Samopomoc, systemowość i samowystarczalność – te trzy hasła wcieliło w życie mało dziś znane przedwojenne „Towarzystwo Pomocy Dzieciom i Młodzieży Polskiej z Kresów”. Była to duża organizacja ogólnopolska związana jednak przede wszystkim z Warszawą.
A było tak. Pod koniec 1919 r. „olbrzymia fala dzieci i
młodzieży ukazywać się zaczęła na ulicach Warszawy. Dziewczęta,
chłopcy, całe partje skautowe uciekały z różnych miast i wsi
kresowych, z zaniedbanych, zbolszewiciałych szkół, ze swych
zrujnowanych, zniszczonych gniazd” (Towarzystwo, s.6). Wówczas w
środowisku warszawskich Kresowiaków narodziła się inicjatywa, która
z czasem przerodziła się w potężną ogólnopolską organizację
społeczną.
„S” jak Samopomoc
Początki były nad wyraz skromne. Przy „Kole Polaków Ziem
Ruskich” powstała „Sekcja pomocy ofiarom anarchii”, prowadzona
przez państwa Bonieckich i Janinę Przecławską, przekształcona w
grudniu 1919 r. w „Towarzystwo Pomocy Dzieciom i Młodzieży Polskiej
z Kresów”. Organizacją kierowała początkowo Janina Przecławska,
następnie Magdalena Orlikowska, a od 1924 r. - energiczna Alina
Śliwińska.
Celem nowo powstałej, niewielkiej jeszcze organizacji, było
objęcie możliwie szeroką i całościową opieką dzieci i młodzieży
uciekających z obszarów ogarniętych rewolucją bolszewicką (a z
czasem w ogóle spoza polskich granic). Jedną z głównych podstaw
działania Towarzystwa była idea samopomocniczości. Tak jak zrazu w
niesienie pomocy sierotom kresowym angażowali się Kresowiacy, tak
dorastający, a potem dorośli już wychowankowie zaangażowali się w
opiekę nad młodszymi kolegami i w działania samego Towarzystwa. Na
idei samopomocy zasadzała się także sama koncepcja wychowawcza
organizacji. Jako przykład niech posłuży działalność młodzieży z
internatu w Bydgoszczy: „Pamiętając o sobie, młodzież Internatu nie
zapomniała o innych, biedniejszych od siebie i w gorszych
pozostających warunkach. Dzięki jej pracy i szlachetnym porywom
serca, Internat Kresowy na Bielawkach stał się ośrodkiem
kulturalno-oświatowym całej dzielnicy, zamieszkałej w znacznej
mierze przez ubogą ludność robotniczą. Dość liczne i częste
przedstawienia teatralne, koncerty oraz obchody okolicznościowe,
urządzane dla miejscowych mieszkańców i dziatwy, zjednały młodzieży
kresowej najlepszą opinję i serdeczną życzliwość. Młodzież
Internatu roztoczyła szczególną opiekę nad niewidomymi miasta
Bydgoszczy. Chcąc ulżyć w ich ciężkiej doli, urządzała dla nich
koncerty bądź w auli Internatu bądź w schronisku dla ociemniałych”
(Towarzystwo, s. 74).
„S” – jak Systemowość
Rozwój Towarzystwa na przestrzeni 20 lat, widziany z perspektywy
dzisiejszej, zdaje się stanowić proste i logiczne continuum. Słaba
i niewielka organizacja rozpoczyna działalność w Warszawie,
uruchamiając szkołę przy ul. Oboźnej oraz dwie bursy: męską przy
ul. Długiej 50 i żeńską przy ul. Chmielnej 26. Dzięki energicznym
zabiegom zarządu na początku lat 20. Towarzystwo otrzymuje trzy
budynki internatów: w Bydgoszczy, Chełmnie i Działdowie. Po
gruntownych remontach stają się podstawowymi placówkami
Towarzystwa. Widocznie owoce pracy organizacji są dobre lub nawet
bardzo dobre. Od końca lat 20. obserwujemy bowiem nieustanny wzrost
liczby uruchamianych, a w zasadzie przejmowanych nowych placówek.
Władze państwowe, lokalne samorządy, a także organizacje społeczne
przekazują pod opiekę Towarzystwa kolejne ośrodki. W drugiej
połowie lat 30. Towarzystwo administruje już m.in. kilkunastoma
„internatami kresowymi”, kilkoma „ogniskami” dla młodzieży
akademickiej oraz „domem pracy” zapewniającym wychowankom
pracę.
