Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
Proste, pomysłowe, ciekawe – te trzy kategorie towarzyszyły im podczas pracy z młodzieżą i realizacji inicjatyw twórczych w przestrzeni miejskiej. Przez pół roku trwania projektu „MIASTO – przestrzeń działań twórczych” młodzi ludzie i animatorzy z Fundacji Przystanek Twórczość zrealizowali ponad dwadzieścia inicjatyw twórczych na ulicach Warszawy m.in.: happeningi, wystawy, instalacje, pokazy, interakcje.
Zobacz więcej zdjęć w Warszawskiej Galerii III sektora: Miasto – przestrzeń działań twórczych
Agnieszka Zielińska: – Jakie były założenia projektu i czy udało się je zrealizować?
Reklama
Anna Olczyk-Grabowska: – Pracowaliśmy z młodzieżą metodą od pomysłu do realizacji. Chcieliśmy zainspirować młodych ludzi do działań artystycznych w przestrzeni miejskiej, głęboko wierząc w to, że każdy (choć w różnym stopniu) ma w sobie potencjał twórczy. Przeprowadziliśmy cykl warsztatów, zakończonych happeningami, instalacjami, wystawami, których uczestnicy mogli poczuć, że mają wpływ na otaczającą ich rzeczywistość, że mogą ją kształtować, ubarwiać, zmieniać.
Do kogo był kierowany projekt?
A. O.-G.: – Projekt adresowany był do młodych ludzi i miał pokazać im, jak pomysły, marzenia, fantazje zamieniać w konkretne działania. To właśnie młodzi ludzie stali się kreatorami wydarzeń. A odbiorcami zostali przypadkowi przechodnie, mieszkańcy Warszawy oraz turyści w różnym wieku.
Dlaczego akurat przestrzeń miejska?
A. O.-G.: – Często prowadziliśmy treningi twórcze w galeriach, których użyczały nam Domy Kultury (zresztą sami też jesteśmy związani z tymi instytucjami). Jednak zauważyliśmy, że mimo dużej promocji niewielu ludzi zagląda do miejskich galerii. Wystawę fotografii, zawieszoną w zamkniętej przestrzeni, zobaczy najwyżej kilkaset osób, natomiast eksponując ją w atrakcyjnym miejscu w plenerze, możemy liczyć na kilka tysięcy oglądających! Ludzie chętnie przystają, patrzą, dziwią się… Na szczęście powoli zmienia się wizerunek galerii, choć nadal wielu kojarzy ją z elitarnym spotkaniem artystów, działaczy kultury i animatorów.
Zależało nam na wyjściu ze sztuką i działaniami twórczymi w przestrzeń miejską, która sprzyja mieszkańcom i tworzy dogodne warunki do wymiany myśli.
Jak reagowali przypadkowi ludzie na te inicjatywy?
A. O.-G.: – (uśmiech) Odzew pozytywnie nas zaskoczył, choć odbiorcy byli bardzo zróżnicowani wiekowo, mentalnie, pochodzili z różnych środowisk.
Często wykorzystywaliśmy do naszych działań zdjęcia – ludzie bardzo lubią patrzeć na fotografie, na innych ludzi, na uwiecznione emocje.
Dla młodzieży była to kreatywna praca i …?
A. O.-G.: – Kreatywna praca i dobra zabawa. Podczas realizowania tego projektu często słyszałam śmiech. Na co dzień mało jest takiej zabawy, w której młodzi ludzie wspólnie coś tworzą, np.: śpiewają, tańczą, piszą, spędzają twórczo czas.
W jakich miejscach działaliście twórczo i czym kierowaliście się przy ich wyborze?
A. O.-G.: – Przede wszystkim w okolicach Starego Miasta, choć udało nam się również dotrzeć do innych dzielnic Warszawy. Stare Miasto było dla nas wyzwaniem ze względu na jego popularność, a nam zależało na znalezieniu tam różnych zakamarków, miejsc ukrytych, ale też na eksperymentowaniu z miejscami dobrze znanymi i kojarzonymi z Warszawą.
Czy takie działania zachęcają uczestników warsztatów do tego, by zmieniali swoją przestrzeń na stałe? Czy też chodzi raczej o jednorazowe, ulotne wydarzenia? Co było najważniejszym założeniem?
A. O.-G.: – Chcieliśmy nauczyć młodzież uważnego patrzenia na miasto i na elementy industrialnej przestrzeni, które warto wykorzystać twórczo, pokazać ich potencjał. Zdarzało się też tak, że samo tworzywo stanowiło inspirację dla miejsca. Dla nas najważniejsze było pobudzenie do działań twórczych, uwolnienie potencjału, podjęcie wyzwania. Dzięki temu młodzi ludzie pokonują wewnętrzne bariery, zaczynają inaczej myśleć o sobie i przestrzeni, w której żyją. Chcieliśmy pokazać, jak istotne jest bycie blisko, współtworzenie. Przychodzili trzecioklasiści z liceum, którzy dopiero tutaj na warsztatach zaczynali ze sobą rozmawiać, wymieniać poglądy, odkrywać pasje, poznawać siebie. Dla nich ważne było zrozumienie, że nie muszą być znanymi artystami, żeby tworzyć! Być może w przyszłości niektórzy z nich zmienią własne otoczenie, zobaczymy…
Czy te działania były własną inicjatywą uczestników warsztatów, czy jednak częściowo moderowaliście je przydzielonymi zadaniami?
