Losar, czyli Tybetański Nowy Rok, to jedno z najważniejszych świąt dla Tybetańczyków. Trwa zwykle kilkanaście dni i połączone jest z wieloma radosnymi rytuałami. W tym roku było inaczej. Lobsang Sangay, premier rząd tybetańskiego na wygnaniu, wezwał wszystkich Tybetańczyków do wstrzymania się od świętowania na znak żałoby.
Losar, czyli Tybetański Nowy Rok, to jedno z najważniejszych świąt dla Tybetańczyków. Trwa zwykle kilkanaście dni i połączone jest z wieloma radosnymi rytuałami. W tym roku było inaczej. Lobsang Sangay, premier rząd tybetańskiego na wygnaniu, wezwał wszystkich Tybetańczyków do wstrzymania się od świętowania na znak żałoby. Wszystko z powodu zaostrzenia się konfliktu między Chinami i Tybetem, i tragicznym bilansem, jaki przyniósł zeszły rok dla Tybetańczyków. W ostatnim roku aż 22 Tybetańczyków dokonało rytualnych samospaleń w proteście przeciwko represjom ze strony Chin, które okupują terytorium Tybetu od lat 50. XX wieku. Mnisi tybetańscy zginęli także w walkach z chińską policją broniąc monastyru Kirti
Na całym świecie społeczność tybetańska, zamiast tradycyjnie celebrować Nowy Rok, zorganizowała protesty i akcje, mające zwrócić uwagę na pogarszającą się sytuację Tybetu. W Warszawie Tybetańczycy zorganizowali modlitwę pod ambasadą Chin. Pod bramą ambasady rozstawiono portrety tragicznie zmarłych mnichów oraz transparenty z hasłami: „Tybet płonie” i „Tybetański Nowy Rok w żałobie”. Na koniec akcji spod ambasady ruszył tybetański autobus, który przejechał ulicami Warszawy.
teskt i foto: Jan Mencwel