"Doceńmy wreszcie rodziny osób popełniających przestępstwa! Ci ludzie są tacy jak my. Wiedzą, czego dopuścili się ich bliscy, nie pochwalają tego, rozumieją. Sami nie lubią sprawców przestępstw, ale to nie znaczy, że nie kochają swoich synów, ojców, partnerów. My też, jako stowarzyszenie, nie lubimy sprawców czynów penalizowanych, ale szanujemy ludzi, szczególnie gdy chcą się zmienić, gdy chcą wrócić do nas, do społeczeństwa i być jego zdrową tkanką". Rozmowa z Izabelą Jarczewską, przedstawicielką Stowarzyszenia Inicjatywa Obywatelska PRO CIVIUM.
Monika Magierska: – Koronawirus sieje spustoszenie na świecie, w kraju wszyscy żyją codziennymi statystykami zachorowań i umieralności, a w tle dzieją się dramaty rodzin pozbawionych wolności, niezauważalne, pomijane społecznie.
Izabela Jarczewska: – To prawda, ale nie dziwmy się sytuacji. Upłynie jeszcze wiele wody zanim społeczeństwo zacznie, wzorem Norwegów, Belgów czy Holendrów inaczej postrzegać człowieka skazanego, i oczywiście w tym kontekście, jego rodzinę. Ale pracujemy nad tym (śmiech).
Wczytując się w newsy i posty umieszczane przez organizację w naszych social mediach trudno nie zauważyć, że relacje między Służbą Więzienną a Stowarzyszeniem stanęły na ostrzu noża.
– Myślę, że to trochę opinia nad wyraz. W sumie trochę współczuję panu generałowi Kitlińskiemu. Formacja, którą dowodzi, jest uwikłana, bo to chyba odpowiednie słowo, w nierzadko stare przepisy wiążące ręce Służbie Więziennej, np. w kwestii uregulowania przepływu informacji między jednostką, a rodzinami osadzonych. Do tego sprawę skomplikowały nowe przepisy o ochronie danych osobowych, o epidemii już nawet nie wspominam. Ponadto Służba Więzienna, z samego jej charakteru, musi być instytucją zamkniętą, trochę izolującą się. W dobie Internetu, telefonów komórkowych, wszelkiej maści komunikatorów, szybkości przekazu jako takiego… Służba Więzienna trochę się pogubiła…
Jednak obywatel ma prawo do informacji. Osobną kwestią, ale przecież bardzo ważną, są emocje rodzin osób pozbawionych wolności, które zarzucają SW swoistą permanentną blokadę informacyjną.
– Rzeczywiście, i w tym istotnie widzę problem. Przepisy przepisami, ale wydaje się, że w dobie umieralności i wysokiego zagrożenia zachorowalnością w izolacji penitencjarnej, o czym mówił niedawno Paweł Moczydłowski, były szef więziennictwa, będący specjalistą w tym temacie, uważam, że generał Kitliński powinien stworzyć, może doraźny, mechanizm ułatwiający kontakt bezpośredni między osadzonymi a ich rodzinami i umożliwiający wymianę rzeczowych informacji między funkcjonariuszami, a bliskimi osadzonych, właśnie w kwestiach epidemiologicznych.
Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać.
– Oczywiście. Dla Zarządu Służby Więziennej to nie lada wyzwanie i chyba nie chciałabym być teraz na miejscu dyrektora generalnego, ale jest to przeszkoda do pokonania. Wystarczy np., aby w każdym zakładzie stworzyć jednoosobowe stanowisko przy telefonie, które informowałoby o sytuacji w danym zakładzie. Nawet w kwestiach personalnych. Wystarczy, aby pisemnie osadzony upoważnił do otrzymywania informacji konkretną osobę do weryfikacji tworząc np. czterocyfrowy kod i na tej podstawie wyznaczony funkcjonariusz udzielałby telefonicznie informacji bliskim skazanego. Informacje dotyczące stanu epidemiologicznego, wytransportowania skazanego czy innych kwestii mogących wskazywać na efekt działania koronawirusa.
