Trzeba przestrzegać mnóstwa przepisów, ale ważne jest też ogólne wrażenie. Jeśli jest porządek, to wiele rzeczy sprawdzanych jest mniej szczegółowo – o organizacji obozów pod namiotami opowiada Ignacy Dudkiewicz, wychowawca grupy młodzieżowej w Klubie Inteligencji Katolickiej.
Małgorzata Łojkowska: – Chciałabym zabrać dzieci na obóz pod namiotami. Jak to zorganizować?
Ignacy Dudkiewicz: – Najpierw musisz znaleźć dobre miejsce. Dobre, to znaczy takie, w którym jest dostęp do bieżącej wody i jednocześnie na tyle duża przestrzeń, żeby pomieściła całą obozową infrastrukturę. Powinno być też odpowiednio zacienione. Fajnie, jeżeli blisko jest las, ale nie może to też być sam jego środek.
Dlaczego?
I.D.: – Bo ognisko lub piec do gotowania nie może się znajdować zbyt blisko drzew. Zabraniają tego przepisy przeciwpożarowe. Dobrym miejscem jest np. łąka przy lesie. Musisz oczywiście mieć zgodę właściciela na wykorzystanie gruntu – umowa to dokument restrykcyjnie sprawdzany przez wszystkie kontrole.
Już wiem, gdzie będzie nasz obóz. Co dalej?
I.D.: – Musisz zrobić badania wody. Nie można się za to zabrać zbyt wcześnie, bo badania mają swoją ważność, ale też nie zbyt późno, bo na wyniki czeka się kilka tygodni. Najlepiej 2-3 miesiące przed obozem. Badania wykonuje sanepid. Koszty badań pokrywa organizator.
W praktyce wygląda to tak, że umawiamy się z urzędnikami na konkretny dzień i zabieramy ich na miejsce, w którym ma być obóz, żeby pobrali próbki. Najlepiej, jeżeli woda jest zdatna nie tylko do gotowania, ale też do picia bez przegotowania. W przeciwnym razie wodę pitną będzie trzeba przywozić w butelkach.
Podpisuję umowę z właścicielem. Na co muszę zwrócić uwagę?
I.D.: – Żeby wyraźnie napisać, co jest obowiązkiem właściciela gruntu, a co twoim. Kiedyś dogadaliśmy się z gospodarzem, że będzie w ramach swojej umowy z gminą wywoził nasze śmieci. Podczas kontroli okazało się jednak, że to nie wystarczy, bo nie ma tego w naszej umowie. Większość obozów podpisuje własne umowy na wywóz śmieci z lokalną firmą, która podstawia kontener.
Słyszałam, że muszę narysować plan obozu. Jak to zrobić?
I.D.: – Trzeba narysować wszystkie elementy – część jadalną, mieszkalną, sanitarną, ognisko, boisko. My najczęściej robimy to na komputerze w programie Paint, ale można też narysować odręcznie i zeskanować. Najlepiej rysować na miejscu, bo trzeba wyznaczyć odległości pomiędzy różnymi częściami infrastruktury – np. umywalnie nie mogę się znajdować bliżej niż 15 metrów od części mieszkalnej. Plan może na przykład wyglądać tak.
To wszystko znajdziesz w instrukcji głównego inspektora sanitarnego w sprawie wymagań higieniczno-sanitarnych dla obozów pod namiotami. Co prawda większość przepisów w niej zawartych jest stała, jednak prawie co rok wprowadzane są niewielkie zmiany. Wiem, że także obecnie organizacje harcerskie negocjują modyfikację kilku regulacji jeszcze przed wakacjami.
Wiem już, co gdzie będzie. Co dalej?
I.D.: – Musisz wystąpić do gminy o zgodę na wykopanie dołów kompostowych oraz chłonnych. Doły kompostowe to te, do których wrzucamy resztki jedzenia, a doły chłonne to te, do których wylewamy wodę po zmywaniu. Wystarczy napisać proste podanie: „Proszę o zaakceptowanie dołów chłonnych w tych i tych dniach, w tych i tych lokalizacjach…” i dołączyć plan. Taką samą prośbę składa się też do sanepidu.
Są tereny, na których z powodów przyrodniczych nie wolno kopać dołów chłonnych. Wtedy trzeba znaleźć inny sposób pozbywania się brudnej wody. To jest ważne ze względu na ochronę środowiska, ale też z uwagi na możliwość kontroli ze strony sanepidu – kontrola zawsze może zapytać, co robimy z brudną wodą, jeżeli nie mamy ani dołów chłonnych, ani żadnej cysterny.
