Zmiany na arenie politycznej, które zaszły po katastrofie w Smoleńsku, objawiają się nie tylko w tak oczywisty sposób, jak wybory prezydenckie. Konsekwencją nowego układu sił jest także zahamowanie procesu wprowadzania pod obrady Sejmu obywatelskiego projektu nowej ustawy o mediach.
Przed katastrofą prezydenckiego samolotu w Smoleńsku, członkowie Obywatelskiego Komitetu Mediów Publicznych prowadzili aktywną kampanię na rzecz pozyskania sojuszników dla projektu nowej ustawy o mediach publicznych wśród przedstawicieli wszystkich partii parlamentarnych. Chcieli w ten sposób doprowadzić do tego, aby propozycja ustawy – przygotowana przez szerokie środowiska społeczne – została wprowadzona pod obrady parlamentarzystów jako projekt międzypartyjny.
Politycy są za, ale z zastrzeżeniami
– Wydawało się, że wprowadzenie projektu do Sejmu jest na dobrej drodze – mówi Piotr Frączak, prezes Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych, uczestniczącej w pracach nad ustawą. – Po katastrofie najpierw nikt nie miał do tego głowy, a potem trzeba było od nowa szukać osób, które się zainteresują tym tematem.
Komitet musiał zmodyfikować także swoje plany związane z terminem wprowadzenia ustawy do Sejmu.
– Chcieliśmy, aby posłowie zajęli się ustawą przed wyborami prezydenckim. Wobec przyspieszenia kalendarza wyborczego, okazało się to już niemożliwe – mówi P. Frączak.
Udało się jednak ponownie przebić z tematem ustawy do świadomości polityków. Znów padały przychylne słowa przedstawicieli najważniejszych ugrupowań politycznych zasiadających w Sejmie. Równocześnie jednak koalicja rządząca podjęła działania, które w diametralny sposób mogą zmienić sytuację mediów publicznych.
Niebezpieczna mała nowelizacja
Najpierw pojawił się projekt rozporządzenia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w sprawie trybu nieodpłatnego informowania w programach publicznej radiofonii i telewizji o działalności prowadzonej przez organizacje pożytku publicznego. Rozporządzenie było potrzebne w związku z wejściem w życie nowelizacji Ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Rozwiązania w nim zaproponowane regulowały kwestie, nad którymi pochylali się także twórcy projektu ustawy o mediach publicznych (m.in. dotyczące ilości czasu antenowego przeznaczonego dla organizacji), jednak znacznie od nich odbiegały. Przedstawiciele Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych uważali, że bardziej praktyczne byłoby wprowadzeniu w rozporządzeniu propozycji zawartych w projekcie ustawy.Dlatego też, wspólnie z Radą Działalności Pożytku Publicznego opracowują zmiany w rozporządzeniu.
Równocześnie Platforma Obywatelska – chociaż oficjalnie popierała prace nad projektem obywatelskiej ustawy o mediach – postanowiła przedstawić posłom swój projekt, tzw. małej nowelizacji ustawy medialnej. W czasie, gdy sejmowa komisja kultury i środków przekazu zajmowała się projektem PO, w Sejmie rozegrała się jeszcze krótka batalia o istnienie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Posłowie nie przyjęli sprawozdania Rady, a pełniący obowiązki prezydenta marszałek sejmu Bronisław Komorowski zaakceptował tę decyzję. KRRiTV została rozwiązana.
Projekt małej nowelizacji nie spotkał się z aprobatą środowisk związanych z obywatelskim projektem ustawy medialnej. W liście otwartym do Marszałka Komorowskiego, przedstawiciele tych środowisk domagali się przeprowadzenia wysłuchania publicznego na temat tej nowelizacji i zwracali uwagę na szereg zagrożeń, jakie niesie proponowana nowelizacja. Uważają m.in., że ustawa ani nie poprawia w żaden sposób katastrofalnej sytuacji mediów publicznych, ani nie odsuwa polityków od manipulacji mediami. Jest za to sposobem na przejęcie władzy politycznej w mediach i prowadzi do jeszcze większego upartyjnienia i podporządkowania mediów rządzącej koalicji. Zarządy mediów powoływane miałyby być bowiem bezpośrednio przez partyjną Krajową Radę, a w Radach Nadzorczych prawie połowę członków miałby obsadzać rząd.
Będzie wysłuchanie publiczne
Sprzeciw środowisk pozarządowych budzi także sposób w jaki koalicja rządząca zamierzała doprowadzić do uchwalenia ustawy: bez żadnej debaty i konsultacji społecznych, w trakcie kampanii wyborczej i bezpośrednio po rozwiązaniu KRRiTV. Zamierzała, bo na szczęście podczas I czytania projektu nowelizacji w Sejmie, 22 czerwca 2010 r., posłowie podjęli jednak decyzję o przeprowadzeniu wysłuchania publicznego. Odbędzie się ono 6 lipca 2010 r.
