Pozarządowcy chcieliby większego zaangażowania ze strony Urzędu Dzielnicy oraz traktowania ich inicjatyw bardziej serio. Czego od północnopraskich organizacji oczekują urzędnicy?
Dzielnicowa Komisja Dialogu Społecznego Praga Północ skupia oficjalnie około 30 organizacji. Frekwencja jest zmienna (zależy od tematu zebrania), jednak w praktyce na spotkania Komisji przychodzi średnio 10 przedstawicieli i przedstawicielek organizacji. – Wysyłamy zaproszenia, jednak uczestnictwo jest niewielkie – przyznaje Sylwia Zacharczenko, urzędniczka, która stale uczestniczy w pracach Komisji.
Oprócz pracowników Urzędu na spotkania przychodzą także przedstawiciele dzielnicowych instytucji. – Gdy rozmawiamy o szkołach, w zebraniu bierze udział naczelnik wydziału oświaty, ale też nauczyciele – opowiada Mikołaj Czerny z Prezydium Komisji.
DKDS spotyka się raz w miesiącu w siedzibie Urzędu Dzielnicy. Gdy omawiane sprawy wyjątkowo angażują społeczników, organizują oni dodatkowe spotkanie o charakterze nadzwyczajnym. Tak było m.in. w kwietniu, kiedy Komisja omawiała kwestie związane z Muzeum Warszawskiej Pragi. – Urząd za każdym razem udostępnia nam sprzęt i salę – zapewnia Mikołaj Czerny. Zawsze jest też osoba, która spisuje protokół spotkania, a następnie zamieszcza go w internecie.
Mikołaj Czerny, choć współpracę Urzędu z organizacjami ocenia wysoko, narzeka na brak inicjatywy ze strony urzędników. – Stroną aktywną są pozarządowcy. Pracownicy Urzędu rzadko sami z siebie proszą nas o jakąkolwiek opinię. Jeżeli chcemy mieć na coś wpływ, musimy się o to dobrze postarać.
O braku inicjatywy ze strony urzędników mówi również Tomasz Peszke, inny członek Prezydium. – Urząd nie zwraca się do nas z prośbą o skonsultowanie ważnych dla dzielnicy decyzji – mówi. Jego zdaniem, inicjatywy, postulaty i projekty rozwiązań przygotowywane przez społeczników nie są traktowane poważnie. – Na spotkaniach słyszymy, że to ciekawe, że na pewno to wykorzystają, po czym wszystko i tak trafia w jakąś magmę.
Pozarządowcy z Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego Praga Północ przez dwa lata zachęcali urzędników do opracowania strategii rozwoju dzielnicy. – Początkowo oddźwięk był bardzo przychylny. Słyszeliśmy, że to ciekawy pomysł, że właśnie na tym polega nowoczesny sposób zarządzania dzielnicą – opowiada Tomasz Peszke. – Z czasem nastąpiły zmiany w zarządzie, a nowe władze nie podzielały już naszego entuzjazmu. Sprawa utonęła.
Jak wygląda nasza współpraca? – Bzyczymy jak ta natrętna mucha, a samorząd ciągle się od nas odpędza – podsumowuje Tomasz Peszke. – Chcielibyśmy być traktowani jak wartościowi partnerzy, których opinii zawsze warto wysłuchać. Dziś często czujemy się jak natręci albo nawiedzeni wariaci, którzy domagają się tak naprawdę nie wiadomo czego.
Większego wpływu na podejmowane decyzje chciałaby również Olga Wieczorek-Trzeciak, także członkini Prezydium Komisji. – Na plus oceniam komunikację z urzędnikami. Nigdy nie miałam problemu, by umówić się na spotkanie. Są otwarci i można z ich strony wyczuć dużą sympatię. Nie wiem jednak, czy traktują nas do końca poważnie. Wielu spraw wciąż nie udaje nam się doprowadzić do końca – zatrzymują się na jakimś etapie.
– Niestety konsultowanie tematów zadań konkursowych to dziś fikcja – kontynuuje Olga Wieczorek-Trzeciak. – Opis konkursu jest tak mało szczegółowy, że później komisja konkursowa może zrobić z nim właściwie wszystko. Społecznicy zasiadający w komisji konkursowej mogą odczuć, że jest jakieś założenie władzy, które nie zostało ujęte, ale zostanie zrealizowane.
O grzechy główne organizacji pytamy przedstawicieli Urzędu. – Najpoważniejszy: nieprzestrzeganie terminów – mówi Sylwia Zacharczenko. – Organizacje często zapominają złożyć w terminie sprawozdania ze zrealizowanych projektów. Trzeba dzwonić, przypominać, a każde opóźnienie dezorganizuje pracę Urzędu. – Przeciągają terminy, bo mają coś na sumieniu? – dopytujemy. – Nie, to nie jest zła wola organizacji, raczej ich niefrasobliwość – wyjaśnia urzędniczka.
Obecny Program współpracy (dokument określający relacje pomiędzy NGO-sami a samorządem) nie przewiduje konsekwencji dla organizacji za brak terminowości. – Chcemy wyjść z inicjatywą, aby w przyszłorocznym dokumencie znalazł się zapis, obligujący je w jakiś sposób do przestrzegania tych terminów – zapowiada Sylwia Zacharczenko.
NGO-sy nie przepadają za sprawozdaniami. Problem nieprzestrzegania terminów dotyczy nie tylko dokumentów podsumowujących zrealizowane projekty. Obowiązkiem Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego jest przygotowanie rocznego sprawozdania z jej działalności. Z tym także bywają problemy. – Ostatnio mieliśmy aż dwumiesięczne opóźnienie – mówi urzędniczka.
Jako dobry przykład pozafinansowej współpracy międzysektorowej urzędnicy z Pragi Północ wskazują cykliczną imprezę plenerową – Noc Pragi.
– To szlagierowe wydarzenie, które wpisało się już w tradycję naszej dzielnicy – mówi Barbara Dżugaj, rzeczniczka Urzędu. – Co roku angażujemy w nie zarówno organizacje pozarządowe, jak i restauratorów. NGO-sy mają okazję zaprezentować główny profil swojej działalności, ponieważ przygotowują programy, które nie podlegają żadnym ograniczeniom projektowym. Galerie przygotowuję wystawy, teatry – przedstawienia. Wszystko dzieje się jednej nocy pod wspólnym szyldem.
– Naszych partnerów wspieramy w zakresie promocyjnym – dodaje rzeczniczka. – Informacje o wszystkich wydarzeniach zamieszczamy na specjalnie przygotowanych mapkach, dzięki którym każdy mieszkaniec Warszawy może z łatwością znaleźć coś dla siebie.
BAROMETR SATYSFAKCJI NGO-SÓW – wyraża poziom satysfakcji, jaki odczuwają organizacje pozarządowe ze współpracy z Dzielnicą. Prezentowane wyniki (we wszystkich trzech kategoriach) są średnią ocen, które wystawili członkowie Prezydium Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)