„W tym samym czasie, gdy samiec komara brzęczy Ci za uchem, samica spokojnie pije Twoją krew. A pieniądze z programu rządowego na rzecz społeczności romskiej płyną. 10 milionów złotych rocznie”.
Mniej więcej takiej odpowiedzi na pytanie dotyczące tego, czym jest integracja polsko-romska udzielił jeden z uczestników warsztatów dotyczących mniejszości romskiej, organizowanych przez Dom Spotkań ANGELUSA SISLESIUSA we Wrocławiu. Strategia komarów, czyli wykorzystywanie przez mniejszość romską systemu opieki społecznej, to według opinii publicznej główny problem związany z coraz głośniejszą kwestią romską.
Jest bowiem tak, że zarówno organizacje pozarządowe, media, jak i politycy coraz chętniej zajmują się społecznymi problemami dotyczącymi tej mniejszości. Usłyszeć można również głos samych zainteresowanych, którzy skupieni w rozmaitych stowarzyszeniach próbują przebić się do świata z własnym przekazem. Kontrowersji nie brakuje. Czy faktycznie kolorowymi chustami i dźwiękami akordeonu Romom udaje się zmanipulować rząd? Dlaczego zdecydowano się pomóc tej mniejszości i jak ta pomoc wygląda? Kto w sprawie Romów brzęczy, kto jest komarem próbującym odwrócić uwagę od swych niecnych zamiarów?
Polsko-romskie sąsiedztwo
Pod koniec czerwca 2010 roku, w Kowarach, małym miasteczku w dolnośląskim rozeszła się plotka mówiąca, że burmistrz chce sprowadzić Romów z pobliskiej Kamiennej Góry, by uszczknąć jeszcze więcej z rządowej puli. Pieniądze na Romów płyną do Kowar już od 2004 roku, a więc niemalże od samego początku istnienia programu, który ruszył w 2003 roku. Trzy lata temu grupa Polaków wystąpiła tu o eksmisję Romów. Spełzło na niczym. Jedynym efektem tej inicjatywy była zwiększona liczba dziennikarzy na jeden kowarski metr kwadratowy.
Głośno bywa również w Limanowej, w Małopolsce. W lipcu czci znieważonej przez Roma Polki broniło prawie stu polskich mężczyzn. Nie tak dawno, bo rok temu spory budziła sprawa świetlicy środowiskowej. Terminy zebrań ludności dotyczących jej budowy ustalono najpierw na dzień dorocznej pielgrzymki Romów do Częstochowy, a kolejne na dzień pielgrzymki do sanktuarium maryjnego w Limanowej, tak że główni zainteresowani nie mogli wziąć udziału w dyskusji. A gdy dwóch mieszkańców pobiło się używając kosza na śmieci i siekiery, zwołano sztab kryzysowy, bo jeden obywatel był pochodzenia romskiego.
Dolny Śląsk i Małopolska to dwa regiony, na które łącznie przeznaczana jest połowa środków z integracyjnego programu rządowego. Tu bowiem mieszka najwięcej Romów, a głosy o „komarzej strategii” powtarzane są najczęściej. I choć plotki, jak i rzekoma strategia bywają mylące, atmosfera niechęci, jaka panuje w międzysąsiedzkich relacjach pozostaje faktem. Nieufni sobie sąsiedzi nie mają wypracowanych mechanizmów porozumiewania się, co prowadzi do pogłębiania konfliktów. Klimat wykorzystują media, z których ciężko jest dowiedzieć się czegokolwiek o Romach poza stereotypami.
Warto więc uporządkować podstawowe dane. „Społeczność romska traktowana jest w Polsce jako mniejszość etniczna, której należy się, zgodnie z prawem wewnętrznym oraz dokumentami międzynarodowymi podpisanymi przez RP, pełna ochrona prawna i pomoc państwa.” – uważa Dariusz Tokarz, pełnomocnik wojewody dolnośląskiego ds. mniejszości. – „Spośród zamieszkujących Polskę mniejszości narodowych i etnicznych sytuacja Romów jest najtrudniejsza.”