Kluczem do sukcesu jest systemowość w podejściu do opieki nad
wychowankami. Mając na uwadze dobro podopiecznych, organizacja dba
o zabezpieczenie ich rozwoju we wszelkich przejawach – materialnym,
intelektualnym, duchowym, fizycznym i społecznym. A więc o:
zabezpieczenie schronienia (internaty, „ogniska”), wyżywienia
(prowadzenie wydzierżawionych majątków), ubrania (powołanie
profesjonalnej pracowni krawieckiej), zdrowia (ambulatoria i opieka
medyczna w każdym internacie, własny zakład dentystyczny),
wychowania (dbanie o dobór wychowawców, organizowanie kolonii),
edukacji (wsparcie w zdobywaniu wykształcenia, włącznie z
wykształceniem wyższym), sprawności (harcerstwo, sekcje sportowe,
spływy kajakowe), uczenie odpowiedzialności społecznej oraz
przygotowanie do pełnej niezależności duchowej i materialnej byłych
wychowanków. Zadanie to zgoła nie łatwe, biorąc pod uwagę dynamikę
procesu wychowawczego oraz fakt ciągłego wzrostu liczby
podopiecznych Towarzystwa - z ok. 80 w pierwszym roku działalności
do ok. 1200 w połowie lat 30.
Poniższy fragment ilustruje, jak wyglądało przygotowanie do
pracy nowego „internatu kresowego” przy ul. Sapieżyńskiej 4 w
Warszawie, przejętego od Polskiego Towarzystwa Emigracyjnego
(zakład opiekował się wówczas ok. 190 wychowankami, pochodzącymi z
emigracji, przede wszystkim z krajów Europy Zachodniej): „W 70%
wychowankowie byli opóźnieni w naukach. Na 120 wychowanków
miejscowych, 56 nie miało przydziału szkolnego. Stan zdrowotny ich
był niezadowalający, większość była bardzo anemiczna z powodu złego
odżywiania. Budynki zakładowe były częściowo zniszczone, szyby
powybijane, brak lufcików w oknach, brak klamek i zamków u drzwi…
(…) Po przejęciu zakładu T-wo zajęło się przede wszystkim forsownem
odżywianiem wychowanków, dalej odpowiedniem rozlokowaniem ich w
szkołach. (…) Przeprowadzono następnie podział na grupy wychowawcze
i przez stworzenie organizacji wewnętrznej wychowanków, osiągnięto
stabilizację w życiu zakładu. Wprowadzono następnie ład w
dziedzinie administracyjnej i uzupełniono braki w ubraniu, obuwiu i
bieliźnie, skompletowano inwentarz w uczelniach i sypialniach,
doprowadzono do stanu zamieszkania budynki zakładowe i stopniowo
uporządkowano podwórza. (…) Po powrocie z kolonij młodzież znalazła
się w dobrych warunkach pod każdym względem, i od tej chwili praca
wychowawcza posunęła się znacznie naprzód. Przez organizację
wewnętrzną młodzieży rozpoczęła się praca kulturalno-wychowawcza.
Powstał szereg sekcyj: kulturalno-oświatowa, dramatyczna, sportowa.
Zakład zaopatrzony został w warsztaty introligatorski i stolarski,
przy których młodzież w wolnych chwilach wdraża się do pracy.
Pomyślnie rozwijać się zaczęło harcerstwo” (Towarzystwo,
s.107-109).
„S” – jak samowystarczalność
Troska o zapewnienie środków, pokrywających ciągle wzrastające
koszty działalności Towarzystwa, była bodaj największym wyzwaniem
dla zarządu organizacji. Przychody pochodziły początkowo ze składek
Koła Polaków Ziem Ruskich oraz darowizn od osób indywidualnych i
organizacji międzynarodowych (np. Amerykańskiego Czerwonego Krzyża
oraz Misji Szwajcarskiej i Szwedzkiej), z czasem również ze środków
Rady Głównej Opiekuńczej, a w końcu organizacja zaczęła pozyskiwać
regularne subsydia od Ministerstwa Opieki i Komisariatu Rządu,
które pokrywały ok. ¾ jej rocznych wydatków. Stabilne i stale
wzrastające wsparcie ze strony ministerstwa dawało Towarzystwu
niewątpliwy komfort, ale przecież nie pokrywało potrzeb w całości.
Starano się więc redukować koszty i prowadzić własną działalność
gospodarczą. Myślą przewodnią tych działań było dążenie do
samowystarczalności.
W 1931 r. Towarzystwo wydzierżawiło od sejmiku w Gniewie majątek
Kozielec (61 ha) z pięknym pałacem i parkiem położonym nad Wisłą.
Zainwestowane w zrujnowany majątek środki szybko się zwróciły i
zaczęły przynosić konkretne zyski: darmowe produkty rolne dla
placówek oraz rosnący urobek ze sprzedaży produktów. Majątek stał
się też stałą bazą wypadową organizowanych latem kolonii, a także
miejscem treningu umiejętności zawodowych przez adeptów szkół
rolniczych, ogrodniczych i administracyjnych. W roku 1934 r.