Maciej Strzembosz, pełnomocnik Komitetu Mediów Obywatelskich, komentując pojawienie się projektu PO, mówił w Rzeczpospolitej, że może on paradoksalnie przyspieszyć prace nad nową ustawą: jeśli nie będzie zgody na nowelizację, alternatywą może być projekt obywatelski, który godzi różne opcje.
Środowiska twórcze i organizacje pozarządowe zgłosiły do wysłuchania publicznego 20 osób, które występować będą bezpośrednio po sobie, co pozwala mieć nadzieję, że przekaz będzie spójny i mocno zaakcentowany.
– Szykowana jest nie tylko krytyka małej nowelizacji PO, ale także propozycje pozytywne, a przede wszystkim chcemy wykazać, o ile lepiej interesowi publicznemu służyć może przyjęcie rozwiązań z ustawy obywatelskiej – mówi Maciej Strzembosz.
Zachować wpływ, a nie tylko kontrolę
Obywatelski projekt ustawy został zamknięty ostatecznie 7 maja 2010 r.
– Od tej pory gromadzimy wszystkie poprawki zgłaszane przez partie polityczne i środowiska zainteresowane ustawą, ale konsekwentnie odpowiadamy wszystkim, że następne poprawki zamierzamy proponować w trakcie pracy nad ustawą w komisji sejmowej – wyjaśnia pełnomocnik Komitety Mediów Obywatelskich. Ale nawet w obecnym kształcie projekt jest dobrze przygotowany merytorycznie i możliwy do zaakceptowania politycznie.
– Choć jest oczywiste, że jak najwięcej zmian chcemy uzgodnić z partiami teraz, aby zachować wpływ na kształt ustawy, a nie tylko kontrolę społeczną nad procesem stanowienia prawa – mówi Piotr Frączak. – Kluczowe założenia ustawy nie podlegają zmianom, czyli kontrola społeczna nad mediami, niezależność od partii i niezależne finansowanie. Im większe będzie poparcie społeczne dla tego projektu, tym trudniej politykom będzie wprowadzić zmiany, które będą groźne dla obywatelskości mediów.
Organizacje mało zainteresowane
Projektem ustawy obywatelskiej interesują się różne środowiska, istotne byłoby także zainteresowanie ze strony organizacji pozarządowych. Trzeci sektor jednak mało zajmuje ta ustawa. Piotr Frączak wymienia kilka powodów takiego stanu rzeczy:
– Jest duża grupa osób niewierzących, że obywatele są w stanie przygotować ustawę, która przejdzie w sejmie. Padają także zarzuty pod adresem Komitetu, że jest niereprezentatywny, że to uzurpacja. W pewnym sensie tak jest, ale to niegroźna uzurpacja – uważa prezes OFOP-u i tłumaczy, że Komitet to grupa obywateli, która się zorganizowała, aby coś zmienić. - Jest to czysta działalność obywatelska. Nie ukrywamy się. Projekt przejdzie całą procedurę legislacyjną. Każdy mógł to zrobić. Każdy mógł mieć w tym swój udział - zebrania Komitetu były otwarte. Zaangażowali się ci najbardziej zainteresowani. To nie jest źle.
Inny powód małego zaangażowania organizacji w chociażby konsultowanie projektu, to – zdaniem P. Frączaka – brak u wielu z nich świadomości roli mediów.
– Organizacje myślą, że jeśli robią coś dobrego, to wystarczy. A tak nie jest – zauważa. – Organizacje myślą, że jedyne czego im potrzeba, to więcej pieniędzy. Nie dostrzegają, że nierzadko decydenci, dysponujący pieniędzmi, informacje o tym, co ciekawego dzieje się na świecie czerpią z mediów. Później może to owocować współpracą. Media powinny być naszym sprzymierzeńcem.
Są też głosy, według których z rozwiązań zapisanych w ustawie dotyczących środowiska pozarządowego, będą korzystać jedynie te największe organizacje: nawet jeśli załatwią nam reklamę społeczną, nic z tego nie będziemy mieli, bo jesteśmy za mali.
– Moim zdaniem jednak furtka byłaby znacznie szerzej otwarta, nawet jeśli na początku będą przez nią przechodzić tylko najwięksi – odpiera zarzuty P. Frączak. – Poza tym zyskalibyśmy uporządkowany system. Wiadomo by było kiedy, kto, jak i o co może się starać w mediach publicznych.
Masowego zainteresowania ze strony organizacji nie było także dlatego, że proces przygotowania i przeprowadzenia ustawy aż do jej uchwalenia jest długotrwały.
– Perspektywa 2-3 lat dla organizacji, która często plany ma niedłuższe niż rok, to szmat czasu – mówi Piotr Frączak.
