SZYMIELEWICZ: Uważam, że wobec tych, którym pełna przejrzystość nie wystarcza i oczekują „dalszych wyjaśnień”, nie powinniśmy wchodzić w pozycję defensywną. To tłumaczenie, że nie jest się wielbłądem, którym naprawdę się nie jest.
Nie uważam, że NGO powinny się nawzajem wspierać tylko dlatego, że należą do tej samej kategorii prawnej – takie podejście wypaczałoby naszą misję. Jeśli dana organizacja narusza standardy, których NGO powinny przestrzegać (np. poprzez nieprzejrzystą politykę finansowania), inne organizacje w żadnym razie nie powinny przymykać na to oczu w ramach źle rozumianej solidarności. Z drugiej strony, jeśli dana organizacja doświadcza politycznie motywowanych ataków, a nie ma wobec niej faktycznych czy prawnych zarzutów, chciałabym, żeby inne NGO okazały jej solidarność i wsparcie. Kluczowe jest jednak pytanie o przyjmowaną taktykę działań.
Nie działajmy wsobnie
Naszą rolą jako organizacji jest przede wszystkim bycie wiernym swojej misji i jej realizowanie. Dlatego nie wymagałabym od innych NGO, żeby rzucały to, do czego są powołane i czego oczekują od nich ich członkowie czy sympatycy, i uczyniły z organizowania akcji solidarnościowych z innymi organizacjami swoją główną aktywność. Trzeba znać proporcje. Zwłaszcza że obecnie dochodzi do wielu ataków na organizacje i reagowanie na każdy z nich z osobna sprawiłoby, że zaczniemy działać wsobnie, zamiast zajmować się tym, do czego jesteśmy powołani.
Z drugiej strony kiedy jako aktywiści dostrzegamy, że określone osoby czy organizacje są atakowane w sposób niemający nic wspólnego z merytoryczną oceną ich działań, warto pomyśleć o sensownie przeprowadzonej akcji solidarnościowej lub kampanii tłumaczącej, na czym polega działalność organizacji strażniczych i dlaczego przenoszenie osobistych poglądów lub relacji członków organizacji na nie same to nieporozumienie.
To tabloidowe działania!
Bo przecież związki rodzinne czy przeszłe doświadczenia zawodowe aktywistów nie mają i nie powinny mieć związku z oceną działań danej organizacji. Ocenianie pracy aktywistów czy całych organizacji przez pryzmat rodzinnych powiązań uważam za tabloidowe, brutalne i głęboko niesłuszne.
W odpowiedziach na takie ataki nie skupiałabym się jednak na konkretnych osobach, które ich doświadczają – bo tym samym niepotrzebnie podbijamy ten negatywny, krzywdzący przekaz. Zamiast tego, warto wyjaśniać tym, którzy jeszcze chcą słuchać, że np. osobiste poglądy polityczne prezeski nie muszą i nie przekładają się na działania całej organizacji. Naszym zadaniem jest dbać o spójność misji i rzeczywistych działań – i z tego chcemy być rozliczani, a z nie z tego, z jakim osobistym bagażem przychodzimy do pracy.
Nie jesteśmy wielbłądem
Podobnie rzecz ma się w przypadku ataków, które wykorzystują źródło finansowania danej organizacji. Po stronie NGO jest radykalne dbanie o swoją przejrzystość – o to, żeby strategia finansowania organizacji była jasno komunikowana. Wszystkie organizacje, które są mi znane i które korzystają z pieniędzy na przykład z Open Society Foundations, taką politykę przejrzystości prowadzą. Nie jest żadną tajemnicą, skąd biorą fundusze na swoje działania i wedle jakich reguł przyjmują granty lub darowizny. To powinno wystarczyć.
Uważam, że wobec tych, którym pełna przejrzystość nie wystarcza i oczekują „dalszych wyjaśnień”, nie powinniśmy wchodzić w pozycję defensywną. To tłumaczenie, że nie jest się wielbłądem, którym naprawdę się nie jest. Nasza rola kończy się na zapewnieniu przejrzystości i spójności naszej polityki finansowania. Na pokazaniu, że korzystamy np. ze źródeł takich jak OSF ze względu na zbieżność wartości czy na to, że możemy tam liczyć na otwarte i uczciwe konkursy. I to wszystko.
Nie godzimy się na przemoc
Warto pamiętać, że zarówno ataki na konkretnych członków organizacji, jak i te, do których wykorzystywane jest źródło finansowania danego NGO, są wyrazem brutalnej walki politycznej. Bezpośrednie na nie odpowiadanie rzadko ma sens, bo ludzie, którzy je wspierają, nie są zainteresowani racjonalną argumentacją i wyjaśnieniami. Koncentrując się na nich, tracimy energię, która jest nam potrzebna, po pierwsze, do działania zgodnego z misją, po drugie do prowadzenia systemowej komunikacji wyjaśniającej społeczeństwu, czym tak naprawdę się zajmujemy.
Inaczej ma się sprawa w przypadku przemocy, której doświadczają konkretni działacze czy organizacje. Wobec takich metod walki politycznej nie możemy pozostać bierni. Przy czym przemoc to nie tylko atak fizyczny – ma m na myśli także zmasowany, agresywny hejt. Żeby solidarnie pokazać, że w społeczeństwie – szczególnie tym obywatelskim – nie ma zgody na takie działania, warto wyjść na ulicę. To także ważny gest wsparcia dla ofiar agresji. Tam, gdzie dochodzi do przemocy, nie ma czasu na kampanie informacyjne – potrzeba działań: i konkretnych, i symbolicznych. Nie można oddawać pola ludziom, którzy posługują się przemocą.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Ocenianie pracy aktywistów czy całych organizacji przez pryzmat rodzinnych powiązań uważam za tabloidowe, brutalne i głęboko niesłuszne.