd zapowiada wspieranie wolontariatu długofalowego. Chce stworzyć coś na kształt systemu motywacyjnego dla wolontariuszy, który pozwoli podtrzymać „najgłębsze, altruistyczne motywacje osób pragnących bezinteresownie pomagać innym”.
Narzędziem, które pomoże zrealizować plan, ma być Polski Korpus Solidarności, w skrócie PKS. – To idea, która przyświeca budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, opartego na zasadach solidarności społecznej, wywodząca się z katolickiej nauki społecznej budowania grupy ludzi, która będzie długotrwale angażować się w zadania wolontariackie – wyjaśniał Paweł Lewandowski, doradca wicepremiera Piotra Glińskiego, podczas spotkania z pozarządowcami.
PKS miałby oferować wolontariuszom wymierne korzyści: od zniżek w instytucjach kultury, edukacji i sportu, przez udział w „ambitnych imprezach artystycznych”, po wakacyjne warsztaty z udziałem prezydenta RP. Na to będą mogli liczyć jedynie ci, którzy angażują się w wolontariat przez dłuższy czas (propozycja: co najmniej pół roku) i robią to systematycznie (propozycja: 3-5 godzin tygodniowo). PKS miałby promować działania m.in. z obszarów: solidarność międzypokoleniowa, solidarność z Polakami na Wschodzie, pomoc uchodźcom, osobom starszym, niepełnosprawnym, biednym czy samotnym.
Bezpośrednim realizatorem PKS-u mają być organizacje pozarządowe, parafie, szkoły, MOPS-y i MOPR-y. Co roku organizowana byłaby Gala Korpusu Solidarności. Byłaby okazją do podsumowania działań oraz nagrodzenia wyróżniających się wolontariuszy.
Nie wszyscy wsiądą do PKS-u
Polski Korpus Solidarności ma powstać w styczniu 2017 roku.
Beata Tokarz-Kamińska z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę” apelowała, aby PKS nie faworyzował wolontariatu, który opiera się na pomaganiu potrzebującym. – Wolontariat to nie tylko praca na rzecz osób i środowisk potrzebujących. Jest też wolontariat w muzeum, galerii, kinie, wolontariat pasji, wolontariat kompetencyjny… – wyliczała. – Jeśli rządowe wsparcie poszłoby bardzo mocno w stronę wolontariatu opiekuńczego, byłoby to ze szkodą dla społeczeństwa obywatelskiego – przekonywała.
Podobnego zdania była Katarzyna Tadeusiak ze Stowarzyszenia „mali bracia Ubogich”. – Obawiam się, że do tego PKS-u nie wszyscy wsiądą – mówiła. – Wolontariat to nie tylko praca jednego człowieka na rzecz drugiego. To też praca człowieka ze zwierzęciem albo na rzecz jakiejś idei. – W samej definicji wolontariatu jest mowa o tym, że jest czymś dobrowolnym. Pozwólmy ludziom decydować, w jaki wolontariat chcą się angażować i na jak długo – mówił Kamil Wrzos z Fundacji Rozwoju Wolontariatu. Apelował, by nie faworyzować wybranych wolontariuszy.
Nie spychajmy wolontariatu akcyjnego na margines
Dariuszowi Pietrowskiemu z Sieci Centrów Wolontariatu nie przypadło do gustu altruistyczne podejście do wolontariatu. – Bo motywacje wolontariuszy są różne. Uczeń, któremu brakuje dwóch punktów na świadectwie też może być świetnym wolontariuszem – przekonywał. Apelował też, by nie spychać wolontariatu akcyjnego na margines. – Ludzie mają coraz mniej czasu, w związku z czym świat idzie w kierunku wolontariatu akcyjnego – mówił. – Wszelkie weekendowe akcje, podczas których mogę zabrać żonę, dzieci i pójść na wolontariat są szalenie cenne. Po pierwsze, to czas dla rodziny, a więc niezwykle wartościowa rzecz, po drugie – to uczenie dzieci pewnych postaw.
Mirosława Tomasik z Forum Aktywizacji Obszarów Wiejskich zwróciła uwagę na inny problem: – Ludzie bardzo chętnie pracują na rzecz swoich małych ojczyzn, ale jak już mają podpisać jakieś zobowiązanie, to nie chcą, po prostu się boją – mówiła.