Urząd gminy musi wyrazić też zgodę na wykopanie latryn. Warto pamiętać, że są w przepisach różne szczegółowe wytyczne, które dotyczą części toaletowej, np. droga do toalety musi być oznaczona także w nocy. To można dość łatwo zrobić – wbijamy w ziemie lampki na energię słoneczną, ładują się cały dzień i w nocy świecą.
Mam wszystkie zgody z urzędu gminy. Co dalej?
I.D.: – Brakuje ci jeszcze zgody straży pożarnej. Straż pożarna musi obejrzeć miejsce, które wybrałaś na obóz. Trzeba umówić się ze strażakami, ewentualnie umówić ich z gospodarzem.
Poza tym musisz zgłosić obóz do najbliższego ośrodka zdrowia albo szpitala. Można to zrobić np. faxem, zachowując dowód nadania. Nie musisz czekać na informację zwrotną. Zaleca się także zgłoszenie obozu na policji, ale to nie jest formalnie wymagane.
Czy obóz muszę zgłosić do kuratorium?
I.D.: – Tak, zgłoszenia dokonujesz przez stronę internetową. Przed zgłoszeniem musisz jeszcze przygotować program obozu – trzeba go dołączyć. Wpisujemy tam cele obozu (np. nauka samodzielności poprzez pracę w wachtach), piszemy co będziemy robić każdego dnia, ale można to zrobić dość ogólnie (np. zabawa terenowa w lesie). Potem w trakcie obozu musisz prowadzić dziennik zajęć, który powinien być zgodny z programem. My oprócz tego przygotowujemy także bardziej szczegółowe programy dla własnych potrzeb.
Jakie uprawniania musi mieć kadra?
I.D.: – Poza uprawnieniami, których wymaga kuratorium, pewne wymagania ma też sanepid. Przynamniej jedna osoba, ta która zajmuje się kuchnią, musi mieć książeczkę epidemiologiczną. Oczywiście im więcej osób ją ma, tym lepiej. Żeby wyrobić książeczkę, trzeba pójść do dowolnej stacji epidemiologicznej i zrobić badania.
Ktoś z opiekunów musi mieć też zaświadczenie o ukończeniu kursu pierwszej pomocy, zalecane jest jednak, żeby mieli je wszyscy. Może być to np. kurs Polskiego Czerwonego Krzyża.
Ubezpieczenie?
I.D.: – Nie jest obowiązkowe, ale warto je wykupić. Dzieci mają NNW, a wychowawcy OC.
Budujemy obóz. Co musimy zbudować?
I.D.: – Potrzebna jest kuchnia, „zmywalnia” naczyń (osobno naczyń kuchennych, osobno naczyń uczestników), suszarnia, umywalnie, magazyn z ziemianką. Każda część infrastruktury jest szczegółowo opisana w instrukcji sanepidu i są tu różne szczegółowe wymagania. Przykładowo w każdym namiocie mieszkalnym muszą być półki (rzeczy nie mogą być trzymane na ziemi).
Musimy pamiętać, żeby odpowiednio wyposażyć kuchnię – nie wolno np. kroić na tej samej powierzchni mięsa i warzyw, nawet jeżeli się je na bieżąco myje. W magazynie półki muszą być obite ceratami – z przepisów wynika, że muszą być to powierzchnie łatwo zmywalne. Wszystko musi być posortowane.
Ważne, żeby pamiętać, że teoretycznie trzeba zbudować infrastrukturę wymaganą przepisami, nawet taką, która nie jest akurat nam koniecznie potrzebna. Przykładowo – przepisy wymagają osobnego punkt do wyparzania jajek. Jeżeli przyjedzie kontrola, a my nie będziemy go mieli, to może nie wystarczyć tłumaczenie, że nie używamy jajek na obozie i mimo tego, że rzeczywiście ich nie stosujemy, możemy dostać mandat. W praktyce urzędników z sanepidu może da się przekonać racjonalnymi argumentami do tego typu małych odstępstw, o ile nie naruszamy innych, ważniejszych przepisów.
Zawsze musi być ziemianka?
I.D.: – Musi, o ile nie mamy blisko dostępnej lodówki (na przykład u mieszkającego obok łąki gospodarza), bo większość produktów spożywczych trzeba przechowywać w temperaturze nie wyższej niż 10 stopni. W ziemiance musi być termometr – kontrola może sprawdzić, czy temperatura jest odpowiednia. Innym rozwiązaniem są lodówki turystyczne, choć i one najlepiej sprawdzają się wewnątrz ziemianki.
A przewożenie żywności?