Czyli…
– Czyli np. skazany przestał nagle dzwonić do domu. Bliscy szaleją z rozpaczy, znamy takie przykłady. Na bramie nikt im nie udzieli informacji, przez telefon tym bardziej. A sytuacja bywa czasem prozaiczna. Osadzonego ukarano i nie ma możliwości przedzwonienia, albo nie ma pieniędzy na zakup karty telefonicznej.
Rodziny skazanych zarzucają funkcjonariuszom brak empatii w dobie zarazy?
– Funkcjonariusze stoją aktualnie przed bardzo trudnymi zadaniami. Sami mają rodziny i muszą obawiać się zarażenia, by po pierwsze nie doprowadzić do tragedii swoich bliskich, po drugie by samemu nie przynieść wirusa do jednostki, w której pracują, bo miałoby to kolosalne konsekwencje, zważywszy choćby na izolacyjny charakter miejsca ich służby. Do tego, szanowni państwo, nikt nie lubi skazanych. Za co? Za to, że kogoś skrzywdzili, okradli z mienia, zniszczyli dorobek życia?
W ustach osoby broniącej pozbawionych wolności i wspierającej ich bliskich to bardzo mocne słowa.
– Ale prawdziwe i doceńmy wreszcie rodziny osób popełniających przestępstwa! Ci ludzie są tacy jak my. Wiedzą, czego dopuścili się ich bliscy, nie pochwalają tego, rozumieją. Sami nie lubią sprawców przestępstw, ale to nie znaczy, że nie kochają swoich synów, ojców, partnerów. My też, jako stowarzyszenie, nie lubimy sprawców czynów penalizowanych, ale szanujemy ludzi, szczególnie gdy chcą się zmienić, gdy chcą wrócić do nas, do społeczeństwa i być jego zdrową tkanką.
I wracamy do tematu głównego naszej działalności. Co w organizacji?
– Oj, dzieje się, dzieje (śmiech). Przyspieszyliśmy. Infolinia, czat online, rozrastający się Serwis dla Rodzin Pozbawionych Wolności i Osób Skazanych, nominacja naszej Ewy Hys, głównej koordynatorki programu „Interwencja i Wsparcie…” do tytułu „Prawnik Pro Bono”, dziesiątki konsultantów chętnych do pracy, wsparcie naszych działań ze strony środowiska naukowego, zaangażowanie prawie dwudziestu studentów resocjalizacji w wolontariat na rzecz organizacji, rozpoczynane działania strażnicze, czy monitorujące Internet pod kątem fake newsów dotyczących zmian w prawie karnym wykonawczym i sytuacji epidemiologicznej w jednostkach penitencjarnych. Przygotowania do zmiany statutu stowarzyszenia, gazeta, ciche, ale ogromne sukcesy Zespołu naszej Gosi Stachurskiej w pracy z rodzinami skazanych, no jednym słowem – dzieje się i to bardzo dużo.
Można zauważyć, że zmienia się również brand stowarzyszenia, przede wszystkim social mediów i stron internetowych.
– Nie tylko. Cała szata graficzna w każdej sferze dotyczącej naszej organizacji zmienia się, myślę, a wręcz jestem przekonana, że na lepsze. To zasługa naszego projekt managera. Młody, otwarty umysł ma dobre pomysły. Można mu tylko współczuć, bo u nas przyjęło się, że każdy jest fachowcem najwyższej klasy w kwestii grafiki, a że mamy forum wewnętrzne do wyrażania opinii, to naprawdę pan Mikołaj musi mieć w sobie ogromne zasoby cierpliwości (śmiech). A na poważnie, oprócz zmian szaty graficznej organizacji, budujemy także profesjonalną wirtualną bazę danych, zastanawiamy się nad formułą międzynarodowego panelu dotyczącego szeroko rozumianej penitencjarystyki, przy planie, do którego – oprócz informatyka – zaangażowaliśmy środowisko akademickie. A zatem zmiany, zmiany, wielkie zmiany, oby zawsze na lepsze.
Dziękuję za rozmowę.
Monika Magierska, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Inicjatywa Obywatelska PRO CIVIUM