To jest nasze stanowisko
Niemniej jednak kilkadziesiąt organizacji zainteresowało się projektem, szczególnie tych, które działają na polu tzw. mediów obywatelskich. Na temat projektu odbyła się m.in. dyskusja podczas konferencji Mediów Obywatelskich zorganizowanej przez Elbląskie Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Pozarządowych w Starych Jabłonkach. Rozmawiano o nim także podczas Kongresu Praw Obywatelskich (w marcu 2010) oraz podczas Kongresu Wolność w nowoczesnym świecie (w maju 2010).
Problem z przekonaniem środowiska pozarządowego do tego, że projektowana ustawa jest istotna dla organizacji wynika także ze skomplikowania i niejednoznaczności spraw regulowanych w tym dokumencie. OFOP przygotował ankietę on-line, która miała być formą konsultacji, ale także swego rodzaju sprawdzianem ze znajomości projektu.
- Przygotowaliśmy ankietę konsultacyjną, chcąc się dowiedzieć, czy proponowane zapisy, które nam się wydają jasne i klarowne takie są rzeczywiście – mówi P. Frączak. – Poza tym ankieta ma nam posłużyć, jako narzędzie do zebrania argumentów potrzebnych w późniejszych pracach nad ustawą, które będą toczyć się w Sejmie. Będziemy mogli powiedzieć: to jest nasze stanowisko, taki i taki postulat musi znaleźć się w ustawie, tej lub każdej innej dotyczącej mediów publicznych. O tym, że organizacje bardziej angażują się w bieżące działania, niż w długotrwałe konsultacje, świadczy stosunkowo mała liczba osób, które wypełniły ankietę on-line w porównaniu z liczbą podpisów zebranych pod apelem do Marszałka Komorowskiego o wysłuchanie publiczne.
Krok w stronę powstania reprezentacji sektora
Wśród zidentyfikowanych już problemów, z którymi przyjdzie się zmierzyć sektorowi, jeśli dojdzie do uchwalenia obywatelskiej ustawy o mediach, jeden z ważniejszych i bardziej kontrowersyjnych dotyczy wyboru przedstawicieli organizacji pozarządowych do tzw. zasobu kadrowego. Z zasobu mają być losowani członkowie Komitetu Mediów Publicznych, który – ogólnie mówiąc – ma sprawować kontrolę społeczną nad mediami publicznymi.
– Po raz kolejny mamy do czynienia z sytuacją, która niejako wymusza na sektorze konieczność wypracowania jakiejś formy reprezentacji – mówi Piotr Frączak. – Być może nie musi być to stałe ciało, może wystarczy np. zjazd, ale musimy mieć formułę, w której ta reprezentacja nie będzie podważana. Trzeba stworzyć system, który da różnym środowiskom możliwość wypracowania jednego stanowiska.
W projekcie ustawy zapisano, że sposób wyboru przedstawicieli organizacji do zasobu kadrowego opracuje Rada Działalności Pożytku Publicznego we współpracy z Ogólnopolską Federacją Organizacji Pozarządowych. To nie lada wyzwanie, tym bardziej, że część środowiska pozarządowego podważa mandat RDPP i OFOP-u do decydowania o wyborach do zasobu. Zastrzeżenia zgłaszało m.in. Forum darczyńców, które uważa, że RDPP nie jest reprezentatywna dla sektora ze względu na sposób wybierania oraz skład (poza przedstawicielami organizacjami są tam jeszcze przedstawiciele rządu i samorządu).
– RDPP ma legitymację ustawową, trochę odgórną, ale ma. Nikt nie protestuje, gdy Rada wybiera przedstawicieli do Komitetów Monitorujących. OFOP ma legitymację swoich członków, poza tym jest niezależny od władz, nawet nie ma swoich przedstawicieli w RDPP. Te dwie instytucje się uzupełniają. To zapewnia równowagę – odpiera zarzuty Piotr Frączak i zwraca uwagę, że zadaniem RDPP i OFOP-u nie byłby sam wybór przedstawicieli do zasobu kadrowego, ale ustalenie systemu tych wyborów. Poza tym ciągle nie jest jasne jaki będzie ustawowy zapis i kto będzie odpowiadał za opracowanie tych zasad.
– Gdy projekt wejdzie do parlamentu, wtedy będzie czas na wypracowanie procedur. Jeśli uda się wcześniej, tym lepiej – mówi Piotr Frączak.
Prawdopodobny również jest scenariusz, w którym pierwszy skład Komitetu Mediów Publicznych w ogóle powołany zostanie na zasadzie konsensusu. Twórcy ustawy obawiają się bowiem, że za pierwszym razem system wyborczy może nie zadziałać, to znaczy, że do Komitetu mogliby wejść osoby, które nie będą wiedziały jak skutecznie rozpocząć pracę tego gremium.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)