Mają dość zaniedbanej okolicy i brudnych ulic. Chcą mieć gdzie się spotykać i zazdrosnym okiem patrzą na inne prężnie rozwijające części miasta. Mieszkańcy Sielc spotkali się z młodymi architektami, by podebatować, jak zmienić swoją okolicę.
Debata wieńcząca projekt „Sielce Architektów” odbyła się pod hasłem „Przepisy na przestrzeń publiczną”. Projekt miał na celu rozpoczęcie procesu, w którym architekci, aktywiści i sami mieszkańcy będą działać na rzecz najbliższego otoczenia. - Chcemy miejsc do takich spotkań. Mamy potencjał, nie mamy gdzie go rozwijać! – apelowano.
Pomysł narodził się w głowie Ani Cudny, doktorantki pracującej w Pracowni Komp Kompozycji Urbanistycznej Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Na Sielce przeprowadziła się przed rokiem.
- Jako architekt, naturalną koleją rzeczy było, że zaczęłam się uważnie przyglądać terenom za oknem. Pierwsza myśl o potrzebie działania pojawiła się, gdy trafiłam na Drugi Sielecki Festyn Sąsiedzki. Dzieciaki, młodzież, starsi mieszkańcy odświętnie ubrani. Panowie w garniturach, panie w sukienkach – wspomina Ania Cudny. - Zobaczyłam przede wszystkim ogromny potencjał, chęć do integracji, wspólnych przedsięwzięć – dodaje.
Praga już była, czas na Sielce
Pomysł, który kiełkował jej w głowie, zbiegł się z początkiem roku akademickiego. Szukała dla swoich studentów nowej formuły zajęć.
- Zawsze chciałam, by zajęli się przestrzenią publiczną bardziej całościowo, rozrysowali szerszy plan zagospodarowania niż pojedynczy fragment konkretnego terenu. Pierwszą myślą była Praga, ale przecież tam już działo się sporo rzeczy. Dlaczego nie Sielce? Przecież mam je za oknem, pomyślałam – opowiada Ania Cudny.
„Moje Sielce” łyknęły pomysł od razu
Następnym krokiem było nawiązanie kontaktu między innymi z Karoliną Witowską i Maćkiem Łepkowskim z prężnie już działającego Partnerstwa dla Mokotowa „Moje Sielce”. Tak powstał pomysł na właśnie zakończony projekt „Sielce Architektów”.
- Pomysł od razu nam się spodobał, bo Sielce cierpią na słabe zaaranżowanie wolnych przestrzeni, które dałyby mieszkańcom możliwość integracji. Górny Mokotów bogaty jest w Domy Kultury, ma sporo kawiarni, Centrum Integracji Mieszkańców. My, choć mamy ogromną chęć działania, nie mamy takich miejsc – mówi Karolina Witowska. - Przyjechali do mnie znajomi. Mogłam ich zabrać do Łazienek, albo Morskiego Oka. Tyle. Brakuje chociażby skwerów, na których możesz usiąść, napić się kawy i zwyczajnie porozmawiać. Boli najbardziej to, że one są, ale zaniedbane, niewykorzystane, bez ławek i z przepełnionymi koszami – dodaje Ania.
Udana kooperacja
Do 12 lutego 2012 roku oglądać można w siedzibie Agory przy ulicy Czerskiej materiały video z projektu i prace studentów z Politechniki Warszawskiej, którzy wzięli udział w projekcie.
Proponują alternatywne rozwiązania na sielecką przestrzeń. Wśród nich znajduje się zwycięska praca Kasi Piotrowskiej, która zaprojektowała całą sieć rozwiązań dla rejonu, uwzględniając pomysły kolegów z z wydziału. W jej ręce trafiła nagroda – staż w pracowni JEMS Architekci, która również przyłączyła się do powodzenia projektu „Sielce Architektów”.
Zresztą sama ilość osób w niego zaangażowanych (projekt był bezbudżetowy) pokazuje, jaki drzemie tu potencjał. Poza otwartością lokalnego biznesu, wszystko odbyło się we współpracy aż trzech podmiotów: Partnerstwa, Pracowni Kompozycji Urbanistycznej i Stowarzyszenia „Twórcze Zderzenia”.
Poczęstunek na debatę przygotował pan Dawid z lokalnej Magiel Cafe, sprzęt pochodził ze szkoły na Grottgera, a nagłośnienie z Centrum Integracji Mieszkańców na Woronicza. - Pomoc partnerska sprawdziła się w stu procentach – cieszy się Karolina Witowska.
Zaangażować mieszkańców
Co najważniejsze, pomysł nie opierał się jedynie na projektach studentów, ale włączał do działania mieszkańców Sielc, niemal na każdym etapie. - Chcieliśmy, żeby młodzi architekci projektowali sielecką przestrzeń w oparciu o potrzeby i sugestie mieszkańców, wykorzystując jednocześnie dotychczasowe doświadczenia Partnerstwa. Żeby ich pomysły na zagospodarowanie terenów, nie były oderwane od realnych potrzeb, żeby wnikały w tkankę społeczną – tłumaczy Karolina Witowska.
Pokazali im prezentacje społecznych działań, zrealizowanych do tej pory, zorganizowali spacer po Sielcach z varsavianistką Haliną Niemiec. We współpracy ze Stowarzyszeniem „Twórcze Zderzenia” przeprowadzone zostały warsztaty dla mieszkańców, podczas których ci mogli pokazać „własne” miejsca, te do których czują sentyment, te w których czują potencjał. Pracowali na wielkiej mapie dzielnicy, gdzie kolorowymi pionkami zaznaczali zaniedbane przestrzenie.
Projekt uwzględniał też warsztaty dla najmłodszych. Tym samym pod uwagę wzięto potrzeby wszystkich, a jednocześnie pozwoliło podyskutować o sieleckiej przestrzeni, co w sobotę znalazło finał w Teatrze Baza na Podchorążych.
Wśród prelegentów znaleźli się między innymi znany socjolog Krzysztof Herbst, Marek Happach ze Stowarzyszenia „Odblokuj”, czy Jagoda Turska i Filip Ziarkiewicz. Ostatni duet z z kolektywu „Syrena” pokazał dobitnie do czego prowadzi brak rozmowy, opisując rewolucyjne działania społeczne przy odbiciu Baru Prasowego, czy bezprawnej akcji w Jordanku przy ulicy Szarej. - Jestem za partycypacją, nie rewolucją – przekonywał obecny na sali Marcin Wojdat, dyrektor Centrum Komunikacji Społecznej, przywołując efekty konsultacji społecznych w różnych dzielnicach miasta.
Chcą decydować o sobie
Na spotkaniu pojawiło się niewielu urzędników, mieszkańcy przyszli za to tłumnie. Sala wypełniona była po brzegi mieszkańcami w różnym wieku. Nie rzucano oskarżeń. Spotkanie dało impuls do konstruktywnej rozmowy. Jakie były wnioski? Sielczanie chcą się spotykać i rozmawiać o tym, co dzieje się na ich terenie. Chcą dostępu do wiedzy o tym, jak zapadają decyzje o ich najbliższej przestrzeni. A przede wszystkim miejsca, w którym będą mogli to robić. - Obiecuję, że się o to postaram – zapewnił Marcin Wojdat. Wygląda więc na to, że finał projektu był początkiem i motywacją do kolejnych spotkań.
Pobierz
-
201106161818090859
665071_201106161818090859 ・38.72 kB
-
201108261246440885
677714_201108261246440885 ・38.72 kB
Źródło: redakcja ngo.pl