Środowisk konserwatywnych nie zauważano. A musimy ze sobą rozmawiać!
GOSIEWSKA: Nikt, kogo znam, nie zajął w poprzednich latach publicznie stanowiska o braku współpracy z administracją – jak ma to miejsce obecnie. Taka postawa części środowiska III sektora wyklucza nas, środowiska konserwatywne, zarzuca nam „kolaborację” z władzą. Mamy zbyt dużo spraw do załatwienia, aby się obrażać na wybraną demokratycznie władzę.
W związku z wywiadem z Panią Ewą Kulik-Bielińską zamieszczonym na portalu ngo.pl, chciałabym wnieść kilka uwag. Reprezentuję Stowarzyszenie Odra-Niemen i biorę udział w pracach eksperckich w spotkaniach Pełnomocnika – w tym samym zespole, w którym udział bierze Pani Ewa Kulik-Bielińska. W wywiadzie znajduje się kilka kwestii dotyczących środowisk pozarządowych, które i ja reprezentuję. Dlatego chciałabym zabrać głos w tej sprawie.
NGO mocne poza władzą
Jesteśmy jednymi z tych, którzy po raz pierwszy zostali zaproszeni do współpracy z ośrodkiem władzy. Brak naszego wcześniejszego udziału w podobnych pracach nie wiązał się z bojkotem poprzedniej władzy. Gdyby tak było, nie bralibyśmy udziału w żadnych konkursach grantowych. Stoję na stanowisku, które mocno promuję, że jako przedstawiciele III sektora mamy być poza władzą, budować swoją niezależność, silną pozycję w oparciu o mocny wolontariat, pracę oddolną, siłę osób i środowisk zaangażowanych w nasze zadania, o różnorodne wkłady finansowe i rzeczowe, o budowanie federacji.
Brak udziału wielu organizacji w dotychczasowych konferencjach czy spotkaniach wiązał się z różnymi problemami. Jednym z nich była na przykład bardzo częsta informacja, którą otrzymywałam, że z powodu braku miejsc lista uczestników została zamknięta. Drugą trudnością były tematy konferencji i spotkań, informacje o których znajdowałam na przykład na stronie ngo.pl.
Konserwatyści poza dyskursem
Ich medialny przekaz sugerował skierowanie uwagi na tę część środowiska III sektora, która oparte jest o wartości liberalne. Miałam częste wrażenie, wzmocnione pokonferencyjnymi wywiadami, analizami, opiniami, zawartymi także na portalu ngo.pl, że podmioty silnie akcentujące swoje wartości konserwatywne, patriotyczne nie były nawet brane pod uwagę we wspólnym dyskursie. Jak dotąd nie znalazłam na portalu ngo.pl żadnego artykułu czy wywiadu z przedstawicielem organizacji o konserwatywnych poglądach (jeśli jest inaczej, proszę o wskazanie takich rozmów i tematów – na pewno zwrócę honor). Nie widzę żywej dyskusji w III sektorze, która mogłaby być dobrą praktyką dla środowisk politycznych.
Brak udziału w dotychczasowych pracach to także prozaiczny problem. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym brać udział w pracach zespołu czy to rządowego, czy przy Prezydencie RP, bez zaproszenia na takie spotkania. Jak miałabym wejść na posiedzenie, do kogo zgłosić taką chęć? To jest łatwe jedynie z perspektywy Warszawy. Według moich zasad, organizatorzy poszczególnych wydarzeń czy konferencji powinni dostrzegać liderów różnych środowisk oraz ich pracę i zapraszać ich do współpracy, a nie zwalniać się z odpowiedzialności samym faktem, że ktoś na takie spotkanie nie przyszedł. Piszę to z własnego doświadczenia budowania współpracy w naszym regionie z różnymi podmiotami. Czekając na ich przybycie, nic byśmy nie zbudowali, a poświęcając swój czas, szukając partnerów, proponując rozmowy, często bardzo trudne, burzliwe, i budujemy wspólnotę, i poznajemy się, zdobywamy swój szacunek, zwiększamy aktywność obywatelską, siłę swych organizacji, nie musząc się zgadzać światopoglądowo.
Daleko od Warszawy
Innym zasadniczym problemem braku naszej obecności w dotychczasowych spotkaniach, jest fakt, że intensywny rozwój środowisk konserwatywnych III sektora przypada na okres ostatnich dziesięciu lat. Te organizacje powstały zupełnie oddolnie, bez wsparcia finansowego od dużych światowych lobbystów, mozolnie budują swoją pozycję od zera. Nasza organizacja jest tego przykładem, działamy aktywnie w obecnej formule od 2010 roku. Mamy teraz niezły budżet, jedną z większych grup aktywnych młodych wolontariuszy, kilka oddziałów, zdobyty szacunek i uznanie i to ze strony różnorodnych środowisk.