A. O.-G.: – (hmm) To był długi proces. Od inspiracji, podawania przykładowych projektów, realizowania pomysłów animatorów z Przystanku Twórczość, do sytuacji, w której młodzież działała samodzielnie. Czasami zadanie polegało na twórczym wykorzystaniu jakiegoś materiału, np. ram, słoików, spinaczy, bądź dobraniu odpowiednich narzędzi, metod do zrealizowania podanego pomysłu. Niektóre grupy chciały realizować własne pomysły, inne potrzebowały naszego wsparcia, podpowiedzi. Na koniec ogłosiliśmy konkurs umożliwiający młodym ludziom zrealizowanie od A do Z autorskiego projektu.
Czy warto dawać szansę młodym ludziom na realizowanie takich projektów – mimo braku doświadczenia?
A. O.-G.: – (uśmiech) Zawsze warto. Wierzę w to, że podczas realizowania własnej inicjatywy młody człowiek zdobywa wiele nowych umiejętności. Zauważyliśmy też, że opisywanie projektu, tworzenie budżetu i planowanie działań w czasie sprawia młodzieży sporo kłopotów. Potrzebne jest wtedy duże wsparcie z naszej strony. Toteż następnym razem na pewno zaproponujemy więcej indywidualnych konsultacji.
Czy te warsztaty oraz udział w konkursie mogą być dobrym startem dla przyszłych animatorów kultury?
A. O.-G.: – Z całą pewnością tak… Od czegoś muszą zacząć. Dajemy im możliwość sprawdzenia swoich predyspozycji do wykonywania zadań animatora, stawiamy w nowej roli, która oprócz pracy twórczej wymaga zdolności logistycznych, organizacyjnych, ale też stwarza szansę na ciągły rozwój.
Czy konkurs kierowany był jedynie do uczestników warsztatów?
A. O.-G.: – Konkurs miał charakter otwarty. W tym roku założyliśmy, że nie ograniczamy się jedynie do osób, które brały udział w warsztatach. Ku naszemu zdziwieniu, nadeszło wiele zgłoszeń nie tylko z samej Warszawy, ale i z całej Polski.
Czy taki projekt będzie jeszcze realizowany?
A. O.-G.: – Jak najbardziej! Projekt kolejnej edycji już postał i został złożony do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Myślimy też o wyjściu z jego realizacją poza teren Warszawy.
Jakich narzędzi używaliście podczas realizowania waszych inicjatyw?
A. O.-G.: – Zależało nam na tym, aby dać młodym ludziom proste narzędzia. Dla kontrastu, obok wykorzystywania takich materiałów jak sznurki czy spinacze, wykorzystywaliśmy też często nowe media, używaliśmy aparatów, kamer, programów do obróbki komputerowej.
Jaka inicjatywa zapadła ci w pamięci najbardziej? Czy było dużo tych akcji?
A. O.-G.: – Udało się przeprowadzić ponad 25 różnych inicjatyw zrealizowanych przez 140 młodych ludzi. Przede wszystkim podobały mi się te inicjatywy, których autorem była od początku do końca młodzież, np. wystawa fotografii w słoikach czy opisanie swojego najciekawszego wspomnienia z wakacji oraz zachęcenie innych przypadkowo wybranych przechodniów do dopisywania własnych zapamiętanych zdarzeń. To było niezwykłe, gdyż niektóre zapiski miały bardzo osobisty charakter, mogliśmy poznać indywidualne, prywatne historie. Na uwagę zasługują też zbudowane instalacje, np. młodzież ozdabiała słupki. Zwykłe, czarne słupki, blokujące wjazd, stały się kolorowe, zabawne, wizualnie ciekawe.
Gdzie, według ciebie, można znaleźć potencjał twórczy miasta?
A. O.-G.: – (zdziwienie) Potencjał? Wszędzie. Najwięcej … w naszych głowach! Według psychologów myślenie twórcze można ćwiczyć tak samo jak pamięć. Sami zaobserwowaliśmy, że po wykonaniu wielu zadań wymagających kreatywności umysł otwierał się na nowe pomysły. Potencjał można znaleźć w miejscach, w różnych materiałach, ale także w naszych myślach, doświadczeniach, w życiu osobistym. Nasze życie i sposób patrzenia na otaczającą rzeczywistość są motorem do realizacji kolejnej inicjatywy. Inspiracji można szukać w sztuce, w filmach, w książkach – po prostu wszędzie!
Czy podczas warsztatów nauczyłaś się czegoś od młodzieży?
A. O.-G.: – Od początku chcieliśmy osiągnąć sytuację współtworzenia. Byliśmy jedynie moderatorami. Zaskakiwały mnie niektóre koncepcje i odkryłam na nowo – że kreatywność nie ma granic. (chwila namysłu) Nauczyłam się szacunku do pomysłów, które w pierwszym momencie wydają się abstrakcyjne, mało zrozumiałe. Ale trzeba zaufać, okazać zrozumienie, uwierzyć. Cały czas uczę się mniej mówić, więcej działać, no i słuchać, być uważną na ich pomysły i potrzeby…
Ania Olczyk-Grabowska prezeska Fundacji Przystanek Twórczość, animatorka kultury, trenerka umiejętności psychologicznych. Prowadzi warsztaty, podczas których inspiruje młodych ludzi do twórczych działań. Sama miewa tysiące ciekawych pomysłów na minutę, którymi stara się "zarażać" innych ludzi. Współzałożycielka i koordynatorka projektów Fundacji Przystanek Twórczość. Prywatnie mama dwójki dzieci, z pasją prowadząca bloga na temat twórczego rozwoju dzieci.
Portal organizacji pozarządowych ngo.pl jest patronem medialnym tego wydarzenia.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.