Standardy dla standardów, czyli o smutnej przyszłości Instytucji Wsparcia Ekonomii Społecznej
Czy akredytacja i standaryzacja Instytucji Wsparcia Ekonomii Społecznej przyczyni się do poprawy sytuacji całego sektora - Piotr Frączak w kolejnym felietonie dla portalu ekonomiaspoleczna.pl wyraża swoje wątpliwości
Co będą robiły IWES
Kwestie merytoryczne standardów nie wymagają jakieś specjalistycznej wiedzy (która niewątpliwie potrzebna jest do zrozumienia całego systemu) i mieszczą się w sumie może na trzech stronach z pośród ponad dwustu. Jeżeli ktoś myśli, że w kwestii standardów merytorycznych znajdzie w omawianym materiale coś ciekawego, zawiedzie się tak jak i ja.
Na stronie 74 mamy opisane tematy szkoleń, które w szczególności powinna realizować instytucja wsparcia np. „konkretnych zagadnień związanych z ES…”, „Zarządzania projektem…”, „Zarządzania organizacją…”. Na stronie 78 mamy obszary tematyczne usług doradczych: „rejestrowanie i prowadzenie działalności gospodarczej”, „planowanie strategiczne…”, „pozyskiwanie zewnętrznego finansowania…”. Z kolei na stronie 81 mamy wyszczególnione usługi, które będzie prowadziła IWES w tym np. „usługi prawne” czy „usługi księgowe”.
Oczywiście to nie koniec działań instytucji wsparcia. Będzie ona musiała realizować również standardy współpracy, które też nie wyglądają zbyt groźnie: „pozyskiwanie i dystrybucja informacji…”, „inicjowanie spotkań…”, „zawiązywanie i rozwój partnerstw…”. Jednak tu pojawia się pewien konkret – no może nie merytoryczny, ale z „merytoryką” związany – a jest nim konieczność powiązania „IWES z jednostką naukową umową o współpracy określającą zasady udziału tej jednostki w realizacji usług doradczych”.
Tak oto jawi nam się przyszłość IWESów, które według standardów będą robiły to, co robiły do tej pory (plus konieczność podpisania umowy z jakąś jednostką naukową).
Jak IWES-y będą robiły to co robią teraz OWES-y?
Nie wiemy wprawdzie, kogo będą szkolić IWES-y i jaką fachową wiedzę doradczą będą udostępniać, ale i tak wiemy dość dużo.
Po pierwsze „akredytodawcy” zapewnili IWES strukturę wewnętrzną. W skład zespołu mają – według proponowanych zapisów – wchodzić osoby na stanowiskach:
- kierownik,
- trener,
- doradca,
- specjalista ds. promocji,
- animator.
Po drugie wiemy też, że np. kierownik IWES musi mieć wykształcenie wyższe zawodowe, udokumentowane dyplomem ukończenia studiów wyższych, najlepiej o profilu zarządzanie. Koniecznie. Czy ktoś widział kogoś, kto zarządzałby organizacją pozarządową, nie mając tak fachowego wykształcenia?
Po trzecie każdy IWES będzie musiał sobie sprawić regulamin i schemat organizacyjny (obrazujące kluczowe funkcje – w tym wolontariuszy – cokolwiek to znaczy), strategie i plany operacyjne oraz korzystać z poczty telefonicznej i telefonu dla sprawnego przepływu informacji (strona 70). Niezbędna będzie moja ulubiona karta czasu pracy personelu. Trzeba też prowadzić ewaluację, na przykład metodą „tajemniczy klient”. Jakby co, z chęcią podejmę się takiego zadania.
Po czwarte trzeba mieć odpowiedni lokal zapewniający „swobodną pracę dla wszystkich osób z personelu kluczowego” w ten sposób, że „powinno być wyodrębnione miejsce pracy dla poszczególnych pracowników”. Trzeba też mieć „wyodrębnione miejsce świadczenia usług doraczych” itp. (s. 73).
Po piąte, po szóste, po siódme…
Co z tego wynika?
Według mnie niewiele. Ktoś wykonał kawał porządnej, ale według mnie, niepotrzebnej roboty. Jeżeli ten system akredytacji ruszy (a mam nadzieję, że nie) zabije to, co w obecnych ośrodkach wsparcia jeszcze jest nadzieją. Twórcze poszukiwanie, uczenie się na błędach i wiarę, że ekonomia społeczna to nie wynik odgórnego pomysłu urzędników, ale rzeczywisty sposób na życie dla wielu ludzi. Tych, którzy mają kłopoty, tych, którzy chcą coś zmienić w swoim życiu, tych, którzy poszukują. Proponowany system akredytacji i certyfikacji nic nie zmieni w obszarze ekonomii społecznej. Nadal będzie ona miała więcej wsparcia niż zleceń, nadal będzie raczej zakładała nowe przedsiębiorstwa a nie rozwijała już istnięjace, nadal będzie żyła dzięki publicznym zasiłkom, a nie dzięki twórczej aktywności swoich pracowników.
Co może się zmienić po wdrożeniu tak wymyślonych standardów? Będzie wiadomo, kto może się starać o pieniądze, (opłacając ten przywilej niepotrzebną biurokracją). Powstanie centralna jednostka akredytacyjna (Krajowe Centrum ES). Przybędzie etatów, nowych wystandarowanych lokali, zwiększy się pula pieniędzy wydawanych na wsparcie ekonomii społecznej.
Dokument ma 200 stron. Ja przeczytałem tylko to, co dotyczy standardów. Ani opis sytemu akredytacji, ani załączniki nie wzbudziły mojego zainteresowania (bo ja nie wiem jakie znaczenie ma informacja, że jednostkę akredytacyjną w Krajowym Centrum Ekonomii Społecznej widzi 17 ankietowanych pracowników OWESów, w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej – 11 a w Centrach Ekonomii Społecznej tylko 9) Jestem przekonany, że tak jak i cały dokument, są profesjonalnie zrobione. Nie czepiam się autorów. Dostali niewykonalne zadanie i to nie oni będą odpowiadać za efekty, jeśli ktoś spróbuje wprowadzić w życie ich propozycje. A do tych, którzy byli za certyfikacją (chodzi mi o te 93,62 % z 47 OWESów), mam prośbę: przeczytajcie ten dokument. Jeszcze możecie zmienić zdanie.
Pobierz
-
201110281253230705
694874_201110281253230705 ・38.72 kB
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl