Czasem życie zmienia się w jednej sekundzie. Kiedy ze szpitala wyjeżdżasz na wózku, nic nie jest już takie samo. Możesz się poddać, możesz walczyć. NFZ nie finansuje jednak leczenia, które jest jedyną szansą na powrót do jakiejkolwiek normalności. Dzięki swojej determinacji Sebastian Luty doprowadził do powstania pierwszej w Polsce fundacji zapewniającej kompletną i darmową rehabilitację dla osób, które kiedyś usłyszały wyrok.
Gdy miał 24 lata, o egzaminach na studiach przypominała mu sekretarka. Firma AVALON, której był współwłaścicielem i członkiem zarządu zatrudniała sześćdziesiąt osób i trzystu agentów terenowych. Sprzedawali usługi finansowe. Sebastian Luty może zwiedzać świat, uprawiać swoje ukochane sporty ekstremalne, jest królem życia. Stać go przecież na wszystko. – Trafiło nam się. Wpadliśmy na pomysł, spróbowaliśmy, a potem wszystko rozkręciło się niewyobrażalnie – wspomina. Szczęście? – Zaczęły się lęki, depresje… Ogromna odpowiedzialność, ciągły stres, brak dystansu i sam środek wyścigu szczurów. Poza tym uwierał go krawat, bo zawsze ciągnęło go do tego, co niedozwolone i inne. W jednej chwili zdecydował, że nie chce tak żyć. Pakuje walizkę i postanawia na pół roku wynieść się na Hawaje.
Mokotów. Przed lokalem 108 w „Panoramie” stoi grupka osób. W środku kółka chłopak na wózku głośno śmieje się opowiadając jakąś historię. Za drzwiami kręci się mnóstwo młodych ludzi w białych koszulkach. W powietrzu czuć pełno pozytywnej energii, która aż onieśmiela, bo to tak jakby wkroczyć do grupy dobrze znających się już przyjaciół. Fundacja AVALON działająca pod hasłem „Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym” zatrudnia 9 rehabilitantów i czterech ludzi od spraw administracyjnych. W październiku dołączą jeszcze dwie osoby. W sumie będzie ich piętnaście.
Program Profesjonalnego Gabinetu Bezpłatnej Rehabilitacji i Porad, który realizuje fundacja, udało się rozpocząć dzięki dofinansowaniom z projektów Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych PFRON. Skierowany jest on do osób niepełnosprawnych fizycznie ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Pomagają osobom, którym zrządzenie losu lub nieszczęśliwy wypadek odebrały szansę na realizację swoich planów i marzeń, takim, które zostały pozbawione sprawności fizycznej, lecz nadal chcą aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym i zawodowym. Ich misją jest między innymi zwiększenie ich samodzielności, przywrócenia maksymalnej do osiągnięcia sprawności fizycznej i psychicznej, wiary we własne możliwości i poprawy jakości życia. Pomagają także w rozwiązywaniu faktycznych zgłaszanych problemów i zapytań, informują o możliwościach wsparcia finansowego, instytucjach wsparcia dla osób po wypadku i ich rodzin, możliwej pomocy społecznej czy programach UE oraz nowościach lub metodach dostępnej rehabilitacji w kraju i za granicą.
Na Oahu Sebastian poznaje Myrę. Miłość. Podejmuje szybką decyzję. Wracam do Polski, sprzedaję udziały i przenoszę się do raju. Dotrzymuje słowa i chwilę później z kontem pełnym zer ponownie wysiada z samolotu w Honolulu. Rozpoczyna nowe życie. Po nocy w hotelu idzie przywitać się z oceanem. Plażę w Kailua zna już jak własną kieszeń, bo przez pół roku niemal codziennie bywał tam ze swoim kajtem. Rozpędza się i kiedy jest już wystarczająco głęboko, rzuca się do wody. Ręce rozkłada na bok, pływa twarzą do dołu, nie może oddychać… Czuje tylko potworny ból. Chce coś zrobić, ale nie może się ruszyć. Jest kompletnie sparaliżowany. Piąty krąg szyjny. Trafił na mieliznę. – Myra siedzi na piasku i myśli, że żartuję – opowiada spokojnie. Kolejna fala zabiera go ze sobą i przewraca na plecy. Unosi się na niej bezwładnie. Niestety do końca świadomy.