Benefity dla wolontariuszy? Bardzo chętnie
Z diagnozy, na której oparł się rząd, wynika, że wolontariat, zwłaszcza długookresowy, nie cieszy się wysokim prestiżem. – Wolałbym, żeby wolontariat w ogóle nie był czymś prestiżowym. Warto dążyć do sytuacji, w której wolontariat to rzecz powszechna i normalna, a nie coś, co należy wychwalać pod niebiosa – przekonywał Dariusz Pietrowski.
Spodobał mu się za to pomysł benefitów. Proponował system zbierania punktów (na przykład na kartach magnetycznych), który wprowadzi element pozytywnej rywalizacji. I zapewniał, że nie ma w tym nic złego, bo motywacje wolontariuszy mogą być różne. Zgodził się też z diagnozą, zgodnie z którą problem polskiego wolontariatu tkwi w niewłaściwym zarządzaniu. Pracownicy jego organizacji prześledzili kiedyś internetowe ogłoszenia dla wolontariuszy. Na siedem zgłoszeń: „Chcę zostać wolontariuszem” była tylko jedna oferta. Wniosek? – Ludzie chcą pomagać, ale nie mają gdzie. A jeśli już znajdą miejsce, okazuje się, że są piątym kołem u wozu. Kserokopiarka i czajnik elektryczny to szczyt marzeń. Boimy się powierzać wolontariuszom poważne zadania, a oni chcą przenosić góry i zmieniać rzeczywistość – mówił Pietrowski.
Pomysły na PKS
– Jeżeli pada pytanie, czym Polski Korpus Solidarności powinien się zajmować, odpowiadam: promocją wolontariatu, edukacją organizacji angażujących wolontariuszy i finansowaniem działań wolontariackich – wyliczał Kamil Wrzos z Fundacji Rozwoju Wolontariatu. Jego organizacja prowadzi program, w ramach którego studenci jeżdżą do dzieciaków z terenów wiejskich oraz małych miejscowości i prowadzą dla nich zajęcia pozalekcyjne. – To działa, ponieważ Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności zwraca naszym studentom wolontariuszom m.in. koszty dojazdu do dzieciaków. Gdyby nie to, pewnie byłby kłopot – mówił. Zaproponował, aby PKS przejął ciężar finansowania podobnych działań z takich instytucji jak Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności.
Ksiądz Marian Subocz z Caritas Polska zaproponował z kolei utworzenie kodeksu etycznego dla wolontariuszy. – Bo wolontariusz musi wiedzieć, jak się w tym wszystkim poruszać. Kodeks pełniłby przy okazji rolę wychowawczą – przekonywał.
Panel V. Edukacja obywatelska w szkole i mediach publicznych
Panel dotyczący edukacji obywatelskiej w szkole i mediach publicznych został zdominowany przez opowieści o działaniach organizacji poszczególnych panelistów i osób obecnych na sali. Autorowi lub autorce mało której wypowiedzi udało się wykroczyć poza swoją własną perspektywę. Pojawiły się więc wątki tak różne jak: edukacja globalna, prawa osób niepełnosprawnych, rola historii w wychowaniu, indywidualizm, którego uczą polskie szkoły, uniwersytety ludowe, szacunek dla inności, rola mediów lokalnych czy problemy rodziny. Z chaotycznej w efekcie dyskusji niełatwo było wyłowić spójny przekaz.
Elementem łączącym wypowiedzi różnych uczestników rozmowy była z pewnością troska o jakość debaty publicznej, uczestniczenia w której powinna uczyć także szkoła. Zwracano również uwagę na potrzebę inspirowania się wzajemnie swoimi działaniami w środowisku organizacji.
Wreszcie, w wypowiedziach Jacka Strzemiecznego z Centrum Edukacji Obywatelskiej oraz Marty Gontarskiej z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności, mocno wybrzmiało pytanie o realność proponowanych zmian.
– Założenia Narodowego Programu Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego zawierają bardzo trafną diagnozę i wartościowe działania. Wątpliwości budzi jednak możliwość realizacji założonych celów ze względu na systemowe ograniczenia systemu oświaty. Samo włączenie organizacji pozarządowych w ten proces nie wystarczy – mówił Strzemieczny i dodawał: – Potrzeba zmian systemowych, zmian w metodach nauczania i kompetencjach nauczycieli.
Pytanie o to, czy cokolwiek da się w omawianej materii zrobić bez przekonania do zmian Ministerstwa Edukacji Narodowej, nauczycieli i dyrekcji szkół, nie doczekało się klarownej odpowiedzi. Może się jednak okazać, że założenia dotyczące edukacji obywatelskiej obecne w Narodowym Programie Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego są ostatecznie zbyt optymistyczne.