Spotkanie „Kościół w społeczeństwie obywatelskim. Społeczeństwo obywatelskie w Kościele” odbyło się 12 marca w Domu Arcybiskupów Warszawskich. Zorganizowały je Instytut Spraw Publicznych (ISP) i Laboratorium Więzi, a inspiracją dla niego była publikacja 15 numeru kwartalnika „Trzeci Sektor”. Tym razem kwartalnik zajął się tematem: „Sektor obywatelski a Kościół”.
Trzeci sektor i pół
Działalność społeczna i charytatywna to naturalny, odwieczny
element misji Kościoła katolickiego. Pobudki religijne są częstą
motywacją do podejmowania działalności prospołecznej, także
niezwiązanej bezpośrednio z religią. Mimo to Kościół w
niewielkim stopniu zajmował się dotychczas analizowaniem kondycji
swoich organizacji społecznościowych. Także „pozarządówka”, mimo że
umiejętność autorefleksji jest jej niezaprzeczalną siłą,
inicjatywami kościelnymi raczej się nie interesowała. Najnowszy
numer kwartalnika „Trzeci sektor” podejmuje nowatorską próbę
zmierzenia się z tym problemem.
„Organizacje kościelne” jest to termin ogólny obejmujący
kilka typów stowarzyszania się obywateli w Kościele
katolickim. Są to:
- organizacje kościelne (działające na rzecz formacji
religijnej i kultu) powoływane przez kościelne osoby prawne;
- organizacje katolickie działające za wiedzą i w łączności z
hierarchią kościelną. Mogą one mieć na celu działalność
społeczno-kulturalną, oświatowo-wychowawczą i
charytatywno-opiekuńczą. Do organizacji katolickich stosują się
prawa o stowarzyszeniach;
- inne organizacje zrzeszające katolików, działające na
podstawie własnych statutów i ogólnych przepisów prawa (Maria
Rogaczewska, Jak żyją parafie?)
Organizacje kościelne i wyznaniowe nie są uznawane za
organizacje pozarządowe, ale pod względem prawnym zostały z nimi
zrównane i mają takie same możliwości działania (np. mogą prowadzić
działalność pożytku publicznego, uzyskiwać status organizacji
pożytku publicznego, korzystać z pomocy wolontariuszy i ubiegać się
o dotacje w konkursach).
Nowa jakość
Uczestniczący w dyskusji przedstawiciele trzeciego sektora
zgodnie przyznawali, iż praca nad tym numerem kwartalnika, a także
samo spotkanie w Domu Arcybiskupów Warszawskich, były dla nich
wyzwaniem. Obawiali się konfrontacji ze środowiskiem kościelnym,
zmierzenia się z narosłymi stereotypami i wzajemną nieufnością.
Tomasz Schimanek z Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce, od wielu
lat czynnie działający w sektorze pozarządowym, stwierdził iż było
to pierwsze w jego karierze spotkanie z przedstawicielami Kościoła
katolickiego, poświęcone wspólnej dyskusji o społeczeństwie
obywatelskim.
Licznie obecni podczas spotkania przedstawiciele Kościoła
chętnie podkreślali, że społeczeństwo obywatelskie wyrosło z
wartości chrześcijańskich, a trzeci sektor wyrósł z działalności
religijnej. To właśnie wokół Kościoła skupione były działania
obywatelskie w latach 70. i 80., gdy kiełkowało polskie
społeczeństwo demokratyczne. Dziś sytuacja diametralnie zmieniła
się – środowiska oddaliły się od siebie. Co stało się z
niegdysiejszą współpracą i zaufaniem? Dlaczego więcej teraz
uprzedzeń niż chęci współpracy? Profesor Gliński z Instytutu
Filozofii i Socjologii PAN uważa, że środowiska te zdążyły w tym
czasie wykształcić rożne tożsamości, a także skoncentrowały się na
różnych interesach. Ponadto powstałe regulacje prawne nie ułatwiają
współpracy. Gliński uważa, że ludzie związani z Kościołem często
ideę „społeczeństwa obywatelskiego” uważają za wywodzącą się z
kręgów lewicowych, co niesie za sobą przypuszczenia o wyznawanie
„podejrzanych wartości”.
Jak podkreślił T. Schimanek ważne jest jednak dojrzenie tego,
co wspólne. Misja trzeciego sektora jest momentami bardzo bliska
misji Kościoła. Łączy nas dążenie do aktywizacji społecznej,
solidaryzm, działanie na rzecz wspólnego dobra oraz poszanowania
ludzkiej godności. Borykamy się z takimi samymi wyzwaniami
związanymi ze współczesnymi problemami społecznymi,
psychologicznymi, politycznymi.