Ubóstwo na co dzień
Dotkliwym problemem jest bardzo niski poziom oświaty. W starszym pokoleniu powszechny jest analfabetyzm. Regularną nauką objętych jest około 70% dzieci należących do tej mniejszości. Romów nie stać na edukację przedszkolną, poważnym problem są złe warunki materialne i socjalne, trudności finansowe w zakupie podręczników i pomocy szkolnych (również odzieży i obuwia). Dzieci często odstrasza od szkoły nieprzychylność ze strony nie-romskich rówieśników. Nie mając silnej motywacji i wsparcia ze strony rodziców, porzucają szkołę. Jak zauważa Anna Gazda z Centrum Informacji i Rozwoju Społecznego weWrocławiu „kto ma powiedzieć romskim dzieciom o możliwości studiowania jeśli we Wrocławiu jest tylko 2 studentów pochodzenia romskiego, w tym jedna osoba jest Romem tylko w połowie?”
Brakuje wzorców i autorytetów, które młodzież mogłaby naśladować. Trudno o nie ponieważ środowisko romskie jest szczególnie zagrożone długotrwałym bezrobociem. Jego głównymi przyczynami są obok słabego wykształcenia brak kwalifikacji, bierność w poszukiwaniu pracy oraz niechęć pracodawców do zatrudniania Romów.
W większym stopniu niż ogół społeczeństwa polskiego, Romowie zapadają na cały szereg chorób. W połączeniu z problemami natury ekonomicznej powoduje to zwiększenie wskaźnika umieralności oraz niższą od ogółu obywateli polskich średnią długość życia. Problemy zdrowotne Romów wynikają przede wszystkim ze złej sytuacji socjalnej: braku wodociągów, kanalizacji, braku ocieplenia domostw, ich fatalnego stanu technicznego, braku pieniędzy na opał, ubogiej diety oraz ograniczonego dostępu do świadczeń zdrowotnych.
Obok niewątpliwie zamożnych Romów znajdują się całe społeczności żyjące w ubóstwie czy wręcz nędzy (szczególnie dotyczy to Romów Karpackich). Romowie mieszkają niemal w całkowitej izolacji od reszty społeczeństwa. Zajmowane przez nich pomieszczenia w ogóle nie spełniają wymogów prawa budowlanego, mieszkania są przeludnione. Standard znacznej części tych mieszkań odbiega od przyjętego minimum. Dochody często kształtują się poniżej granicy ubóstwa. Rzadkie są przypadki osób korzystających ze świadczeń emerytalnych.
W związku z sytuacją bytową oraz świadomością istnienia wśród nie-Romów silnie negatywnych stereotypów sami Romowie, zwłaszcza ci żyjący poniżej granicy ubóstwa, mają ogromne poczucie krzywdy i żalu, czują, że są dyskryminowani głównie w urzędach, spotykają się z niezrozumieniem, czują się odrzuceni, zdani wyłącznie na siebie. W zbiorowej pamięci przechowują liczne akty agresji wobec nich oraz przypadki, gdy nie udzielono im potrzebnej pomocy.
Niechęć do słabszego
Przewodniczący Stowarzyszenia Asystentów Romskich Robert Bladycz komentuje: „Romowie zawsze byli na marginesie, traktowani jak intruzi. Ale sytuacja się zmienia. Mówimy wszyscy, że jesteśmy Europejczykami, otwartymi na różne kultury, to nas zobowiązuje do szacunku dla grup etnicznych. Więc jeśli Polacy wychodzą z inicjatywą integracji, to dlaczego akurat nie z Romami? My jako mniejszość etniczna chcemy współistnieć ze społeczeństwem polskim, nawiązywać kontakty, pokazywać swoją kulturę, dobrze się czuć, bo tu żyjemy i tu posyłamy dzieci do szkół. Integrować się to być blisko, to wzajemnie się szanować. Romowie naprawdę tego chcą.”
