„Na paradę to mają siłę chodzić, a w autobusie kilku minut nie wystoją” – pisze internauta w komentarzu pod jednym z artykułów o Paradzie Seniorów. „Jak są tacy rześcy i weseli, to im cofnąć renty. Powinien się nimi dobrze ZUS zainteresować” – zauważa błyskotliwie internauta nr 2. A internauta nr 3 pisze, że ta parada jest po prostu żałosna.
W sobotę ulicami Warszawy przejdzie Parada Seniorów. Ma zwrócić uwagę społeczeństwa na problemy osób starszych.
„Na paradę to mają siłę chodzić, a w autobusie kilku minut nie wystoją” – pisze internauta w komentarzu pod jednym z artykułów o Paradzie Seniorów. „Jak są tacy rześcy i weseli, to im cofnąć renty. Powinien się nimi dobrze ZUS zainteresować” – zauważa błyskotliwie internauta nr 2. A internauta nr 3 pisze, że ta parada jest po prostu żałosna.
Przemek Wiśniewski, prezes Fundacji Zaczyn, która już drugi rok z rzędu organizuje plenerową imprezę, naczytał się sporo podobnych komentarzy. Najbardziej poruszyły go te, w których pisano, że ludzie starsi nie powinni wychodzić z domu, by nie obrzydzać swoją obecnością przestrzeni publicznej. Więc kiedy ktoś pyta go, jaki jest cel Parady Seniorów, Wiśniewski wysyła maila z linkiem do jednego z artykułów i prosi, by rzucić okiem na komentarze. – Są obelżywe i bardzo stereotypowe. To namacalny dowód na to, że Parada jest nam potrzebna – mówi.
Plan jest taki: Parada startuje o 12:00 z placu Konstytucji, tłum idzie ulicami w kierunku Centrum Sztuki Współczesnej, gdzie o 13:00 rozpoczyna się Piknik Pokoleń, a więc koncerty, warsztaty, debaty, strefa zdrowia i cała masa innych atrakcji.
– Chcemy zwrócić uwagę na to, że grupa seniorów rośnie i że musimy się z nimi trochę bardziej liczyć, bo wbrew stereotypowym opiniom nie jest to grupa roszczeniowa, jakoś szczególnie zabiegająca o swoje prawa czy zbyt mocno wyrażająca opinie w przestrzeni publicznej. Przez Paradę chcemy dodać im więc tego powera, by mogli zamanifestować swoje interesy.
„Raz, dwa, trzy i seniorem będziesz Ty”, „Starość przyszłością narodu”, „Jak wino – im starsi, typ lepsi”, „Teraz kurna my” – takie hasła seniorzy wypisali na transparentach rok wcześniej. – Te postulaty są w interesie nas wszystkich, bo dbając o los seniorów, troszczymy się również o naszą przyszłość – mówi Przemysław Wiśniewski. Ma nadzieję, że hasła przewodnie imprezy będą kiedyś nieaktualne, ale dopóki tak się nie stanie, Parada będzie – zapowiada Wiśniewski.
Uniwersytety to za mało
– Są w Polsce miasta, które mają świetnie działające rady seniorów albo miasta, które certyfikują miejsca przyjazne osobom starszym. W Warszawie brakuje takich spektakularnych działań systemowych na rzecz seniorów – zauważa Przemysław Wiśniewski. – Jest tu co prawda szeroka oferta uniwersytetów trzeciego wieku, klubokawiarni i bibliotek z ofertą kierowaną do osób starszych, ale do tych miejsc docierają ci seniorzy, którzy już dawno wyrwali się z domu, mają wysublimowane potrzeby związane z uczestnictwem w kulturze i nie odstrasza ich słowo „uniwersytet”. Sytuacja całej reszty wygląda znacznie gorzej. A przecież ludzie starsi to nie tylko aktywni seniorzy, którym warto zapewnić jeszcze więcej zajęć na uniwersytetach trzeciego wieku. To przede wszystkim ci, którzy nie wychodzą z domów, bo są zbyt biedni, bo nie mogą odnaleźć się we współczesnym świecie, bo złe traktowanie, którego doznali, powstrzymuje ich przed tym, żeby się wychylali – mówi prezes Fundacji Zaczyn.
Warszawska Rada Seniorów – skazani na porażkę?
W Warszawie od końca zeszłego roku działa Warszawska Rada Seniorów. W jej skład wchodzi czterech przedstawicieli komisji dialogu społecznego, które zajmują się sprawami osób starszych, trójka miejskich radnych oraz przedstawiciel Prezydenta m.st. Warszawy. Skład ten powiększa się systematycznie o reprezentantów dzielnicowych rad seniorów. Jeśli te zostaną powołane we wszystkich dzielnicach, ogólnomiejska Rada będzie liczyć 26 członków.
