Mieszkania socjalne przeznaczone są dla osób najbiedniejszych. Czy jednak pomoc udzielana najniższym kosztem ma szansę odnieść pozytywne skutki?
Pomoc tylko dla tych, którzy sięgną dna
O przydział mieszkania socjalnego mogą starać się osoby najuboższe. Szczegółowe kryteria wynikają z uchwał organów miast i gmin. W Warszawie lokale z zasobów mieszkaniowych mogą być wynajmowane osobom, które są bezdomne albo pozostają w trudnych warunkach mieszkaniowych. Za trudne warunki mieszkaniowe rozumie się takie, w których na osobę przypada nie więcej niż 6 m2 powierzchni mieszkalnej oraz zamieszkiwanie w pomieszczeniach nienadających się na stały pobyt ludzi w rozumieniu przepisów prawa budowlanego. Ważne jest też kryterium dochodowe. Ustalają je władze samorządowe. W Warszawie uznano, iż jest ono spełnione, gdy średni miesięczny dochód na jednego członka gospodarstwa domowego w okresie 6 miesięcy poprzedzających datę złożenia wniosku o najem lokalu nie przekracza 100% kwoty najniższej emerytury w gospodarstwie wieloosobowym i 130% tej kwoty w gospodarstwie jednoosobowym, a także w gospodarstwie osoby samotnie wychowującej dziecko (dzieci). Ile zaś wynosi najniższa emerytura? Obecnie jest to 844,45 zł. 130% tej kwoty to 1097,78 zł. (podajmy na marginesie wysokość płacy minimalnej, która obecnie wynosi 1680 zł brutto). Dodatkowo osoby ubiegające się o najem lokalu z mieszkaniowego zasobu m.st. Warszawy muszą wykazać, że Warszawa jest miejscem ich stałego pobytu (co w przypadku osób bezdomnych nie jest tak proste do wykazania).
Jedno nie ulega wątpliwości: pomoc – w postaci taniego mieszkania – dotyczy wyłącznie tych, którzy już żadną miarą nie są w stanie pomóc samym sobie. Czy nie jest więc udzielana za późno?
Ile jest mieszkań socjalnych w Polsce?
Za mało – tak twierdzą bez wyjątku wszystkie samorządy (do ich obowiązków należy zarząd tymi lokalami). W Warszawie liczba lokali socjalnych wynosi około 5 tysięcy. Ile osób rocznie składa wnioski o najem takich mieszkań? Trudno powiedzieć, jako że dane te są rozproszone lub w ogóle nie publikowane. Lektura stron BIP Zarządów Budynków i Lokali Komunalnych poszczególnych miast nie pozostawia wątpliwości, że kolejka po mieszkania socjalne jest bardzo długa. W każdej z dzielnic Warszawy na mieszkanie socjalne czeka po kilkaset rodzin. W Szczecinie w 2013 r. wpłynęło 2294 wniosków o najem mieszkania socjalnego; przyznano – 71 lokali. Sytuacja wszędzie wygląda gorzej lub podobnie. Samorządy nie mają pieniędzy na budowę i utrzymanie mieszkań socjalnych. Tym bardziej, że ich lokatorzy zazwyczaj generują długi. Te liczy się w milionach (łącznie dla mieszkań komunalnych i socjalnych). W Starogardzie Gdańskim w 2013 r. dług wynosił blisko 3 mln zł, w Kościerzynie ponad 2,5 mln zł, a w Pruszczu Gdańskim ponad 3 mln zł. Potężne zadłużenie mają mieszkańcy zasobów komunalnych w Słupsku i Gdańsku - tam zaległości opiewają odpowiednio na ponad 18,5 i 155 (!) mln zł. Skąd takie zadłużenie?
Jak wygląda mieszkanie socjalne?
Zgodnie z ustawą za „lokal socjalny” należy rozumieć „lokal nadający się do zamieszkania ze względu na wyposażenie i stan techniczny, którego powierzchnia pokoi przypadająca na członka gospodarstwa domowego najemcy nie może być mniejsza niż 5 m2, a w wypadku jednoosobowego gospodarstwa domowego 10 m2, przy czym lokal ten może być o obniżonym standardzie”. Kluczowy dla najemców jest ów „obniżony standard”. Co to oznacza w praktyce? Między innymi np. wspólną łazienkę lub toaletę na korytarzu. Ale nie to jest najistotniejszym problemem lokatorów „socjalnych”, którym sen z oczu spędzają opłaty za gaz i energię. Czynsz w mieszkaniu socjalnym jest rzeczywiście stosunkowo niski (w Warszawie wynosi 1,45 zł za m. kw.), jednak pozostałe stawki (prąd, gaz, media) dyktuje już rynek. Niby dobrze, bo kto miałby to robić, jednak jeśli mieszkanie socjalne nie musi być wyposażone w urządzenia grzewcze, urządzenia do przygotowania posiłków, a jedynie dawać możliwość ogrzania czy gotowania (wystarczą kontakty w ścianie), nie musi być wyremontowane i umeblowane, sytuacja się komplikuje. Skoro o lokal socjalny mogą ubiegać się ci, którzy są bez dachu nad głową, bezrobotni czy niepełnosprawni, to jaką szansę mają na normalne funkcjonowanie w takich warunkach?