Badania opinii publicznej potwierdzają istnienie wśród nie-romskiej większości silnie zakorzenionego negatywnego wizerunku związanego z Romami. Podstawowym problemem pozostaje niewiedza dotycząca tej społeczności. Sytuację wzmaga konfliktotwórcza atmosfera panująca na terenach sąsiedztwa polsko-romskiego. Konflikty z reguły, zwłaszcza przez media, zostają sprowadzane na moralizatorską płaszczyznę retoryki tolerancji i ksenofobii, która nie ułatwia wzajemnego zrozumienia.
Brakuje solidarności z wykluczonymi. Zgodnie z zasadą, kto nie umie pływać, niechaj tonie, opinia publiczna jest daleka od poparcia idei pomocy tej grupie. „Ludzie z reguły wierzą, że problem biedy, jest własnym problemem biedaków. Ale czy Romowie są naprawdę sami sobie winni? Sposób życia w określonych warunkach socjalnych skutkuje zawsze tymi sami problemami niezależnie od koloru skóry. A bieda jako jest udziałem Romów wręcz zagraża utracie tradycyjnej kultury, na pewno nie jest jej wynikiem” – mówi Richard Kořinek z organizacji People In Need, która zajmuje się rozwiązywaniem problemu społecznego wykluczenia Romów w Czechach.
Pomagać, ale po co
Wykluczonej i piętnowanej grupie potrzebne jest uznanie lub jakikolwiek rodzaj wsparcia. Jednak środowisko nie-romskie wydaje się być przekonane o tym, że Romowie to przestępcy i żebracy, że ich jedyną aspiracją jest życie z zasiłków, że nie chcą się integrować, są zbyt egzotyczni i inni (Romowie żyją w Europie ponad 700 lat), ewentualnie mają tylko dobrą muzykę. Można by z tych przesłanek konkludować, że Romowie wprost pragną mieszkać w gettach i ekstremalnej biedzie. A Romowie chcą przecież dostępu do edukacji, pracy i opieki społecznej, te żądania respektowania przysługujących im praw wraz z rosnącą świadomością etniczną i obywatelską będą prowadzić do rewidowania naszych wzajemnych stosunków, ale przede wszystkim wymagają zmiany nastawienia w samych Polakach.
Jak podkreśla Wiesława Kuchejda, koordynatorka projektów na rzecz Romów w Kowarach: „Romowie sami sobie nie poradzą, musimy pomagać, inaczej problemy będą jeszcze większe. My im dajemy marchewkę, nie rozdajemy pieniędzy. Osobiście nie rozpatruję tego pod kątem sprawiedliwości, grupa romska jest grupą słabą, i jeżeli nie udzielimy im pomocy, będziemy mieć coraz gorzej.” Dlatego jak wyjaśnia Dariusz Tokarz: „równolegle załatwiamy sprawy socjalno-bytowe i edukacyjne. I to jest skuteczne, dzięki temu Romowie widzą związek i zainteresowanie nimi w każdej sferze”. Oboje podkreślają konieczność kontynuowania programu rządowego. Jak mówi Wiesława Kuchejda „to jest potrzebne wszystkim Polakom, nie tylko Romom”.
Zadaniem państwa jest walka z nierównościami. Najtrudniejsze do zlikwidowania nierówności panują tam, gdzie nie istnieją grupy silne na tyle, by zatroszczyć się o swoich członków, dlatego trzeba te grupy wspierać. Działaniom rządów towarzyszy jednak z reguły polityka populistyczna, która postrzega mniejszości jako nadużywające zasiłków społecznych, a także niechęć ze strony społeczeństwa.
Stereotypy, którymi karmią się media, narracje o pasożytowaniu, debatowanie na poziomie argumentów „Romowie są leniwi, to wynika z ich kultury” to komarzy szum, który odwraca uwagę od społecznego wykluczenia. Rzeczywistym problemem nie jest więc, jak uważa opinia publiczna strategia komarów, a brak zrozumienia dla wykluczonych. Komarami okazują się grające stereotypami media, oferujące swym nie-romskim odbiorcom dokładnie to czego oczekują, jednocześnie przysługując się reprodukcji nierówności.
Źródło: inf. nadesłana