Trudne pytania
Najbardziej kontrowersyjną opinią, jaka padła podczas tego
spotkania, było zdanie, wypowiedziane przez Marię Rogaczewską,
socjolożkę z Uniwersytetu Warszawskiego, jakoby „komunizm najlepiej
przetrwał w Kościele”. Kościół, po dokonaniu się transformacji
politycznych, pozostał zamknięty i nieufny – jakby nie zauważał
dokonujących się zmian społecznych oraz idących za nimi
zmieniających się potrzeb ludzi. Kościół nie docenia potrzeby
wspólnotowości wśród wiernych. Nie wykorzystuje siły jaką są
parafie – siły zdolnej do budowania pomostów w spolaryzowanym
społeczeństwie. Wydaje się, że aktywność społeczna proboszczy i
parafian mało obchodzi hierarchię kościelną. Wszystko to jest
powodem odpływu ludzi ze wspólnot kościelnych. Świeckie
społeczeństwo obywatelskie umacnia się i będzie to robić. Wszelkie
wspólnoty potrzebują liderów, ale nikt nimi się nie rodzi – także
księża. Sama dobra wola i „gorące serce” nie wystarczą. Pora, aby
Kościół zaczął iść z duchem czasu.
Kolejnym elementem dyskusji, który wzbudzał emocje i był
wyraźną kością niezgody między przedstawicielami trzeciego sektora
i organizacji kościelnych, była interpretacja aktualnej sytuacji
prawnej. Sprowadzić można tę kwestię do pytania – kto ma
gorzej? Każda ze stron upierała się, przytaczając odpowiednie
regulacje prawne, iż jest przez polskie prawo poszkodowana. Tu
chyba widać było najlepiej, że mówimy o dwóch odrębnych
środowiskach, borykających się z różnymi trudnościami i
wyzwaniami.
Ważnym dylematem, jaki podniesiono w dyskusji, było też
pytanie – czy społeczną działalność ludzi Kościoła należy uznać za
kontynuację działalności duszpasterskiej, czy może dążyć do jej
maksymalnej sekularyzacji? Jak się okazało, odpowiedzi na to
pytanie szuka wielu przedstawicieli Kościoła, na co dzień
zaangażowanych w działalność społeczną. Samorządy nie finansują
projektów o charakterze jawnie duszpasterskim. Kościół zaś nie
widzi powodu, by społeczną działalność księży uznawać za
niezwiązaną z religią. Niektórzy podkreślali, że duszpasterski
charakter takiej działalności jest odpowiedzią na oczekiwania
beneficjentów – tak więc jest całkowicie uzasadniony .
Potrzeba pokory
Trzeci sektor jest być może bardziej nowoczesny niż Kościół i
lepiej wyedukowany, jeśli chodzi o nowoczesne metody pracy z ludźmi
i dla ludzi. Nie oznacza to jednak, że może spocząć na laurach i
przestać się uczyć. Kościół i organizacje kościelne mogą w pewnych
kwestiach stanowić wzór do naśladowania. Do tego jednak potrzebne
jest zaakceptowanie przez NGO-sy tradycji i specyficznego sposobu
ich działania, nawet jeśli nie są one im bliskie.
Od Kościoła możemy nauczyć się przede wszystkim długofalowości
działań i konsekwencji w ich realizacji. Zdarza się, że organizacje
pozarządowe, w pogoni za kolejnymi grantami, „gubią misję”.
Zapomina się w tej pogoni także o czynniku ludzkim, indywidualnym.
Nierzadko ludzie trzeciego sektora, tak jak ludzie Kościoła, w
swoją pracę angażują się całym życiem, realizując w niej nie tylko
ambicje zawodowe, ale także wyznawane wartości. Biurokratyzacja,
legislacje, profesjonalizacja – wszystko to oddala trzeci sektor od
misji, jaka była pierwszym impulsem do działania. To może do
pozarządówki zniechęcać osoby podchodzące do pracy bardziej ideowo.
Za grzechy trzeciego sektora uznano także narcyzm, oligarchizację
oraz skłonność do pozornych i nieprzejrzystych działań.
W dyskusji panelowej udział wzięli ks. Andrzej Augustiański CM –
założyciel stowarzyszenia „U Siemachy”, Tomasz Schimanek
reprezentujący Akademię Rozwoju Filantropii w Polsce, Wacław Czakon
– prezes Fundacji Szczęśliwe Dzieciństwo i Maria Rogaczewska,
socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Podsumowania dokonali prof.
Piotr Gliński z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN oraz gospodarz
spotkania – abp Kazimierz Nycz.
Źródło: inf. własna