Warszawa, Lidzbark Warmiński czy Białystok… jedna historia
Pan Józef, 65 lat, od ponad 3 lat najmuje lokal socjalny. Jak do tego doszło? Wcześniej mieszkał z żoną i teściową, która – po śmierci swojej córki, a żony p. Józefa – wyrzuciła go na bruk. Wówczas złożył do Urzędu Miasta st. Warszawy wniosek o najem mieszkania socjalnego. Przyznano mu je. Teraz jednak nie przedłużono mu umowy ze względu na dług - 1200 zł. Skąd się wziął?
- W mieszkaniu nie ma CO, ogrzewam je więc piecykiem elektrycznym. Opłata za energię jest przez to bardzo wysoka i wynosi 500 zł co drugi miesiąc. Żyję z 600 zł renty. Opłaty za mieszkanie – nie licząc prądu – to 100 zł miesięcznie, 150 zł wydaję na leki. Jak mam wyżyć z tego, co zostaje? Jak się tu wprowadziłem był jeszcze gaz, jednak i ten obcięto - nie za długi, ale z innych, niezależnych ode mnie przyczyn. Umowy najmu nie mam już od września 2013 r., lecz wciąż tutaj mieszkam, bo dokąd mam pójść? Boję się jednak utraty tego mieszkania.
Rzeczywiście, konsekwencją braku umowy najmu i zadłużenia może być eksmisja. - Pan Józef, ze względu na swą sytuację życiową, ma prawo starać się o uznanie znacznego stopnia niepełnosprawności (ma poważne problemy z poruszaniem się), wówczas uzyskałby zasiłek pielęgnacyjny – dodatkowe 153 zł, które pomogłyby mu w opłatach. Ale nie tylko. Bo w takim przypadku, gdyby gmina wystąpiła do sądu o eksmisję (z powodu długów i braku umowy najmu), to i tak sąd powinien orzec o uprawnieniu do lokalu socjalnego. Warunkiem jest uczestnictwo w sprawie i przedstawienie swojej sytuacji. Może ponadto wystąpić do Ośrodka Pomocy Społecznej po zasiłek celowy na pokrycie kosztów energii – mówi Anna Kuć, doradczyni Biura Porad Obywatelskich w Warszawie.
Pani Celina, żyje w mieszkaniu socjalnym w jednej z warszawskich kamienic. - Ludzie są tu wykluczeni, spychani na margines. Tydzień temu zamówiłam pizzę, to jej dostawca, nawet nie chciał tu wejść, kazał mi wyjść na podwórko. Bał się po prostu.
„Lokatorzy socjalni”, tak jak i ci „zwykli” nie stanowią bowiem jednorodnej masy. To co ich łączy to bieda, ale popaść w nią mogli w różny sposób. Bywa zatem, że na jednym osiedlu bądź w jednej kamienicy mieszkają osoby chore i niedołężne, ale też i te, które swą sytuację „zawdzięczają” swoim patologicznemu zachowaniu. - Ja mam białaczkę, biorę chemię. Gdyby mi się coś stało, nawet nie mam kogo poprosić o pomoc. Największym problemem jest jednak znów ogrzewanie. Kobieta od września do maja ogrzewa mieszkanie piecykiem elektrycznym. Wówczas wszystkie opłaty za użytkowanie lokalu wynoszą miesięcznie…750 zł! Tyle ile czynsz 70-metrowego mieszkania na warszawskim Ursynowie. Instalacji gazowej też tu nie ma, p. Celina zamontowała w kuchni butlę z gazem. Warunki w lokalach socjalnych to prawdziwa szkoła przetrwania. A survivalu doświadczają ci, którzy potrzebują pomocy.
Wielu lokatorów mieszkań socjalnych, wobec beznadziei sytuacji znajduje drogę „na skróty” i np. nielegalnie pobiera prąd. Inni, aby nie odcięli im prądu ze względu na rosnące długi w opłatach, przestają płacić czynsz. Jak pokazuje przypadek p. Józefa jest to jednak błędne koło. Niepłacenie czynszu uniemożliwia bowiem przedłużenie umowy najmu (ta zawsze zawierana jest na czas określony), co sprowadza ryzyko eksmisji. Jakie jest zatem wyjście? Szanse na poprawę sytuacji są niewielkie jeśli nie żadne. W ramach pomocy nie dostają nie tylko „wędki”, ale nawet „ryby”.
Problemem jest nic innego jak bieda. Tej może doświadczyć każdy z nas w wyniku różnych sytuacji życiowych. Jednak gdy nie można liczyć na pomoc lokalnej wspólnoty – miasta i gminy, bo nie ma na to środków, wpada się w sytuację, z której niezmiernie trudno się wydostać. Mieszkania socjalne to tylko jeden z elementów, obok niskich rent i emerytur, niewydolnej służby zdrowia etc. systemu, w którym bardzo łatwo „wypaść z gry”. Nie trzeba być ani alkoholikiem, ani bezrobotnym, ani bezdomnym, wystarczy doświadczyć niespodziewanego i niekorzystnego wydarzenia losowego, ażeby zostać pozostawionym samemu sobie.
Klara Sołtan-Kościelecka - archeolog oraz absolwentka Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych na Uniwersytecie Warszawskim, działaczka pozarządowa i społeczna. Wiele satysfakcji daje jej zarządzanie pracą wolontariuszy z Polski na rzecz organizacji działającej na terenie Autonomii Palestyńskiej, jednak najwięcej radości wspieranie działań tej kooperatywny na miejscu, w Hebronie. W Informatorze Obywatelskim publikuje teksty o tematyce społecznej. Jak twierdzi, im trudniejszy temat, tym bardziej warty poruszenia.
Gdzie szukać informacji i pomocy w przypadku problemów związanych z najmem mieszkania socjalnego?