Stowarzyszenie na rzecz Spółdzielni Socjalnych zaprasza do lektury wywiadu z Marcinem Ferencem - Kierownikiem Ośrodka Pomocy Społecznej w Gołuchowie, Wiceprezesem Stowarzyszenia „Mieszkańcom Gminy Gołuchów”, a także twórcą Wielobranżowej Spółdzielni Socjalnej „A-Z”, który podzielił się swoimi spostrzeżeniami i pomysłem na aktywizację uczestników WTZ w Kucharach, którzy mają wkrótce znaleźć pracę w spółdzielni socjalnej prowadzącej mydlarnię.
W systemie rehabilitacji społecznej i zawodowej osób niepełnosprawnych niepodważalnie ważną rolę pełnią warsztaty terapii zajęciowej. WTZ są fundamentem wsparcia dla osób niepełnosprawnych potrzebujących wsparcia w zakresie przygotowania do pracy zawodowej i usamodzielnienia się. Uczestnicy WTZ uczą się współpracy w środowisku pracy, funkcjonowania w zespole, organizacji pracy, rozwijania swoich potencjałów.
Proces przygotowania podopiecznych WTZ do startu na rynku pracy jest bardzo złożony, i jak wskazują same WTZ, niezbędne jest tu poszukiwanie dodatkowych, nowych narzędzi pracy i innowacyjnych rozwiązań pozwalających na tworzenie miejsc pracy dla uczestników WTZ. Jednym z takich rozwiązań może być, opracowany przez Stowarzyszenie Na Rzecz Spółdzielni Socjalnych w ramach projektu „Innowacyjny model aktywizacji zawodowej uczestników WTZ”, model tworzenia spółdzielni socjalnych przy WTZ.
Czy mógłbyś krótko scharakteryzować grono podopiecznych Warsztatów Terapii Zajęciowej w Kucharach, jak oceniasz ich potencjał rozwojowy?
MF: Jest to 20 osób niepełnosprawnych intelektualnie. Na podstawie informacji terapeutów pracujących myślę, że realnie 6 może 7 osób będzie w stanie wejść na rynek pracy w niedalekiej przyszłości.
Z jakimi barierami spotykają się na co dzień podopieczni WTZ, jak sobie z nimi radzą?
M.F. Myślę, że są to bariery społeczne (potrzebują dużo ciepła i zainteresowania - co w realnych kontaktach z ludźmi jest trudne do osiągnięcia), często są postrzegani jednak jako osoby niepełnosprawne, szczególnie w małych, wiejskich środowiskach. Pewnymi barierami są też finanse i bariery transportowe. Osoby niepełnosprawne potrzebują ciągłej stymulacji do podejmowania działań, pochwał, zachęt.
A jak wygląda podejście czy zaangażowanie podopiecznych w zajęcia prowadzone w WTZ i chęć znalezienia stałej pracy?
M.F. Z tym bywa rożnie tzn. zaangażowanie na zajęciach jest duże i potencjał uczestników do planowanej w spółdzielni socjalnej produkcji mydeł nie będzie problemem w ogóle. Na pewno spodziewam się jednak oporów przy podjęciu pracy. Tutaj musimy znaleźć jakiś złoty środek, a mamy na to czas.
Co Twoim zdaniem jest największą bolączką w systemie rehabilitacji społecznej i dalej zawodowej podopiecznych WTZ?
M.F. W obecnym systemie nie widzę miejsca na nieszablonowe i innowacyjne rozwiązania. Powiedziałbym nawet, że przepisy prawa (zbyt duża ich ilość) powodują trudną sytuację WTZ w Polsce. Na pewno potrzebne są również czasowe zwolnienia podatkowe lub ulgi w opłacaniu składek do ZUS. Barierą jest na pewno brak możliwości prowadzenia działalności gospodarczej przy WTZ.
Jakie szanse upatrują opiekunowie WTZ w powołaniu spółdzielni socjalnej w Kucharach?
M.F. Mają nadzieję, że będą brać udział w czymś nowym, liczą też na możliwość posiadania dodatkowych środków na funkcjonowanie WTZ.
Co przekonuje Was do pomysłu powołania spółdzielni socjalnych przy WTZ?
M.F. W pomocy społecznej nie ma wypracowanych gotowych rozwiązań – wszystko, co robimy, jest szukaniem właściwej drogi. Jeśli jednak popełnimy jakieś błędy to zdobyte doświadczenie pozwoli czy umożliwi nam na znalezienie dobrego rozwiązania dla WTZ.
Jaki macie pomysł na znalezienie niszy rynkowej dla działalności przyszłej spółdzielni socjalnej?
M.F. Sprzedaż mydeł i szamponów z informacją, że produkt wykonany jest przez osoby niepełnosprawne. Szczególnie liczę na współpracę z dużym koncernem w ramach CSR.
Jakie obawy i nadzieje rodzą się w Was w kontekście funkcjonowania przyszłej spółdzielni socjalnej?
M.F. Na dzisiaj obaw jest więcej: cykl produkcyjny może na początku nie przebiegać sprawnie, przez parę miesięcy może nie być wpływów do przyszłej spółdzielni. Dodatkowym problemem jest postawa rodzin i opiekunów, którzy boją się utraty bezpiecznego miejsca pobytu oraz pogorszenia sytuacji finansowej. Jeśli chodzi o korzyści to wierzę w to, że uda się zbudować odpowiedni, tj. społecznie pozytywny klimat wokół mydlarni, która zaistnieje na lokalnym rynku.