Relacja ze spotkania we Nowym Wspaniałym Świecie pt. "Ustawa - zrób to sam". Goścmi Agnieszki Wiśniewskiej byli : Magdalena Środa, Mariusz Kurc, Marek Balicki. Rozmawiano o obywatelskich inicjatywach ustawodawczych.
Obywatelska inicjatywa ustawodawcza jest formą demokracji bezpośredniej, narzędziem sprawowania władzy przez naród. W całej historii Sejmu zgłoszono 44 projekty ustaw powstałych w drodze obywatelskiej mobilizacji, 19 we właśnie mijającej kadencji, to niedużo. Spotkanie w Nowym Wspaniałym Świecie poświęcone zagadnieniu tworzenia takiej ustawy, jej dalszym, sejmowym losom i w końcu pytaniu czemu tak mało w społeczeństwie „inicjatywy”, nie napawa optymizmem. Bo choć łatwo byłoby podsumować całość (jak to się zwykle robi przy okazji takich debat) pozytywnym: „obecność zgromadzonych we NWŚ świadczy o tym, że taka obywatelska działalność nie przepada bez echa”, warto zapytać czy na pewno?
Gośćmi Agnieszki Wiśniewskiej są : Magdalena Środa, Mariusz Kurc oraz Marek Balicki. Każdy z nich reprezentuje nieco inny typ działalności ”ustawotwórczej”, opowiada o innych doświadczeniach. Składaniu projektu ustawy, według przepisów sejmowych, tzn. z utworzonym komitetem i podpisami 100 tys. jej zwolenników (Środa), przekazaniu swojej propozycji partii politycznej i działaniu niejako poprzez jej pośrednictwo (Kurc), obserwacji i działalności na rzecz takich inicjatyw ”od środka”(Balicki). I choć wszystkie one (doświadczenia) wyrastają z szeroko pojętej wspólnotowości to czasem niezwykle trudno jest odnaleźć w nich wydawałoby się wspólny korzeń czyli poczucie obywatelskości.
Magdalena Środa widzi przyczyny takiego zjawiska w marnej, jeśli nie żadnej, edukacji obywatelskiej. Nie ma dzisiaj programu edukacyjnego, który uczyłby młodzież pewnych elementarnych umiejętności związanych z funkcjonowaniem w społeczeństwie gotowym podejmować wyzwania. Tym samym kuleje powszechna świadomość na temat tego, co znaczy realny udział w życiu społeczeństwa, choćby w formie publicznej debaty. To dlatego prof. Środa tak podkreśla znaczenie samego zbierania podpisów, rozmowy z ludźmi, wyjaśnienia sprawy, o którą się walczy (tu: parytet). Z tego też powodu Mariusz Kurc mówi o sukcesie inicjatywy związanej ze związkami partnerskimi – bo wznieciła wielką publiczną, a może co ważniejsze – medialną, dyskusję na temat jej zasadności.
Tylko, że ustawę o parytecie już trzeba poprawiać, bo kobiety spychane są na dalsze miejsca na listach wyborczych, bo to nie 50 a 35 procent kobiet ma się na nich znaleźć. Mariusz Kurc nie podejmuje się doświadczenia zbierania podpisów pod ustawą o związkach partnerskich, bo choć ok. połowa społeczeństwa (wg sondaży) „jest za” to nie zawsze człowiek chce się tak znowu wymieniać z imienia i nazwiska, a przekaz medialny, „że nie wyszło” mógłby inicjatywę zdyskredytować. Marek Balicki, poseł, chcąc odpartyjnić spór o regulacje w sprawie in vitro i przekazać projekt w drodze inicjatywy obywatelskiej nie decyduje się na to bo czas na zebranie 100 tys. podpisów to trzy miesiące i to skazuje taki pomysł na przegraną. To wszystko ten sam problem; z jednej strony bierność, nieświadomość, niewyedukowanie społeczeństwa, z drugiej ta sama polityka małych kroczków, żeby trochę ten beton skruszyć.
Obok tego istnieje jeszcze problem niesprawności polskich regulacji prawnych związanych z obywatelskimi inicjatywami, co często wpływa na ich fiasko (podczas dyskusji dosyć obrazowo przedstawia to Marek Balicki). Wielu przeraża konieczność zebrania 100 tys. głosów w trzy miesiące. To bardzo mało czasu jak na kampanię informacyjną i promocyjną. Żeby podpisać się pod danym projektem, należy oprócz imienia i nazwiska podać również adres - wszystko dostępne publicznie - nie każdy tego chce. Trafiający do sejmu projekt (na przykładzie właśnie mijającej kadencji) jeśli nie jest odrzucony lub nie znajduje się w zamrażarce marszałka sejmu często bywa okrojony ze swoich zasadniczych założeń. Tak stało się na przykład z ustawą parytetową. Zmiana niektórych regulacji, narzucenie zobowiązań ( komisjom, marszałkowi) mogłyby zatem usprawnić działalność ustawodawczą obywateli. Pytanie jak i czy można tę rzeczywistość zmieniać? W niepewnym społeczeństwie, półśrodkami, gdzie więcej jest utrudnień niż chęci współpracy.
Konkludując: można. Nie ma wątpliwości co do tego, takie działania wpływają na świadomość społeczeństwa w którym żyjemy, zmuszają do mówienia, reagowania. Nawet „obecność zgromadzonych we NWŚ świadczy o tym, że taka obywatelska działalność nie przepada bez echa”, Niestety nie można mieć też złudzeń, kapitał społeczny jest dziś bardzo niski a poczucie obywatelskości to jeszcze lata „uświadamiania”. Z tego spotkania nie da się wyjść pocieszonym. Zbyt dużo trzeba jeszcze zrobić żeby zakończyć tę relację optymistyczną puentą.
Źródło: OFIP