To wynik ogromnej pracy i zaangażowania – bardzo często nie starcza już sił i czasu na śledzenie organizowanych konferencji czy spotkań w Warszawie, do której musimy dojechać, co kosztuje, a fundusze na takie cele są mocno ograniczone. Nie organizuje się np. spotkań środowiska III sektora w poszczególnych miastach wojewódzkich, aby organizacje z regionu mogły się spotkać i przedstawić swój głos – przynajmniej ja nic o tym nie wiem.
III sektor jest pogubiony
III Sektor powinien być partnerem do rozmów z każdym rządem demokratycznie wybranym. Kładę jednak nacisk na silne partnerstwo, dystans, oparcie o środowiskową współpracą. Osobiście bardzo tej praktyki pilnuję i stanowczo nie zgadzam się z sugerowaniem, że jedną władzę bojkotujemy, a inną wspieramy. To jest być może wygodne założenie, ale prawda jest taka , że nie ma rozmów w III Sektorze między organizacjami o różnorodnej specyfice, a obecne spotkania przy Pełnomocniku, z udziałem podmiotów prezentujących tak różną perspektywę są organizowane po raz pierwszy – przyznała to także w rozmowie Pani Ewa Kulik-Bielińska.
Dlaczego nas – liderów środowisk konserwatywnych – zarówno koledzy z III sektora, jak i poprzednia władza nie zauważała, tego nie wiem. Przecież nie jest nas dużo, łatwo można sprawdzić, które organizacje są aktywne. Ale obecny III sektor jest pogubiony, w większości skupiony na zdobywaniu grantów, zatracający swoją ideowość, oderwany od realnych problemów organizacji, tych rozwijających się, zmieniających się, coraz bardziej różnorodnych, z dużych i małych miast.
Istnieje obszar wspólnych trosk
Nikt, kogo znam, z kim współpracuję, nie zajął w poprzednich latach publicznie stanowczego stanowiska o braku współpracy z administracją – jak ma to miejsce obecnie. Taka postawa części środowiska III sektora wyklucza także nas, środowiska konserwatywne, zarzuca nam jakąś „kolaborację” z obecną władzą. Mamy zbyt dużo wspólnych spraw do załatwienia, aby się obrażać na wybraną demokratycznie władzę. Ważne jest, aby każda władza zapraszała wszystkie strony środowiska pozarządowego do rozmowy oraz abyśmy my umieli coś zyskać dla swoich środowisk. I to nie kolejne granty! Ważne, abyśmy przyczynili się do lepszego rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Bo jak na razie jesteśmy w ogonie Europy.
Po raz pierwszy biorę udział w pracach eksperckich zaproszona do nich przez administrację. Mogę poprzez te spotkania także poznać inne organizacje, możemy poznawać siebie jako partnerów. Okazuje się, że doświadczenia naszego stowarzyszenia są dobrze przyjmowane przez pozostałych członków zespołu, a i my zdobywamy nową wiedzę od innych. Nawet jeśli Pełnomocnik zbyt mało albo w ogóle nie wykorzysta naszej wspólnej wiedzy i doświadczenia, to czy już pozytywnym efektem nie jest sam fakt poznania się i sprawdzenia, że możemy, a nawet musimy ze sobą rozmawiać, że jest obszar wspólnych trosk, ale też bardzo dużo do naprawy?
Nie traktujcie nas lekceważąco
Proszę zatem, aby nas, którzy budują od początku swoją silną niezależność od każdej władzy, którzy cenią wartość społeczeństwa obywatelskiego, którzy ciężko pracują na swoją wiarygodność, nie bywają na salonach, nie traktować lekceważąco. III sektor, jego część liberalna, progresywna, musi w końcu zauważyć, że jest i działa coraz sprawniej także III sektor konserwatywny, niezależny, twórczy, ideowy, z mocnym wolontariatem i coraz większym budżetem. Każda zmiana dotycząca kierunków rozwoju całego III sektora musi i nas na poważnie uwzględniać, a nam chodzi o dobry i zrównoważony rozwój. I o tym będziemy rozmawiać z każdym, kto nas zaprosi do wspólnych rozmów lub zauważy naszą obecność i doceni wartościowa pracę.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Liberalna część III sektora musi w końcu zauważyć, że jest i działa coraz sprawniej także III sektor konserwatywny, niezależny, twórczy, ideowy.