Jakie są deficyty polskiej demokracji? Jaka jest kondycja społeczeństwa obywatelskiego? Czy demokratyzacja naszego kraju w ostatnich latach przyspieszyła czy spowolniła tempo? Na te i inne pytania szukali odpowiedzi uczestnicy konferencji "Stan obecny i przyszłość polskiej demokracji", która odbyła się 26 czerwca 2009 z inicjatywy Instytutu Spraw Publicznych.
Kolejne 2 lata za nami
Podczas dyskusji uczestnicy konferencji często zwracali się do panelistów z pytaniem o to jak raport tworzono, jak dobierane były tematy, jakich użyto metod badawczych. L. Kolarska-Bobińska , która wkrótce obejmie mandat europosła w Parlamencie Europejskim, wyjaśniała, że wypracowanie wskaźników „mierzenia demokracji” byłoby bardzo trudne i trwałoby najpewniej kilka lat, dlatego też podjęto decyzję o stworzeniu autorskich- a więc subiektywnych - ocen wybranych dziedzin życia społecznego, skupiając się na tych aspektach, które można naprawić.
Paneliści poproszeni zostali o opowiedzenie o tym co się w ostatnich latach rozwoju polskiej demokracji udało osiągnąć, ale wyglądało na to, że znacznie łatwiej było im mówić o problemach i niedociągnięciach niż sukcesach.
Dr Ryszard Piotrowski, specjalista problematyki tworzenia prawa, przedstawił rozbudowaną analizę obszarów demokratycznego deficytu, do których zaliczył: płytkie zakorzenienie instytucji demokratycznych i niski poziom zaufania społecznego do nich, symptomy ucieczki od pluralizmu i tęsknoty za silną władzą, brak satysfakcji z funkcjonowania systemu państwowego (zwłaszcza sądownictwa), organizacja systemu wyborczego i działanie partii politycznych (oligarchizacja władzy) oraz tryb tworzenia ustawodawstwa. Ostatnie wątki podjął także w swoim wystąpieniu Adam Bodnar, szef działu prawnego Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Przypominał, iż od 1989 r. nie dokonano kompleksowej reformy wymiaru sprawiedliwości - obywatel w zetknięciu z tym systemem spotyka się z tak wieloma problemami, że jego zaufanie do sądownictwa jest drastycznie niskie. Działania podejmowane w okresie 2005-2007 określił jako „zaklinanie rzeczywistości”, które nie przyniosło żadnych rezultatów. Po ostatnich wyborach spodziewano się zmian – deklaracje przedwyborcze zawierały szereg obietnic reform, ale nie zostały one wprowadzone w życie, a prace rozlicznych komisji śledczych dalekie są od finiszu, mimo że trwają już 2 lata. A. Bodnar, prócz wcześniej wspomnianych kwestii, za ważne bolączki systemu sprawiedliwości uznał: brak rozwiązań w kwestii systemu wynagrodzeń sędziowskich, „tabloidyzację” kontroli społecznej nad systemem sprawiedliwości (politycy reagują na wrzawę podnoszoną przez media, a reszta mniej medialnych, a także ważnych tematów, jest konsekwentnie pomijana); opieszałość w inicjowaniu i fragmentaryczność podejmowanych działań np. ciągły brak ustawy o dostępie do bezpłatnej pomocy prawnej. Użył określenia, iż wśród elit rządzących nie widać „przywiązania do praw człowieka”. Dr Piotrowski określił ten syndrom jako brak empatii i wiary w demokratyczne wartości wśród elit, które wygraną w wyborach rozumieją jako zdobycie władzy nad prawami człowieka.
Do omawiania problemów dołączył się Grzegorz Markowski, koordynator programu KOMPAS w Instytucie Spraw Publicznych, który winę słabości polskiego społeczeństwa obywatelskiego upatruje w braku spójnej, całościowej strategii jego rozwoju, w planach politycznych państwa. Często przez analityków przywoływane problemy takie jak niska skłonność: do zrzeszania się, działalności filantropijnej, działania na rzecz społeczności lokalnych, wolontariatu – to, jego zdaniem, bezpośredni wynik zaniedbań polityków. Ignorowane jest znaczenie tworzenia długofalowych planów rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, w demokratycznym społeczeństwie. Organizacje pozarządowe coraz częściej stają się wykonawcami prac zlecanych przez administrację państwową. Brak jest zaangażowania społecznego, nacechowanego pozytywnie – jeśli się zrzeszamy i działamy i wspólnie to tylko „przeciw” jak np. przy wyborach w 2007 roku. Politycy nie rozumieją także znaczenia edukacji rozwojowej w umacnianiu polskiej demokracji i konsekwentnie nie uwzględniają jej w kolejnych reformach systemu nauczania. Ostatnim przykładem niewydolności polskiej demokracji mogą być prace nad ustawą o działalności pożytku publicznego i wolontariacie, gdzie nie udaje się osiągnąć porozumienia w kluczowych kwestiach, gdyż nie rozwiązywalne są konflikty interesów między różnymi resortami państwowymi. Resorty te, nie mogąc oprzeć się na żadnej spójnej strategii, czy nawet wizji rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, bronią jedynie własnych interesów.
Nuta optymizmu
Aby nieco rozjaśnić ten ponury obraz G. Makowski wspomniał, że zauważamy mimo wszystko niewielki, ale stały rozwój w dziedzinie życia obywatelskiego - rośnie liczba organizacji pozarządowych, po ostatnich wyborach zdecydowanie polepszyła się atmosfera do dialogu i współpracy.
Podobna jest sytuacja urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich - na tle innych państw ma on bardzo silną pozycję ustrojową i ciszy się zaufaniem obywateli, jednak jego decyzje bywają niechętnie przez polityków przyjmowane. Warto tu wspomnieć, że obecny na sali Rzecznik Praw Obywatelskich, dr Janusz Kochanowski, przedstawił najbardziej chyba pesymistyczną wizję działania naszej demokracji. Jego zdaniem “żadna z podstawowych funkcji państwa nie jest spełniania”, a wszystkie ważniejsze resorty państwa – jak służba zdrowia czy wymiar sprawiedliwości – są w rozsypce.
Źródło: inf.własna