I.D.: – Też trzeba spełnić wymagania sanepidu, np. surowe mięso można przewozić tylko samochodem chłodnią. Podczas jednej z kontroli urzędniczka podpowiedziała nam, że można go zastąpić lodówką samochodową, ładowaną przez zapalniczkę i od tej pory tak robimy.
Warto też wspomnieć, że każdego dnia musimy wywiesić jadłospis. Kontrola ma prawo sprawdzić, czy to, jakich produktów używamy do przygotowania dań z jadłospisu, zgadza się z przepisami sanitarnymi. Na przykład – jeżeli zobaczy, że w jadłospisie jest kurczak, może zapytać, jak przewieźliśmy tego kurczaka na obóz. Jeżeli powiemy, że zwykłym autem bez lodówki, możemy dostać mandat.
Obóz będzie przy rzece. Możemy się tak po prostu kąpać?
I.D.: – Nie. Przepisy są w tej sprawie bardzo restrykcyjne – i pod względem sanitarnym (wodę trzeba zbadać), i pod kątem organizacji kąpieli – kąpielisko trzeba przygotować (wygrabić dno, założyć linę). W kadrze obozu powinna być także osoba z uprawnieniami ratownika.
Załatwiłam wszystko, wyjeżdżamy. Jak przewieźć dzieci?
I.D.: – My najczęściej jeździmy pociągami. Jeżeli chcesz jechać autokarem, to przede wszystkim musisz skorzystać z zarejestrowanej firmy. Przed wyjazdem warto poprosić policję, żeby skontrolowała autokar. Nie ma takiego obowiązku, ale lepiej dmuchać na zimne. Możesz zadzwonić na najbliższą komendę, tylko pamiętaj, żeby umówić się odpowiednio wcześniej – w sezonie letnim policjanci mają mnóstwo takich wezwań.
Jesteśmy już na miejscu. Kto może skontrolować, czy wszystko robimy w porządku?
I.D.: – Najczęściej kontrolę przeprowadza kilka osób, które przyjeżdżają razem – z sanepidu, z kuratorium, czasem jest też ktoś z policji. Straż pożarna na ogół przyjeżdża osobno.
Z moich doświadczeń wynika, że kluczowe jest ogólne wrażenie. Jeżeli jest porządek, to wiele rzeczy sprawdzanych jest mniej szczegółowo. Bardzo należy uważać na to, żeby kontrola nie destabilizowała życia obozu. Nie może być tak, że nagle wszyscy opiekunowie zaczynają się zajmować kontrolą. Kontrole nie są zapowiedziane, dlatego lepiej z góry uprzedzić dzieci, że może do nas ktoś przyjechać.
Jakie dokumenty są sprawdzane?
I.D.: – Uprawnienia kadry, zgłoszenie obozu do kuratorium, badanie wody, zgody na wykopanie dołów, książeczki epidemiologiczne, zaświadczenia o kursach pierwszej pomocy, umowa z gospodarzem, umowa na wywóz śmieci, zgłoszenie do ośrodka zdrowia, decyzja od strażaków, program obozu, dziennik zajęć, karty kwalifikacyjne uczestników (musi być na nich podpis rodzica). Warto mieć też legitymacje dzieci. Sanepid sprawdza też dokumenty dowodzące, skąd mamy jedzenie – faktury albo paragony ze sklepu. Trzeba je przechowywać.
Czyli nie można pójść do pana Kazia po jabłka?
I.D.: – Nie można też zamówić ciasta drożdżowego u gospodyni, ani przyjmować jedzenia od rodziców dzieci. Chodzi o to, żeby można było znaleźć ewentualne źródło zatrucia.
Skąd ja mam to wszystko wiedzieć? Tych przepisów jest tak dużo.
I.D.: – Wiele informacji zawiera wspomniana już wcześniej instrukcja. Warto też rozmawiać z sanepidem. Być może to wszystko brzmi przerażająco, jednak urzędnicy sanepidu bardzo często są naprawdę pomocni, zwłaszcza jeśli my potraktujemy ich kulturalnie, otwarcie i poważnie. My w naszej organizacji wiele rzeczy z urzędnikami z konkretnego sanepidu ustalamy jeszcze przed obozem. To ważne, bo interpretacja przepisów przez urzędników bywa różna, a podczas kontroli jest już na to za późno.
Ignacy Dudkiewicz – od pięciu lat, jako wolontariusz, prowadzi grupę młodzieżową w Sekcji Rodzin Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie, organizuje dla niej obozy pod namiotami, rowerowe, wędrowne, kajakarskie, żeglarskie i narciarskie. Ma uprawnienia kierownika kolonii.