Gazeta Stołeczna opisuje kontrowersje, jakie wywołał nieudany ślub cierpiącej na dziecięce porażenie mózgowe kobiety. W urzędzie stanu cywilnego odmówiono zarejestrowania związku z powodu niewyraźnej wymowy panny młodej.
Urzędnicy poprosili o zbadanie sprawy sąd, ponieważ - jak tłumaczą - nie byli pewni, czy stan psychiczny Pani Katarzyny pozwala jej na zawarcie związku. Podpierają się kodeksem rodzinnym i opiekuńczym, który nie pozwala zawrzeć małżeństwa osobie dotkniętej chorobą psychiczną lub niedorozwojem umysłowym. To przedwojenne, dziś prawdopodobnie niekonstytucyjne zapisy - tłumaczy ekspert, a minister Elżbieta Radziszewska, pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania zapowiada, że będzie starała się zmienić problematyczny przepis.
- Znam Kasię od 25 lat. Ma ogromną niepełnosprawność fizyczną, ale nie mam wątpliwości, że intelektualnie jest sprawna - stwierdza Piotr Pawłowski, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji.
Porażenie mózgowe nie jest chorobą psychiczną. Ale urzędnicy podpierają się jeszcze zaświadczeniem od lekarza rodzinnego Katarzyny, w którym jest mowa o tym, że korzystała z pomocy psychiatry. Jak tłumaczy sama zainteresowana, psychiatra pomógł jej tylko raz - w okresie załamania po śmierci rodziców.
Postawa urzędników dziwi Dorotę Pudzianowską z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Fundacja zapowiada, że będzie śledzić przebieg sprawy w sądzie.