Towarzystwo wydzierżawiło kolejny majątek, tym razem w miejscowości
Pułapina Nowa. W 1933 r. w Warszawie, przy ul. Przeskok 4, powstał
gabinet dentystyczny Towarzystwa, prowadzony przez jego dwie
wychowanki. Nie przynosił on wprawdzie realnych dochodów, ale
pozwalał ciąć koszty drogiej opieki dentystycznej. W 1932 r. w
Warszawie przy ul. Piusa XI 38 powstał „Dom Pracy”. W
profesjonalnej pracowni krawieckiej, mieszczącej działy:
rękawicznictwa, koronkarstwa, kilimkarstwa i tkactwa, znalazło
zatrudnienie od 15 do 40 wychowanek. Początkowo dziewczęta
realizowały wyłącznie zamówienia wewnętrzne, jednak po niedługim
czasie „Dom Pracy” począł otrzymywać zlecenia od innych organizacji
pomocowych, szkół, wojska oraz osób prywatnych.
Dochody na cele statutowe Towarzystwa płynęły również z
powstałej w 1932 r. Kolektury Loterii Państwowej w Warszawie oraz z
powstałej w 1927 r. Hurtowni Tytoniowej w Łęczycy (hurtownia dawała
spore zyski, nawet powyżej 20 tys. zł rocznie).
Powrót do Warszawy w wielkim stylu
Pierwsze inicjatywy Towarzystwa, podjęte w Warszawie w latach
1919-20, okazały się krótkotrwałe. Pozyskanie przez Towarzystwo
internatów w: Bydgoszczy, Chełmnie, a w późniejszych latach również
w: Działdowie, Korcu, Lublinie, Opactwie pod Dęblinem, Białymstoku
i Otłoczynie pod Toruniem spowodowało wyprowadzenie działalności
organizacji na 7 lat poza Warszawę. Prawdziwym poligonem
doświadczalnym było dla Towarzystwa poprowadzenie internatów w
Bydgoszczy i Chełmnie. Tu powstała nazwa i koncepcja „internatu
kresowego” (określano nią również bursy, w których mieszkały dzieci
pochodzące z zupełnie innych regionów), tu przetestowano model
systemowej pomocy, tu w trudnych warunkach odradzającego się
Państwa Polskiego starano się utrzymać stabilność finansową
organizacji.
Kiedy w końcu lat 20. Towarzystwo powróciło do Warszawy, było
już znaną i dobrze zorganizowaną instytucją. Na przełomie lat 20. i
- powstały „internaty kresowe”: żeński im. Aliny Śliwińskiej przy
ul Grzybowskiej 48, żeński przy ul. Polnej 30, męski im. Marszałka
J. Piłsudskiego przy ul. Sapieżyńskiej 4, ponadto przy ul. Piusa XI
38 w Warszawie. Były one różnej wielkości (od ok. 50 do 150
wychowanków) i gromadziły dzieci i młodzież o różnym pochodzeniu.
Np. „internat kresowy” przy ul. Piusa XI 38 opiekował się dziećmi
górników z okolic Lille i osadników rolnych z Tuluzy. Internat
kresowy im. Marszałka J. Piłsudskiego prowadził grupę 120
wychowanków z Francji, Niemiec, Rosji, Holandii, Danii, Rumunii,
Ameryki Południowej, ale i ze Spisza i Orawy. Powstał też szereg
tzw. „ognisk akademickich” – a więc akademików dla wychowanków
Towarzystwa, którzy podejmowali studia na uczelniach wyższych bądź
w szkołach specjalistycznych: im. Ks. Skorupki przy ul. Miodowej 6,
Św. Teresy przy ul. Przeskok 4, im. Józefa Andrzejowskiego przy ul.
Bednarskiej 23. Były to bursy sporych rozmiarów, dające miejsca
noclegowe i podstawowe warunki do pracy dla ok. 40-50 wychowanków
każda. Ponadto powstał tzw. „Dom Pracy” przy ul. Piusa XI 38 oraz
tzw. „Dom Kresowy” przy ul. Miodowej 6.
Towarzystwo Pomocy Dzieciom i Młodzieży Polskiej z Kresów
działało do wybuchu II wojny św. Później najprawdopodobniej
podzieliło los wielu innych polskich instytucji społecznych i
pomocowych, zostając wcielone przez Radę Główną Opiekuńczą
(powstałą i nadzorowaną przez okupacyjne władze niemieckie).
Dostępne źródła historyczne wskazują, że Towarzystwo nigdy nie
zostało odtworzone, chociaż nazwa organizacji oraz podjęte przez
nią dzieło znajduje kontynuację współcześnie.
_
Bibliografia
Towarzystwo Pomocy Dzieciom i Młodzieży Polskiej z Kresów –
piętnastolecie działalności 1919-1934, Warszawa 1935
E. Leś, Zarys historii dobroczynności i filantropii w Polsce”,
Warszawa 2001
Rocznik polityczny i gospodarczy, Warszawa 1939.