W serialu „The Last of Us” zatrzymała mnie scena, w której ratujący świat bohater, grany przez Pedro Pascala doświadcza ataku paniki (nieprzypadkowo aktor w prawdziwym życiu głośno mówi o wyzwaniach zdrowia psychicznego). To mnie poruszyło, bo pokazuje, jak w jednym momencie nawet najodważniejsza osoba może poczuć się bezradna. Znamy to z NGO. Z tą różnicą, że na co dzień nie mówimy o tym głośno, choć doświadczenie jest powszechne.
Lęk – tajemnica poliszynela w NGO
Gdy rozmawiam z kolegami i koleżankami z NGO o wyzwaniach związanych z lękiem, słyszę, że panika staje się zaskakująco częstym, a zarazem rzadko omawianym zjawiskiem w 3 sektorze. Szczególnie wśród liderów i liderek. Wydaje się, że im wyżej w działaniu, tym mniej dajemy sobie przestrzeni na pokazywanie wrażliwości. Przypisujemy sobie rolę ludzi, którzy muszą mieć wszystko pod kontrolą: organizować, zarządzać, podejmować trudne decyzje, a przy tym nie pokazywać żadnych słabości. Jednak lęk, który towarzyszy decyzjom o przyszłości organizacji, odpowiedzialności za ludzi i projekty, staje się tak silny, że czasami po prostu paraliżuje.
Dlaczego doświadczamy lęku i ataków paniki?
Choć zmieniamy świat, nie jesteśmy wolni od lęku. Przeciwnie, jako osoby pełniące funkcje liderskie, możemy go doświadczać intensywniej, ponieważ borykamy się z odpowiedzialnością, której nie sposób zignorować. Istnieje kilka głównych powodów, dla których ataki paniki stają się częścią naszego życia.
Po pierwsze – presja. Żyjemy w nieustannej presji wyników. NGO działają w warunkach niepewności – budżet zależy od grantów, darowizn, a decyzje muszą być podejmowane szybko i z pełnym zaangażowaniem, choć nie zawsze mamy pełne informacje. Ta presja powoduje, że każda pomyłka może kosztować wiele. Kiedy mamy poczucie, że od naszych decyzji zależy przyszłość innych ludzi, lęk towarzyszy nam niemal każdego dnia.
Po drugie – samotność. Zdarza się, że w NGO jesteśmy liderkami i liderami w kształcie jednoosobowych orkiestr. Bierzemy na siebie różne obowiązki – ludzie, pieniądze, miejsca, projekty, procedury, obowiązki…. Ta odpowiedzialność jest przytłaczająca, szczególnie gdy nie mamy w zasięgu ręki osób, które mogłyby przejąć część ciężaru.
Po trzecie – brak równowagi. Często zaniedbujemy swoje zdrowie psychiczne i fizyczne, bo po odpoczynek nie jest priorytetem. Długotrwały stres prowadzi nas do wypalenia i ciągłego lęku, a to z kolei do paniki. Liderki NGO mogą odczuwać szczególną presję związaną z oczekiwaniami społecznymi dotyczącymi roli kobiety na stanowisku kierowniczym. Muszą zmagać się z dodatkowymi wymaganiami, by udowodnić swoją kompetencję i siłę, co może nasilać uczucie nieadekwatności i prowadzić do nasilonego lęku. Osoby z grup mniejszościowych dotykać może stres mniejszościowy, czyli przewlekłe obciążenie psychiczne wynikające z negatywnych doświadczeń. Każdy wymiar człowieczeństwa nakładać może dodatkowy ciężar, który niesiemy. To nie jest za darmo i zabiera zasoby.
Jak wygląda atak paniki?
Atak paniki, to moment, w którym lęk wychodzi poza kontrolę i przejmuje pełną dominację. To nie tylko uczucie niepokoju – to fizyczna i psychiczna reakcja, która sprawia, że czujemy się całkowicie przytłoczeni.
Zaczynamy odczuwać duszność, jakby powietrze nagle stało się zbyt gęste. Nasze serca biją szybciej, czasem wręcz zbyt mocno, a ręce zaczynają drżeć. Pojawia się uczucie ciężaru w klatce piersiowej, jakby nie można było złapać oddechu. Myśli stają się rozproszone – trudno nam skupić się na tym, co mamy zrobić, bo wydaje się, że wszystko wokół jest chaotyczne i nie do ogarnięcia. Często pojawiają się także zawroty głowy, a otoczenie wydaje się nieco oddalone, jakbyśmy patrzyli na świat z daleka, poza sobą. Cała ta fizyczna reakcja nie ma podstaw w rzeczywistości – nie ma zagrożenia, ale czujemy, że nie jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić. Ciało zaczyna reagować na stres w sposób, który jest trudny do opanowania.
Kiedy atak paniki staje się problemem?
Atak paniki od czasu do czasu może zdarzyć się każdemu. Przewlekły lęk, który prowadzi do częstych ataków, jest już jednak poważnym problemem, który wymaga interwencji. Jeśli zauważymy, że ataki paniki zaczynają się powtarzać, a ich nasilenie rośnie, warto zadać sobie pytanie, czy nie przyszedł czas, by skupić się na zdrowiu psychicznym i fizycznym. Ignorowanie lęku tylko go potęguje, a to z kolei negatywnie wpływa zdrowie, relacje i pracę.
Co zrobić, by lęk nie przejął kontroli?
Ataki paniki nie muszą być codziennością. Istnieje kilka kroków, które możemy podjąć, by zarządzać stresem i zapobiegać częstym epizodom lęku. Przede wszystkim warto rozpoznać symptomy stresu i paniki. Wiedza o tym, kiedy napięcie staje się niezdrowe, daje możliwość szybszej interwencji. Techniki oddechowe, medytacja, joga, a nawet zwykły spacer – to wszystko może pomóc w łagodzeniu napięcia i zapobiegać atakom paniki.
Nie bójmy się także szukać wsparcia. Liderzy NGO nie powinni borykać się ze stresem w samotności. Rozmowa z mentorką, mentorem, koleżanką lub kolegą z branży, a także z terapeutą, może pomóc zobaczyć sytuację z innej perspektywy i znaleźć sposób na radzenie sobie z trudnymi emocjami.
Na koniec, nie zapominajmy o odpoczynku. Granice między pracą a życiem prywatnym mogą się zacierać, ale dbanie o równowagę jest kluczowe, by nie ulec wypaleniu. Regularny odpoczynek, czas dla siebie, choćby na krótki spacer czy spotkanie z bliskimi, pomaga odzyskać siły i zapobiega przeładowaniu stresem.
Przełamując tabu
Najważniejsze jest jedno: nie ma nic złego w tym, że liderzy liderki NGO przeżywają lęk. Nie ma nic wstydliwego w tym, że czasami czujemy się przytłoczeni. To doświadczenie nie musi stać się normą. Możemy o tym mówić, szukać pomocy i dbać o siebie, bo jeśli nie zadbamy o swoje zdrowie psychiczne, nie będziemy w stanie szczęśliwie żyć i dobrze pracować.
W „The Last of Us” walka o przetrwanie nie kończy się na pokonaniu zewnętrznego zagrożenia – ostateczna bitwa toczy się o zachowanie człowieczeństwa i nadziei. My, liderzy NGO, także musimy walczyć o to, by nie stać się jak te zombie, bez celu, wciągnięci w nieustanny wyścig o przetrwanie. Jeśli nie zadbamy o siebie, nasze organizacje, jak post-apokaliptyczny świat, mogą zacząć się rozpadać. To, co nas ożywia, to nie tylko nasza siła, ale też wrażliwość.