Do końca roku powinni zapewnić wsparcie rehabilitacyjne ponad trzystu osobom niepełnosprawnym ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Obecnie zarejestrowanych jest stu pacjentów, z czego pięćdziesięciu korzysta z regularnych ćwiczeń. Zapewniają około 40 godzin najróżniejszych zabiegów w cyklu. Oczywiście mogą one być powtarzalne. Dzięki wsparciu partnera – firmy Promedica24 oraz wcześniejszych biznesowych koneksji Sebastiana, rekrutacją rehabilitantów zajęli się profesjonalni HR-owcy. Nie ma więc ludzi z przypadku. Są tacy, którzy choć nie zarabiają wiele, kochają to, co robią. Niestety pieniądze z dofinansowania wpłynęły nieco później niż zakładali, dlatego pełną parą ruszyli z opóźnieniem. Wsparcie dostanie więc każdy z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności, kto zapuka do drzwi, albo skontaktuje się w jakikolwiek inny sposób. Fundacja musi wywiązać się do końca grudnia ze swoich planów, aby dostać środki na realizację projektu w kolejnych latach.
– Do tej pory ludzie potrzebujący pomocy trafili tu przez pocztę pantoflową, ukazał się banner na TVN Warszawa, niektórzy znaleźli ulotki, które zostawialiśmy w szpitalach… Nie wiem jeszcze jak, ale wiem, że nam się uda. To, co mieliśmy zrobić w dwanaście miesięcy, zrobimy przez cztery. Kropka – mówi z determinacją. Taki właśnie jest Sebastian. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych.
Jak to jest po wypadku? - Lądujesz w szpitalu, zoperują cię, jesteś na wózku. Po miesiącu cię wywalają. A ty rozpoczynasz życie z wyrokiem. Pozostajesz uwięziony z wysoką świadomością we własnym ciele, którym nie możesz poruszyć – tłumaczy. - Oczywiście są jakieś ośrodki wsparcia, ale to wciąż za mało. Największym problemem jest jednak brak dostępu do profesjonalnej rehabilitacji. Darmowej, albo przynajmniej w rozsądnej cenie. NFZ finansuje ci dwa tygodnie rocznie. Ktoś do ciebie przychodzi i odwala swoją robotę. Dobry rehabilitant to przynajmniej sto złotych za godzinę, renty dostajesz 500. To nie wystarcza nawet na podstawowe leki, cewniki, podkłady… Takie życie nie ma sensu.
Był w Australii, pije piwo, śmieje się z dowcipów. – Ludziom wydaje się, że jestem jakiś ułomny, a ja żyję normalnie. Założyłem firmę, gram na giełdzie, chodzę na imprezy i jestem zakochany. Z Myrą rozstali się dwa lata po powrocie do Polski. – Popełniliśmy błąd. Była moją pielęgniarką, kochanką i powiernicą w jednym. To było zbyt trudne. Poza tym nagle została przeniesiona do innego świata. Kobieta spod palm w polskich warunkach – mówi spokojnie, by zaraz dodać: – Dorota to ta najładniejsza, którą widziałaś po prawej stronie od drzwi. Jest niesamowita i mówi, że to ja ją ciągnę i daję siłę do życia. Wyobrażasz sobie? Tak, bo on ma taką siłę, którą zaraża świat. Za drzwiami w „Panoramie” można więc nie tylko znaleźć świetnych rehabilitantów i odzyskać częściową sprawność fizyczną. Można też odzyskać sprawność ducha. Dzięki Sebastianowi i ludziom, których skupił wokół siebie oraz programom wsparcia, które postanowił wprowadzić do działalności swojej fundacji. Pokazują też, jak realnie nie dać się zepchnąć na margines. – Każda osoba niepełnosprawna ma swojego asystenta – tłumaczy. – Wiesz, jak pakuję swój laptop do torby? – Jak? – Mówię: spakuj mój laptop. Bo tego trzeba się nauczyć. Nauczyć prosić o pomoc w czynnościach, których sam nie masz szans wykonać. Najgorsze jest, jeśli traktują cię jak niesprawnego psychicznie. Pamiętam jak kiedyś podjechała taksówka. Obok mnie stał mój asystent. – Jak go wsadzimy do samochodu? – usłyszałem. Przecież ja tu jestem! Mów do mnie! Tego też inni mogą nauczyć się od niego.
Źródło: inf. własna ngo.pl