Na razie Warszawska Rada Seniorów dopiero się rozkręca. – Nie mamy stałej siedziby, spotykamy się w różnych miejscach – ubolewa Zdzisław Czerwiński, jeden z członków Rady. – To duży problem, bo członkowie Rady mogliby pełnić dyżury dla osób, które chcą przyjść i zasygnalizować swój problem – mówi. Podobnego zdania jest Maria Lehman, również członkini Rady. – Oprócz stałego lokalu, przydałby nam się również komputer z multimedialnym rzutnikiem. Nie pogardzilibyśmy też szafką na dokumenty i telefonem – dodaje. Żałuje, że urząd miasta nie zarezerwował choćby niewielkich pieniędzy na działalność Rady.
Przemysław Wiśniewski, który z uwagą przygląda się Radzie, jest przekonany, że w mieście jest wiele osób, które chciałyby przyjść do przedstawiciela Rady i zgłosić swoją sprawę. Albo chociaż zadzwonić czy wysłać maila. – Rada funkcjonuje od końca zeszłego roku, a wciąż nie doczekała się strony internetowej. Przeciętny mieszkaniec, który chciałby skontaktować się z którymkolwiek członkiem Rady, ma spory problem. A przecież miała ona pełnić między innymi funkcję interwencyjną – mówi.
– Kolejny problem to częstotliwość spotkań. Ostatnie miało miejsce na początku czerwca. Następne odbędzie się na początku lipca – zauważa. Nie wróży Radzie świetlanej przyszłości. – Jeśli nie zmieni swojej formuły, skazana jest na porażkę – prognozuje.
Członkowie Rady patrzą jednak na jej przyszłość z większym optymizmem. – Jesteśmy prekursorami. Trudności, które napotykamy, to cena, jaką musimy zapłacić – mówi Maria Lehman. Nie ukrywa, że tworzenie rady seniorów w tak dużym mieście jest bardzo trudne. – Mamy 18 dzielnic, w których powstają właśnie lokalne rady seniorów. Każda z nich ma wydelegować reprezentanta do ogólnomiejskiej Rady. Problem w tym, że jak na razie tylko nieliczne dzielnice powołały swoje rady. Czekam na pozostałych członków i mam nadzieję, że wreszcie ruszymy z kopyta – mówi. Zastrzega, że czas, który minął, nie był stracony. – Opracowaliśmy regulamin i zapoznaliśmy się ze specyfiką tworzenia budżetu Warszawy – mówi. Dodaje, że członkowie Rady będą potrzebowali wiele czasu, by wzajemnie się poznać, i jeszcze więcej, by ustalić priorytety działania.
Co dzielnica, to obyczaj
Elżbieta Wiśniewska, przewodnicząca Rady Seniorów Dzielnicy Wilanów, zapewnia, że tam Rada ma się świetnie. – Współpraca z urzędem dzielnicy układa się bardzo dobrze. Urzędnicy są nam życzliwi, można liczyć na ich poradę i pomoc. Informacja o naszej Radzie pojawiła się już na stronie Urzędu i w lokalnej prasie. Na ostatnim posiedzeniu ustaliliśmy, że będziemy zabiegali o to, by informacja pojawiła się również w Centrum Kultury Wilanów, w przychodniach lekarskich, na tablicy Urzędu Dzielnicy i na monitorach LCD w wydziale obsługi mieszkańców – mówi Elżbieta Wiśniewska. – Już wkrótce Urząd udostępni nam pokój oraz telefon, dzięki czemu będziemy mogli rozpocząć stałe dyżury. Bardzo nam na tym zależy, bo z naszego doświadczenia wynika, że ludzie starsi najbardziej cenią sobie bezpośredni kontakt.
Elżbietę Wiśniewską cieszy również to, że do Rady wpłynęły już pierwsze wnioski od mieszkańców. Słuchacze Wilanowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, którego siedziba mieści się przy Kolegiackiej 3 (w tym samym budynku znajduje się również Centrum Kultury Wilanów z bogatą ofertą dla seniorów oraz przychodnia), chcieliby mieć w pobliżu przystanek autobusowy dla wysiadających. Autorom innego wniosku marzy się z kolei darmowy wstęp dla seniorów do wilanowskiego parku. – Będziemy interweniowali w obu sprawach – zapowiada Wiśniewska.
Marek Chodaczyński, członek Rady Seniorów Dzielnicy Ochota, opowiada o swojej Radzie z nieco mniejszym entuzjazmem. – Mieliśmy na razie dwa spotkania. Wybieraliśmy przedstawiciela do dużej Rady, przyjęliśmy regulamin i właściwie to wszystko. Następne spotkanie mamy dopiero we wrześniu. Wydaje mi się, że spotkania powinny odbywać się częściej, bo w takim tempie niewiele uda nam się zrobić. Reasumując: Rada na razie nie działa, dopiero się konstytuuje, przynajmniej na Ochocie – mówi Marek Chodaczyński. Wiary jednak nie traci i przypomina, że początki dialogu społecznego z organizacjami pozarządowymi w Warszawie też były niemrawe.
Źródło: warszawa.ngo.pl